Poniższy tekst to kopia z wątku "Spowiadam się Wam z kodeiny. Przeczytaj nim zarzucisz". Autorem jest użytkownik o nicku Camel.
Umieszczone tu ku przestrodze wszystkim tym, którzy myślą, że w aptece kupują tylko zdrowie...
W pogoni za fazą
Prezydent Felipe Calderón proponuje: Rozważmy legalizację narkotyków, bo tylko w ten sposób można osłabić gangi, które toczą z państwem wojnę domową.
Sprawa dojrzewała w Meksyku od dawna, ale ostatecznie zaczęła się na całego cztery dni temu na konferencji w Mexico City poświęconej walce z przestępczością zorganizowaną. Konserwatywny prezydent Felipe Calderón oświadczył, że trzeba otworzyć narodową dyskusję o ewentualnej legalizacji narkotyków. Kilka godzin później jego rzecznik uściślał, że prezydent chce co prawda demokratycznej debaty, w której należy wysłuchać wszystkich argumentów, ale osobiście jest przeciwny legalizacji wszystkich narkotyków.
Głosy "za" i "przeciw" posypały się jak z rękawa. W niedzielę za legalizacją, i to radykalnie, opowiedział się poprzednik Calderóna, również konserwatywny prezydent Vicente Fox.
- To nie oznacza uznania, że narkotyki są dobre i nie szkodzą. To jest strategia, która umożliwi uderzyć i złamać strukturę ekonomiczną, która pozwala gangom czerpać gigantyczne zyski, siać powszechną korupcję i poszerzać władzę - oświadczył Fox. Dodał, że narkotyki muszą stać się problemem zdrowia publicznego, a nie bezpieczeństwa narodowego, o co od dawna zabiega wielu ekspertów i intelektualistów. Pieniądze na profilaktykę i zwalczanie skutków narkomanii państwo powinno łatwo pozyskiwać z opodatkowania produkcji narkotyków i handlu nimi.
Za legalizacją opowiedzieli się kolejno najwybitniejszy pisarz meksykański Carlos Fuentes, historyk i były minister spraw zagranicznych Jorge Castaneda, inny były prezydent Meksyku Ernesto Zedillo, a także poprzedni prezydent Brazylii Fernando Cardoso oraz Kolumbii César Gaviria. Przeciw jest Kościół Katolicki.
Powód do wzniecenia debaty jest jeden - Meksyk przejął w ostatnim dziesięcioleciu rolę głównego siedliska narkokarteli po Kolumbii. I od trzech lat państwo meksykańskie przegrywa potworną wojnę, którą z nimi toczy, zwłaszcza w stanach graniczących z USA. Jeszcze w 2006 r. w walkach z gangami zginęły 62 osoby, ale państwo wówczas na serio nie walczyło z narkobiznesem, który przeżerał lokalne władze w wielu stanach. Za to kiedy nowy prezydent Calderón postanowił wydać gangom walną wojnę, nastąpiła hekatomba.
W ciągu kolejnych lat ginęło coraz więcej ludzi - już w 2007 r. prawie 3 tys., dwa lata później - aż 9 tys. Przez trzy lata wojna domowa z narkogangami pochłonęła 28 tys. ofiar. W tym roku padnie na pewno kolejny tragiczny rekord.
Gangi mają nieograniczony budżet z kokainy, heroiny i marihuany szmuglowanej głównie do USA, ale także do Europy i Afryki. Ze Stanów Zjednoczonych sprowadzają dowolne ilości najnowocześniejszej broni, która pozwala im walczyć z armią meksykańską jak równy z równym. Kartele szantażują i kupują na pęczki oficerów policji, gubernatorów, burmistrzów, ministrów, prokuratorów oraz sędziów. Niepokornych polityków i dziennikarzy mordują. Przez swoich ludzi opanowują władze lokalne.
Gangsterzy dawno już przekroczyli wszelkie bariery bestialstwa. Ofiary mordów porzucają w publicznych miejscach bez głów, czasami zostawiają same głowy albo zwłoki na wpół rozpuszczone w pojemnikach z kwasem. Na murach zostawiają ku przestrodze graffiti - groźby kolejnych rzezi. Porywają dziennikarzy, by wymusić publikowanie lub nadawanie w mediach gróźb pomszczenia zabitych szefów i żołnierzy.
Mimo strasznej wojny armii przeciw gangom na ulicach miast nie spadają ani produkcja, ani szmugiel narkotyków do USA, ani ich cena, ani zyski gangów.
- Wojna okazała się nieskuteczna. Wizerunek kraju upada, kurczy się działalność gospodarcza, uciekają inwestycje zagraniczne, turyści. Państwo dalej nie może płacić takiej ceny za wojnę. Musi zacząć pilnować bezpieczeństwa swoich obywateli - uważa Vicente Fox.
Rok temu Meksyk, chcąc skupić się na walce z gangami, a nie drobnymi konsumentami, zalegalizował posiadanie niewielkich ilości narkotyków: od marihuany (5 g), przez kokainę (500 mg), po metamfetaminę (40 mg). Dopiero posiadanie większych dawek jest karane jako potencjalny handel. Ta legalizacja nie wpłynęła jednak na wielki narkobiznes.
