Marihuana a jaskra - opinia pacjentki

Elvy Musikka w 1988 roku została oczyszczona z zarzutu posiadania marihuany, gdyż udowodniła że potrzebuje jej do leczenia.

Tagi

Źródło

www.ukcia.org

Odsłony

11802

Elvy Musikka, czterdziestoparuletnia mieszkanka Florydy, cierpi na jaskrę. Jest dobrze znaną bojowniczką o medyczną marihuanę. Przeprowadzono z nią wywiad w filmie "The Hemp Revolution". Tutaj opisuje, dlaczego marihuana jest najlepszym lekarstwem na jej chorobę i opowiada o tym jak została aresztowana, a następnie wygrała sprawę sądową i uzyskała zgodę na używanie kanabisu.

Pod koniec lutego 1975r. udałam się do internisty, dr. Rosenfeld'a. Po dogłębnych badaniach stwierdził, że moje oczy zostały zaatakowane przez jaskrę. Moje ciśnienie wewnątrzgałkowe wynosiło ponad 40 mm Hg, podczas gdy prawidłowe to ok. 10-20 mm Hg. Dr. Rosenfeld naciskał bym niezwłocznie udała się do okulisty. Jego podejrzenia potwierdziły się i przepisano mi krople do oczu zawierające pilokarpinę.

Wiosną 1976r. pilokarpina zaczęła stwarzać problemy. W polu widzenia pojawiały mi się okręgi, które wzięłam za objawy jaskry. Noszenie szkieł kontaktowych stało się uciążliwe i moje ciśnienie się zwiększało. Nowy lekarz zasugerował bym spróbowała marihuany, gdyż w przeciwnym razie prawdopodobnie oślepnę. Powiedział mi to jako przyjaciel, nie jako lekarz. Wtedy zdałam sobie sprawę, że lekarze muszą czasem wybrać pomiędzy przysięgą Hipokratesa a hipokryzją prawa. Miałam szczęście, że ten człowiek miał serce.

Ślepota nie była dla mnie czymś nowym. Urodziłam się ślepa, z wrodzoną kataraktą i pierwszą operację przeszłam w wieku pięciu lat. Ówczesna chirurgia oczna różniła się mocno od dzisiejszej z użyciem lasera i operacja pozostawiła spore blizny. Nosiłam bardzo grube okulary do czteranstego roku życia, kiedy to przeszłam operację lewego oka. Niestety, nie powiodła się ona i niemalże straciłam wzrok w tym oku. Na szczęście z w miarę sprawnym prawym okiem (20/200) i pomocą szkieł kontaktowych, jakoś sobie radziłam aż do ostatniej diagnozy.

Czułam się niedobrze, paląc marihuanę, narkotyk o którym mówiono mi że jest równie niebezpieczny i uzależniający, jak heroina. Z powodu zdenerwowania przy pierwszym użyciu miałam problemy z żołądkiem i przy okazji przekonałam się, że marihuana także doskonale łagodzi mdłości. Zauważyłam też że, podobnie jak ja za pierwszym razem, niektórzy ludzie czują paranoję po zapaleniu trawki; teraz zastanawiam się czy to efekt samej rośliny, czy może utrwalonych mitów o jej szkodliwości. Nigdy więcej nie miałam paranoi po paleniu, więc może to jest odpowiedź?

Tego lata odkryłam coś dziwnego. Pewnego dnia przyszłam do lekarza śmiertelnie wystraszona, gdyż z przyjacielem Jerrym w poprzednią noc wypiliśmy strasznie dużo szampana. Podejrzewałam, że mógł on zwiększyć moje ciśnienie, więc z zaskoczeniem przyjęłam wiadomość, że jest ono na poziomie 12-13. Mój lekarz wyjaśnił, że środki takie jak alkohol, marihuana i Demerol zmniejszają ciśnienie. Powiedział że najbezpieczniejszym z tych trzech środków jest kanabis.

Strasznie nie lubiłam samego palenia, więc doktor zasugerował bym zamiast tego upiekła sobie ciastka. Ostrzegł, że będę potrzebowała trochę więcej zioła niż do palenia. Dał mi też przepis na porcję 24 ciasteczek, które starczyłyby na 12 dni. Potrzebowałam do tego uncji marihuany.

Nie wiedziałam gdzie jej szukać i nie zawsze miałam do niej dostęp. Pewnego razu, gdy moje ciśnienie znacznie się podniosło, doktor osobiście zorganizował jedną porcję. Przekazała mi ją jego sekretarka. Biedna kobieta! Tak się wystraszyła, że jej ręce były lodowate gdy wręczała mi torebkę. Dziękowałam Bogu za tych współczujących ludzi. Wiem, że uliczna cena to 30-40 dolarów za uncję, a ona wzięła tylko 15 dolarów. To nie mogło trwać dalej; musiałam zdobyć marihuanę legalnie.

