W grudniu 1997 wydano długo oczekiwany, pierwszy od 15 lat raport Światowej
Organizacji Zdrowia (WHO) Organizacji Narodów Zjednoczonych dotyczący marihuany. Skandal
wybuchł, gdy brytyjski periodyk naukowy "New Scientist" ujawnił w swym numerze
z lutego 1998 fakt zatajenia jednego z rozdziałów tego dokumentu. W ocenzurowanym
rozdziale autorzy - troje wiodących badaczy uzależnień - porównują naukowo
udokumentowane zagrożenia płynące z używania marihuany z zagrożeniami, jakie niesie
Jakich narkotyków używa Państwo Islamskie?
Narkotyki grają pierwsze skrzypce podczas współczesnej wojny. Uśmierzają ból, poprawiają wytrzymałość i odpędzają zmęczenie, do tego zmniejszają zahamowania. Naziści szpikowali swoich żołnierzy Pervitinem, a armia amerykańska eksperymentowała z LSD i speedem. Amnesty International od dawna próbuje zwrócić uwagę na fakt wymuszania konsumpcji narkotyków – np. kokainy – wśród dzieci, w brutalny sposób zmuszanych do udziału w działaniach zbrojnych.
Tagi
Źródło
Odsłony
2290Narkotyki grają pierwsze skrzypce podczas współczesnej wojny. Uśmierzają ból, poprawiają wytrzymałość i odpędzają zmęczenie, do tego zmniejszają zahamowania. Naziści szpikowali swoich żołnierzy Pervitinem, a armia amerykańska eksperymentowała z LSD i speedem. Amnesty International od dawna próbuje zwrócić uwagę na fakt wymuszania konsumpcji narkotyków – np. kokainy – wśród dzieci, w brutalny sposób zmuszanych do udziału w działaniach zbrojnych.
W wywiadzie z 14-letnim żołnierzem z Sierra Leone, Amnesty usłyszało: „Dużo paliłem przed wyjściem na pole bitwy. Po tym niczego już się nie bałem. Odmowa oznaczała »techniczny sabotaż«, czyli karę śmierci".
Stymulacja i euforia jaką dają dragi sprawiają, że trudno wątpić, by terroryści islamscy i bojownicy dżihadu (np. Państwo Islamskie), pomimo głoszonych deklaracji o abstynencji, nie wysyłało do walki naćpanych bojowników.
Rüdiger Lohlker, profesor islamistyki na Uniwersytecie w Wiedniu mówi nam: „Nie dziwi mnie, że te substancje wykorzystuje się w napiętych sytuacjach. Wystarczy przypomnieć sobie doniesienia o snajperach z Libanu czy Bośni. Interpretacja Islamu przez SI nie jest szczególnie ścisła, a raczej wybiórczo dopasowana do sytuacji. W tym przypadku celem zażywania narkotyków nie jest osiągnięcie haju, a polepszenie koncentracji i wydajności".
Austriacka gazeta Die Presse opublikowała doniesienie o narkotyku Captagon, którego spożycie gwałtownie wzrosło w Syrii od czasu wybuchu wojny domowej.. Podczas gdy w Syrii rozlewy krwi nie ustępują, a europejska koalicja na czele z Francją kontynuuje naloty, od miesięcy już napływają doniesienia o masowym wykorzystywaniu oraz kwitnącym eksporcie narkotyku.
Captagon to lekarstwem pozyskiwane z fenetyliny. Na rynek wszedł w latach 60. jako środek na narkolepsję, nadpobudliwość i depresję. W latach 80. z pomocą konwencji ONZ został wycofany z powodu szybkiego uzależniania oraz niebezpiecznych efektów ubocznych.
Niemniej jednak Captagon składa się w większości z substancji legalnych, łatwo dostępnych, a przede wszystkim prostych do wyprodukowania.
Chociaż Zachód zapomniał już o Captagonie, narkotyk od lat cieszy się ogromną popularnością na Bliskim Wschodzie. Ramzi Hadded, psychiatra z Libanu, porównał go w rozmowie z Reutersem do silniejszej amfetaminy: „Jesteś rozmowny, nie sypiasz, nie jesz i jesteś pobudzony".
Według raportu ONZ dotyczącego przestępczości i spożycia narkotyków, Syria, jeszcze nawet przed rozpoczęciem wojny domowej, była krajem tranzytowym dla międzynarodowego handlu narkotykowego. Produkcja Captagonu do 2000 roku skupiała się głównie w Bułgarii, Serbii i Słowenii – a szlak, którego celem były kraje arabskie, prowadził przez Turcję i Syrię. Po tym, jak trasa stała się niebezpieczna, a lek praktycznie wypadł z obiegu w Europie, produkcja skupiła się w Libanie.
Wraz z upadkiem syryjskiej państwowości, produkcja w Libanie wzrosła o 90%, a uzbrojone grupy zaczęły budować własne laboratoria w Syrii. Chociaż jeszcze nie udowodniono, że produkcja i sprzedaż Captagonu finansują broń dla grup syryjskich bojowników, podejrzenia wydają się całkiem uzasadnione.
