Wojna z narkotykami - przełom w Meksyku?

Prezydent Felipe Calderón proponuje: Rozważmy legalizację narkotyków, bo tylko w ten sposób można osłabić gangi, które toczą z państwem wojnę domową.

Tagi

Źródło

Maciej Stasiński, Gazeta Wyborcza

Komentarz [H]yperreala

Przerzucenie wojny z narkotykami na teren jej amerykańskich autorów, wydaje się nam jedynym pomysłem na jej zakończenie. Amerykanie muszą poczuć problem bardziej realnie.

Odsłony

2427

Prezydent Felipe Calderón proponuje: Rozważmy legalizację narkotyków, bo tylko w ten sposób można osłabić gangi, które toczą z państwem wojnę domową. "Za" są dwaj byli prezydenci, intelektualiści, pisarze..

Sprawa dojrzewała w Meksyku od dawna, ale ostatecznie zaczęła się na całego cztery dni temu na konferencji w Mexico City poświęconej walce z przestępczością zorganizowaną. Konserwatywny prezydent Felipe Calderón oświadczył, że trzeba otworzyć narodową dyskusję o ewentualnej legalizacji narkotyków. Kilka godzin później jego rzecznik uściślał, że prezydent chce co prawda demokratycznej debaty, w której należy wysłuchać wszystkich argumentów, ale osobiście jest przeciwny legalizacji wszystkich narkotyków.

Głosy "za" i "przeciw" posypały się jak z rękawa. W niedzielę za legalizacją, i to radykalnie, opowiedział się poprzednik Calderóna, również konserwatywny prezydent Vicente Fox.

- To nie oznacza uznania, że narkotyki są dobre i nie szkodzą. To jest strategia, która umożliwi uderzyć i złamać strukturę ekonomiczną, która pozwala gangom czerpać gigantyczne zyski, siać powszechną korupcję i poszerzać władzę - oświadczył Fox. Dodał, że narkotyki muszą stać się problemem zdrowia publicznego, a nie bezpieczeństwa narodowego, o co od dawna zabiega wielu ekspertów i intelektualistów. Pieniądze na profilaktykę i zwalczanie skutków narkomanii państwo powinno łatwo pozyskiwać z opodatkowania produkcji narkotyków i handlu nimi.

Za legalizacją opowiedzieli się kolejno najwybitniejszy pisarz meksykański Carlos Fuentes, historyk i były minister spraw zagranicznych Jorge Castaneda, inny były prezydent Meksyku Ernesto Zedillo, a także poprzedni prezydent Brazylii Fernando Cardoso oraz Kolumbii César Gaviria. Przeciw jest Kościół Katolicki.

Powód do wzniecenia debaty jest jeden - Meksyk przejął w ostatnim dziesięcioleciu rolę głównego siedliska narkokarteli po Kolumbii. I od trzech lat państwo meksykańskie przegrywa potworną wojnę, którą z nimi toczy, zwłaszcza w stanach graniczących z USA. Jeszcze w 2006 r. w walkach z gangami zginęły 62 osoby, ale państwo wówczas na serio nie walczyło z narkobiznesem, który przeżerał lokalne władze w wielu stanach. Za to kiedy nowy prezydent Calderón postanowił wydać gangom walną wojnę, nastąpiła hekatomba.

W ciągu kolejnych lat ginęło coraz więcej ludzi - już w 2007 r. prawie 3 tys., dwa lata później - aż 9 tys. Przez trzy lata wojna domowa z narkogangami pochłonęła 28 tys. ofiar. W tym roku padnie na pewno kolejny tragiczny rekord.

Gangi mają nieograniczony budżet z kokainy, heroiny i marihuany szmuglowanej głównie do USA, ale także do Europy i Afryki. Ze Stanów Zjednoczonych sprowadzają dowolne ilości najnowocześniejszej broni, która pozwala im walczyć z armią meksykańską jak równy z równym. Kartele szantażują i kupują na pęczki oficerów policji, gubernatorów, burmistrzów, ministrów, prokuratorów oraz sędziów. Niepokornych polityków i dziennikarzy mordują. Przez swoich ludzi opanowują władze lokalne.

Gangsterzy dawno już przekroczyli wszelkie bariery bestialstwa. Ofiary mordów porzucają w publicznych miejscach bez głów, czasami zostawiają same głowy albo zwłoki na wpół rozpuszczone w pojemnikach z kwasem. Na murach zostawiają ku przestrodze graffiti - groźby kolejnych rzezi. Porywają dziennikarzy, by wymusić publikowanie lub nadawanie w mediach gróźb pomszczenia zabitych szefów i żołnierzy.

Mimo strasznej wojny armii przeciw gangom na ulicach miast nie spadają ani produkcja, ani szmugiel narkotyków do USA, ani ich cena, ani zyski gangów.

- Wojna okazała się nieskuteczna. Wizerunek kraju upada, kurczy się działalność gospodarcza, uciekają inwestycje zagraniczne, turyści. Państwo dalej nie może płacić takiej ceny za wojnę. Musi zacząć pilnować bezpieczeństwa swoich obywateli - uważa Vicente Fox.