Nie mogłam znaleźć jej wystarczająco dużo i musiałam nadal używać pilokarpiny. Gdy znowu zaczęłam widzieć dziwne okręgi, mój lekarz wyjechał i musiałam pójść do innej kliniki. Badający mnie lekarz był mocno zdegustowany gdy dowiedział się, że używam marihuany. Rzucił mi tylko dwie recepty i wysłał do domu bez jakichkolwiek instrukcji i ostrzeżeń. Te dwa lekarstwa, które mi przepisał, były najgorszymi z jakimi się zetknęłam. Diamox wypłukał cały potas z mojego organizmu i wywołał apatię. Moje dzieci musiały radzić sobie same, bo po powrocie do domu mogłam tylko pójść spać. W tym momencie nie miałam pieniędzy by kupić drugie lekarstwo, jodek fosfoliny. Spróbowałam go potem i okazało się strasznie bolesne.

Zadzwoniłam do lokalnej gazety i opowiedziałam przez telefon o moim doświadczeniu z marihuaną. Nie podałam mojego nazwiska, bo bałam się utraty pracy i praw rodzicielskich. Mimo to wiele osób domyśliło się, że chodzi o mnie i zwierzyło się, że są palaczami marihuany, przy okazji oferując swoją pomoc w jej zdobyciu. Możecie sobie wyobrazić moje zdziwienie - niektórzy z nich to moi współpracownicy, inni to poważani członkowie społeczeństwa. Żaden z nich nie był żulem, jak zwykłam wcześniej myśleć o każdym palaczu marihuany.

W styczniu 1977r. mój lekarz wysłał mnie do centrum naukowego przy Uniwersytecie w Miami. Myślał, że pomogą mi tam legalnie zdobyć marihuanę. Niestety, ci poważani naukowcy nie chcieli nawet słyszeć słowa na "m". Przeżyłam natomiast jeden z najbardziej wyczerpujących dni w życiu. Gdy tam przyjechałam, moje ciśnienie w prawym oku przekroczyło 50, a w lewym 40. Lekarze dali mi wszystko, co przyszło im na myśl. Krople niewiele pomogły, podobnie jak mała pompka do płukania oczu. Musiałam też wypić szklankę obrzydliwie słodkiego płynu, który także okazał się bezużyteczny. Pod koniec dnia ciśnienie obniżyło się jedynie do 40, więc zostałam zakwalifikowana do natchmiastowej operacji.

Tej samej nocy zużyłam całą resztkę marihuany na ciasteczka i jadłam dwa co 12 godzin. Lekarze byli zszokowani gdy zbadali moje ciśnienie w poniedziałek, przed operacją. Było idealne - 14 i 16! Mimo to wysłali mnie na operację, mimo że szanse na poprawę wynosiły najwyżej 30%. Następnego ranka wykonali zabieg na moich kanalikach łzowych, które przestały potem funkcjonować. Z tego powodu muszę teraz nosić wielkie szkła, których udało mi się wcześniej unknąć. Operacja pozostawiła mi słabszy wzrok, większe blizny i wyższe ciśnienie, przez co nie mogłam już wrócić do pracy.

Musiałam teraz zmagać się nie tylko z jaskrą, ale też z depresją i ubóstwem. Musiało minąć dziewięć miesięcy, zanim opieka społeczna wystawiła mi zaświadczenie o inwalidztwie. Czułam się upokorzona, przyjmując zasiłek na jedzenie, ale cieszyłam się że mam przynajmniej taką możliwość. Zaczęłam cierpieć na bezsenność. Coraz trudniej było mi zdobyć marihuanę, bo okazało się, że nie mam na nią pieniędzy. Czasmi znajomi drochę mi odstępowali, a wtedy moja bezsenność znikała jak ręką odjął. To był na pewno najlepszy lek na depresję, z jakim się spotkałam.

W 1980r. miałam niewiele pieniędzy, a marihuana podrożała, więc zaczęłam hodować własne rośliny. Używałam najlepszych nasion, z których wyrastały trudne do zauważenia, niewysokie, ale wydajne krzaczki. Wystarszyły mi trzy lub cztery skręty dziennie. Ciśnienie tak zbliżyło się do normy, że lekarze zdecydowali się na przeszczep soczewki. Zadziałało! Nigdy nie miałam tak pięknego widoku - to było wspaniałe! Byłam szczęśliwa do momentu, gdy sąsiedzi przeskoczyli płot i ukradli moje krzaczki konopi.

