To Kochające Uczucie (użycie narkotyku klubowego w leczeniu lęków)

Truizmem jest stwierdzenie, że konflikt, nuda i obowiązki domowe niszczą z czasem związki, ale co jeśli popularny narkotyk z klubów lat 80-tych zostanie wyjęty z imprezy i umieszczony w klinice? Co jeżeli terapeuci mogliby użyć go, by pomóc zejść się zniechęconym do siebie partnerom?

Tagi

Źródło

Lauren Slater, "That Lovin Feeling" w "ELLE", 13 kwietnia 2011

Tłumaczenie

lemonet

Odsłony

10650

Truizmem jest stwierdzenie, że konflikt, nuda i obowiązki domowe niszczą z czasem związki, ale co jeśli popularny narkotyk z klubów lat 80-tych zostanie wyjęty z imprezy i umieszczony w klinice? Co jeżeli terapeuci mogliby użyć go, by pomóc zejść się zniechęconym do siebie partnerom?

Teraz, kiedy jej nie ma, on nie może sobie przypomnieć o co właściwie walczyli. Może przypomnieć sobie jej twarz, i to, jak pod koniec starzała się każdego dnia. Pamięta jej burzę loków i inteligencję ostrą jak brzytwa, i to jak była wspaniałomyślna, wobec prawie wszystkich. “Pod koniec,” powiedział, “polecała pewne kobiety, które by do mnie pasowały, kobiety, z którymi mógłbym się spotykać po jej śmierci.”

Richard Vaughn, mający teraz 66 lat, jest wdowcem od 18 miesięcy. Był w małżeństwie z Annie Levy przez 10 lat, małżeństwie, jak się wydawało, stabilnym: dwoje ludzi zafascynowanych Buddyzmem i dobrym jedzeniem, dwoje ludzi lubiących dobre wino i świetne książki, czytanie ich w łóżku, podparci poduszkami. Ona była neuropsychologiem, on prawnikiem; wyjątkowo dobra partia jednak niezamężny, aż do momentu kiedy, w wieku 54 lat, zakochał się w Annie. “Kiedy spotkałem Annie, od dłuższego czasu nie miałem udanego związku,” mówi Richard; “można było pomyśleć, że ten był skazany na porażkę.” Ale udało się i Richard z Annie stali się parą zakochaną w swojej pracy i sobie nawzajem, nie w tej kolejności.

Potem przyszła noc kiedy Annie poprosiła męża o sprawdzenie małego guza na jej podbrzuszu. “Może pójdziesz to zbadać?” zasugerował, nie martwiąc się. Wszystko szło tak dobrze i obecność tego małego wzgórka nie mogła mu zasugerować, że zamek się walił. Ale zanim Richard o tym się dowiedział, jego żonie usunięto nowotwór z jajników. Okazał się być złośliwy i agresywny, wypluwając komórki, które w mgnieniu oka adaptowały się do prawie każdej chemicznej mikstury, którą lekarze próbowali go zlikwidować. Jednak minęło siedem lat nim w końcu – w środku roku 2009, po tym jak rak rozprzestrzenił się po ciele Annie – lekarze powiedzieli, że nic już nie mogą zrobić.

Kiedy mąż lub żona umierają, można sądzić, że nieporozumienia są przez parę puszczone w zapomnienie, a ich miejsce zajmuje melancholijna życzliwość w wielkich i małych sprawach, ale nie jest to tak powszechne jak byśmy tego chcieli, i nie stało się tak dla Richarda i Annie. Kiedy Annie nie miała już żadnego wyboru, ona i Richard zaczęli się kłócić, czy “sprzeczać” jak to nazywał. Każde z nich skupiało się na szczególikach – wysiłek, by odepchnąć ogrom tego, co się nieuchronnie zbliżało? Być może, ale to tylko domysł. Richard mówi, że nie wie dlaczego on i Annie tyle walczyli pod koniec jej życia. Wie tylko, że to robili: Ty i ty, i gdzie się kluczyki od samochodu, i zapomniałeś wynieść śmieci, i ty i ty – wskazywanie palcami i głosem i oczami, ich związek zupełnie szorstki, bez łagodnego miejsca, by złożyć głowę.

