Niebezpieczna Bibi

Była narkotykową baronową w Rio de Janeiro. Dziś zna ją w Brazylii każde dziecko, ponieważ jej historia posłużyła za kanwę najpopularniejszego serialu w kraju.

Tagi

Źródło

Onet Wiadomości
Agata Bader

Odsłony

1740
Była narkotykową baronową w Rio de Janeiro. Dziś zna ją w Brazylii każde dziecko, ponieważ jej historia posłużyła za kanwę najpopularniejszego serialu w kraju.

Każdego wieczoru o dziewiątej Fabiana Escobar zasiada przed telewizorem i ogląda, co wydarzy się w jej życiu. Czy zgarnie ją policja? Czy może po raz kolejny zdradzi ją mąż? W jaki sposób da popalić jego kochance? Jak rozejdzie się kokaina i jak napłyną pieniądze? Ostatnio mogła obejrzeć, jak kąpie się w pokoju pełnym banknotów. Jak, nie przymierzając, Sknerus McKwacz. - To było wystrzałowe - mówi Escobar.

"A novela das nove" - telenowela o dziewiątej jest w Brazylii prawdziwą instytucją. Ogląda ją codziennie około 50 mln widzów. A następnego dnia cały kraj rozmawia o tym, co zdarzyło się w nowym odcinku. Obecnie emitowane są ostatnie odcinki "A Força do Querer" - "Siły pożądania". Akcja serialu opiera się autentycznych wydarzeniach - na historii Fabiany Escobar.

W Rocinha, największej faweli Rio, która jest domem Escobar, nikt nie nazywa jej inaczej niż Bibi Perigosa. Niebezpieczna Bibi. Ona sama tak o sobie mówi, choć nie ma już nic wspólnego ze środowiskiem przestępczym i zarabia pieniądze w legalny sposób ("niestety znacznie mniej niż dawniej"). Imię Niebezpieczna Bibi zachowała jednak, ponieważ zwyczajnie jej się podoba. Oraz dlatego, że poza jej matką nikt nie miałby pojęcia, kim jest Fabiana Escobar. - Wciąż jestem niebezpieczna - dodaje ze spojrzeniem, które można uznać za kokieteryjne.

Dziś jednak nie trzeba się już bać spotkania z tą 37-latką. Ma zachrypnięty głos, czujne spojrzenie i autoironiczne poczucie humoru, a kiedy wybucha śmiechem, słychać ją w całym sąsiedztwie. Od razu budzi sympatię.

W stromych zaułkach Rocinha, w których w deszczowe dni ścieki z domów zmieniają się w wartki potok, niebezpieczna Bibi nawet w szpilkach porusza się pewnie i z gracją. Na ogół nosi czarne stroje i grube złote łańcuchy, chętnie dopełniając stylizację liliową szminką i długimi kolczykami. Typ: dziewczyna gangstera o złotym sercu. Podczas jednego ze spotkań pojawia się z opatrunkiem na lewej ręce. Sprała syna. Ale spokojnie, to już dorosły chłopak, poza tym zasłużył sobie, bo znowu kombinował z narkotykami. Podczas awantury złamała sobie jednak palec. - Strasznie mnie wkurzył - mówi. - Następnym razem wezmę kij.

Robili to wszystko, o co nie troszczył się rząd

Jej syn nosi imię Celso. Bibi ma je wytatuowane na ramieniu, obok imion córki oraz kochanka, którego w międzyczasie rzuciła. Celso ma 20 lat i pod wieloma względami jest modelowym przykładem "trudnego dziecka z faweli". - Prawdopodobnie nie mogło być inaczej, biorąc pod uwagę środowisko, w jakim dorastał - mówi samokrytycznie rodzicielka. Wielu jego kumpli to drobni dilerzy, mamusia zyskała ksywkę nie dla żartu, a ojciec od dziewięciu lat siedzi w więzieniu. - Celso po raz pierwszy spojrzał w lufę pistoletu już jako niemowlę, a będąc dzieckiem raz za razem musiał razem z nami uciekać przed policją - wspomina Bibi Perigosa.

Zadać pytanie podczas rozmowy z tą kobietą to nie lada wyczyn. Równie szybko jak mówi, zapełnia popielniczkę. Jej telefon co chwilę wibruje. Ciągle przychodzą wiadomości od Celso. "Mama, zamknij drzwi!". "Mama!!", "!!!". Syn pisze z pokoju obok.

