Psychofarmakologia - przeszłość, teraźniejszość i perspektywy w XXI wieku
Psychofarmakologia jest nauką młodą, a jej zasadnicze zręby powstawały w okresie, kiedy autor tego artykułu już rozpoczynał
swoją karierę badacza. Poza burzliwym jej rozwojem w ciągu ostatnich 40 lat psychofarmakologia miała jednak długie, chociaż
mniej naukowe korzenie, a jej przyszłość stwarza zarówno olbrzymie nadzieje, jak i budzi wielkie obawy.
Futurystyczne wizje uczonych trafiają zwykle jak kulą w płot, a jedynie wizje artystów (takich jak Leonardo da Vinci) czy pisarzy
science-fiction (takich jak Jules Verne) spełniają się w jakiejś mierze. Sądzę, że dzieje się tak dlatego, że uczeni próbują
ekstrapolować aktualny stan wiedzy, której rozwój jest nieprzewidywalny, bo rządzony prawami chaosu, artyści natomiast zaczynają
od ludzkich potrzeb czy marzeń (latać jak ptak, pływać jak ryba, komunikować się na odległość, wybić wszystkich nieprzyjaciół) i
próbują wyobrazić sobie, jakby marzenia te spełnić, nie bardzo dbając o to, co w danym momencie wydaje się granicą ludzkich możliwości.
Mówiąc o perspektywach psychofarmakologii, nauki wynikłej z ludzkich dążeń do władzy nad umysłami spróbuję podejścia mieszanego,
za którego skutki jednak oczywiście nie ręczę.
Przeszłość
Korzenie psychofarmakologii tkwią mocno w prehistorii ludzkości. Jak powiedział Julian Huxley, człowiek pierwotny najpierw był farmakologiem,
a dopiero później rolnikiem, poszukiwania roślin leczniczych rozpoczęły się bowiem zapewne jeszcze w erze zbieractwa. Wśród roślin o
takich właściwościach niewątpliwie znajdowały się takie, które zawierały substancje zmieniające nasze procesy psychiczne, tak poznawcze,
jak i emocjonalne - aktywne czynniki psychofarmakologiczne.
W Starym Świecie, o którym mamy więcej świadectw pisanych, notatki o środkach mających własności psychotropowe zachowały się z
okresów odległych od nas o cztery tysiąclecia. Prym wiodą, jak się wydaje, zapiski o "somie" w księgach wedyjskich. Przypuszczamy
obecnie, że ten tajemniczy pokarm uszczęśliwiający tych, którzy mieli do niego dostęp, był znanym dobrze i traktowanym jako groźna
trucizna muchomorem czerwonym Amanita muscaria. Współczesny lęk przed toksycznymi własnościami tego grzyba, znacznie
przesadzony, jest prawdopodobnie reliktem tabu, pochodzącego jeszcze z neolitu, zabraniającego spożywania "somy" poza ściśle
określonymi sytuacjami rytualnymi.
Inne rośliny zawierające substancje psychotropowe, o własnościach leczniczych, lecz także przynoszące przyjemność i mające w związku
z tym potencjał uzależniający, to znane z ksiąg chińskich konopie indyjskie (Cannabis indica), oraz z tabliczek sumeryjskich
- mak ogrodowy (Papaver somniferum). Niewątpliwie najbardziej rozpowszechnionym środkiem psychotropowym stał się
alkohol etylowy, który wprawdzie nie występuje w stanie naturalnym w stężeniach działających na psychikę, ale stosunkowo
wcześnie ludzkość nauczyła się go produkować z najrozmaitszych produktów organicznych, tak roślinnych, jak i zwierzęcych.
Wiele substancji psychotropowych znanych było mieszkańcom Nowego Świata i dotarło do kręgu naszej cywilizacji po odkryciu Ameryki.
Naczelne miejsca zajmują tu zawarta w liściach krzewu kokainowego, czyli krasnodrzewu (Erythroxylon coca) - kokaina, oraz
nikotyna z Nicotiana tabacum, a także halucynogeny: meskalina, obecna w kaktusie Lophophora williamsi i psylocybina z grzyba Psylocibe mexicana.
