Poradnik Uliczne BHP – przykłady sytuacyjne

Czym jest „Uliczne BHP”? Jest to umowna i potoczna nazwa na wspólne określenie zasad, według których poruszamy się w publicznej przestrzeni. Są to wewnętrzne wzorce dotyczące naszego prywatnego bezpieczeństwa. Stworzone samodzielnie bądź grupowo, w oparciu o okoliczną sferę działań. Ustalone przez nas i srodze przestrzegane. Jest to kawałek teorii, który stosowany w praktyce odczuwalnie zwiększa szanse na uniknięcie przykrych sytuacji.

Tagi

Źródło

Wolne Konopie, Jakub Gajewski

Komentarz [H]yperreala

Tekst stanowi przedruk z podanego źródła. Pozdrawiamy!

Odsłony

4192

Czym jest „Uliczne BHP”?

Jest to umowna i potoczna nazwa na wspólne określenie zasad, według których poruszamy się w publicznej przestrzeni. Są to wewnętrzne wzorce dotyczące naszego prywatnego bezpieczeństwa. Stworzone samodzielnie bądź grupowo, w oparciu o okoliczną sferę działań. Ustalone przez nas i srodze przestrzegane. Jest to kawałek teorii, który stosowany w praktyce odczuwalnie zwiększa szanse na uniknięcie przykrych sytuacji. Nie jest to swoisty poradnik mafijny. To forma obrony przed wrogą represją. Swoista architektonika przetrwania w warunkach niesprawiedliwego zagrożenia i próba uniku zostania ofiarą wymiaru sprawiedliwości, który w rzeczywistości często przeczy temu słowu.

Historie tu opisane są zbiorem własnych doświadczeń lub wydarzeń zasłyszanych w bliskim otoczeniu. Przykłady mają na celu nakłonienie do refleksji na temat tego, jak w praktyce niedoświadczeni użytkownicy marihuany mogą sami sobie zaszkodzić. Bez cenzury.

Przypadek rekreacyjnego użytkownika. Klasyczna wpadka.

Wprowadzenie

Zakładamy, że nasz bohater ma na imię Karol i mieszka w dużym mieście, porusza się pieszo lub samochodem, posiada 5g suszu. Karol jest studentem i niebawem kończy licencjat na kierunku humanistycznym. W przyszłości chce zostać nauczycielem języka polskiego w gimnazjum.

Wzbudzenie podejrzeń

Karol posiadający przy sobie 5g zioła, w momencie zauważenia patrolu lub funkcjonariusza Policji zaczyna się stresować i zachowywać inaczej niż przeciętny człowiek idący ulicą i nie mający nic do ukrycia…

Po chwili zostaje przyuważony na nerwowym zachowaniu, i pośpiesznym wyrzucaniu zawartości kieszeni w pobliskie krzaki. Chwilę temu wszystko było w porządku. A teraz? Karol znalazł się w sytuacji paniki, ogromnego stresu przed negatywnymi konsekwencjami prawnymi, obaw przed utratą przyszłości, którą dokładnie zaplanował.

Niestety, to Karol, uznaje swoją sytuację za zagrożenie i nieświadomie pokazuje to władzy. On sam inicjuje zainteresowanie funkcjonariuszy swoją osobą.

Każdy funkcjonariusz jest przeszkolony, dokładnie wie na co zwracać uwagę. Wie o tym, że jeśli osobnik zachowuje się nienaturalnie, podejrzanie, nerwowo, jest to powód do podjęcia działań skierowanych w stronę podejrzanego.

Kontrola

– Dzień Dobry. Komenda stołeczna Policji, aspirant Grzebalski. Dokumenciki proszę, a co Pan tutaj wyrzucił?

Domyślacie się pewnie … że pakunek w krzakach został szybko podniesiony, obejrzany i sklasyfikowany przez funkcjonariusza jako susz koloru zielono brunatnego, prawdopodobnie marihuana. Karol zostaje zabrany w kajdankach na komendę. Testy potwierdziły konopie o wadze 4,75g i zawartości THC powyżej wartości dopuszczalnej 0,2%. Finalnie Karol, dostał wyrok w zawieszeniu na 5 lat, bo mimo iż nie było przeciw niemu żadnych dowodów, to według sędziego „mógłby to wprowadzić do obrotu”, a prokurator z powagą argumentował, że to „handlowa ilość”. Dodatkowo zasądzono grzywnę – 5000 tysięcy (bo przecież mógł być dilerem) i jako karany nie będzie mógł pracować w zawodzie nauczyciela … ani w wielu innych.