Bibi Perigosa gasi papierosa, wstaje i z rozmachem zatrzaskuje drzwi. Potem bierze telefon i pisze: "Ok, kochanie".

- Na czym skończyliśmy? Właśnie. Na ojcu Celso, byłym mężu Bibi, Saulo de Sá Silva, w Rio lepiej znanym jako O Barão do Pô. Baron koksu. Kilkanaście lat temu był niejako wicekrólem handlu narkotykami w mieście i najbliższym zaufanym szefa wszystkich szefów: Antônia Francisca Bonfima Lopesa, zwanego Nem.

W swoich najlepszych czasach Nem i Saulo zaopatrywali w kokainę połowę Rio. Prowadzili kartel "Amigos dos Amigos", Przyjaciele Przyjaciół. Mieli do dyspozycji około 500 uzbrojonych ludzi, a na swoich usługach przekupnych policjantów i polityków. Rządzili w liczącej 70 tys. mieszkańców Rocinha jak w równoległym państwie. W labiryncie zaułków faweli byli jedyną siłą porządkową, budzącą jednocześnie miłość i nienawiść. Tworzyli miejsca pracy, załatwiali prąd i telewizję satelitarną, organizowali ruch uliczny i najlepsze imprezy, pełnili funkcję władzy sądowniczej. Innymi słowy robili to wszystko, o co nie troszczył się rząd. Tyle tylko, że Nem i Saulo decydowali również o życiu i śmierci.

Zadaniem Bibi było wypłacanie pieniędzy i administrowanie płatnościami. Przez jej ręce co tydzień przechodziła równowartość kilkuset tysięcy euro. - To dzięki mnie imperium istniało - mówi.

Szkolna miłość

Gdy dziś razem z milionami Brazylijczyków ogląda telenowelę, w której Nem nie nazywa się Nem, a Saulo - Saulo, ale Bibi wciąż jest Bibi, wie, jak musi skończyć się ta historia. Niedobrze. Ciekawi ją coś innego: ile prawdy zachowano w fikcji? - Zobaczymy, czy odważą się pokazać tortury.

Tortury? Od żarzącej się jeszcze końcówki papierosa zapala następnego. Musi cofnąć się trochę w przeszłość. Po aresztowaniu Saulo i Nema Bibi Perigosa zdecydowała się zacząć nowe życie. Wcześniej musiała jednak ulżyć sumieniu. Zaczęła więc opisywać swoje losy na blogu, a kiedy zauważyła, jak wielkie budzi on zainteresowanie, napisała książkę. To na niej opiera się bijący wszelkie rekordy popularności serial.

Niektóre szczegóły nie nadawały się jednak do telewizji prime time. Bibi opowiada na przykład o chłopaku, który ukradł wentylator. W królestwie przestępczości zorganizowanej drobni przestępcy karani są wyjątkowo surowo. Jak się dowiedziała, chłopaka podpalono. Miał się ugasić sam przy pomocy wiadra. Tyle, że wiadrze nie było wody, a benzyna.

Jeśli Saulo nie zostanie zwolniony przedterminowo, ma przed sobą jeszcze 18 lat odsiadki. Z początku czasem go jeszcze odwiedzała i przekonała się, że nawet z celi dalej handluje narkotykami. Rozwiodła się więc i nie chce mieć z nim już nic do czynienia. - Saulo zniszczył naszą rodzinę - tak to widzi dziś.

Mając 17 lat była na takie rzeczy ślepa. Wówczas nazywała się jeszcze Fabiana i chciała zostać pedagogiem. Nie pochodzi z faweli Rocinha, ale z dzielnicy Rio Comprido, zamieszkanej raczej przez klasę średnią. Jej matka była dyrektorką szkoły podstawowej, ojciec pracował w państwowym biurze statystycznym, a ona studiowała nauki społeczne.