Te pierwotne materiały psychofarmakologiczne używane były w celach medycznych, militarnych i socjalnych. Haszysz i opium łagodziły ból
(opium ponadto biegunkę), kokaina zwiększała odporność na zmęczenie i była stosowana jako używka umożliwiająca góralom
andyjskim normalne funkcjonowanie na dużych wysokościach.
Znaczenie militarne polegało na zwiększeniu agresji i zmniejszeniu strachu i wrażliwości na ból. Jeszcze w czasie II wojny światowej
w armii sowieckiej żołnierze przed atakiem otrzymywali setkę wódki "dla kurażu", a wikingowie berserkowie przed bitwą mieli
spożywać napój "z grzybów i jagód leśnych", po którym wpadali w niszczycielski szał, z reguły zapewniający zwycięstwo.
Może najważniejszą rolą prehistorycznych substancji psychotropowych było utrzymywanie więzi szczepowej przez zażywanie
zmieniających świadomość naparów, wywarów lub fermentowanych roślin podczas rytualnych ceremonii i obrządków religijnych.
Do tego służył tytoń w fajce pokoju, halucynogeny czy alkohol. Aby zapewnić skuteczne w sensie społecznym działanie,
substancje te mogły być spożywane tylko pod ścisłą kontrolą, a korzystanie z nich na własną rękę oznaczało złamanie
tabu. Stąd prawdopodobnie, jak mówiliśmy, nasz lęk przed muchomorem czerwonym.
Teraźniejszość
Prawdziwy postęp psychofarmakologii, traktowanej jako nauka o lekach skutecznych w schorzeniach psychicznych, nastąpił
w XX wieku. Jego podstawą były odkrycia leków skutecznych w nieuleczalnych dotąd wielkich psychozach: chorobie
afektywnej dwubiegunowej, zwanej dawniej psychozą maniakalno-depresyjną, oraz w schizofrenii. Trzecią ważną
grupą leków psychotropowych były leki anksjolityczne, czyli przeciwlękowe.
Związki, którymi też interesuje się psychofarmakologia, to substancje o potencjale uzależniającym, takie jak morfina i heroina,
kokaina, amfetamina, nikotyna, alkohol i halucynogeny, w większej części już znane od dawna, ale najsilniej działającymi z
nich są przeważnie związki syntetyczne. Wreszcie coraz usilniej w ostatnich latach poszukuje się leków prokognitywnych,
zwłaszcza takich, które mogłyby skutecznie blokować rozwój chorób neurodegeneracyjnych, jak choroba Alzheimera,
a także choroba Parkinsona, która poza deficytami motorycznymi zaburza również procesy poznawcze.
Psychofarmakologia nie zaistniałaby jednak w dzisiejszym kształcie, gdyby odkrycia tych leków nie były poprzedzone odkryciami
zasadniczych mechanizmów pracy mózgu, a przede wszystkim teorii przewodnictwa i przekaźnictwa nerwowego - teorii
receptorowej. Zrozumienie, w jaki sposób sygnał jest przekazywany między neuronami za pomocą neuroprzekaźników,
umożliwił wyjaśnienie mechanizmu działania wielu leków psychotropowych i planowanie nowych. Poszerzana od lat 70.
wiedza na temat przekazywania sygnału wewnątrzkomórkowego umożliwiła dalszy postęp psychofarmakologii, a obecna
dekada wprowadzania technik biologii molekularnej umożliwiła sprecyzowanie naszej wiedzy na temat chemicznego
modyfikowania funkcji mózgu w sposób długotrwały.
Współczesne leki psychotropowe działają na jeden lub więcej podstawowych funkcjonalnych systemów mózgu: układ
pobudzający, układ nagrody i układ kognitywny. Zaburzenia tych układów, związane, jak się przypuszcza, z uszkodzeniem
przekazywania sygnałów w systemie nerwowym, prowadzą do chorób psychicznych, a leki psychotropowe zaburzenia te
miałyby korygować.
