
Mafijny marketing
"Ukułam bowiem teorię spiskową, według której międzynarodowy kartel narkotykowy wykłada pieniądze na produkcje filmowe o profilu zgodnym z interesami sponsora"
Tagi
Źródło
Odsłony
1726Wiele do myślenia dają epitety jakimi opatruje się tego typu literaturę filmową w czasopismach "młodzieżowych", lub jak wolą mianować je ich wydawcy- "popkulturalnych" ( nie wymieniam ich z nazwy by, w dzień po ukazaniu sie tego tekstu nie dostac pocztą kilku zaproszeń na rozprawy sądowe). Określenie "film kwasowy" jest w takiej prasie normą, choć znacznie częciej używa się łagodniejszych określeń, np. "film kultowy", co w odniesieniu do nowszych produkcji i tak zwykle nie rodzi wątpliwości, dla jakiej widowni będzie przeznaczony.
Odrobina szaleństwa tkwiąca w mojej głowie podtyka mi czasami dziwne myśli. Mało doświadczony psychiatra zapewne doszukałby się w tym zapowiedzi rozwijającej się manii prześladowczej. Ukułam bowiem teorię spiskową, według której międzynarodowy kartel narkotykowy wykłada pieniądze na produkcje filmowe o profilu zgodnym z interesami sponsora. I tak np. dla młodszych widzów przeznaczony jest "Matrix", w którym treści zbożne wręcz i liczne analogie z literaturą dziecięcą nie zmyliły faktycznych adresatów produkcji. Na seansie w jednym ze szczecińskich kin osobiści widziałam kilka grupek bezstresowo wychowanej młodzieży, w różnych punktach widowni demonstracyjnie popalających skręty (niektórzy, młodsi prawdopodobnie, przyszli na późnowieczorny seans zaopatrzeni w okulary przeciwsłoneczne).
Również do młodej widowni, choć zdaje się gustującej w innym segmencie "przemysłu rozrywkowego" (bardzo zresztą popularnym na terenach Pomorza Zachodniego) adresowany jest ostatni film Davida Finchera, "Podziemny krąg". I tu zaskoczenie! Jakże miłe rozczarowanie naszych szczodrych sponsorów! Otóż film obejrzeli nie tylko wytypowani na drodze badań rynkowych adresaci, ale także ich bliscy kuzynowie, dokładnie ci, których widziałam na seansie "Matrixa". Im również film się podobał. I tym razem muszę zapytać: DLACZEGO?
Dla nieco doroślejszej, bardziej doświadczonej i chyba lepiej wykształconej w TEJ i innych dziedzinach widowni przeznaczony jest już wspominany "eXistenZ" Cronenberga. To dobry film i jedyny, który przeszedł pozytywnie konfrontację z moimi osobistymi doświadczeniami. Niczym nieskrępowaną wesołością mogę zkwitować fakt, że niektórzy, skądinąd światli ludzie pisali: "...Cronenberg ostrzega prze złudnymi przyjemnościami, jakie dają nam różnego rodzaju "zamienniki rzeczywistości"....". Wręcz przeciwnie, Cronenberg stawia zbiorowy pomnik wszystkim istniejącym "zamiennikom", począwszy od gier komputerowych a skończywszy na wszelkiego rodzaju środkach odurzających, będących tematem moich rozważań.
Kiedy zdradziłam tematykę tego tekstu, sugerowano mi omówienie nie tak dawno bijącego rekordy popularności "Human Traffic". Jest to jednak film wynoszący na wyżyny nie tyle narkotyki ile narkotyzowanie się, co jednocześnie wyklucza go z pocztu "przyczajonych filmowych niebezpieczeństw" jakie czychają na nas w kinach. O ile więc kartel narkotykowy finansujący produkcję filmową w celach promocyjnych jest tylko moim niewinnym żartem, o tyle twórcy "Human Traffic" nie mieliby co liczyć na mafijną pomoc finansową, nawet gdyby takowy istniał w rzeczywistości. Teraz oczekuję z niecierpliwością, kiedy któreś z "popkulturowych" czasopism wpadnie na pomysł wydania czegoś w rodzaju "przewodnika kinowego dla statystycznego polskiego nastolatka", bo jak możemy się dowiedzieć między innymi z raportu "Polityki" z 13 maja br.: "Co piąty polski nastolatek spróbował marihuany, co dziesiąty amfetaminy, co piętnasty- heroiny."
Komentarze
czego ta Pani sie nacpala?
;)
Ejj sorry mam wrażenie jakby ten artykuł był komentarzem do artykułu człowieka spaloego i swobodnie fantazjującego na temat bzdurnych teorii. Jeżeli coś takiego pisze ktoś trzeźwy to to się nazywa PARANOJA. Filmy o narkotykach znamionują nasze czasy a nie filmy o nakotykach STWORZYŁY nasze czasy. To się nazywa zaburzenie postrzegania rzeczywistości i występje często u ludzi którzy nigdy nie spróbowali żadnego dragu.
ludzie maja swoje paranoje i obsesje, ta pani ma akurat taka, ale czy musi ja upubliczniac? czy po przeczytaniu swojego tekstu nie miala ochoty puknac sie w swoja glowke-makowke? ja tez mam swoje jazdy :P, ale nie probuje doszukiwac sie we wszystkim co mnie otacza manipulacji slug lucyfera, badz mafijnej siatki narkotykowej...
ona chyba jest z nami ;];];]
allllleeeefiiiiiiillllmmmmm ;)
Zazywasz - wygrywasz :)
W przeciwnym przypadku mozesz produkowac taki belkot....
nie przesadzalbym z tym co 15 heroinistą