Refleksja

Jakby Karol zachował zimną krew, skupił się na telefonie, książce, reklamie na przystanku, bądź skierował swój krok w stronę policjantów, to prawdopodobnie nie znalazłby się w opałach. Teraz żałuje, wie że gdyby wcześniej przygotował sobie jakiś schemat odpowiedzi/zachowań/rozmowy, ta sytuacja nie miałaby pewnie miejsca. Zamiast wyroku i zmarnowanej kariery Karola, to ten śmierdzący i zarzygany człowiek na przystanku, upojony legalnym narkotykiem twardym, dostałby podwózkę na izbę wytrzeźwień, a nie na komisariat.

Oczywiście, standardowo Karol spędził na dołku 24h i bezczelnie przeszukano mieszkanie jego rodziców, gdzie był zameldowany. Mogą przeszukać tylko jego pokój, ale nieświadomi rodzice pozwolili zaglądać nawet do ich własnych szafek z bielizną i barku z alkoholem.

Biedny Karol. Po całym zdarzeniu, jeszcze zanim odzyskał sznurówki, miał dużo czasu by przemyśleć swoje zachowanie na wszystkie sposoby. Spał na wielokrotnie zasikanej i wypranej poduszce. Okrył się kocem, którego kłaki widziały najgorsze. Jadł wodę z parówką i suchym chlebem. Otrzymał w gratisie kilka obelg od klawisza i dzielił pokój z agresywnym gostkiem, który pod wpływem alkoholu chodził z kosą po mieście. Wczoraj Karol o tej samej porze recytował w osiedlowym teatrze wiersze, które sam napisał. Dzisiaj siedzi, przemęczony, dojechany i pełen obaw co przyniesie jutro …

Po fakcie Karol wie, że miał kilka innych możliwości, wie też, że nie dopuści więcej do sytuacji, w której stres weźmie nad nim górę. Następnym razem przybierze wcześniej obmyśloną strategię, schowa swoje rzeczy, tak, żeby w czasie kontroli osobistej były dobrze ukryte, lub dzierżyć będzie zioło w ręce w taki sposób, żeby można było niezauważenie się go pozbyć w trakcie kontroli. Wie, że kiedy Policjant spojrzy na niego, nie ukryje twarzy, ale wręcz podejdzie i udając turystę zapyta o drogę do jakiegoś miejsca lub po prostu przejdzie pewnie obok potencjalnych agresorów.

Karol już wie, że podróżując z ładunkiem po mieście, musi być zawsze gotowy. Od tamtej pory, nieprzygotowany nie wyjdzie więcej z sortem z domu. Wyciągnął wnioski i opracował własne zasady dotyczące swojego bezpieczeństwa. Nawet przez chwilę nie zastanawiał się, żeby grać pod dyktando polityków, którzy chowając się za urzędnikami państwowymi robią mu krzywdę.

Poruszając się pieszo z ładunkiem zawsze przestrzegaj ulicznego BHP:

  • Jako piechur miej swoją „baczkę” zawsze pod ręką, aby móc się jej szybko i niezauważenie pozbyć. Jeśli to niemożliwe, ukryj pakunek w majtkach/staniku. Mała szansa jest na to, że Policjant nie znajdzie przy tobie tego co wcześniej ukryłeś. Kiedyś na warszawskim Ursynowie ukryłem dwójkę w spłaszczonym wcześniej srebrze w policzku … Siedząc w radiowozie odpowiadałem na pytania czym się zajmuję i gdzie chodzę do szkoły z pakunkiem w buzi. Na szczęście pewność siebie pozwoliła mi zachować zimną krew, a policjanci myśleli, że seplenię naturalnie. Jednak przy wsadzaniu czegokolwiek do buzi w stresie i pośpiechu trzeba być ostrożnym. Może skończyć się udławieniem, a nawet śmiercią.
  • Przestrzegaj zasad. Nie przechodź na czerwonym świetle i nie łam zakazów. Nie przechodź skrótami przez tory, czy jezdnię, nie wchodź w zakazane miejsca, kiedy masz przy sobie ziele konopi indyjskich.
  • Ubierz się w ciuchy o przeciętnych kolorach, nie idź w kapturze, z rękoma w kieszeniach, wpasuj się i staraj się iść w tłumie. Weź do ręki książkę lub zarzuć na ramię laptopa.
  • Bądź kreatywny! Jeśli siedzisz z ekipą na ławce, zawsze chowaj sort min. 5 m od ławki.
  • Zadbaj, aby trzymać zioło w opakowaniu, które nie przepuszcza zapachu. Specjalne saszetki z filtrem węglowym, czy worki termozgrzewalne pozwolą Ci ukryć charakterystyczny zapach.

Czasami kontrola zdarza się mimo tego, że normalnie się zachowujesz. Policjant musi wypełnić „target”, aby statystyki się zgadzały, dlatego pod koniec roku nasilają się kontrole typowo represyjne, na „chybił, trafił”. Najważniejszą wtedy zasadą podczas takiego zdarzenia, to zachowanie zimnego spokoju. Kultura osobista ma bardzo duże znaczenie. Nigdy nie okazuj pogardy wobec policjanta. Jeśli to policjant jest chamem, to też musisz zachować pewność siebie i spokój. Warto wtedy znać swoje prawa, aby móc przekazać swój punkt widzenia.

Pamiętaj, że policjant nie jest winny temu, że takie mamy w Polsce prawo. On ma taką pracę i musi realizować swoje czynności. Dopóki cię nie krzywdzi fizycznie, lub nie znęca się psychicznie, staraj się pokazać swoją wyrozumiałość, ale nie bój się mieć swoje zdanie. Musisz uświadomić policjanta, że i on i ty, tak naprawdę zostaliście wpuszczeni „w maliny” przez polityków. Problem prohibicji to problem polityczny, a ewentualne używanie zioła to problem zdrowotny a nie karny.

Nie przeceniaj też roli policjanta. On ma za zadanie wykryć przestępstwo i doprowadzić ciebie przed oblicze prokuratora. To prokurator jest twoją wyrocznią, a nie policjant. To on decyduje czy postawić ci zarzut, czy może umorzyć postępowanie. Dlatego policjantom mów jak najmniej i nie ulegaj ich chwytom psychologicznym. Są dwie metody. Granie przyjaciela, albo wroga. I jedna i druga to na pewno wypadkowa ich poglądów, ale również wiekowa tradycja podejścia do podejrzanego. Tak ich uczył stary szkieł!

Przypadek rekreacyjnego użytkownika za kółkiem. Wyjątkowa sytuacja.

Było już ciemno. Wracałem z pracy do domu. Miałem do przejechania kilkadziesiąt kilometrów. Zawsze z tej okazji kręciłem sobie małego jointa i wsiadałem za kółko (to głupie, nie rób tak, lepiej zrozum to szybciej niż później!), włączałem muzykę i powoli zmierzałem w kierunku miejsca mego zamieszkania. Tym razem jechałem z pracownikiem, którego miałem podrzucić, dlatego do skręcania przyłożyłem się jeszcze bardziej.

Rozmowa toczyła się w przyjaznej atmosferze, dym leniwie unosił się pod sufitem, a prędkość poruszania się po jezdni nie była piorunująca. W pewnym momencie naszej podróży, przy wjeździe do przydrożnej wioski, w oddali zauważyłem sylwetkę policjanta. Tenże osobnik zapewne również mnie zauważywszy, wychodził właśnie na skraj pobocza, wyciągając zza pazuchy policyjnego „lizaka”. Dostrzegłem również, że przed nim stoi samochód dostawczy, który częściowo blokuje pas jezdni, po którym akurat dane mi było się poruszać.