Pod koniec XX wieku w arsenale psychofarmakologa znajduje się rzeczywiście wiele substancji, mogących w sposób
objawowy pomóc chorym psychicznie. Zmieniły one nie do poznania szpitale psychiatryczne, które zamiast przypominać
więzienia o obostrzonym rygorze, coraz bardziej upodobniają się do sanatoriów.
Zarówno środki blokujące, jak i stymulujące układ pobudzenia znalazły ważne zastosowania medyczne. Po używanych w
XIX wieku środkach nasennych, takich jak bromki, barbiturany czy wodzian amylu, do lecznictwa wprowadzono potężne
leki uspokajające, przeciwlękowe i nasenne z grupy benzodiazepin. Nawiasem mówiąc, są to leki "polskie" - zsyntetyzowane
przez Leo Sternbacha na Wydziale Chemii Uniwersytetu Jagiellońskiego w okresie międzywojennym i przezeń przekazane
do badań na zwierzętach po wojnie, już w USA.
Leki pobudzające to przede wszystkim kokaina, której zastosowanie medyczne jest obecnie znikome, natomiast
stanowi obecnie, w formie krystalicznej do wąchania oraz do palenia jako "crack", jeden z najgroźniejszych
środków uzależniających. Podobnie stymulująca jest amfetamina, wprowadzona w latach 30. jako lek przeciw astmie.
Psychostymulanty z grupy amfetaminy, zwłaszcza metylofenidat, są wciąż stosowane - paradoksalnie - u dzieci patologicznie
nadpobudliwych.
Olbrzymi postęp terapeutyczny przyniosły leki stosowane w zaburzeniach afektywnych - depresjach i manii. Odkrycia
pierwszych leków przeciwdepresyjnych dokonano przypadkowo w połowie lat 50. Postęp w tej dziedzinie doprowadził nas od
obciążonych licznymi efektami ubocznymi nieswoistych i nieodwracalnych inhibitorów monoaminooksydazy oraz nieswoistych
inhibitorów transportu amin biogennych do selektywnych i odwracalnych leków blokujących MAOA
(takich jak moklobemid), leków blokujących swoiście transporter serotoninowy (takich jak fluoksetyna czy paroksetyna)
lub blokerów wychwytu amin biogennych pozbawionych działania receptorowego (np. wenlafaksyna). Odkrycie
antymaniakalnego działania litu, a następnie karbamazepiny pozwoliło na zniesienie fazy maniakalnej choroby afektywnej.
Uciążliwe dla chorego i otoczenia są "mniejsze" choroby psychiczne, takie jak fobie, nerwice natręctw, napady panicznego
lęku. Potrafimy je teraz kontrolować, stosując swoiste inhibitory wychwytu serotoniny, takie jak paroksetyna, oraz
leki o podobnym mechanizmie działania, skuteczne również w leczeniu depresji.
Najmniej sukcesów mamy w zakresie leków poprawiających deficyty układu kognitywnego - poprawiające sprawność
procesów myślowych i pamięć, które ulegają osłabieniu w trakcie procesów normalnego starzenia, a mogą gwałtownie się
pogorszyć w różnego rodzaju otępieniach. Leki wspomagające normalne procesy pamięciowe są stosowane rzadko, w
określonych przypadkach (np. przed egzaminami), a ich skuteczność jest dyskutowana. Stosowanie stymulantów typu
amfetaminy jest niebezpieczne ze względu na możliwość uzależnienia.
Leki takie, jak donosowo podawana wazopresyna mają wyraźne działanie promnestyczne, ale są niechętnie przepisywane.
Inne leki poprawiające pamięć i zapobiegające jej osłabieniu z wiekiem są dość popularne, nieszkodliwe, ale działanie ich
jest nieznaczne. Należą tu przede wszystkim preparaty pochodzenia roślinnego, z miłorzębu (np. Tanakan), oraz syntetyczne,
takie jak piracetam. Pamięć poprawiają też środki poprawiające krążenie mózgowe, zarówno preparaty pochodzenia roślinnego,
z barwinka (jak winpocetyna) czy sporyszu (np. Hydergin), które dość skutecznie hamują postęp otępień na tle naczyniowym.
