nie wiem czemu ale odczuwam wielka chec opisania tego, co zrobila ze
mna Lady Salvia poprzedniego wieczoru.
Depresja to globalny problem, który dotyka miliony osób na całym świecie. Niestety, aż jedna trzecia pacjentów nie reaguje na tradycyjne leczenie antydepresantami. Dla wielu z nich to oznacza miesiące, a nawet lata walki bez poprawy. Gdy klasyczne metody zawodzą, pojawia się pytanie – co dalej?
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła - pozdrawiamy serdecznie! Wszystkich czytelników materiałów udostępnianych na naszym portalu serdecznie i każdorazowo zachęcamy do wyciągnięcia w ich kwestii własnych wniosków i samodzielnej oceny wiarygodności przytaczanych faktów oraz zawartych tez.
Depresja to globalny problem, który dotyka miliony osób na całym świecie. Niestety, aż jedna trzecia pacjentów nie reaguje na tradycyjne leczenie antydepresantami. Dla wielu z nich to oznacza miesiące, a nawet lata walki bez poprawy. Gdy klasyczne metody zawodzą, pojawia się pytanie – co dalej?
Odpowiedzią na to pytanie coraz częściej są psychodeliki. Substancje takie jak psylocybina czy LSD, niegdyś kojarzone wyłącznie z subkulturami, dziś wracają do łask jako wsparcie w leczeniu depresji, lęków czy PTSD. Szwajcaria, jako jedno z nielicznych państw w Europie, legalnie stosuje psychodeliki w terapii psychiatrycznej. To właśnie tam otwiera się nowe podejście do zdrowia psychicznego, które może zmienić oblicze współczesnej psychiatrii.
Depresja to nie tylko obniżony nastrój – to poważne zaburzenie, które wpływa na całe życie człowieka. Chociaż dostępne na rynku antydepresanty pomagają wielu osobom, szacuje się, że aż 1 na 3 pacjentów nie reaguje na takie leczenie. To tzw. depresja lekooporna, której nie udaje się skutecznie zwalczyć standardowymi metodami.
Co więcej, w ostatnich dwóch dekadach stosowanie antydepresantów w Europie ponad dwukrotnie wzrosło. W 2020 roku przeciętnie przyjmowano 75,3 dziennych dawek na 1000 mieszkańców. W Szwajcarii, w 2021 roku, aż 770 tysięcy osób – czyli 9% populacji – było na stałej terapii antydepresyjnej.
Mimo że farmakoterapia dla wielu jest skuteczna, rosnąca liczba pacjentów poszukuje nowych rozwiązań. Właśnie dlatego alternatywne metody, takie jak iceers.orgterapia psychodeliczna, zaczynają budzić coraz większe zainteresowanie.
Psychodeliki to grupa substancji, które zmieniają percepcję, nastrój i procesy poznawcze. Wśród najczęściej stosowanych w terapii znajdują się:
Ważne jest zrozumienie, że psychodeliki nie zastępują terapii psychologicznej. Są narzędziem wspomagającym, które w odpowiednich warunkach – pod okiem specjalisty – pozwala dotrzeć głębiej do emocji, wspomnień i schematów myślenia. Terapia psychodeliczna polega na połączeniu sesji z substancją z tradycyjnymi spotkaniami z psychoterapeutą, co zwiększa skuteczność leczenia.
Psylocybina oddziałuje na receptory serotoninowe w mózgu, szczególnie na receptor 5-HT2A. Serotonina to neuroprzekaźnik odpowiedzialny za nastrój, sen i emocje. Dzięki modulacji tego układu, psylocybina pozwala pacjentowi doświadczyć głębokich stanów introspekcji – spojrzenia na siebie i swoje problemy z nowej perspektywy.
Choć temat psychodelików w medycynie zyskuje na popularności, to Szwajcaria pozostaje jedynym krajem w Europie, który oferuje legalną terapię psychodeliczną w warunkach klinicznych. Dzięki unikalnemu prawu pacjenci mogą korzystać z LSD, psylocybiny czy MDMA w leczeniu depresji i innych zaburzeń psychicznych, pod ścisłym nadzorem specjalistów.
Od 2014 roku Szwajcaria umożliwia legalne stosowanie psychodelików w celach terapeutycznych. Substancje takie jak LSD, MDMA czy psylocybina mogą być używane w leczeniu depresji, PTSD czy lęków, ale zawsze w ściśle kontrolowanych warunkach. Co ważne, nie są one oficjalnie zarejestrowane jako leki – każdy przypadek wymaga indywidualnej zgody Federalnego Urzędu Zdrowia Publicznego (FOPH).