Atmosfera zmieniła się diametralnie. W ułamek sekundy człowiek czerpiący z wolności garściami uświadomił sobie, że zaraz wolność może stracić. Jedyne co nam pozostało to otworzyć szybko okna i odłożyć jointa do popielniczki gasząc go na języku.

Zbliżywszy się moim pojazdem do policjanta i zważywszy na fakt, że w środku wciąż można wyczuć dość intensywny zapach, byłem przekonany, że „jest już po nas”. Dodatkowo język piekł niemiłosiernie, a z dwóch par ust wydobywał się najświeższej maści „kapeć”.

Na szczęście mój mózg zawiódł. Ruch ręką trzymającą tę sławną tarczę ostrzegawczą wprawił mnie w zdumienie. Stróż prawa pomachał nim wzdłuż pasa, jakim się poruszałem. Przyjąłem to za chęć eskorty mojego pojazdu przed źle zaparkowanym autem i wskazanie mi dalszego kierunku poruszania się. Zareagowałem, tak jak uważałem. Jak gdyby nigdy nic. Udając, że mnie tu nie ma. Pojechałem dalej.

Byliśmy w szoku. Minęła chwila i popatrzyliśmy się na siebie, delikatnie uśmiechając. Nasz wzrok powędrował w stronę jointa w popielniczce. Po chwili już obficie kotłował dym do naszych płuc. Odetchnęliśmy zgodnie z ulgą wraz z pierwszym wydechem. Nasze oczy znów wnet zrobiły się czerwone.

Po minucie ciszy rozpoczęliśmy rozmowę na temat zaistniałej sytuacji. Co najlepsze mój towarzysz pomyślał tak samo, jak ja. Również pojechałby dalej. Dlatego też przemierzaliśmy sobie wioskowy trakt w tempie dozwolonej prędkości dokańczając w spokoju jointa, oczywiście przy otwartych na oścież oknach samochodu.

Czy to koniec historii? Nic bardziej mylnego.

Wpadliśmy w osłupienie, gdy opuszczając Wólkę i dogaszając spliffa przez przypadek, spojrzałem w lusterko, w którym zauważyłem poświatę policyjnego radiowozu lub taksówki. Wnet zapaliły się sygnały dźwiękowe i świetlne, które wyjaśniły mi moje zagwozdki i zwiastowały kłopoty. Zjechawszy na pobocze, czekaliśmy na to, aż kat przyjdzie, wyczuje i zetnie nam głowy bez odczytywania wyroku.

Ku mojemu zdziwieniu nikt z radiowozu nie wychodził. Chuchaliśmy, dmuchaliśmy, aby wypędzić gnieżdżącą się w zakamarkach woń marihuany. Siedzieliśmy sztywno, nie dając żadnych znaków, że w samochodzie odbywa się jakieś nerwowe zachowanie. Właściwie to używaliśmy tylko części rąk od łokcia w dół, nerwowo nimi machając. Minęło najdłuższych 5 minut ówczesnego życia i otworzyły się drzwi radiowozu od strony kierowcy.

Wysiadł z nich człowiek w odzieniu wiadomym, który powoli zaczął zbliżać się w naszą stronę. Szedł po elipsie i położył rękę na kaburze, podchodząc na odległość około pięciu metrów od naszego samochodu. Pochylił się lekko i zaświecił latarką prosto w twarz. Pozostało mi wydobyć z siebie – Dobry wieczór, Panie władzo. Osobnik z cienia zobaczył, że w obecnej chwili jestem „z twarzy zupełnie podobny do nikogo”. Podszedł zatem do drzwi mojego samochodu. Czy was pojebało? – usłyszeliśmy zgodnie i dosadnie. Od razu kontynuował temat – w Warszawie już dawno leżelibyście na glebie zakuci w kajdanki. Dlaczego uciekacie przed Policją? Wyskakujcie z dokumentów natychmiast!. Buzowało we mnie ogromnie, ale zachowywałem spokój. Prawdziwie zaskoczony zacząłem tłumaczyć zaistniałą sytuację, jednocześnie szukając prawa jazdy.