Również z dobrym skutkiem stosowane są związki blokujące kanały wapniowe, zwłaszcza nimodypina.
Szczególnym problemem są choroby neurodegeneracyjne mózgu. Najważniejsze z nich to choroba Parkinsona, uszkadzająca
system dopaminowy, a więc powodująca zaburzenia tak motoryczne, jak emocjonalne i kognitywne, oraz związana głównie
z uszkodzeniem neuronów cholinergicznych, powodująca głęboką degenerację procesów kognitywnych choroba Alzheimera.
W leczeniu choroby Parkinsona odnotowano istotny sukces, stosując prekursor dopaminy wraz ze związkami pozwalającymi
na tworzenie z niej dopaminy tylko w mózgu. Nie udało się zwiększyć czasu przeżycia chorych, ale znacznie poprawiono ich
stan fizyczny w pierwszych fazach choroby.
Z terapią choroby Alzheimera jest znacznie gorzej. Najlepsze, ale wciąż niezadowalające wyniki, polegające na przedłużeniu
okresu sprawności chorego o kilka lat, uzyskano stosując leki blokujące rozkład uwalnianej do synapsy acetylocholiny, takie
jak rywastygmina czy donezepil. Żywe nadzieje obudziła ostatnio wśród polskich psychofarmakologów kolostrynina,
ekstrakt z siary owczej. Pozycja tego preparatu, mimo wstępnych bardzo dobrych wyników klinicznych, jest jednak
jeszcze bardzo niepewna i wiele badań będzie potrzebnych, aby przekonać się, czy nie podzieli on losu preparatu
torfowego profesora Tołpy.
Tak więc u schyłku XX wieku osiągnięcia psychofarmakologii są istotne: potrafimy kontrolować przebieg psychoz -
schizofrenii i choroby afektywnej oraz umożliwić większej części osób nimi dotkniętych włączenie się do czynnego
życia w społeczeństwie, potrafimy zwalczać lęki i obsesje oraz zwiększyć komfort życia pacjentów cierpiących na
choroby neurodegeneracyjne i ich rodzin, w ograniczony sposób potrafimy osłabiać skutki zaburzeń kognitywnych.
Ciemną stroną współczesnej psychofarmakologii jest synteza licznych związków uzależniających, zarówno pobudzających
(jak amfetamina), jak hamujących (benzodiazepiny), działających na receptory opiatowe (jak heroina) czy halucynogenów
(jak LSD czy fencyklidyna). Współczesna psychofarmakologia szuka obecnie leków, mogących pomagać w zwalczaniu
uzależnień od tych środków.
Przyszłość
Postępy psychofarmakologii są w pierwszym rzędzie uzależnione od poznawania mechanizmów leżących u podłoża procesów
psychicznych i kształtowania się świadomości. Na pytanie, czy w przyszłości można się spodziewać znaczących odkryć na tym polu,
można z pewnością odpowiedzieć pozytywnie. Rozwój nauk przyrodniczych łączy się ściśle z postępem technologicznym i
wprowadzaniem nowych metodologii, a właśnie koniec naszego stulecia jest świadkiem powstawania bardzo potężnych narzędzi
badawczych, do których należą techniki biologii molekularnej i inżynierii genetycznej, a także postęp w wizualizacji pracy
mózgu, którą teraz można w nieinwazyjny sposób śledzić on-line.
Nadzieje na postęp należy też wiązać z możliwościami komputerowego modelowania pracy mózgu. Jesteśmy tu jeszcze
bardzo na początku drogi, ale jej kierunki, wytyczane np. przez badanie symulowanych sieci neuronalnych przez profesora
Tadeusiewicza z krakowskiej AGH, wydają się dobrze określone. Badania nad sztuczną inteligencją pozwolą nam lepiej
zrozumieć inteligencję naturalną. Powstają też nowe metody badania zachowania zwierząt i ludzi.