Sytuacja stała się gorsza przez fakt, że Annie czuła jak maleje jej wiara w Buddyzm, niszczona przez niepokój towarzyszący radzeniu sobie ze śmiertelną diagnozą i efektami ubocznymi leczenia – mdłości, bóle języka i dziąseł, ból wszędzie; nie chciała umierać. Patrzyła przez krawędź, zobaczyła niezgłębione nie mogąc znaleźć niczego, czego mogłaby się trzymać. Tak więc, kiedy usłyszała o badaniach pilotażowych w Centrum Medycznym Harbor-UCLA w Los Angeles, zaprojektowanych, by zbadać bezpieczeństwo syntetycznej psylocybiny (składnika halucynogennych grzybów) w łagodzeniu tego co naukowcy określają jako “egzystencjalny niepokój i rozpacz” przy zaawansowanym stadium raka, zapisała się. Annie, jak 11 innych ludzi w badaniu prowadzonym przez Charlesa Groba, doktora medycyny, profesora psychiatrii i pediatrii w Szkole Medycyny UCLA, została przyjęta do szpitala w piątkowy wieczór na badanie fizyczne, potem w sobotę dano jej psylocybinę w formie kapsułki. Przez kolejne sześć do ośmiu godzin, z Grobem i jego koordynatorką badań Alicią Danforth leżała w łóżku, słuchając muzyki przez słuchawki z założoną na oczy maską, pomagającą jej skupić się na wewnętrznych myślach. Później Annie rozmawiała o swoim spotkaniu – “zintegrowała je”, jak mówi Grob – a potem w następnych spotkaniach eksplorowała uczucia, myśli, i “psychospirytystyczną” zawartość doświadczenia psylocybinowego, zmierzono też poziom jej nastroju i niepokoju. Choć badanie było zbyt małe by być rozstrzygające, Grob i jego koledzy opublikowali w wydaniu styczniowym 2011 Archives of General Psychiatry informację, że badani generalnie wykazywali znaczący spadek niepokoju, po jednym i trzech miesiącach dalszego leczenia, bez żadnych fizycznych czy psychicznych szkód.

Psylocybina, nie trzeba tego mówić, nie jest typowym lekiem na niepokój. Z reguły określana jako psychedelik, wzmacnia świat zmysłów, więc muzyka może brzmieć głębiej, być bardziej wymiarowa; dotyk może wywoływać mrowienie lub posiadać kolor; zwyczajne myśli mogą się osłabić. W ich miejsce, jak mówią niektórzy, wchodzi świeży wgląd, zrozumienie, pytania – użytkownik wyłaniający się z nowym spojrzeniem na to, co jest przecież starym, starym światem.

Psychedeliki były przyjmowane przez stulecia przez ludzi szukających duchowego oświecenia i emocjonalnej ucieczki, ale w latach 1960tych i 1970tych zespoliły się w opinii publicznej z kontrkulturą. “Turn on, tune in, drop out,” (“włącz się, dostrój, odpadnij”) jak słynnie ujął to Timothy Leary, najbardziej zagorzały rzecznik LSD. Według pierwszego Ogólnokrajowego Sondażu Opinii Publicznej na temat Nadużycia Narkotyków, 5 procent ludzi w wieku od 12 do 17 lat spróbowało psychedelików w 1972. Siedem lat później, dominacja użycia narkotyków w ciągu całego życia wynosiła do 25 procent wśród ludzi w wieku od 18 do 25 lat – szczyt, któremu towarzyszyły rozdmuchiwane historie o znanych ludziach (lub dzieciach znanych ludzi) którzy zginęli lub doznali szkód z powodu tak zwanych bad tripów. Na tym tle – z Richardem Nixonem i jego “cichą większością” oczerniającą hipisów, ich narkotyki oraz ich protesty – Biuro ds. Narkotyków i Niebezpiecznych Leków, prototyp Drug Enforcement Administration (Administracji Legalnego Obrotu Lekarstw), zaklasyfikowała psylocybinę jako środek odurzający I Grupy w 1970. Tak jak w przypadku LSD, uważano, że psylocybina nie ma znanego medycznego użycia, a jej potencjał uzależniający jest wysoki i jej posiadanie i sprzedaż zostały uznane za przestępstwo.

Od tamtego czasu, psychedeliki krążyły na obrzeżach Zachodniego społeczeństwa, obok farbowania ciuchów [tie-dye] i koralików miłości, i naćpanego Jerry’ego Garcii brzdąkającego na scenie. “Leary nie zrobił psychedelikom żadnej przysługi kiedy uczynił z nich atrybuty rebelii” mówi Rick Doblin, dyrektor wykonawczy Wielokierunkowego Stowarzyszenia Studiów nad Psychedelikami (MAPS), organizacji non-profit znajdującej się w Santa Cruz w Kalifornii, która rozwija i finansuje próby kliniczne psychedelików w leczeniu stanów, przy których tradycyjne leki nie są w stanie pomóc. “W postawie Leary’ego była pewna arogancja. Przekonywał ludzi do odcięcia się od społeczeństwa, tworzenia komun, powrotu do ziemi, To było odrzucenie dominującej kultury w ekstremalnym wydaniu. Leary nie wypromował żadnego poczucia ‘Hej, jesteśmy w tym razem. Wszyscy jesteśmy częścią systemu i dlatego musimy współpracować.’”