Captagon, którym obecnie faszeruje się syryjskich bojowników, jest podobno silniejszy od pierwotnej wersji leku, dodatkowo bywa mieszany z różnymi odmianami amfetaminy. W reportażu BBC jeden z użytkowników opisuje działanie Captagonu jako mocniejsze od kokainy, a podobne do morfiny. „Przestajesz czuć. Stajesz się otępiały" – mówi. Agent wydziału narkotykowego w Homs (miasto w zachodniej Syrii) w relacji dla Telegraph opowiedział o silnych właściwościach znieczulających, które oferuje narkotyk: „Uderzaliśmy ich, a oni nawet nie czuli bólu. Wielu śmiało się, otrzymując bardzo mocne ciosy".
Od czasów wybuchu wojny domowej Syria odnotowała potężny wzrost spożycia, a przede wszystkim eksportu pochodnych amfetaminy. Niewątpliwie mamy do czynienia z przemysłem, który przynosi miliony dolarów rocznie. Narkotyki te trafiają nie tylko do Arabii Saudyjskiej czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, ale przede wszystkim na pola bitew w Syrii. Biorą je nie tylko rebelianci. Również żołnierze Assada robią to, aby poradzić sobie z ciężarem wojny i wyzbyć się zahamowań przed zabijaniem.
Bojownicy Państwa Islamskiego walczący pod wpływem Capatagonu czy innych narkotyków przewijają się w szczegółowych doniesieniach. Ekram Ahmet, Kurd syryjskiego pochodzenia, który wraz z rodziną uciekł z oblężonego Kobane (Ajn al-Arab), opowiedział The Mirror o wojownikach IS, którzy „mają przy sobie duże ilości tabletek, które cały czas łykają. Stają się po nich bardziej nieobliczalni. Są zdenerwowani i podnieceni – gotowi karać za najmniejsze przewinienia nawet dzieci".
Nie tylko syryjscy dżihadyści prowadzą walki pod wpływem dragów. Ślady Captagonu znaleziono we krwi terrorysty, który zabił 38 osób pod koniec czerwca w Tunezji. Świadkowie opowiadali o tym, jak wydawał się całkiem zadowolony, uśmiechając się podczas masakry.
Austriacka gazeta Die Presse spekuluje, jakoby paryscy zamachowcy również byli pod wpływem narkotyków. Hipotezę poparło the Daily Mail w materiale wideo ukazującym pokój hotelowy, w którym zatrzymali się terroryści. Nie ma stuprocentowej pewności, że igły i strzykawki, które widać w materiale, były używane do konsumpcji narkotyków. Biorąc pod uwagę liczne przykłady, w których terroryści rzeczywiście to robili, prawdopodobieństwo wydaje się wysokie.
Czy to znaczy, że istnieje narkotyk, który zmienia ludzi w bezlitosne, nieczułe maszyny do zabijania? Być może, ale nie nazywa się Captagon. Zarówno mnie, jak i większości społeczeństwa, trudno – wręcz niewyobrażalnie – jest wyobrazić sobie, co dzieje się w głowie kogoś, kto ze spokojem godzinami torturuje i zabija ludzi, po czym wysadza się w powietrze. Jestem jednak pewny, że istnieje na to wytłumaczenie.
Ludzie, którzy w Paryżu zabili ponad 130 osób, po czym odebrali sobie życie, to nie demony z piekieł. Należą do tego samego świata, co my. Może i byli nagrzani po sufit, ale to nie wyjaśnia sprawy.
Captagon zmniejsza zahamowania, ulatnia emocje i sprawia, że trochę mniej boimy się śmierci – ale usprawiedliwienie ataków w Paryżu działaniem narkotyków zupełnie mija się z celem. Tak samo, jak nazywanie osób, które dobrowolnie dołączyły do Państwa Islamskiego chorymi psychicznie lub pozbawionymi cech ludzkich istotami.
Nie musisz rozumieć logiki terrorystów IS, nawet jeśli brzmi trochę niedorzecznie: kto nie jest z islamem, jest przeciwko islamowi. Ten, kto jest przeciwko Islamowi, to Kufr – niewierzący, który nie zasługuje na życie. To dotyczy każdego, również muzułmanina. Ta logika nie jest ani tradycją, ani wymysłem nowoczesnego dżihadu.
Sposób myślenia dżihadystów, jak twierdzi Christoph Prantner w komentarzu dla Der Standard, jest uderzająco podobny do logiki Francuskiej Rewolucji. Chociaż cele radykalnych dżihadystów są tak różne od Jakobinów, w obu przypkach obserwujemy rozumienie swojej racji jako nienaruszalnej, jedynej i właściwej prawdy.
Pratner sądzi, że terroryści IS, w swoim wypaczonym poczuciu prawości, stają się orędownikami „ostatecznego bluźnierstwa wobec Boga", przez co robią dokładnie to, o co oskarżają Zachód: „Podnoszą znaczenie absolutnego indywidualizmu do ekstremum – bez pierwiastka boskiego czy ziemskiego celu".
Wyznawcy dżihadu i ideologi Państwa Islamskiego uzależniają się od tego samego narkotyku, co niezliczone grupy wyznawców innych ideologii, które również oferowały dotarcie do prawd absolutnych. Ten narkotyk w pewnych okolicznościach może zmienić kogoś w seryjnego mordercę – wolnego od odpowiedzialności i poczucia winy. Nie jest to substancja chemiczna: czerpiemy go prosto z naszego rozumu. Ten narkotyk nie nazywa się Captagon – on nazywa się nihilzm.
Komentarze
Świetny artykuł!