W wyniku tego, badania nad świadomością, które jeszcze w latach 70. były domeną spekulujących filozofów, posługujących
się całkowicie nieskuteczną metodą introspekcji (mózg powstał jako narząd do adaptacji umożliwiających przeżycie organizmu,
a nie do badania samego siebie), są obecnie uprawiane przez trzy nowo powstałe dziedziny: neurobiologię, psychologię
kognitywną oraz tzw. neurofilozofię. Ich współpraca, obecnie nie najlepsza, z pewnością doprowadzi w najbliższych dekadach
do integracji i umożliwi postęp praktyczny.
Idealnym, ale jak się obecnie wydaje całkiem nierealnym celem medycyny, byłoby zapewnienie nam wszystkim zdrowego
i niekończącego się życia, pełnego przyjemności i przebiegającego w harmonii ze sobą i światem. Chociaż nie
można a priori wykluczyć niczego, nad powstaniem raju na ziemi pracować zapewne trzeba byłoby tak długo,
że nasz gatunek uległby w tym czasie kompletnej przemianie w wyniku ewolucji albo Słońce przekształciłoby się w gwiazdę nową.
Jednakże przybliżanie tego ideału będzie niewątpliwie celem następnych generacji badaczy, w tym psychofarmakologów.
Zapewnienie nieśmiertelności nie wydaje się leżeć w zakresie naszych możliwości, ale przedłużenie życia niewątpliwie tak.
Rola psychofarmakologii polegać musi na tym, aby to przedłużone w wyników postępów medycyny wewnętrznej życie
było pełnowartościowe. W toku ewolucji, "obliczonej" na warunki naturalne, a więc na szybką śmierć osobników o
zmniejszonej sprawności, nie ulegały eliminacji geny kodujące szkodliwe procesy występujące poza okresem reprodukcyjnym.
Już obecnie widać, że znaczne przedłużenie średniego wieku populacji niesie za sobą zmorę chorób wieku starczego.
Psychofarmakologia następnego stulecia stoi przed problemem znalezienia mechanizmów chorób neurodegeneracyjnych i
zapobiegania ich powstawaniu. Ostatnie odkrycia zwracają uwagę na rolę aktywacji czynników transkrypcyjnych przez
leki promnestyczne. Stwierdzono też, że wbrew dotychczasowym poglądom, neurony w hipokampie, a być może i innych
częściach mózgu, zachowują zdolność do mnożenia się, a manipulacje behawioralne, jak uczenie czy umieszczanie
zwierząt w tzw. wzbogaconym otoczeniu mogą zwiększać liczbę neuronów hipokampa.
Ponieważ stwierdzono, że zabiegi prowadzące do zwiększenia liczby neuronów w hipokampie powodują większą sprawność
umysłową zwierząt, zapewne badania pójdą w kierunku znalezienia czynników chemicznych zwiększających proliferację
neuronów hipokampalnych lub hamujących ich apoptozę.
Niezależnie od tych badań szerokie pole otwiera się dla powstającej obecnie dziedziny - immunopsychofarmakologii.
Obecnie istnieje zgoda co do ścisłej współpracy systemów immunologicznego i nerwowego i wydaje się, że pewne
manipulacje immunologiczne mogą wywoływać zmiany psychiczne i odwrotnie. Rozwijający się teraz program badania
immunologicznego stulatków w Polsce, organizowany przez Międzynarodowy Instytut Biologii Molekularnej i Komórkowej w
Warszawie, może przynieść istotny postęp w naszej wiedzy o tajemnicy zdrowej i aktywnej długowieczności.
Podobnie jak w przypadku chorób neurodegeneracyjnych związanych z wiekiem, zadanie wykorzenienia chorób psychicznych
wymagać będzie poznania przyczyn ich powstawania. W wielu przypadkach udało się już wykryć defekty genetyczne
związane z występowaniem pewnych postaci psychoz lub skłonności do uzależnienia od leków (rozwinięte uzależnienie
należy traktować jako nieodwracalne schorzenie mózgu). Jednakże wiele idiopatycznych schorzeń psychicznych nie ma
wyraźnego podłoża genetycznego.
Dopóki nie możemy jednak zapobiegać powstawaniu psychoz, musimy opracowywać nowe metody ich leczenia objawowego.
