Wiek: 20 lat
Osoby: Ja i moja dziewczyna
Doświadczenie: Dxm, Thc, Koda, Feta, Szałwia, Relka i parę innych rzeczy....
S&S: Góry, Dolina Chochołowska, godzina 10.00, w miarę spoko nastawienie

Władze Warszawy nie chcą zgodzić się na przemarsz zwolenników częściowego zalegalizowania marihuany, którzy mają zamiar sparaliżować i tak sparaliżowane korkami miasto swoją demonstracją.
Biedaki, nie dają im prawa głosu, a oni tylko chcą mieć trzy nędzne doniczyny ziela, żeby zapalić skręta. A ten ciemnogród, który nie rozumie wolnościowych dążeń człowieka, jest przeciw. Europa już dawno wie, że marihuanę trzeba popierać. Nie uzależnia, daje człowiekowi chwilę relaksu w świecie uciemiężonym walką o byt, sprzyja twórczości artystycznej.
Co komu szkodzi?
Ale niedoszli demonstranci mają po swojej stronie sprzymierzeńca. “Gazeta Wyborcza”, usiłując dramatycznie zachować w tej sprawie pozory obiektywizmu, nie potrafi ukryć, że jest po stronie prześladowanych. Zgrozę budzi już sam fakt, że wojewoda Jacek Kozłowski, który zakazał marszu, wydał go z tego samego paragrafu, którego w 2005 roku użył Lech Kaczyński, próbując zakazać Parady Równości. No, jak Kaczor zakazał, to wiadomo, że u źródła może być tylko ciemnota i faszyzm. Niezależną opinię w tej sprawie wydaje rozmówczyni Gazety, pani Hanna Machińska, ekspert „Biura Informacji Rady Europy popularyzującego działania Rady Europy w zakresie ochrony praw człowieka, demokracji oraz rządów prawa, promująca też walkę z homofobią, dyskryminacją mniejszości, ksenofobią i nietolerancją”. – Władza ma ustawowy obowiązek zapewnić bezpieczeństwo tak uczestnikom demonstracji, jak nieuczestniczącym w niej – stwierdza.
Ja myślę, że trzy doniczki marihuany to jednak za mało. Przecież, jako członkowie Unii walczymy z zacofanym rozdrobnieniem naszego rolnictwa, dążymy do powiększania gospodarstw. Po co się chandryczyć o tak mało? Jedna, może dwie spore szklarnie, lub choćby parę setek metrów pod folią ziela dałyby większy uzysk z hektara.
A może jakaś dotacja z Unii? W końcu każdy ma prawo sobie zapalić. Rodzina i przyjaciele na pewno chętnie się przyłączą. Władza ma ustawowy obowiązek zapewnić obywatelom dostęp do dóbr, było nie było kulturalnych. Od tego władza jest.
Joanna Bojańczyk
Wiek: 20 lat
Osoby: Ja i moja dziewczyna
Doświadczenie: Dxm, Thc, Koda, Feta, Szałwia, Relka i parę innych rzeczy....
S&S: Góry, Dolina Chochołowska, godzina 10.00, w miarę spoko nastawienie
Miało to miejsce gdzieś w roku 1997-98.
Pewnego razu wraz z dwoma kolesiami postanowiliśmy zażyć papiera.
Udaliśmy się do Szczecina moim maluszkiem(mieszkam nie daleko) i zakupiliśmy
jeden blotter Panoramixa. Pierwsze wrażenie - `kurwa i to na trzech?!!! No
trudno. powalczyliśmy z żyletką i po chwili każdy ssał namiętnie malutki
kartonik.
Śmieliśmy się z własnej naiwności twierdząc, że można było za tę sumę (35,-)
kupić sobie ziółka.
Świeżo po przeprowadzce na drugi koniec kraju. W trakcie nieco trudnej aklimatyzacji do nowego miejsca, w obcym mieście, z dala od praktycznie wszystkich bliskich mi osób. Po trzech tygodniach nieskutecznych prób zapoznania się z ludźmi z nowych studiów, nareszcie koleżanka z roku zorganizowała dużą domówkę, w trakcie której miał miejsce cały trip. To, że znalazłem się na imprezie będąc na grzybowej fazie, było spontaniczne i niezaplanowane. Tego samego dnia z Bieszczad wracał kumpel - D, z którym wcześniej miałem okazję jeść grzyby. Chcąc upiec dwie pieczenie na jednym ogniu (spotkać się z D a jednocześnie nie ominąć imprezy) zgarnąłem go na domówkę do niejakiej M. Z D był również jego kolega, którego znałem z widzenia - W. Pod wpływem namowy D, zjedliśmy grzyby, które w założeniu miały nas puścić zanim pójdziemy do M. Stało się jednak inaczej.