Podczas gdy ‘dominująca kultura’ może powątpiewać w psychedeliki, medyczna społeczność przechodzi coś w rodzaju rewolucji. Naukowcy od Południowej Karoliny, przez Południową Kalifornię do Szwajcarii i Szwecji, badają narkotyki pod kątem potencjału łagodzenia wszystkiego od wcześniej wspomnianych niepokojów związanych ze śmiercią do klasterowego bólu głowy, uzależnienia i zespołu stresu pourazowego. Być może nawet bardziej fascynująco, kiełkuje zainteresowanie psychedelikami – w szczególności nowsze MDMA, czy Ecstasy – używanymi jako “empatogeny,” związki indukujące wzmocnione stany miłości i akceptacji, wraz ze zwiększoną możliwością skupienia i słuchania.

John Halpern, lekarz medycyny, dyrektor Laboratorium Zintegrowanej Psychiatrii w Szpitalu McLean w Massachusetts, jest jednym z ostrożnych entuzjastów MDMA. “Delic,” oświadcza, wstukując litery do komputera, “pochodzi od greckiego rdzenia d-eulon, ‘pokazywać’ i d-elos, ‘widoczny.’ To jest to, co robią te narkotyki. Odsłaniają przed ludźmi siebie nawzajem; podwyższają świadomość sygnałów, które inni wysyłają.” Halpern chce badać autystyków wysokofunkcjonujących, którzy używają MDMA do pomocy w połaczeniu się z “neurotypowym” światem. Bazując na wstępnych dyskusjach z chorymi na autyzm, których spotkał w sieci, mówi, że ma nadzieję na dotacje “na przeprowadzenie wysokojakościowych badań medycznych, które zweryfikowałyby to, co słyszymy anegdotycznie – że psychedeliki w ogóle i MDMA w szczególności mogłyby zostać włączone do leków na szeroki zakres stanów, od wyraźnych chorób po ‘zespoły cienia,’ [shadow syndromes] jak skrajna nieśmiałość. Kolejny potencjalny obszar użycia: terapie dla par, ponieważ niezgoda w małżeństwie, zaznacza Halpern, często biorą się z “nadwątlonego połączenia.”

Annie Levy prawdopodobnie nie byłaby tym zaskoczona. Niestety, umarła we wrześniu 2009, rok po zakończeniu badań z psylocybiną, ale wpływ jaki wywarł na nią halucynogen daje pojęcie tego jak niektóre psychedeliki mogą zarówno poprawić jak i wzmocnić niektóre związki, według jej męża i badacza Danfortha, doktoranta psychologii klinicznej. Przed badaniem, Annie i Richard byli od siebie oddaleni i zdemoralizowani przez ich ciągłe sprzeczki. “Pamiętam jak jechaliśmy tam samochodem,” mówi Richard, “i przez całą drogę się kłóciliśmy. Wysadziłem ją przy centrum i zaplanowałem odebrać następnego ranka, więc pożegnaliśmy się, i właściwie nie oczekiwałem, że wyjdzie z tego coś specjalnie wielkiego, ale kiedy wróciłem następnego dnia, byłem w szoku. W szoku. Nigdy nie widziałem Annie tak promieniejącej jak wtedy, po tym jak wzięła psylocybinę.” Według Richarda, narkotyk był w stanie pomóc jego żonie pozostać w tu i teraz zamiast gubić się w swoich niespokojnych myślach; pozwolił jej także zrozumieć na bardzo intuicyjnym poziomie, że walka w jej małżeństwie to krąg, z którego może wyjść, częściowo przez nie “połykanie przynęty,” i częściowo przez dostrzeżenie bólu jej męża i reagowanie współczuciem zamiast złością. “Nie ma wątpliwości, że psylocybina umożliwiła nam polepszyć nasz związek i czas, który nam pozostał,” podsumowuje.

“To, co robią te empatogeny,” tłumaczy Julie Holland, doktor habilitowany psychiatrii w New York University School of Medicine, “to przedzieranie się przez oko za oko i doprowadzenie osoby, lub pary, do sedna sprawy.” Holland, której specjalizacją jest psychofarmakologia, jest edytorem antologii pod tytułem Ecstasy: Kompletny Przewodnik: Obszerne Spojrzenie na Ryzyko i Korzyści z MDMA, która zawiera artykuły o wszystkim od biochemii narkotyku po terapeutyczne i duchowe zastosowanie.