Terapia z użyciem psychodelików jest jednak dostępna wyłącznie dla rezydentów Szwajcarii. Osoby spoza kraju, choćby z sąsiednich Niemiec czy Francji, nie mogą legalnie poddać się takiej formie leczenia w Szwajcarii.
Terapie psychodeliczne nie są powszechnie dostępne. Można je przejść w zaledwie kilku ośrodkach:
Mimo rosnącego zainteresowania, dostęp do terapii jest ograniczony. Średni czas oczekiwania na rozpoczęcie leczenia wynosi od 6 do 12 miesięcy. Liczba miejsc jest ograniczona, a specjaliści często przyznają, że mają więcej zgłoszeń, niż są w stanie przyjąć.
Terapia psychodeliczna w Szwajcarii to znaczący wydatek dla pacjenta. Koszty zależą od rodzaju stosowanej substancji:
Zazwyczaj sesje są powtarzane około trzy razy w roku, a pomiędzy nimi odbywają się spotkania terapeutyczne, które pomagają zintegrować doświadczenia z psychodelikami.
Część kosztów, takich jak opieka pielęgniarska czy psychoterapia, może być refundowana przez ubezpieczenie zdrowotne. Jednak same substancje – LSD, psylocybina czy MDMA – pacjent pokrywa z własnej kieszeni. To sprawia, że terapia psychodeliczna, mimo potencjalnej skuteczności, nadal jest niszową i kosztowną formą leczenia.
Choć statystyki mówią o ograniczonym dostępie do terapii psychodelicznej, opowieści pacjentów pokazują, jak wielką zmianę może przynieść ten rodzaj leczenia. Oto dwie inspirujące historie, które ilustrują, jak psychodeliki mogą pomóc tam, gdzie tradycyjne metody zawiodły.
Jonathan Crespo przez 10 lat walczył z depresją przy pomocy antydepresantów, które ostatecznie nie przyniosły mu ulgi. W pewnym momencie zaczął nawet myśleć o samobójstwie. To wtedy zdecydował się poszukać alternatywy.
O psychodelikach dowiedział się przypadkiem, trafiając na reportaż o programie terapeutycznym w Geneva University Hospitals (HUG). Zachęcony możliwościami leczenia, rozpoczął dwuipółletnią terapię, w której stosowano LSD, psylocybinę i MDMA.
Efekty? Po trzech sesjach odstawił leki, przestał pić alkohol, schudł i odzyskał kontakt z własnym ciałem i emocjami. Dziś mówi, że krok po kroku nauczył się znowu czuć.
Jonathan nie zatrzymał tego doświadczenia tylko dla siebie. Współtworzył Psychedélos – stowarzyszenie, które wspiera pacjentów oraz działa na rzecz destygmatyzacji psychodelików. Jak sam podkreśla: „To nie jest zabawa ani rekreacyjna rozrywka. To zupełnie inny poziom pracy nad sobą”.<.em>
Tom, 34-latek z kantonu Berno, zmagał się z zaburzeniami afektywnymi dwubiegunowymi oraz myślami samobójczymi. Jako osoba w spektrum autyzmu dodatkowo czuł się niezrozumiany przez otoczenie. W 2023 roku zdecydował się na terapię ketaminą w klinice w Meiringen.
Terapia polegała na przyjmowaniu ketaminy w formie sprayu do nosa, trzy razy w tygodniu, przez trzy tygodnie. Brak instrukcji podczas sesji go zaskoczył – lekarze mówili jedynie: „just enjoy it”<.em>. Jednak Tom wiedział, że jeśli chce coś z tego wynieść, musi samodzielnie podjąć wysiłek.
Między sesjami zadawał lekarzom pytania, analizował swoje stany, pracował z wewnętrznym dzieckiem. Dzięki temu terapia przyniosła efekty – nie był to tylko „trip”, ale głęboka praca nad sobą.
Choć terapia psychodeliczna budzi coraz większe zainteresowanie, jej wdrożenie na szeroką skalę napotyka liczne bariery – zarówno prawne, jak i ekonomiczne. Głównym problemem pozostaje brak możliwości patentowania naturalnych związków chemicznych, takich jak psylocybina czy LSD. W efekcie firmy farmaceutyczne nie mają motywacji, by inwestować w kosztowne badania kliniczne, które są niezbędne do zatwierdzenia tych substancji jako leków.