Postęp w tej dziedzinie jest widoczny w ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci i utrzyma się zapewne w następnym wieku,
mimo że jest hamowany przez liczne regulacje dotyczące badań nad chorymi psychicznie, na ochotnikach, a także na
zwierzętach. Poza dalszym poszukiwaniem leków o zwiększonej skuteczności i małych efektach ubocznych można się
spodziewać nowych podejść terapeutycznych.
Zapewne w najbliższych latach rozwinie się metoda przezczaszkowej stymulacji magnetycznej jako alternatywa dla
najskuteczniejszego obecnie w depresji, chociaż niechętnie stosowanego, leczenia elektrowstrząsami. Biologia molekularna
dostarczy prawdopodobnie odpowiednich nukleotydów antysensowych, które będą dobrze penetrować w głąb neuronów i
blokować ekspresję genów, których produkty mogą prowadzić do powstawania zaburzeń psychicznych. Przedmiotem budzącym
równocześnie nadzieje i obawy są możliwe korekty genetyczne. Teoretycznie są one już do pomyślenia, ale powstaje
pytanie, czy ich wprowadzenie nie doprowadzi do ograniczenia naturalnej różnorodności osobniczej psychiki, będącej
- jak uważam - motorem rozwoju społeczeństw ludzkich.
Rozwój cywilizacji przebiega wykładniczo i już nie na przestrzeni pokolenia, ale kolejnych pięcioleci zachodzą poważne
zmiany organizacji społeczeństwa, zmuszające do adaptacji psychiki i wymuszające niejednokrotnie działania przeciwne
tym, które wytworzyły się w przebiegu ewolucji. Dowodem niesłychanej sprawności naszego mózgu jako organu
przystosowawczego jest to, że większość ludzi opanowała w ostatnich latach umiejętność posługiwania się środkami
transportu publicznego, obsługi skomplikowanych urządzeń elektronicznych, takich jak radio, telewizor, odtwarzacz płyt
kompaktowych czy magnetowid, posługiwania się kartami kredytowymi i komputerem, kierowania pojazdami mechanicznymi,
a także poprawnego zachowywania się w pieszym ruchu ulicznym.
Nic nie wskazuje na to, aby nasilanie się zmian cywilizacyjnych ulegało zahamowaniu, natomiast stały wysiłek, aby
się do nich adaptować, nie zawsze bywa uwieńczony sukcesem, a wtedy bardzo źle odbija się na tych, którzy za
rozwojem cywilizacyjnym nie nadążają. W miarę postępu tych nieprzystosowanych, sfrustrowanych i zagubionych
będzie coraz więcej. Psychofarmakologia zapewne pójdzie w kierunku poszukiwania ułatwiających taką adaptację
środków prokognitywnych, które być może w przyszłości będą stosowane jako dodatek do żywności, tak jak obecnie
dzieje się to z jodem dodawanym do soli kuchennej. Osobiście wolałbym, żeby znalazło się inne rozwiązanie.
Z punktu widzenia biologa, traktującego człowieka jako twór uformowany w wyniku procesów ewolucyjnych,
wydaje się, że chemiczne uszczęśliwianie człowieka nie jest korzystne, chociaż - jak o tym napisałem wcześniej -
dążenie do takiego celu towarzyszyło ludzkości od początku. Co więcej, ponieważ dążenie do używania środków
"uszczęśliwiających" nie zostało wyeliminowane w toku ewolucji, musiało ono nieść pewne elementy korzystne dla przetrwania.
Tak jak wspomnieliśmy, substancje wywołujące alternatywne stany świadomości mogły - używane w odpowiedni sposób -
przyczyniać się do zwiększenia kohezji grupy i ułatwić jej rywalizację z innymi grupami. Nasz negatywny stosunek do
"pigułek szczęścia" bierze się z doświadczeń ostatniego stulecia, a nawet półwiecza. Wtedy to masowo zaczęto
używać środków psychotropowych do celów rekreacyjnych, dla czystej przyjemności, a zwiększona siła ich działania
(bądź w wyniku modyfikacji chemicznej, bądź farmakokinetycznie skuteczniejszej formy podania) doprowadziła to
łatwego uzależniania się od nich, a więc wywoływania trwałej choroby mózgu, związanej z uszkodzeniem układu nagrody.