Co do ryzyka, Holland, która w weekendy prowadziła psychiatryczne ambulatorium w Bellevue Hospital w Nowym Jorku od 1996 do 2005, mówi, że są głównie związane z użyciem zbyt dużych ilości, za długo – i fakt, że ludzie nie wiedzą co otrzymuję, gdyż MDMA jest nielegalne, a jego produkcja nie jest kontrolowana. Środek może powodować przegrzanie i udar cieplny był problemem dla imprezowiczów lat 1980tych, których całonocne tańce rozsławiły MDMA. Kolejne rzadkie, ale potencjalnie śmiertelne zagrożenie to tzw. zatrucie wodą; ponieważ MDMA podnosi poziom hormonu antydiuretycznego zwanego wazopresyną, picie zbyt dużej ilości wody może prowadzić do opuchlizny tkanek i potencjalnie śmiertelnego zaburzenia równowagi erytrocytów.

To ryzyko zmniejsza się, jednak, mówi Holland, kiedy Ecstasy jest brane pod czymś, co Holland określa jak “medyczny model psychoterapii asystowanej przez MDMA” – i ma nadzieję któregoś dnia zbadać jego efektywność w leczeniu schizofreników. George Greer, psychiatra, który używał MDMA w swojej praktyce, w książce Holland miał do powiedzenia to: “Kiedy użyłeś MDMA w psychoterapii, to jak bycie artystą, który malował tylko węglem, a któregoś dnia znajduje farby olejne i uświadamia sobie wszystko, co jest mu dostępne, tylko po to, by zostać pozbawionym tych farb, bo ludzie zaczęli je wdychać.”

MDMA zostało po raz pierwszy stworzone we wczesnych latach 1900 przez niemiecką firmę farmaceutyczną Merck, potem szybko o nim zapomniano. Naukowcy z Merck nie mieli pojęcia co stworzyli; szukali leku zmniejszającego krwawienie. MDMA znów na krótko pojawiła się w latach 1950tych kiedy CIA, zainteresowana jego potencjalnym zastosowaniem jako serum prawdy, testowała jego bezpieczeństwo na zwierzętach. Dopiero we wczesnych latach 1970tych narkotyk zaczął wsiąkać w kulturę bez niczyjej kontroli, wtedy właśnie legendarny kalifornijski chemik Alexander “Sasha” Shulgin przyrządził porcję i wypróbował ją na sobie w stopniowo coraz większych dawkach. W jego notatkach laboratoryjnych z września 1976, Shulgin napisał: “Czuję się w środku absolutnie czysty, i nie ma nic poza całkowitą euforią. Nigdy nie czułem się tak wspaniale, nie wierzyłem nawet, że to możliwe. Czystość, klarowność i cudowne uczucie trwałej wewnętrznej siły utrzymywało się przez resztę dnia i wieczoru, i przez następny dzień. Jestem owładnięty głębią tego doświadczenia.” Garstka terapeutów także zainteresowała się narkotykiem i, ponieważ nie został jeszcze zdelegalizowany, niektórzy zaczęli podawać go pacjentom. Obecnie zmarły psychoterapeuta z Oakland w Kalifornii, doktor Leo Zeff, był jednym z nich. Pod wpływem MDMA, twierdził, pacjenci byli zdolni do odtworzenia wspomnień, także traumatycznych, do których w innych warunkach nie mieli dostępu, i badać je w stanie spokoju. W dodatku, mówił o uprzednio nienawidzących samych siebie pacjentach, którzy zaczęli się akceptować i, choćby tylko na krótki czas, mieli szansę spojrzenia na świat bez postrzępionego ostrza cynizmu, które często towarzyszy neurotycznemu cierpieniu.

Zeff także używał Ecstasy w terapii dla par, tak jak Ann Shulgin, żona chemika Alexandra i współautorka jego książki z 1991 zatytułowanej Pihkal: Chemiczna historia miłosna (Pihkal to akronim od “Fenetyloaminy, które poznałem i pokochałem,” [“Phenethylamines i Have Known and Loved”] przy czym fenetyloaminy to grupa narkotyków, w skład której wchodzi MDMA). Zeff i Shulgin twierdzili, że MDMA ma moc odnawiania żywiołowości i energii nadszarpniętym połączeniom między partnerami, nawet po tym, jak narkotyk przestaje działać.

W końcu, to pytanie za $10 millionów: Czy chemicznie wykończona miłość może trwać? Informacje zebrane do tej pory są wyraźnie niewystarczające i bazują w dużej mierze na historiach choroby, ale są drażniące. Ja sama krótko korespondowałam przez Internet z mężczyzną z autyzmem, który powiedział mi, prosto i wdzięcznie, “MDMA roztrzaskało moją skorupę.” Inny człowiek z autyzmem powiedział Halpernowi, że biorąc Ecstasy może doceniać i szanować uczucia innych, a potem pamiętać czego się nauczył i mniej więcej “udawać, aż mu się uda.”