Wprowadzenie: Niniejszy raport jest retrospekcją sięgającą ok. 3 lat wstecz. Po złotym okresie z psychodelikami trwającym dobrze ponad pół roku, podczas którego zaliczałem praktycznie same bardzo udane i zapadające w pamięć tripy, przyszedł czas na serię nieco gorszych podróży. TR opisuje pierwszy z serii już-nie-złotych psychodelicznych wypraw. Żadna z nich nie skończyła się bad tripem. Nie wspominam ich jako złych. Zwyczajnie nie były one najlepsze (w nie-eufemistycznym znaczeniu tego słowa).
POUCZENIE SERWISU NEUROGROOVE: OBSŁUGIWANIE POJAZDÓW LUB URZĄDZEŃ MECHANICZNYCH W STANIE NIETRZEŹWYM LUB ZMIENIONEJ ŚWIADOMOŚCI JEST SKRAJNIE NIEODPOWIEDZIALNYM ZACHOWANIEM, MOGĄCYM SPOWODOWAĆ ŚMIERĆ BĄDŹ KALECTWO POSTRONNYCH OSÓB. JEŚLI COŚ BRAŁEŚ - NIE JEDŹ. JEŚLI PRZEBYWASZ Z OSOBĄ NIETRZEŹWĄ PROWADZĄCĄ LUB PLANUJĄCĄ PROWADZIĆ SAMOCHÓD - POWSTRZYMAJ JĄ, ZANIM NASTĄPI TRAGEDIA.
Komentarze
Hehe:-)
Najwyraźniej jest tak, że autorka i jej prawicowi czytelnicy mają swoje poczucie oczywistości, tak jak my mamy swoje. W rezultacie żyjemy w dwóch spójnych i zupełnie rozłącznych światach.
Nauka udowodniła, że konserwatyści mają inaczej ustrukturowane mózgi (serio!;-)
teoretycznie pieniądze uzalezniają, bez maryhy można żyć, bez pieniedzy nie.
No, ale jest coś takiego jak psychiczne uzależnienie. Może i nie ma zespołu abstynencyjnego, poza ewentualnym rozdrażnieniem i bezsennością, ale marihuana uzależnia tak samo jak np. picie wódki co sobota, czy picie piwa przy oglądaniu meczu. W każdym z tych przypadków odcięcie od źródełka spowoduje, że typowe przyjemności stracą swój urok. No, umówmy się, jeśli jarasz gibony dzień w dzień przez kilka lat i nagle przestaniesz to będziesz się czuć co najmniej nieswojo, a jedyne o czym będziesz myślał to kilometrowy lolek.
Znam wielu takich, co gadali tak jak Ty, aż w końcu ich przejarane, zielone mózgi stwierdziły, że mają problem i nie chcą tyle palić, ale pokusa jest silniejsza i stracili kontrolę.
Marihuana to wspaniała używka i rośnie po to, by umilać nam życie, ale pamiętajmy, że nie żyjemy po to by palić.
Ciekawy artykuł, babka ma ikrę, ale z tą szyderą trochę przesadza, hehe. Najważniejsze, by zalegalizowali te trzy krzaczki, mi by to wystarczyło w zupełności :).
Pozdrawiam.
Inaczej niż kto?
Dobrze babka gada , wodki jej !
marihuana uzależnia - tak w gwoli ścisłości. ;]
Pani Autorko,
Demonstracje, z którymi się Pani nie zgadza, nawet te, z którymi się Pani bardzo nie zgadza, a nawet te, z którymi się Pani słusznie nie zgadza, nie są z tego powodu wyłączone z prawa do wolności zgromadzeń.
Kpina, która Pani uprawia, z postulatów demonstracji nie jest żadnym argumentem w kwestii tego, czy może się ona legalnie odbyć.
ładne w arcie jest tylko zdjęcie (rozumiem że autorki)... ąż tchnie z niego "sielanką" ...
zownowałem ich w komentarzach, zapraszam do artykułu u źródła ;)