Będąc na przedostatnim semestrze poślubiła szkolną miłość, 19-letniego listonosza Saulo de Sá Silva. Urodził im się syn. Marzyli o gromadce dzieci, własnym domu i lepszych zarobkach. To właśnie dlatego Saulo zajął się dilerką. Po raz pierwszy aresztowano go w 2005 roku. Zarzucano mu, że wraz z listami roznosił narkotyki. Kilka miesięcy później wymontował w celi klimatyzator i uciekł przez powstałą w ten sposób dziurę. Od tej chwili był już nie tylko drobnym dilerem - był zbiegłym przestępcą. Schronienie znalazł w królestwie Nema, gdzie nie zapuszczała sie policja, i tak wyrósł na narkotykowego barona. A Fabiana Escobar go w tym wspomagała. Ona sama nie postrzega się jednak jako wspólniczka, ale jako oszukana. - Zostawienie go nie wchodziło w grę.

Ostrzeżenie dla dziewczyn

Jako narkotykowa baronowa miała nagle wszystko, o czym wiodąc życie brazylijskiej klasy średniej nie mogła nawet pomarzyć: wypasione auto, prawdziwą biżuterię, kino domowe, szampana, basen - życie jak w telenoweli. Kiedy zapragnęła sprawić Saulo przyjemność, wynajęła helikopter i rozrzuciła nad Rocinha płatki róż. Jak mówi, właśnie wiele dziewcząt z klasy średniej jest zafascynowanych życiem narkotykowych bossów. Cóż, ona wie to najlepiej.

A wygląda to tak: - Tych gości poznaje się na ogół na fajnych imprezach. Straszni z nich macho, ale mają w sobie coś. Kiedy potem dochodzi do strzelanin, kiedy robi się poważnie i nieciekawie, wtedy jest już na ogół za późno. Nie można już od nich odejść.

W brazylijskim handlu narkotykami kobiety są często wykorzystywane jako kurierzy. "Tráfico formiguinha" nazywa je Bibi - mrówki. Więzienia w Brazylii są przepełnione między innymi dlatego, że osadzonych jest w nich tak wiele kobiet. Obecnie 35 tys., z czego dwie trzecie w związku z handlem narkotykami. - Kobiety często aresztuje się tylko dlatego, że akurat są w domu kiedy przychodzi policja i znajduje składzik męża, który w tym czasie włóczy się niewiadomo gdzie - mówi Bibi Perigosa. Zna to z teorii i praktyki. Jeszcze będąc studentką pisała pracę semestralną na temat tego, jak zmieniają się rodziny, kiedy jedno z rodziców trafia do więzienia. Dziś badania na ten temat mogłaby prowadzić we własnym mieszkaniu. "Skończ już, chcę pooglądać telewizję", sms-uje z pokoju obok Celso.

Pisząc książkę chciała ostrzec brazylijskie dziewczęta przed powtórzeniem jej błędów. Chciała im powiedzieć: - Wszystkie te pieniądze z handlu narkotykami są przeklęte. I jeszcze: - W tym świecie nie będziecie traktowane jak kobiety, tylko jak prostytutki.

Choć wyrwała się z tego świata, wciąż mieszka w Rocinha. Uważa, że ma tam dług do spłacenia. W dużym pokoju oprócz telewizora i kanapy znajduje się jeszcze stara toaletka i suszarka na pranie. Dni luksusu dawno minęły. Mimo to jest szczęśliwsza niż kiedykolwiek wcześniej. - Dobrze jest spokojnie zasypiać. Założyła niewielką firmę producencką, Rocywood. Wszyscy pracownicy, aktorzy, scenariusze i filmy pochodzą z faweli. - Wykorzystujemy sztukę dla stworzenia projektu socjalnego.

Między młotem a kowadłem

Z okazji mistrzostw świata w piłce nożnej i Igrzysk Olimpijskich w fawelach Rio zapanować miał spokój. Państwo chciało zaprowadzić tam wreszcie prawo i porządek, ale też doprowadzić prąd i wodę, zapewnić edukację i ochronę zdrowia. Podstawy. Szkoda, że taka inicjatywa potrzebowała pretekstu. Ale jeszcze większa szkoda, że ten modelowy projekt, znany pod akronimem UPP, poniósł sromotną klęskę. Policji udało się podbić 38 z około tysiąca faweli. Tymczasowo. Większość z nich znowu jest w rękach karteli, wśród nich również Rocinha. - My, mieszkańcy, jesteśmy między młotem a kowadłem - mówi Bibi, była baronowa narkotykowa. - Z góry strzelają gangsterzy, z dołu - policja.