Gdyby to były późne lata 1970te albo wczesne 1980te, ludzie z autyzmem lub zespołem Aspergera mieliby możliwość zdobycia MDMA legalnie, choć nie byłoby gwarancji, że to, co kupują nie byłoby mieszane z innymi narkotykami. Wtedy MDMA było częścią nowej fali psychedelików nie kontrolowanych przez rząd. Mogłeś to dostać w klubie nocnym i zapłacić swoją kartą AmEx, albo przejść się do twojego warzywniaka na rogu i zapłacić skromną sumę za fiolkę białego proszku z napisem “Sasafras” na etykiecie. (MDMA jest uzyskiwane z drzewa sasafrasowego). Przepisy były tworzone w Teksasie i Bostonie, a dla chemicznych mistrzów kuchni interes był dobry, nawet wspaniały, a ich jedynym zmartwieniem było wymyślenie chodliwej nazwy dla produktu. Jego pierwotna nazwa brzmiała Adam, w związku z jego edeńskimi właściwościami, ale wydawało się zbyt biblijne, a MDMA, chemiczny stenogram, zbyt sterylny. Przedsiębiorca, który sfinansował jedną z największych transakcji z MDMA w Teksasie, zasugerował Empatię, ale ostatecznie wybrał Ecstasy – bo czy jest coś lepszego?

Oczywiście, nazwa to nie jedyny powód, dla którego Ecstasy przyciągnęło uwagę policji, polityków i strapionych lekarzy – którzy widywali związane z rave’ami medyczne konsekwencje cytowane przez Holland – choć trudno sobie wyobrazić bardziej prowokacyjny. Przekonani częściowo przez skargi wpływowego senatora Teksasu, Lloyda Bentsena, który był zaniepokojony olbrzymimi rave’ami w jego stanie, jak również przez pracę wówczas doktoranta farmakologii George’a Ricautre’a sugerującą, że MDMA było neurotoksyczne dla szczurów, DEA zaklasyfikowało MDMA do Grupy I [Schedule I] w 1985 i stało się ono, jak psylocybina, nielegalnym narkotykiem. Rick Doblin, który już lobbował na korzyść psychedelików, sprzeciwił się ocenie sądu administracyjnego DEA, argumentując, między innymi, że model interpretowania danych Ricautre’a był zły, ponieważ ludzie i szczury inaczej metabolizują MDMA, a także, że ma ono niski potencjał uzależniający.

Tak wtedy jak i teraz, Doblin nie walczył o udostępnienie narkotyku bywalcom klubów; chciał, i nadal chce, widzieć MDMA zaklasyfikowane w taki sposób, żeby mogło być użyte jako lek na receptę. Doblin wygrał bitwę, ale przegrał wojnę. Podczas gdy sędzia polecił zaklasyfikować MDMA do Grupy III, [Schedule III] z innymi kontrolowanymi lekami takimi jak Vicodin, DEA odrzuciło radę. MDMA pozostanie w Grupie I.

Więcej niż dwie dekady później, Ricaurte nadal ostrzegał przed zagrożeniem MDMA i w 2002 opublikował najbardziej alarmującą pracę w swojej karierze. W prestiżowym dzienniku Science, zrelacjonował, że nakarmił rekreacyjnymi dawkami narkotyku 10 ssaków naczelnych, i dwa nich zmarły. Danym towarzyszyły upiorne czarno-białe zdjęcia mózgów ssaków naczelnych po zażyciu MDMA, z wydartymi wielkimi, poszarpanymi dziurami - zniszczenia tak ewidentne i odrażające, że Oprah zaprosiła Ricaurte’a do swojego programu, żeby zaświadczył o niebezpieczeństwach Ecstasy. “To nie miało żadnego sensu,” wspomina Doblin. “Widzieliśmy tysiące ludzi bezpiecznie używających MDMA, czasem aż 40 razy.”

Holland dodaje, “Nic w badaniu Ricautre’a nie wydawało się wiarygodne. Na podstawie wszystkiego, co widziałam i opublikowanych danych, MDMA po prostu nie jest znaczącą przyczyną psychiatrycznego kryzysu.”

Ale tym razem to rzecznicy MDMA byli górą. Rok po opublikowaniu artykułu Ricautre’a, Science musiało złożyć wycofanie, ponieważ odkryto, że, niewiarygodnie, badacz podał swoim małpom nie MDMA, lecz metamfetaminę, czy crystal meth. (Problemem było błędne oznaczenie przez dostawcę niektórych butelek z narkotykami, jak powiedział Ricautre.)