Przykład ketaminy dobrze obrazuje te trudności. Ketamina została odkryta ponad 60 lat temu i nie może być już opatentowana. Jednak firma Johnson & Johnson znalazła sposób na komercjalizację – opracowała esketaminę (jedną z form chemicznych ketaminy), zarejestrowała ją pod nazwą handlową Spravato i określiła precyzyjne wskazania, dawki oraz formę podania (spray do nosa). Dopiero takie podejście pozwoliło na wprowadzenie leku do użytku klinicznego w wielu krajach, w tym w Szwajcarii.
Podobne wyzwania napotykają inne substancje. W USA, FDA (Food and Drug Administration) w 2024 roku odrzuciła wniosek o zatwierdzenie terapii MDMA wspomagającej leczenie PTSD. Powód? Potrzeba dalszych badań nad bezpieczeństwem i skutecznością tej metody. To pokazuje, jak trudna jest droga do pełnej legalizacji psychodelików w medycynie, mimo obiecujących wyników badań klinicznych.
Mimo licznych wyzwań, zainteresowanie psychodelikami w leczeniu depresji stale rośnie. Zarówno lekarze, jak i pacjenci szukają alternatyw dla tradycyjnych antydepresantów, szczególnie w przypadkach depresji lekoopornej czy PTSD. Terapie psychodeliczne, prowadzone w kontrolowanych warunkach, oferują nową perspektywę – umożliwiają głębszą pracę z emocjami i traumami, co często przekłada się na trwałe efekty.
Jednak aby ta metoda mogła stać się standardem w psychiatrii, musi spełnić wysokie wymagania regulacyjne. Chodzi nie tylko o skuteczność, ale także o bezpieczeństwo, etykę i odpowiednie przygotowanie lekarzy. W 2024 roku Swiss Society of Psychiatry and Psychotherapy wydało zalecenia dotyczące stosowania psychodelików w terapii, oparte na wytycznych z USA i Australii. Podkreślają one m.in.:
Cel jest jeden: dostarczyć pacjentom najlepsze możliwe leczenie, dostosowane do ich indywidualnych potrzeb. Psychodeliki mają być narzędziem w rękach specjalistów, a nie modnym trendem.
Psychodeliki to obiecująca, choć wciąż niszowa alternatywa dla klasycznych metod leczenia depresji. Tam, gdzie antydepresanty zawodzą, substancje takie jak psylocybina czy LSD otwierają nowe możliwości terapeutyczne. Dzięki głębokiemu wpływowi na świadomość i emocje, pozwalają pacjentom dotrzeć do źródeł problemów i skutecznie je przepracować.
Szwajcaria jest liderem w legalnym wdrażaniu terapii psychodelicznej w Europie. Dzięki unikalnym regulacjom, pacjenci mogą korzystać tam z kontrolowanych sesji z udziałem psychodelików, pod okiem wykwalifikowanych specjalistów. To właśnie w tym kraju przeciera się szlaki nowoczesnej psychiatrii.
Przyszłość psychodelików w medycynie zależy jednak od kilku czynników: dalszych badań klinicznych, akceptacji społecznej i zmian w regulacjach prawnych. Wiele wskazuje na to, że ta forma leczenia będzie stopniowo zyskiwać na znaczeniu – zwłaszcza w przypadku trudnych do leczenia zaburzeń psychicznych. Ale czy stanie się standardem? Czas pokaże.
h3
nie wiem czemu ale odczuwam wielka chec opisania tego, co zrobila ze
mna Lady Salvia poprzedniego wieczoru.
okoliczności: powrót po latach do domu, niedawne wyjście z psychiatryka nastawienie: raczej pozytywne, było mi wszystko jedno, kiedy i jak się to skończy
Słowem wstępu: wyszedłem właśnie z psychiatryka, gdzie byłem, bo hmm... bo podobno mogłem umrzeć, z raczej nieistotne jakich powodów i przez różne jednostki chorobowe mojego mózgu. Bywa i tak, nieważne. W każdym razie po 3 latach liceum w innym mieście i zdanej mimo wszystko na psychotropach maturze (nie wiem jak, nie pamiętam swojej matury) wróciłem wreszcie do domu próbować chociaż trochę posklejać życie do kupy.
Może to śmiesznie zabrzmi ale dla mnie to był prawdziwy dramat i koniec świata. Zakwasiłem z qmplem w wawie na starówce, usiedliśmy pod Zygim i odjeżdżamy.