Kolega obok był blady i skamieniały, patrzył się w jeden punkt, próbując zachować resztki ogłady. Już wtedy wiedział, że zjarał za dużo, ale resztkami sił wydobył z kieszeni swojej kurtki dowód osobisty. Policjant w tym czasie zawołał swojego kumpla, który stał przy radiowozie. Tenże funkcjonariusz podszedł z drugiej strony samochodu i zaczął zaglądać do wnętrza pojazdu. Na moje szczęście nie znalazłem swoich dokumentów i odparłem – Niestety dokumenty zostawiłem w domu.

Ta informacja zbiła trochę policjantów z tropu. Zaprosili mnie do radiowozu, aby sprawdzić czy mam prawo jazdy, a przy okazji użyć alkomatu. Mój kolega mógł odpocząć, a w mojej głowie rozpoczął się dylemat. Jak rozmawiać z policjantami, w zamkniętym samochodzie, z wydobywającym się z ust zapachem palonej marihuany?

Tłumaczyłem zaistniałą sytuację zasłaniając usta prawą dłonią i kierując swoje słowa we wszystkie strony świata byle nie w stronę ich receptorów węchowych.

Na szczęście … miałem szczęście, sprawa zakończyła się 50 złotowym mandatem i rozeszła się „po kościach”. Kilka lat później już takiego szczęścia nie miałem.

Poruszając się pojazdem z ładunkiem zawsze przestrzegaj ulicznego BHP:

  • Jedź zawsze z dozwoloną prędkością i zapiętym pasem oraz zapalonymi światłami. Miej sprawne każde światło. Nie zaniedbuj tego. NIGDY NIE JEDŹ POD WPŁYWEM z szacunku do samego siebie i innych uczestników ruchu drogowego. Nie rozmawiaj przez telefon.
  • Kiedy zobaczysz radiowóz nie panikuj, zachowuj się naturalnie. Nie bój się go wyprzedzić jeśli jedzie zbyt wolno, nie chowaj się za nim. Nie jedź również zbyt powoli. Nie zmieniaj nagle kierunku jazdy, nie zawracaj i nie włączaj kierunkowskazu w ostatniej chwili. Po prostu jedź jak zwykły użytkownik ruchu drogowego, przecież takim użytkownikiem jesteś.
  • Jak wieziesz śmierdzący ładunek to koniecznie uzbrój się w niezastąpione produkty pochłaniające zapach, takie jak żele, kostki, spreje czy płyny pochłaniające zapach. Jedyna znana mi i godna polecenia firma to ONA (to nie jest kryptoreklama). Produkuje doskonałe środki, które ochronią cię przed niesprawiedliwą karą. Niwelują każdy aromat. Wystarczy otworzyć i pozostawić w miejscu wydobywania się zapachu. Sprawdzone w praktyce i bardzo pomocne.
  • Jeśli poruszasz się samochodem zadbaj o skrytkę, która nie wzbudza najmniejszych podejrzeń. (np. dodatkowy box na bezpieczniki pod maską, zainstalowany tak, jakby od zawsze tam był lub pudełko na magnes, które możesz przymocować pod autem. Inną dobrą alternatywą są schowki imitujące np spray do opon, czy nawet gaśnice).
  • Jeżeli używałeś marihuany kilka lub kilkanaście godzin wcześniej, to kup i miej zawsze pod ręką preparat maskujący toksyny w ślinie i na skórze. Najbardziej skuteczne są produkty firmy KLEANER (to też nie jest kryptoreklama). Jednak pamiętajcie aby używać ich zgodnie z instrukcją. Najlepiej 30 minut przed badaniem. Należy płukać w jamie ustnej przez minutę, następnie wypluć lub połknąć. Preparaty te są całkowicie bezpieczne dla naszego organizmu.
  • Weź oddech i zachowuj się jak zwykły kierowca. Trzymaj porządek i nigdy nie pozwalaj na pozostawienie czegokolwiek, co mogłoby świadczyć o tym, że jesteś w posiadaniu kontrabandy.