W każdym razie, w kilka miesięcy po publikacji cofnięcia, DEA dała Doblinowi i Michaelowi Mithoeferowi, psychiatrze z Południowej Karoliny, ostatecznie zielone światło dla podania MDMA pacjentom z zespołem stresu pourazowego niepodatnym na leczenie, którzy w teorii mieli po podaniu im narkotyku, przywracać przerażające wspomnienia bez uczucia strachu, efektywnie odplątując pamięć z ciemnych emocji, które ją nasycały. Jak przedstawiono w The Journal of Psychopharmacology w zeszłym roku, Mithoefer i inni użyli podwójnie ślepej próby, w której 12 pacjentów otrzymało MDMA i psychoterapię, podczas gdy ośmiu dostawało placebo i psychoterapię. Badani przechodzili standardowy test znany jako skala PSTD w formie wywiadu klinicznego [Clinician-Administered PTSD Scale (CAPS)] cztery dni po każdej z dwóch sesji, potem znowu po dwóch miesiącach. W grupie placebo tylko dwóch z ośmiu uczestników miało znacznie obniżony wynik CAPS, podczas gdy udało się to 10 na 12 używających MDMA. Wszyscy utrzymali postęp w kontynuacji po dwóch miesiącach – ich stan polepszył się tak bardzo, że żaden z nich nie spełniał kryteriów PSTD. W drugiej fazie badania, naukowcy pozwolili siedmiu uczestnikom (z których sześciu nie zareagowało na placebo, a jeden miał nawrót zaburzenia) wziąć MDMA. Tym razem, 100 procent wykazało znaczący postęp, i w “nieplanowanej obserwacji,” jak nazwał to Mithoefer, trzej pacjenci, którym PSTD uniemożliwiło utrzymanie pracy, mogli do niej powrócić.

Ani ja ani mój mąż nie mamy PTSD, ale obydwoje jesteśmy bardzo ciekawi czy MDMA mogłoby nam pomóc tak jak pomogło Annie i Richardowi, albo parom pod opieką terapeuty Leo Zeffa. Tabletka Ecstasy jest o wiele tańsza i szybsza niż dwumiesięczne wakacje, których Ben i ja potrzebowalibyśmy, żeby odnaleźć drogę z powrotem do dawno straconej – ale nie całkiem zapomnianej – miłości, którą kiedyś do siebie czuliśmy, miłości, którą widzę jako ratunek dla zmęczonych życiem, spłukanych rodziców, którymi się staliśmy. Tak, uważam nas za idealnych kandydatów do randki w ciemno z empatogenem, który może nas popchnąć we wciąż przebłyskującą, lecz szybko znikającą przeszłość; widzę śnieg, merlot w szklanym kielichu, naszą noc poślubną w ciemnym grudniu, drzewa, ich kandelabrowe gałęzie śliskie od srebrnego lodu.

Ale jak się zabrać do tych, jak gdyby, “przygotowań”? Mój mąż zasugerował, żebyśmy wzięli trochę sami, ale boję się zdobywania czegoś z ulicy. Zamiast tego, zwróciłam się do Doblina. “Gdzie, tak w ogóle, jest MDMA?” Pytam. “Kiedy DEA daje wam pozwolenie na badania, skąd bierzecie narkotyk, który jest nielegalny?”

Doblin tłumaczy, że DEA wysyła ci MDMA po tym jak złożyłeś akceptowalny plan przechowania i, oczywiście, dostałeś zgodę od FDA, przestudiowaną przez instytucjonalną izbę rewizyjną. On sam dostaje to od uniwersytetu na północy, jak mówi.

Nie możesz ujawnić, gdzie to właściwie jest przechowywane?” Pytam. “Wolałbym nie,” odpowiada. Potem następuje krępująca przerwa w rozmowie, i czuję jak moja twarz czerwienieje. “Czy byłbys skłonny,” pytam, “zdobyć trochę dla mnie i mojego męża do spróbowania?” Czuję się w środku jak pomylona. Myśl za dużo o narkotykach, a zaczniesz się zachowywać jakbyś był pod ich wpływem. Odurzony i głupkowaty, i niewłaściwy.

Doblin i ja siedzimy ma dachu jego domu w Belmont w Massachusetts. To jeden z tych cudownych dni wczesnej wiosny, zanim drzewa zmienią kolor a powietrze się ochłodzi, roślinność bujna i zielona. Gdzieś szczeka pies. Słyszę muzykę z sąsiedniego domu. Zanim Doblin może odpowiedzieć, mówię, “Zażywam inne leki, jak Effexor, na depresję.”