Po tym, jak w połowie września walki o wzgórze nasiliły się, rząd brazylijski wysłał do Rocinha prawie tysiąc żołnierzy. Przyjechali z pojazdami opancerzonymi i ostrą amunicją. Wyglądało to tak, jakby w Rio wybuchła wojna. Szkoły w dzielnicy zamknięto, zablokowano też główną oś komunikacyjną między zamożnymi dzielnicami Leblon i Barra da Tijuca, ponieważ w pewnym momencie przebiega ona bardzo blisko faweli. Telewizja prowadziła relację na żywo, głównie z perspektywy pokładu helikoptera. A Bibi Perigosa usiadła na kanapie, zamknęła okna i wysłała trzy smsy: "Sytuacja skomplikowana". "Ale zaraz będzie po wszystkim". "Nie raz już tak bywało".

Gniewa ją, że państwo w fawelach obecne jest tylko pod postacią broni. Że działa tak, jakby cała Rocinha była jednym wielkim kartelem. Że nikt nie troszczy się o przeważającą większość mieszkańców, którzy uczciwie pracują, tęsknią za normalnym życiem i kształtują ten kraj także kulturowo. Dwa najważniejsze style muzyczne Brazylii wywodzą się z faweli Rio: samba i baile-funk. Czekając na unormowanie się sytuacji Bibi większość swojej produkcji filmowej organizuje z domu.

Jedyne publiczne centrum kulturalne w Rocinha - nowoczesny budynek z biblioteką, niezależnym teatrem i salą prób - zostało tuż po igrzyskach zamknięte z powodu kryzysu. Fatalny sygnał, uważa Bibi, ponieważ utwierdza ludzi w przekonaniu, że tu nie można robić nic innego poza handlem narkotykami. Przy pomocy Rocywood chce walczyć z taką postawą. "Mrówkom" - często młodym ludziom w wieku jej dzieci - pragnie zaoferować alternatywę. Niektóre z jej filmów opowiadają o codzienności w faweli, ale nie wszystkie. Obecnie pracuje na horrorem, w którym grupa turystów zabłąkała się do lasu pełnego zombie. Zdjęcia chwilowo zawieszono, ponieważ w prawdziwym lesie bossowie narkotykowi z Rocinha ukrywają się przed wojskowymi snajperami.

Ludzie z kina

Jedna z produkcji Rocywood została wyróżniona na festiwalu filmów krótkometrażowych w Sao Paulo. O czymś takim mówi się w faweli. Generalnie, jak zapewnia Bibi Perigosa, tutejsze dzieciaki chcą być po prostu szanowane i zauważone. Kiedy kręcą w zaułkach, zazdrośni bywają nawet dilerzy, którzy w tej dzielnicy - gdy akurat nie ma w niej wojska - dekoracyjnie ozdabiają każdy róg. - Patrzcie, to ci goście z kina - usłyszała niedawno. W takich chwilach ma poczucie, że w końcu stoi po właściwej stronie.

Pomaga jej jednak także znajomość tej niewłaściwej strony. To coś w rodzaju stałego zezwolenia na kręcenie w dzielnicy. - Ludzie mnie szanują, bo wiedzą, że mam przeszłość.

Bibi i dilerzy. Ciągle ma dobre znajomości. Odwołuje w ostatniej chwili jedno z naszych zaplanowanych spotkań w Rocinha. "Coś wisi w powietrzu", pisze. Wkrótce potem wybucha strzelanina, pada wiele ofiar śmiertelnych. To kartele walczą o podział stref wpływów. Następnego dnia w gazecie przeczytać można, że zaatakowali "Dono do morro" - panowie wzgórz - zwolnieni niedawno z więzienia. Ludzie Nema. Na ten temat Bibi Perigosa nie puszcza pary z ust.