Jeśli masz ciekawą historię prosto z „frontu” opowiedz nam ją wysyłając e-mail: rzecznik(at)wolnekonopie.pl

Oceń treść:

Average: 4.7 (7 votes)

Komentarze

Nazwisko lub ps... (niezweryfikowany)

Porady tutaj są akurat dość oczywiste, ale jeżeli macie jakieś ciekawe sposoby unikania przypału to lepiej zachowajcie je dla siebie, albo dzielcie się ze znajomymi osobiście, a nie zdradzajcie ich policjantom w internecie.
Jeśli szukacie takich porad, to zdrowy rozsądek, znajomość prawa, procedur i sposobu działania policji, może to trochę trudniejsze, ale instrukcja krok po kroku zrób to, zrób tamto opublikowana w internecie raczej będzie spalona.

nie palę ale ni... (niezweryfikowany)

Idąc z payloadem przez ulicę staraj się iść blisko studzienek kanalizacyjnych (uwaga na studzienki telefoniczne). W razie W wrzucasz do studzienki oby najbliższa nie była zapchana. Jak patrolowy przyuważy to tak czy tak będzie musiał to jakoś wydobyć ale korzyść jest taka że ciężko udowodnić że to akurat twój payload. Mówisz że to nie twoje i każdy to mógł wrzucić. Chyba że zostaną na nim odciski. Mokra studzienka kanalizacyjna zatrze albo przynajmniej częściowo ślady. Nie głupim pomysłem było by też w umieścić w tej samarce jakiś ciężarek np. wędkarski.

Zajawki z NeuroGroove
  • AM-2201
  • Bad trip
  • Inne

Samopoczucie dobre, wieczór. Chęć odprężenia. Miasto, a później łazienka i wspólny pokój z siostrą.

Witam wszystkich, to mój pierwszy wpis i proszę o wyrozumiałość. Pisze go dla przestrogi przed syntetycznymi kannabinoidami. Z braku mj wziąłem od znajomego trochę czegoś do palenia z syntetykow  (niestety nie wiedział jak się to nazywa). 

  • Szałwia Wieszcza

Przebieg:

Siedzimy z K w pokoju i patrzymy na salvię stojącą na oknie, stwierdzamy zgodnie, że można dziś jej spróbować, bierzemy pakiecik z listkami i dosłownie ociupinkę ziółka (po jednym buchu ziółka nie czuć w ogóle tego okropnego smaku SD), nabijamy lufkę, spalamy po 2 buchy, czekamy 5 min i odpalamy naszą kochaną Lady S.

  • Alkohol
  • Alprazolam
  • Marihuana
  • Pierwszy raz
  • Tytoń

Jarałem z dwoma "koleżkami". Jeden z nich był obyty z tematem i objaśniał nam, co może nas spotkać oraz jak na to się przygotować. Jaraliśmy u drugiego "koleżki: na strychu gospodarczego budynku. Dość dobrze ich znałem albo tak mi się wydawało.

Cała akcja miała miejsce w te wakacje. Już od 1 klasy liceum chciałem zajarać, ale obawiałem się, że trafię na chujowy towar lub ludzi, którzy sprawią, że będę mieć jakieś bad tripy czy coś w tym stylu. Z ratunkiem przybył koleżka z gimbazy, który obiecał, że załatwi świetny temat i wszystko będzie pięknie. Jak obiecał, tak zrobił i już w lipcu mogłem spróbować tej magicznej roślinki. 

  • Kodeina
  • Pozytywne przeżycie

Sierpniowy spokojny wieczór w mieszkaniu. Nie odczuwam zbytnio zmęczenia fizycznego po całym dniu, psychiczne czuje się znakomicie. Jak zwykle jestem podekscytowany i ciekawy doświadczenia.

Witam cię w moim trip raporcie. 

 

Godzina 12:10

Wstałem. Załatwiłem wszystko, co miałem do załatwienia i postanowiłem, że ten dzień będzie doskonały na to, aby przebyć wieczorną podróż na kodeinie. 

 

15:10

Od tej godziny nie jadłem już kompletnie nic, zacząłem przygotowywać żołądek na wieczór. 

 

18:40

Wróciłem z kilku aptek. Kupiłem, co trzeba. Zrobiłem ekstrakcje poprzez przesączenie przez bibułkę filtracyjną i jak zawsze czekałem aż się przesączy powolutku całość.