Nie można wykluczyć jednak, że w przyszłości psychofarmakologia zostanie wykorzystana do tworzenia pigułek szczęścia.
Wprawdzie wizja Aldousa Huxleya w "Nowym wspaniałym świecie" była dla nas przerażająca, ale nie można
odrzucić myśli, że przyszłe społeczeństwa, w warunkach, w których technika zastąpi przyrodę (a takie tendencje
rozwoju obecnie przeważają), wybiorą tego rodzaju model życia, i może się on nawet okazać korzystny.
Natomiast wiele wskazuje na to, że w przyszłych społeczeństwach "pigułki na szczęście" dostarczać będzie psychofarmakologia
nielegalna, podobnie jak czyni to dzisiaj, a zadaniem medycyny będzie walka z uzależnieniami lekowymi. Psychofarmakologia
XX wieku ma już pierwsze, jeszcze niepełne sukcesy na tej drodze. Wprowadzono tzw. terapie substytutywne, np.
kurację metadonową, której celem jest zastąpienie substancji o silnym potencjale uzależniającym substancją mającą
te same punkty uchwytu, ale w wyniku zmienionej dynamiki działania niepowodującą uzależnień.
Wiele mówi się obecnie o wigabatrynie jako leku pomagającym zwalczyć uzależnienie nikotynowe i kokainowe w
wyniku ogólnego hamowania przekaźnictwa w neuronach. Znane leki, takie jak memantyna czy nifedypina,
zmniejszające na różne sposoby napływ jonów wapniowych do komórki, zastosuje się zapewne do zwalczania
uzależnienia od opioidów. W alkoholizmie nadzieje budzą akamprozat i naltrekson. Intensywne poszukiwania w
tym kierunku z pewnością zaowocują nowymi, skutecznymi sposobami farmakoterapii narkomanii.
Najbardziej ponurą - moim zdaniem - wizją rozwoju psychofarmakologii w przyszłym stuleciu jest wykorzystanie jej
do celowego wywoływania zaburzeń kognitywnych lub emocjonalnych. W taki sposób leki psychotropowe były stosowane
w czasie przesłuchań (skopolamina) albo dla uspokojenia dysydentów w systemach totalitarnych (psychiatria sowiecka).
Jeszcze gorzej, gdy środkom wpływającym na psychikę poddaje się grupy ludzkie lub całe społeczeństwo, bez zgody
lub świadomości osób tak traktowanych. Nie jest to niemożliwe: teoretycznie za taki zabieg można uważać stosowane w
Polsce jodowanie soli w celu uniknięcia zaburzeń, w tym psychicznych, związanych z niedoborami jodu w glebie.
Nad militarnym zastosowaniem halucynogenów pracowano w tajemnicy od dawna ("bomba schizofreniczna").
Stosowanie środków psychotropowych, aby utworzyć "społeczeństwo spolegliwe" jest zapewne marzeniem wielu
dyktatorów, ale także i różnego rodzaju fundamentalistów moralnych. Nasze nadzieje w tym, że do tego nie dojdzie.
Gdyby jednak tak się stało, społeczeństwa w ten sposób rządzone nie przetrwałyby długo, o ile w toku ewolucji nie zaszłyby
głębokie zmiany w psychice człowieka. Jako gatunek biologiczny człowieka charakteryzuje silny pęd do wolności i
systemy niewolnicze czy zniewalające względnie szybko się załamywały, bardziej pod wpływem powstań
wewnętrznych niż interwencji z zewnątrz.
Etyczne problemy psychofarmakologii
Każda dziedzina ludzkiej działalności ma swój wymiar etyczny, jednak w psychofarmakologii problem ten występuje
wyjątkowo jaskrawo. Rozwój psychofarmakologii może iść w bardzo różnych kierunkach, przyczyniając się zarówno
do dobra człowieka, jak też i dobro to odbierając.