Moje ciśnienie nagle skoczyło, przez co uciekłam w alkohol na jakiś czas. Gdy zaczęłam mieć pierwsze zaniki wzroku, zdałam sobie sprawę, że alkohol nie jest tym czego szukam. Ze strachem i niechęcią poszłam na kolejny zabieg. Tym razem miałam krwotok i oślepłam na prawe oko. Ponieważ na lewe niewiele widziałam (20/400), można było zapalić wszystkie światła w sypialni, nie budząc mnie. Popadłam w depresję. Najbardziej bolesne były sny, w których widziałam na dwoje oczu, jak dotychczas. Potem budziłam się i znowu uświadamiałam sobie, że nie widzę na prawe oko.

Potrzebowałam pieniędzy, więc dałam ogłoszenie do gazety, że wynajmę pokój. Człowiek, który na nie odpowiedział, zapewnił że nie bierze narkotyków i nikomu nie powie, że hoduję marihuanę. Jego dziwne zachowanie przekonało mnie jednak, że jest jakiś problem; niedługo potem znalazłam kokainę pod umywalką. Najpierw zaprzeczył, że brał narkotyki, ale kilka dni później przyznał się do tego. Powiedział, że potrzebuje kokainy, bo jako sprzedawca samochodów musi pracować dziesięć godzin przez siedem dni w tygodniu. Odparłam, że nie obchodzą mnie powody, a on będzie musiał się wynieść. Zgodził się, ale z upływem czasu był coraz bardziej oporny. Pokłóciliśmy się, a wtedy on nasłał na mnie policję.

Zostałam aresztowana 4 marca 1988r. i to zmnieniło moje życie na zawsze. Powiadomiłam media i w gazecie ukazał się kolejny artykuł opisujący moją historię, tym razem ze zdjęciem i nazwiskiem. Skontaktowali się ze mną ludzie, którzy otrzymywali marihuanę legalnie, a mój lekarz wraz z sekretarką spędzili conajmniej pięćdziesiąt godzin nad listami do DEA, FDA i NIDA w nadziei otrzymania legalnego kanabisu. Przeprowadziłam też wiele audycji radiowych, co było dla mnie bolesne, bo zawsze znajdował się ktoś, kto niepotrzebnie stracił wzrok. Pojawiali się też ludzie szczerze zmartwieni moim rzekomym uzależnieniem od strasznego narkotyku, życzący bym mogła znaleźć kiedyś inne rozwiązanie. Oczywiście, nie byli mną i nie wiedzieli, jak to jest - palić marihuanę przez dwanaście lat, więc nie zdawali sobie sprawy, że nie cierpię z powodu efektów ubocznych. Odzywali się do mnie ludzie z całego kraju, a nawet z Kanady. To zadziwiające - jest wielu chorych na jaskrę, którzy od 20-25 lat ratują swój wzrok marihuaną, nadal robi to nielegalnie. Zazdrościłam im wiedzy i możliwości dbania o siebie.

Teraz nie było dla mnie ratunku. Wisiała nade mną groźba grzywny. Na Florydzie posiadanie ponad 20 gramów jest karalne, a policja skonfiskowała u mnie półtorej uncji z krzaka ściętego w poprzedni poniedziałek.

Mój proces zaczął się i skończył 15 sierpnia 1988r. Wiedziałam jedno - idę do sądu, bo prawo jest niesprawiedliwe. Nie bałam się. Czułam że Bóg i jego aniołowie czuwają nade mną. Nie myliłam się - jedyną osobą, która mogłaby zeznawać przeciwko mnie, był oficer który mnie zaaresztował, a nie mogę powiedzieć by był do mnie negatywnie nastawiony. Inni cierpiący na jaskrę zeznali na moją korzyść, a mój lekarz potwierdził, że marihuana jest jedynym lekarstwem, które przynosi mi ulgę. Spytano mnie, czy paliłam od momentu aresztowania - powiedziałam że tak. "Czy paliła pani dzisiaj?" "Oczywiście." - odparłam. Sędzia stwierdził, że nienormalne byłoby, gdybym nie próbowała ratować resztek mojego wzroku. Powiedział, że nie zauważył złych intencji i uniewinnił mnie. Potem, w marcu 1988r., złożyłam wniosek o przyznanie mi prawa do posiadania marihuany, które otrzymałam 21 października 1988r.

Wzrok w moim prawym oku wraca. Zauważam już światło, kolory i kształty. Nerw wzrokowy w moim lewym oku, którego stan też się poprawił (z 20/400 do 20/100) jest całkiem zdrowy. Wszystko za sprawą kanabisu.

