Marihuana przeciwbólowa - opinia pacjentki

Lorraine, 49-letnia mieszkanka Wielkiej Brytanii cierpiąca na gościec, opowiada jak marihuana pozwala jej wytrzymać bóle.

Anonim

Kategorie

Źródło

www.ukcia.org

Odsłony

5557

Lorraine z Wlk. Brytanii wysłała ten list do UKCIA.

Dwa lata temu, gdy miałam 47 lat, zdiagnozowano u mnie gościec zwyrodnieniowy w kręgosłupie, biodrach i łokciach. Myślałam, że moje życie jest już skończone, bo tylko "starzy" ludzie cierpią na tę chorobę. Powiedzmy otwarcie - gościec to bilet w jedną stronę i dopóki nie poczujesz stałego, przewlekłego bólu, który nigdy nie ustępuje, nie będziesz miał pojęcia po jakie środki mógłbyś sięgnąć by go uniknąć. Silne lekarstwa ledwo podziałały i tylko dodały mi zmartwień wywołując problemy z żołądkiem i inne efekty uboczne. Po dwóch latach nadal czekam by dostać się na początek listy oczekujących na fizjoterapię, a moje biodra nie są w "dość złym" stanie (tzn. jestem za młoda) by kwalifikowały się do wymiany.

W ciągu ostatnich dziesięciu lat używałam marihuany okazyjnie, jako że nie piję alkoholu. Zauważyłam, że to dobry sposób na zrelaksowanie i gdy przyjaciel wspomniał mi o jej działaniu przeciwbólowym, postanowiłam dać jej szansę.

Pomogła mi tak bardzo, że nie wahałam się opowiedzieć lekarzom o jej właściwościach. Czy marihuana kontroluje ból? W moim przypadku - nie bezpośrednio. Ale w jaki sposób by nie działała, robi to skutecznie. Szkoda tylko, że muszę łamać prawo by ją dostać. Szalone, czyż nie? Mam szafkę pełną najbardziej zabójczych lekarstw, ponieważ mi je przepisano. To, że mają straszne działanie uboczne i pewnie mnie zabijają, jest w porządku, bo jest to legalne. Za to, gdy posadzę jeden krzaczek marihuany, który jest naturalny i nie daje efektów ubocznych, złamię prawo i zostanę wysłana do więzienia. Mogę tylko stwierdzić, że kanabis pomógł mi w pewnym stopniu kontrolować mój stan i pozwolił mi znowu żyć normalnie.

 
Na podstawie materiałów z www.ukcia.org.

Oceń treść:

0
Brak głosów
Zajawki z NeuroGroove
  • 25C-NBOMe
  • Inne
  • Pozytywne przeżycie

Powrót z Helą z Teneryfy po 8miu dniach bez kwacha musiał zakończyć się pozytywnie nim Hela pojedzie 650km do swojego domu. Wynajeliśmy na noc pokoj w hotelu i po małych zakupach oraz zakitraniu z zapasow paru kartonów 25i i 25c liczyliśmy
na odrobinę beki. Zdecydowaliśmy się ostatecznie na 25c, gdyz jest bardziej wizualny i troche mniej psychodeliczny.

0:00 zarzucamy po kartonie
Zjarani Teneryfowym słońcem jeszcze z kręćkiem w głowie po lądowaniach samolotem oczekujemy na efekty.

  • Bad trip
  • Benzydamina

Pomimo iż kilka tripów z benzydaminą było za mną, doskonale wiedziałem, co cipacz robi z mózgu, za sprawą tego, że nigdzie dxm nie mogłem dorwać, zakupiłem 4 paczki tantum rosa, ekstrakcja wyszła bardzo dobrze, jestem sam w swoim pokoju, nikogo wokół mnie, tylko ja i ciemność, kto miał schizy na benzie wie dobrze, że to nie za dobre miejsce, jednakże... dla mnie idealne, kocham tripy w samotności.

 
Za godzinę zero przyjąłem sobie 19:30, wtedy skończyłem ekstrakcję i postanowiłem władować w siebie do razy 2 gramy benzy.

T+25 minut – mój test na to, czy benza się ładuje to dmuchanie ustami, takie głośnie wydychanie powietrza co minutę, jeżeli dźwięk zacznie być „metaliczny”, mam znak, że benza zaczyna działać, co też nastąpiło po 25 minutach.

  • Benzydamina
  • Pierwszy raz

Jak zwykle podniecenie i ciekawość przed zarzuceniem czegoś nowego, nastrój pozytywny. Miejsca: Dom koleżanki, początkowo ja + 3 kumpli i 2 koleżanki, potem kumple się zwinęli zostaliśmy we 3 (na dole brat koleżanki robił grubą imprezę). Ogólnie decyzja podjęta w 5 minut (niespodziewanie możliwość nie wrócenia do domu na noc) aczkolwiek do bezny przygotowywałem się już od jakiegoś czasu.

Ok. Godziny 21:00 rozpuściłem 2 saszetki w połowie kubka wody (jak się potem dowiedziałem troche za dużo tej wody dałem ale nieistotne) 
Dużo się nasłuchałem o paskudnym smaku benzy, jednak nie zrobił na mnie większego wrażenia – oczywiście paskudny ale nie taki zły jak sobie wyobrażałem. Miałem na zagryzanie zrobioną zupkę chińską – pomysł okazał się spalony do zupka była słona, a słone rzeczy to ostatnie na co miałem ochotę po wypiciu 1/3 szklanki. 

randomness