Historia nauki uczy nas, że postępu wiedzy - rozwoju metodologii i nowych odkryć - nic nie zdoła na dłużej zatrzymać,
a jeżeli nawet jakieś odkrycie o potencjalnie niekorzystnych następstwach pozostaje utajnione, wkrótce będzie ponowione
i podane do wiadomości przez innego uczonego.
Zło zresztą nie leży w prawdzie, jaką jest odkrycie, ale w nieetycznym wykorzystaniu tego odkrycia. Inhibitory
acetylocholinesterazy były wykorzystywane w celach ludobójczych (tabun, sarin), jak i dla zahamowania rozpadu
osobowości w przebiegu choroby Alzheimera (rywastygmina, donezepil). Przed psychofarmakologiem nie powinien
stawać dylemat, czy ma pracować w swojej dziedzinie, ryzykując, że jego odkrycia mogą być wykorzystane nie do
leczenia, ale do zniewalania czy zabijania. Natomiast istotny jest wybór - dla kogo pracować. W końcu, mimo
wszystkich zagrożeń, wydaje mi się, że wizja przyszłego społeczeństwa, a także rozwoju psychofarmakologii jako
służącej temu społeczeństwu, jest raczej optymistyczna.
Jerzy Vetulani -
neurofarmakolog, profesor w Instytucie Farmakologii PAN, redaktor naczelny czasopisma "Wszechświat"
Komentarze
oj ciężko...
kilka dni temu zjadłem porcję ale nic mi nie było....ubiegłoroczne zbiory były bardzo kiepskie więc i jazdy pewnie też nie będzie żadnej :)
cóż , pozostaje czekać do lata....
ty huju
ty huju
no byle do lata,
mam nadzije że mi się uda skompletować mały zapasik, tak jakoś na trzy intoksynacje, sądze że po tym już sobie wyrobie zdanie o muchomorku,
a tak przy okazji, jest ktoś kto powiedzmy ma duże doświadczenie z muchomorkami?
jak tak to niech da znać, chciałbym się dowiedzieć jaki teraz mają stosunek do tego grzybka, bo sam próbowałem dopiero raz no i jeszcze nie wiem właściwie nic o nim,
w sumie to mnie interesuje czy muchomor może nas czegoś nauczyć (bo po tym jednym tripie mam mieszane uczucia):)))
jesteś tam ?
mój zdrowy rozsądku
świadomości gdzie jesteś
znów uciekłaś
jesteś tam ?
mój zdrowy rozsądku
świadomości gdzie jesteś
znów uciekłaś
jesteś tam ?
mój zdrowy rozsądku
świadomości gdzie jesteś
znów uciekłaś
proba
Qrwa , ile jeszcze mam czekać na te muchomory? No qrwa , czemu wszędzie występują cały rok a u mnie tylko na jesieni chociaż lasów tu jest W CHUUUUUJJJJJ!!!!!
tak mi sie przypomnialo ze muchomory zazywali przed walka zulusi ...po zazyciu widzieli w barwie czerwonej ..przestawali myslec ..lecz zachowywali sie instynktownie...grupa naukowcow przeprowadzila wspolczesnie badania polegajace na podaniu jednemu z dwoch walczacych judoków mucomora a drugiemu placebo ..byli oni na podobnym poziomie umiejetnosci ..ale ten co "spozyl" zmasakrowal tego drugiego ....jego tentno bylo szybsze ale reakcje na bodzce byly wolniejsz-dziwne..w kazdym razie psychologowie wytlumaczyli to tym ze dzialal podswiadomie , nibalsie i niewachal podczas walki ..instynkt?
wam zjadać podpienki tudfziez pieczarki kopia strrasznie
Minęła już ponad połowa sierpnia. Żniwa Amanita muscaria niedługo czas zacząć :)
wie ktos cos o psychoaktywnych własciwosciach w skorce od banana!>?? prosze o odpowiedxzzzzzzzzzz!!!! jak tak to jak sie prztyzadza!! i co po tym jest ! please o odpowiedz