“Nie można brać MDMA z SSRI [selektywne inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny],” mówi Doblin, wyjaśniając, że leki SSRI zmieniają jego efektywność, ale ja właściwie nie słucham. Zamiast tego, słyszę radio i staccato szczeknięć psa, a potem pojawia się rozczarowanie, które odczuwam wobec Doblina – że pomimo rozmaitych i znaczących sposobów, w których MDMA mogłoby pomagać ludziom się połączyć, on i jego organizacja zamierzają teraz dążyć tylko do jednego zastosowania. Myślę o czymś, co Doblin powiedział chwilę temu, jak ofiary PTSD – weterani wojenni, ofiary gwałtu – sprawiają, że MDMA wydaje się być poważnym, nawet patriotycznym lekiem, podczas gdy porady małżeńskie zawierają echa ery hipisów. [hippiedom]

“Nie można patrzeć na małżeństwo jak na chorobę,” mówi mi teraz Doblin, “więc jak mogliśmy wynaleźć badanie, skoro nie ma osobnego zestawu symptomów do zwiększenia, zmniejszenia, lub ustabilizowania?” Poza tym, mówi, “pary przychodzące po poradę nie wydają się ważne, w opinii publicznej, a musimy brać pod uwagę społeczeństwo... i opinię.”

Nawet rozumiejąc potrzebę tak pragmatycznego planowania, nie zgadzam się, że terapia małżeńska jest postrzegana lub ryzykuje bycie postrzeganą jako rodzaj wiotkiego wysiłku, który nie może zostać oszacowany. Istnieją na przykład naukowo potwierdzone skale mierzące cierpienia i satysfakcje małżeńskie. “Zdobędę dla ciebie dobry przyrząd do mierzenia,” mówię Doblinowi, “i jeśli nie znajdę odpowiedniego, to go stworzę.” Śmieje się.

Słońce powoli znika za horyzontem podczas naszej rozmowy, przesuwając się w dół kawałek po kawałku, tak wolno, że nie możesz tego nawet zobaczyć i nie zauważysz, dopóki nagle dookoła nie pojawią się cienie i nastanie wieczór – tak po prostu. Tak też degenerują się niektóre małżeństwa, światło zanikające tak subtelnie, że nikt tego nie zauważa, aż pewnego dnia, w 12 roku waszego świętego związku, nie możesz wypłukać tego stęchłego smaku z ust, a kiedy próbujesz odtworzyć drogę, która cię do tego zaprowadziła, widzisz jedynie pozornie wesołe znaki orientacyjne: narodziny dzieci, pierwszy dzień przedszkola, etc. Nie chcę przekonywać, że rozwód to choroba na nieudane małżeństwo jest takie samo jak choroba. To temat, który wychodzi, jak to mówią naukowcy, poza zakres tej pracy.

Ale mogę szybko i z łatwością powiedzieć, że rozwód, nawet jeśli nie jest rzeczywistą chorobą, zostawia ślad zaśmiecony symptomami i syndromami – depresja, na przykład, która może się pojawić przy rozstaniu się pary, “zespół lęku uogólnionego” czy “zaburzenia adaptacyjne”, dotykające czasami dzieci, których rodzice się rozchodzą. Nie miałabym problemów z argumentowaniem stwierdzenia, że naprawianie nieudanych i kruchych małżeństw jest szlachetnym celem, że nie ma w nim niczego choć trochę ’trippy’ [trippy – związany z psychedelikami]. Dlaczego Doblin wierzy, że nie może tego przedstawić społeczeństwu, jest dla mnie dla mnie poniekąd tajemnicą, choć to powiedziawszy, jako długoletni beneficjent całego zestawu leków psychiatrycznych, jestem zdecydowanie kobietą zawdzięczającą chemii lepsze życie.

“Czy myślisz,” pytam Julie Holland kilka dni później, “że MDMA mogłoby uratować amerykańskie małżeństwo?” Teraz Holland także się śmieje. Jest już zaprotokołowana do zbadania jak MDMA mogłoby być użyte w leczeniu schizofrenii: katatonii, pustki. “Nie wiem,” mówi.

“Chciałabym tego spróbować,” mówię, i gdy tylko słowa opuszczają moje usta, uświadamiam sobie, że prawdopodobnie to zrobię. Tak czy inaczej, mogę znaleźć sposób na zdobycie czystego MDMA, więc będę je brała bezpiecznie, a potem zastanawiam się co tak naprawdę znaczy “bezpiecznie”. Czy to naprawdę bezpieczny sposób na wzięcie substancji, która obiecuje odsłonić zasłonę złożoną z twojej rzeczywistości, dając ci szansę wpatrzenia się w drugą stronę i wszystko, co tam żyje?

