Kościół scjentologiczny może próbować zdobyć przyczółek w Polsce przez powiązaną z sobą organizację Narconon, która oficjalnie zajmuje się zwalczaniem uzależnienia od narkotyków. W połowie 2006 roku z wielkim hukiem wkraczał do Polski popularny wśród amerykańskich aktorów (najsławniejsi wyznawcy to Tom Cruise i John Travolta), Kościół scjentologiczny. Przy akompaniamencie piosenki Louisa Armstronga "What a Wonderful World" scjentolodzy rozbili w centrum Warszawy trzy żółte namioty, w których mieli prowadzić wykłady i sprzedawać książki założyciela Kościoła, L. Rona Hubbarda. Jednak władze miasta, zaniepokojone doniesieniami prasowymi (o planach wejścia scjentologów do Polski jako pierwszy napisał "Newsweek"), nakazały organizatorom w trybie pilnym zwinąć namioty. Po tej porażce scjentolodzy - uznani przez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego za jedną z najgroźniejszych sekt - zrezygnowali z oficjalnych prób werbunku wyznawców w Polsce.
- Nie ma konkretnego powodu naszej nieobecności w waszym kraju. Po prostu budowa takich struktur jest zawsze wynikiem oddolnych próśb miejscowej społeczności wiernych - tłumaczy "Newsweekowi" Fabio Amicarelli z europejskiego biura Kościoła Scjentologicznego w Brukseli. I dodaje, że w najbliższym czasie nie ma planów obecności scjentologów nad Wisłą w jakiejkolwiek formie. Innego zdania są jednak specjaliści ds. zwalczania sekt, którzy uważają, że scjentolodzy spróbują wedrzeć się do naszego kraju np. pod płaszczykiem pomocy osobom uzależnionym. - Scjentolodzy są znani z tzw. akcji profilaktycznych. Poważnym zagrożeniem może być ich projekt Narconon - ocenia Dariusz Pietrek ze Śląskiego Centrum Informacji o Sektach i Grupach Psychomanipulacyjnych. Narconon to powiązana ze scjentologami organizacja, która tworzy w całej Europie sieć placówek, gdzie propaguje się kontrowersyjną metodę odwykową. Polega ona na stosowaniu joggingu, sauny i witamin zamiast stopniowego zmniejszania dawki narkotyku czy podawania jego mniej szkodliwych substytutów.
- Metoda scjentologów nie ma żadnego potwierdzenia w terapii uzależnień. Ale prawo jest dziurawe, więc wystarczy, że założą fundację i mogą w Polsce hulać - alarmuje Dariusz Pietrek. Luc Willems, belgijski prawnik zajmujący się zagrożeniami ze strony scjentologów, jest przekonany, że wykorzystują oni Narconon jako narzędzie do rekrutowania nowych wiernych. Ponieważ osoby rzucające nałóg są słabsze i podatne na wpływy, jest to idealny moment na nawrócenie pacjentów przy zastosowaniu różnych psychologicznych sztuczek. Narconon otworzył już ośrodki w prawie całej Europie m.in. w Niemczech, na Słowacji, Ukrainie, a w Rosji jest ich nawet kilkanaście.
- W najbliższej przyszłości nie otwieramy placówki w Polsce, ale zdajemy sobie sprawę, że w Polsce narkotyki to poważny problem. Dlatego serdecznie zapraszamy Polaków, by kontaktowali się z nami i przechodzili odpowiedni trening - mówi "Newsweekowi" Jorgen Jorgensen, wiceprezes Narconon Europe. Znalezienie informacji o Narconon nie jest trudne. Ostatnio działacze organizacji zasłynęli wrzuceniem do popularnego w Polsce portalu YouTube filmu promocyjnego, w którym działalność tego programu antynarkotykowego chwali Johan Demol, lider prawicowej belgijskiej partii Vlaams Balang: "Nie miałem problemu z poparciem tej inicjatywy mającej na celu walkę z narkotykami. Nieważne, czy firmuje to Kościół scjentologiczny, czy inna organizacja; przede wszystkim liczy się pozytywny przekaz" - napisał Demol w wyjaśnieniu przesłanym do redakcji "Newsweeka"
Komentarze