Elvy Musikka,
przedruk z "Marijuana - The Forbidden Medicine".
Na podstawie materiałów z www.ukcia.org.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

anonim (niezweryfikowany)

robi wrażenie

marinka (niezweryfikowany)

ja też jestem chora na jaskre... nie wyobrażam sobie żebym miała palić marihuanę aby nie oślepnać.. mój stan jest raczej dobry... mam niewielkie zmiany w tarczy oka ale pole widzenia b.dobre. jednak gbybym miała wybierać czy oślepnać czy palić... oczywistym jest co bym wybrała... strasznym jest niewidzieć i nie zycze tego nikomu... :/

Vinga (niezweryfikowany)

Juz wczesniej,kilkakrotnie,natrafilam na artykuly o medycznej wartosci "marychy ".
Dzis szukalam informacji o mozliwosciach przeprowadzenia operacji jaskry,ktorej chce sie poddac moja 80-letnia matka.
A tu prosze - taki rarytas!Przeczytam jej rano,moze sie rozmysli ?

Anonim (niezweryfikowany)

Witam, kiedys czytalam o uzdrawiającej wzrok mocy  marihuany, nie wiem jak zdobyć ten lek? Proszę o pomoc. Ps.nigdy nie mialam do czynienia z marihuaną i innymi podobnymi.

Anonim (niezweryfikowany)

Musisz ubrać się ala dzieci kwiaty i pojść na osiedle w dyzm miescie. Na 1ławce zagadaj mlodziew w ieku 13-33lat. Na 99% zalatwia ci maryhe. Mozesz tez u studtentow, lu rastamanow. Prawnicy czy lekarze tez duzo pala, ale z racji sowjego zadowu musze sie z tym kryc, bo w naszym spoleczenstwie wypada tylko byc bezrobotnym i pic wodke.

Zajawki z NeuroGroove
  • 4-HO-MET
  • Etanol (alkohol)
  • Pierwszy raz

Bardzo mroźny Wielki Piątek roku 2013 w okolicach Wrocławia. Data została wybrana całkowicie spontanicznie, być może tego samego dnia. Za scenę wydarzeń posłużyła szeroko rozumiana przestrzeń wiejska. Nastrój pozytywny, oczekiwania raczej niewielkie, nastawienie na przeżycia czysto rozrywkowe przy znacznym dystansie do doświadczeń egzystencjalno-mistycznych. Współtripowicze ogarnięci, reszta osób - niezbyt.

Na chwilę przed pierwszym tripem poprzysięgłem sobie, że wykreślę z osobistego słownika wyrazy takie jak Wszystko, Wszechświat, Śmierć, Życie, Miłość, Nienawiść oraz Fraktal, bo smutna prawda sprowadzała się to tego, że przygoda z mahometem w zamierzeniu miała być czymś mało refleksyjnym i możliwie pozbawionym tandetnego mistycyzmu. Tak zwany rozpiździel na systemie wartości słabo komponował się z solidną dawką tak zwanej rekreacji, na którą od jakiegoś czasu liczyłem.

  • Grzyby halucynogenne

Witam.


Rozpędziłem się i tak sobie pomyślałem , że podzielę się z wami również wrażeniami po przyjęciu psylocybinowych grzybków.

  • Katastrofa
  • Mieszanki "ziołowe"

Ciepłe majowe popołudnie nad rzeką, tuż obok jakiejś fabryki. Ja, moja ówczesna dziewczyna i przyjaciel spotkaliśmy się w celu picia piwa i palenia papierosów. A potem wyszło jak wyszło.

Prolog:

Spotkaliśmy się razem z moją ówczesna dziewczyną i przyjacielem kulturalnie napić się piwa po szkole. Nic nadzwyczajnego, zdażało się już wcześneij. W trakcie dziewczyna  zaproponowała że może zapalimy sobie coś fajnego. Naturalnie się zgodziliśmy bo dlaczego by nie, więc po jakimś czasie poszła do od jakiegoś kumpla i wróciła z paleniem. Powiedział jej że może być lekko halycunogenne.

 

Doświadczenie:

  • LSD-25


święta były u mnie w domu wyjątkowo skopane, apatia ogarniająca wszystkich i

wielka złość mamy na nas i cały świat. ale pojawiła się perspektywa $$ i

decyzja zapadła - Psychedeliczna Pasterka, transowa impreza. na zewnątrz

mokro (co to za święta bez śniegu???), pełnia... mhmm, to jest ten dzień!

dojechałem do klubu około 23 zaopatrzony w pół hoffmana i pół roleksa

(mdma), poszukałem niesamowitego znajomego który już zjadł hoffmana i po