Rok temu Meksyk, chcąc skupić się na walce z gangami, a nie drobnymi konsumentami, zalegalizował posiadanie niewielkich ilości narkotyków: od marihuany (5 g), przez kokainę (500 mg), po metamfetaminę (40 mg). Dopiero posiadanie większych dawek jest karane jako potencjalny handel. Ta legalizacja nie wpłynęła jednak na wielki narkobiznes.

Prezydent Calderón pojechał rok temu do USA, gdzie w Kongresie w Waszyngtonie wzywał Amerykanów do wzięcia na siebie odpowiedzialności za narkobiznes. Przekonywał, że narkotyki bierze ponad 22 mln Amerykanów, a tylko pół miliona Meksykanów. USA pomagają armii meksykańskiej, pilnują granicy, ale sami o legalizacji słyszeć nie chcą.

- Meksyk jest ośrodkiem narkobiznesu, bo ma granicę z USA. Narkotyki idą do USA, a broń z USA. Tylko martwi są nasi - mówi Carlos Fuentes, który ostatnią swoją książkę poświęcił problemowi narkobiznesu. - Jedynym rozwiązaniem jest stopniowa legalizacja. A przeciw bezlitosnym wrogom z karteli potrzebujemy bezlitosnej policji, najostrzejszej siły uderzeniowej. Niech to będzie francuska Sécurité, dawna enerdowska Stasi albo policja izraelska. Trzeba nająć fachowców. Są rozsiani po świecie. Mają tu misję do spełnienia: zwalczyć kryminalistów. Państwo ma prawo się bronić. Ja nie chcę, by państwo meksykańskie przepadło. Za dużo kosztowała nas jego budowa.

Jorge Castaneda, były szef MSZ i wybitny intelektualista, uważa, że skoro państwo musi zakazywać wszystkiego, co szkodzi, powinno zakazać alkoholu i tytoniu. - Czemu trzeba było aż czterech lat, żeby zacząć dyskusję narodową o legalizacji. Trzeba było 10 mld dolarów wydanych na wojnę i 28 tysięcy ofiar? - mówi.

Władze USA na razie nie skomentowały pomysłu legalizacji narkotyków w Meksyku.

Oceń treść:

Average: 8.5 (2 votes)

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)

[quote]Przeciw jest Kościół Katolicki.[/quote]

Widać, że korupcja dosięgnęła nawet kościół. Wtrącają się do wszystkiego.

Anonim (niezweryfikowany)

Tak w ogóle to co Kościół ma do gadania w tej sprawie? O ile dobrze pamiętam żadne przykazania, czy inne nakazy/wskazówki zawarte w Biblii nie mówią nic o rzekomym popełnianiu grzechu przez osobę zażywającą rekreacyjnie środki psychoaktywne. Za to jest sporo wzmianek o winie i przyzwoleniu na mord, czy gwałt (głównie Stary Testament). Wniosek z tego taki, że Kościół nie tyle jest przeciwko legalizacji, ale raczej za prowadzoną przez gangi wojną... Jak ja tych kur@# nienawidzę...

Anonim (niezweryfikowany)

niech sami pozdychają! selekcja naturalna musi być! zaoszczędzi się nie wypłacajac im emerytur! a kasa z rent ćpuńskich czy pijackich pójdzie na dokarmianie dzieci afrykańskich czy też leczenie raka u młodych anglosasó!

 

grzeszt ten co komuś czegoś zakazuje! nie wolno zabronic ludziom platnej miłości, prostytucju, aborcji i dostępu do broni palnej!

 

skoro policja narkotykowych mafii powstrzymac nie musi to trzeba zalegalizować narkotyki i opodatkowac a cebny spadną bo bedą refundowane one nawet!

Zajawki z NeuroGroove
  • MDMA (Ecstasy)

Substancja: Ecstasy x 4

Set & Setting: Prowadzenie pojazdu mechanicznego w warunkach nocnych patrolowanych policyjnie.

Czego się dowiedziałem: Że policjanci też czasem nawet nie czują jak rymują.




Witam raz jeszcze :)


Dobra, moge to opisać - ale wiecie będzie, że jestem kretynem i takie tam, a może jest w tym troche racji. Po prostu mam inne zdanie na ten temat, uważam siebie za dobrego kierowce - moze nieodpowiedzialnego troche; no ale cóz. Na krytyke odpowiadał nie będe, ale opisze :-)

???

  • Dekstrometorfan














  • Szałwia Wieszcza

własny pokój, godzina wieczorna, spontaniczna decyzja „spalę dzisiaj resztę tego ekstraktu i niech się dzieje, co chce”.

11.11.2008

Do tej pory nie miałem do czynienia z Salvią Divinorum, chociaż sądziłem, że mam wystarczającą wiedzę teoretyczną, by sprawdzić na własnym ciele i umyśle jak działa ta roślina. Parę dni temu znalazłem korzystną dla siebie ofertę 20g suszu, który zamierzałem zamówić jak tylko mój portfel przestanie świecić pustkami, jednak życie jak zwykle potoczyło się swoim torem, jakże odmiennym od moich planów i w piątek moją własnością stał się ekstrakt x6.