Prezydent Calderón pojechał rok temu do USA, gdzie w Kongresie w Waszyngtonie wzywał Amerykanów do wzięcia na siebie odpowiedzialności za narkobiznes. Przekonywał, że narkotyki bierze ponad 22 mln Amerykanów, a tylko pół miliona Meksykanów. USA pomagają armii meksykańskiej, pilnują granicy, ale sami o legalizacji słyszeć nie chcą.
- Meksyk jest ośrodkiem narkobiznesu, bo ma granicę z USA. Narkotyki idą do USA, a broń z USA. Tylko martwi są nasi - mówi Carlos Fuentes, który ostatnią swoją książkę poświęcił problemowi narkobiznesu. - Jedynym rozwiązaniem jest stopniowa legalizacja. A przeciw bezlitosnym wrogom z karteli potrzebujemy bezlitosnej policji, najostrzejszej siły uderzeniowej. Niech to będzie francuska Sécurité, dawna enerdowska Stasi albo policja izraelska. Trzeba nająć fachowców. Są rozsiani po świecie. Mają tu misję do spełnienia: zwalczyć kryminalistów. Państwo ma prawo się bronić. Ja nie chcę, by państwo meksykańskie przepadło. Za dużo kosztowała nas jego budowa.
Jorge Castaneda, były szef MSZ i wybitny intelektualista, uważa, że skoro państwo musi zakazywać wszystkiego, co szkodzi, powinno zakazać alkoholu i tytoniu. - Czemu trzeba było aż czterech lat, żeby zacząć dyskusję narodową o legalizacji. Trzeba było 10 mld dolarów wydanych na wojnę i 28 tysięcy ofiar? - mówi.
Władze USA na razie nie skomentowały pomysłu legalizacji narkotyków w Meksyku.
Poniższy tekst to kopia z wątku "Spowiadam się Wam z kodeiny. Przeczytaj nim zarzucisz". Autorem jest użytkownik o nicku Camel.
Umieszczone tu ku przestrodze wszystkim tym, którzy myślą, że w aptece kupują tylko zdrowie...
W pogoni za fazą
Swój własny przytulny dom. Za oknem cisza i piękny zapach unoszący się po deszczu
Siemanko!
Dawno mnie tutaj nie było, a bardzo miło odwiedza mi się to miejsce, więc dlaczego nie wykorzystać sytuacji i coś skrobnąć od siebie.
Waga:61
Wzrost: 180
Wiek: 25
Prawie klasyka - na rozbieg 200 mg, na peak'u (wiem powinno być na zejściu - już nie mogłem wytrzymać) 600 mg. Łącznie 800 mg DXM. Zakręciłem się dziś trochę bo jeszcze syrop Acodin 300 mam. Ale dawno z dyso do czynienia nie miałem i powiem szczerze, że się boję. 800 będzie w sam raz. Są klony na ratunek...
Substancja: właściwie to gałka tyle, że w formie alkoholowej nalewki
Krótka receptura :
6 świeżych, całych gałek, litr spirytusu (85 %), parę łyżek miodu (?)
zetrzeć, ewentualnie rozpuścić miód (?), trzymać razem w słoju pół roku, potrząsać co czas jakiś
następnie zrobiłem nalew na skórkach (bez allebo) z 10 dużych cytryn i pół torebki rodzynek (24h) i zmieszałem z 0.3 -0.4 litra syropu (gorącego) złożonego pierwotnie z 1.5 szklanki cukru, litra wody i soku z tych cytryn.
Hello ,
Zmeczony wrocilem do domu i wpadl mi do glowy szalony pomysl.Salvia, zaraz po szkole!
Tym razem mialem zamiar przesadzic, bo zauwazylem ze mniejszeilosci przyjmowane w rownych, dluzszych odstepach czasu daja lepszyefekt. No wiec na poczatku wypalilem 2. lufy. Polozylem sie,zaczalem glebiej oddychac i wsluchalem sie w rytm. Tak, w wewnetrznyrytm, ktory zawsze pojawia sie po szalwi. Takie rytmiczne dudnieniebebnow, polaczone z typem szamanskiego zawodzenia. Bardzo mistycznie:)
Komentarze
[quote]Przeciw jest Kościół Katolicki.[/quote]
Widać, że korupcja dosięgnęła nawet kościół. Wtrącają się do wszystkiego.
Tak w ogóle to co Kościół ma do gadania w tej sprawie? O ile dobrze pamiętam żadne przykazania, czy inne nakazy/wskazówki zawarte w Biblii nie mówią nic o rzekomym popełnianiu grzechu przez osobę zażywającą rekreacyjnie środki psychoaktywne. Za to jest sporo wzmianek o winie i przyzwoleniu na mord, czy gwałt (głównie Stary Testament). Wniosek z tego taki, że Kościół nie tyle jest przeciwko legalizacji, ale raczej za prowadzoną przez gangi wojną... Jak ja tych kur@# nienawidzę...
niech sami pozdychają! selekcja naturalna musi być! zaoszczędzi się nie wypłacajac im emerytur! a kasa z rent ćpuńskich czy pijackich pójdzie na dokarmianie dzieci afrykańskich czy też leczenie raka u młodych anglosasó!
grzeszt ten co komuś czegoś zakazuje! nie wolno zabronic ludziom platnej miłości, prostytucju, aborcji i dostępu do broni palnej!
skoro policja narkotykowych mafii powstrzymac nie musi to trzeba zalegalizować narkotyki i opodatkowac a cebny spadną bo bedą refundowane one nawet!