29.02.2008
Jest to mój pierwszy TR, więc z góry przepraszam za jakieś niedociągnięcia i zbędne pierdoły. Trip miał miejsce tydzień temu, więc na pewno nie jest tak dobrze opisany jakby mógł być.
130 tys. zł miał zapłacić wrocławski magistrat za cykl zajęć terapeutycznych dla uzależnionej młodzieży. Program był fikcją - wiele zajęć przeprowadzono tylko na papierze.
130 tys. zł miał zapłacić wrocławski magistrat za cykl zajęć terapeutycznych dla uzależnionej młodzieży. Program był fikcją - wiele zajęć przeprowadzono tylko na papierze. Po naszej interwencji urzędnicy wstrzymali wypłatę pieniędzy i zaczęli kontrolę. W piątek poznamy jej wyniki Miasto próbował naciągnąć Młodzieżowy Oddział Dzienny Terapii Uzależnień. Działa on od 2004 r. przy Specjalistycznym Zespole Psychiatrycznej Opieki Zdrowotnej przy wybrzeżu Korzeniowskiego. Finansowany przez NFZ przyjmuje na terapię osoby w wieku 15-19 lat i ich rodziny. W imieniu oddziału ZOZ podpisał umowę z wydziałem zdrowia UM na dodatkowe zajęcia. Od marca do grudnia terapeuci mieli prowadzić m.in.: psychoterapię indywidualną i grupową, konsultacje lekarskie, badania psychologiczne, konsultacje na gadu-gadu. W programie znalazły się kilkudniowe warsztaty, maratony, treningi terapeutyczne i spotkania absolwentów. Wszystko to za 130 tys. zł.
- Zajęcia nie odbywają się - twierdzi psycholog Małgorzata Osipczuk, która pracowała w MODTU do końca maja. - Nigdy nie widziałam informacji o tych zajęciach na tablicy ogłoszeniowej w ośrodku ani w żadnym innym miejscu. Skąd więc mieliby się o nich dowiadywać pacjenci? Brak informacji potwierdza kilkoro rodziców, którzy przez wiele miesięcy co tydzień brali udział w spotkaniach grupy wsparcia przy Korzeniowskiego.
- Byłam tak skoncentrowana na problemie swojego dziecka i chłonna wszelkiej pomocy, że skorzystałabym z każdej dodatkowej oferty, gdybym o niej wiedziała - mówi pani Anna, matka jednego z pacjentów. Pojechaliśmy do ośrodka na trening asertywności dla rodzin młodzieży uzależnionej zaplanowany na 10-11 czerwca. Drzwi zamknięte, żadnej informacji, zdezorientowany portier: - Nikt mnie nie uprzedzał, że coś tu ma być w weekend - powiedział i zadzwonił do terapeuty. Ten poinformował go, że zajęcia zostały przesunięte o tydzień. Jednak wtedy w ośrodku też nikogo nie było. Pojawiliśmy się tam również 13 lipca, kiedy program przewiduje spotkania dwóch grup. Powinno je prowadzić sześć osób (pedagodzy, terapeuta, lekarz i pielęgniarka). Były tylko dwie, za to ani jednego pacjenta.
- Są wakacje, dlatego mieliśmy tylko dwie osoby. Byli tu wcześniej - tłumaczyli terapeuci. Jadwiga Ardelli-Książek z miejskiego Wydziału Zdrowia: - Organizator powinien zgłaszać nam każdą zmianę zajęć, którą traktujemy jako aneks do umowy. Jeśli zmiana jest incydentalna, w każdym dostępnym miejscu powinna wisieć informacja. Przez wiele dni bezskutecznie próbowaliśmy nawiązać z psychologiem kontakt przez gadu-gadu. Gdy wreszcie dostaliśmy numer gg od terapeuty odpowiedzialnego za tę część projektu, było nieaktywne, dopóki do ośrodka nie wkroczyli kontrolerzy z urzędu miejskiego.
Koordynator programu Andrzej Turek 30 czerwca złożył sprawozdanie z realizacji pierwszej części zajęć. Na tej podstawie urząd miał przelać szpitalowi 40 tys. do rozdysponowania między terapeutami, którzy podpisali umowy na prowadzenie zajęć. - Już wiadomo, że koordynator nie dostanie swoich 500 zł [za każdy miesiąc - red.] za monitoring. Obiecywano, że grupy będą 16-osobowe, a w zajęciach uczestniczyło ich od 5 do 10. Wcześniej powinni byli postarać się o odpowiednią frekwencję albo zgłosić nam, że nie mogą sobie z tym poradzić. Obniżylibyśmy stawkę - mówi szefowa miejskiego wydziału zdrowia Anna Szarycz. - Wątpliwe, czy dostaną choćby złotówkę.
pokój hotelowy, wieczór, 2 pijących i jarających kolegów (D i J), pozytywne nastawienie na w miarę "imprezowy" klimat.
29.02.2008
Jest to mój pierwszy TR, więc z góry przepraszam za jakieś niedociągnięcia i zbędne pierdoły. Trip miał miejsce tydzień temu, więc na pewno nie jest tak dobrze opisany jakby mógł być.
A o to mój ulubiony TR dotyczący Lejdi S:
Autor: Dr.Benway, 09.10.2007
Nie wierzyłem, że coś, co wygląda jak pomielone i zeschnięte wielbłądzie gówno jest w stanie w jakimś większym stopniu zaburzyć świadomość. Szawia jednak wyrwała mnie z butów i przez własną ignorancję zafundowałem sobie jednego z najintensywniejszych badtripów w życiu.
Doświadczenie: marihuana / hasz (8 lat intensywnej praktyki), alkohol, amfetamina (incydentalnie), eter, podtlenek azotu, grzyby (łysiczki), miksy powyższych
Nastawienie dobre, lekka głowa, bez problemów dnia codziennego, godziny po południowe. Ławeczki na boisku do koszykówki obok szkoły. Na początku dwie osoby, później samotnie.
Na wstępie chciałbym się przywitać, jako że jest to mój pierwszy trip raport na tym portalu. Może to być dla wielu osób raport lekko chaotyczny – opracowałem sobie taki styl pisania że piszę tylko gdy palę, pozwalając płynąć myślom i od razu je zapisując, bez używania „backspac’a” – dlatego jest to raport na temat palenia, na temat którego można by napisać osoby raport „Jak pisałem raport, będąc kompletnie zjaranym” – Pozdrawiam serdecznie i miłego czytania (mam nadzieję.)
Płyniemy!
Set & settings - Noc, mój pokój, starzy w domu.
Dokładne dawkowanie - 450mg DXM + 2 wiadra MJ
Wiek i doświadczenie - 21 lat. Marihuana, Haszysz, Salvia divinorum, Grzyby, LSD, Amfetamina, Efedryna, Kodeina, Alkohol, DXM, Benzydamina, Mieszanki ziołowe z dopalaczy.