Nauczyła się uważać na to, co mówi publicznie. Odkąd emitowana jest telenowela o Bibi, stała się personą znaną w całym kraju. Nie zaszkodziło to wynikom sprzedaży jej książki, lecz jej spokojowi ducha - owszem. Serial jest bowiem nie tylko wyjątkowo popularny, lecz również wyjątkowo kontrowersyjny. W fawelach Rio Bibi Perigosa stała się wzorem, przykładem kogoś, kto wyrwał się z błędnego koła przemocy i przestępczości. Wielu krytyków jednak - zwłaszcza przedstawiciele elit społecznych, których stopa nigdy nie stanęła w faweli - oskarża Bibi o gloryfikowanie wojny narkotykowej w Rio. Po każdym odcinku "A Força do Querer" Bibi pada ofiarę hejtu w mediach społecznościowych. "Powinnaś gnić w więzieniu, szczurze". Albo: "Jak cię dopadnę, już nie żyjesz". Próbuje wówczas na spokojnie tłumaczyć, że jest dziś inna kobietą niż ta Bibi z telewizji.

Choć czasami ta granica zaciera się nawet dla niej. Niedawno była gościem talk show i siedziała obok fikcyjnej siebie, czyli aktorki Juliany Paes, która wciela się w Bibi w telenoweli. I robi to tak dobrze, że oryginalna Bibi identyfikuje się ze swoją kopią. Często siedząc przed telewizorem myśli: - Cholera, ale znowu narozrabiałam.

To nie jest zły człowiek

W prawdziwej wersji tej historii na koniec pojawia się wszakże pytanie, w jaki sposób Bibi udało się uniknąć kary więzienia? Czy poszła na układ ze skorumpowaną policją? Tak jak wtedy, gdy będąc częścią przestępczego podziemia wykupywała ówczesnych wspólników od aresztowania za 80 000 reali, pięć karabinów maszynowych i samochód? Wszystko opisała w książce. Nie, mówi Bibi, po prostu nie mieli na nią nic poważnego. A drobne rzeczy już się przedawniły. Za absurdalną uważa też plotkę, że zdradziła męża, by ratować własną skórę. - On wie, że to nie przeze mnie trafił za kratki, w przeciwnym razie już by nasłał kogoś, żeby mnie załatwić.

On nie jest złym człowiekiem, Bibi wciąż to powtarza. Ale dlaczego właściwie zdecydowała się wówczas wejść z Saulo w narkotykowy biznes? - Był moim mężem - mówi niebezpieczna Bibi. - Oczywiście zrobiłam to z miłości.

Oceń treść:

Average: 8.2 (5 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • 2C-P
  • Pozytywne przeżycie

środek lipca, dość chłodna noc jak na warunki letnie, skraj pobliskiego lasu, w oddali sporadycznie daje o sobie znać burza, nastawienie pozytywne, lekki niepokój przeplatany podnieceniem (więcej w tekście)

Turn on

  • Gałka muszkatołowa

Gałkę możesz spotkać w dwóch postaciach (chyba że są jeszcze inne): w postaci

zmielonej oraz w postaci całych gałek.


Postać zmielona jest mało praktyczna, gdyż po pierwsze firm ja produkujących

jest multum i trudno trafić na dobry gatunek. Poza tym przechowywana po

zmieleniu w papierowych (!) woreczkach szybko traci swoje własciwosci psychodeliczne

(w przeciwieństwie do zapachowo - smakowych). Jesli jednak masz dostęp

tylko do takiej postaci, to proponuje 2 pełne torebki wsypać do szklanki,

  • 3 4-DMMC
  • Pozytywne przeżycie

Na początku sam w domu, potem podróż autobusem na lodowisko na spotkanie klasowe. Nastawienie doskonałe i oczekiwanie na niewiadome bo to pierwszy raz z ketonami.

  • Bad trip
  • Dekstrometorfan

standardowy wieczor w domku

DODAJE RAPORT 4PLATEU DXM BO WIEM ZE NIE JEST ICH TAK WIELE, A ZAPADA W PAMIECI MALY ULAMEK DOSWIADCZEN

Chwile patrzyłem się na różowe kapsułki, upewniając się ze czuje obrzydzenie na myśl o ich słodkawym smaku. Ręce spocone, w sumie to nie mam ochoty - czyli wszystko gra, jest tak jak zawsze. 

W ten sposób 150mg dxm i 50mg dph już spokojnie odpoczywało w moim kwasie solnym. Jak zwykle nie mam nudności, i jak zwykle zajmuje czymś głowę tak aby dysocjacja nastąpiła niespodziewanie. 

(~t1h) - Powoli już odczuwam działanie a wiec czas na 300mg.