Kiedy raz o tym pomyślę, MDMA wydaje się być świetnym narzędziem przy pomaganiu parom wzniecić stracone iskry i tlące się niedopałki ich dawnych dni, ale gdy pomyślę drugi raz, uderza mnie fakt, że psychedelik może ujawnić coś, czego wolałabym nie wiedzieć, jakiś sekret, którego sobie jeszcze nie wyjawiłam. Być może, w jakiejś odległej części umysłu, nie chcę być w ogóle mężatką. Być może tęsknię za wolnościami moich młodych lat i to czego chcę to wyrzucić za burtę wszystkie moje ciężary i odzyskać dla siebie dzikie, czyste marzenia, z których rodzi się najpiękniejsze pisarstwo. Czy to może być prawda? Wątpię, ale ta odrobina możliwości przypomina mi, że biorąc psychedelik, godzisz się na otwarcie koperty i przeczytanie zawartości. Mam dwójkę dzieci, które uwielbiam, męża, na którym bardzo mi zależy i historie, na których napisanie znajduję czas w moich mniej niż idealnych okolicznościach. Moja łódka jest podziurawiona i odchodzi z niej farba, na pewno, ale mam opory – nie, nie chcę, przynajmniej na razie – rozbujać chybotania się, które kocham.

Oceń treść:

Average: 8.5 (2 votes)

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)

Anonim (niezweryfikowany)

Exstazy and everybody wins !

Zajawki z NeuroGroove
  • Gałka muszkatołowa
  • Przeżycie mistyczne

Jako, że posiadam nieznaczną wiedzę o narkotykach, wiem, że nie są zabawką. Podchodzę do nich poważnie, niemalże wypowiadając do nich w myślach intencję "Szanuję cię substancjo czynna, chcę, abyś ukazała mi dobrą stronę siebie i urozmaiciła percepcję." Do gałki podszedłem na luzie, w domu, w spokoju. Była to sobota- czas w miarę wolny. Spożyłem ją z najlepszym przyjacielem, nastawiłem się bardzo pozytywnie. Jestem z natury optymistą i to się opłaca.

Na wstępie trochę informacji o mnie:Wiek: Ledwo ukończona pełnoletniość ^^Waga: 82 kg przy sportowej budowie ciała, Wzrost: 185 cm
Duża skłonność do filozofowania, zaitneresowanie psychologią i anatomią, natura flegmatyczna, wiara w zjawiska paranormalne i Boga (niechrześcijańskiego, ani nawet niezwiązanego z żadną religią), duży dystans do życia, brak traum i wewnętrznych obsesji, które mógłbym w sobie tlić. Brak przewrażliwienia na jakimkolwiek punkcie, natura raczej ugodowa, choć w kaszę sobie nie daję dmuchać. 

  • Dekstrometorfan
  • Marihuana

Centrum miasta, sobotni skwar, godzina 14:30, 15.08.09r

Set & Setting: centrum miasta, sobotni skwar, godzina 14:30, 15.08.09, chęć sprawdzenia czy DXM to zabawka dla dzieci - jak dotąd uważałem, lekki stres wynikający z pustego żołądka, upału oraz położeniem w centrum miasta. Nastawienie w miarę pozytywne.

Waga: 68kg

Dawkowanie: 30 tabletek Acodinu (w odstępach 3minut, w kolejności 4-6-5-5-5 i po 15minutach ostatnie 5), popijane czystą wodą.

Doświadczenie: nikotyna, alkohol, marihuana, extasy, łysiczki, amfetamina.

Wiek: 20.

  • LSD-25

Pamiętam mojego któregoś_już kwasa [gdyby nie otępiające piguły nie zastanawiałbym się teraz, czy było ich już ponad 15, czy 30 - w każdym razie - było dużo :) ] - czarny kryształ, na którego namówiłem się sam. No i wkręciłem w niego również T. ,która bardziej się bała, niż chciała rzeczywiście spróbować. Pamiętałem jak opowiadała o swoich niektórych bad tripach grzybowych, poza tym ma paranoiczno-histeryczną osobowość i bardzo często sama sobie coś wkręca ;-)

  • Kannabinoidy
  • Przeżycie mistyczne

Dobre nastawieniem, chęć doświadczenia czegoś głębszego po raz drugi po mj. Sam w domu.

Wypiłem 4 yerby mate, przebigłem moją małą miejscowość na sprincie, po czym przy dalej wzmożonym oddechu przyjąłem w płucka pięknego spuszczaka. 

Na początku wiadomo nic sie nie dzieje, tak więc zabieram co moje z łazienki, i ruszam do zaciemnionego pokoju. Minęło juz pare mnut a mi dalej nic sie nie dzieje. Co bylo dosyć dziwne ponieważ zazwyczaj od razu mnie łapie. Tak więc zrezygnowany kładę sie na łózko, wkładam słuchawki i zapuszczam sobie piosenkę "rly real-blackbear" i zamykam oczy.