CIA, LSD i tajemnicza śmierć. Spider's Web recenzuje "Wormwood" od Netfliksa

Wormwood to dość wybuchowa mieszanka. To hybryda thrillera z serialem dokumentalnym. Mamy tu śmierć, broń chemiczną, LSD i CIA. A także więcej pytań niż odpowiedzi.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Spider's Web
Maciej Gajewski

Odsłony

215

Wormwood to dość wybuchowa mieszanka. To hybryda thrillera z serialem dokumentalnym. Mamy tu śmierć, broń chemiczną, LSD i CIA. A także więcej pytań niż odpowiedzi.

Poznajcie Franka Olsona. Bakteriologa, ojca trójki dzieci, pracującego dla amerykańskiego wojska, który poniósł śmierć na skutek wypadnięcia z 13. piętra hotelu Statler w Nowym Jorku. Samobójstwo czy nieszczęśliwy wypadek? Tego nigdy nie udało się ustalić. Problem w tym, że istnieje jeszcze jedna teoria.

Na kilka dni przed wypadkiem – z bliżej niewyjaśnionych powodów – został bez swojej wiedzy i zgody naćpany LSD na polecenie jego przełożonego, pracującego dla CIA. Od incydentu do wypadku minęło dość czasu, by wykluczyć majaki wywołane narkotykiem. A tajemnicze wydarzenia go poprzedzające mogą też sugerować, że Olson nie popełnił samobójstwa. Po dziś dzień krążą teorie, że został zamordowany przez amerykańską agenturę. Czy są prawdziwe? Jakie mogły być motywy?

Na tym skupia się sześcioodcinkowy serial Errola Morrisa. Drobiazgowy, rzetelny, przez co tym bardziej przerażający.

Inspiracją do nakręcenia Wormwood był syn Franka, Eric Olson.

Eric nigdy nie uwierzył w wersję o samobójstwie. Po prawdzie nie jest też również stuprocentowo przekonany do krążących wokół śmierci ojca teorii spiskowych. Przez dekady prowadził własne śledztwo, by zrozumieć, co właściwie wydarzyło się tej feralnej nocy, 28 listopada 1953 roku. Trudno mu się dziwić, jego matka w konsekwencji wpadła w alkoholizm, a on sam, po tylu latach, nadal jest zdruzgotany.

Wormwood to staranne odtworzenie zdarzeń na bazie śledztwa przeprowadzonego przez Erica. Serial przybiera zarówno formę dokumentalną – prezentując wywiady z ludźmi powiązanymi ze zdarzeniami – jak i fabularną, wykorzystując aktorów i klasyczne metody serialowe by zilustrować to, co wiemy na temat zagadkowej śmierci Olsona.

Wormwood to nie jest serial, który wprawi was w dobry humor.

To mroczna opowieść o mrocznych czasach. W Wormwood poznajemy tajniki działania amerykańskiej agentury w czasach zimnej wojny, która – rzekomo z konieczności – niejednokrotnie posuwała się do łamania prawa. Śledzimy losy rodziny rozbitej przez nagłą śmierć ojca i coraz większy mrok, jaki ją opanowuje. No i samo śledztwo Erica, które od sześciu dekad nadal nie zostało zakończone.

Serial nie próbuje wywoływać jakiegokolwiek skandalu. Sama jego bezlitosna bezstronność przypomina do jakich działań posuwało się CIA, w tym do testowania broni biologicznej na frontach zimnej wojny. Morris przedstawia racje i spojrzenia wszystkich zainteresowanych stron. Albo pytając je bezpośrednio, albo posługując się zapisanymi zeznaniami. W żadnym wypadku nie forsuje na siłę teorii, że CIA chciało uciszyć Olsona, który mimo swojego patriotyzmu był zdegustowany ówczesną polityką Stanów Zjednoczonych. Na pewno nikt po przedstawieniu zebranych faktów nie będzie traktował tej teorii jako paranoicznej.

Dokumentalna część serialu jest znacznie ciekawsza od tej fabularyzowanej.

Nie dlatego, że ta fabularyzowana siłą rzeczy musi zawierać nieco fantazji filmowca. Morris swoją karierę zbudował na solidnym przygotowaniu się do tematu, a jeden z jego filmów doprowadził do uwolnienia niesłusznie skazanego i czekającego na wyrok kary śmierci więźnia. Spodziewam się, że są wierne rzeczywistości, jak tylko to możliwe.

Jednak te rozmowy, pełne emocji, wyrazistości, podkreślane przez świetną realizację (tak, nawet przy wywiadach można odpowiednio grać kamerą i dźwiękiem) pozostawiają ciarki na plecach. Wormwood to unikat w ofercie Netfliksa i jedna z najlepszych pozycji tego typu w jego ofercie. Seans zdecydowanie obowiązkowy dla każdego, kto interesuje się historią zimnej wojny, śledztwami czy intrygami. A tak na dobrą sprawę, to dla każdego, który ma ochotę na nieco mniej odprężającą formę rozrywki.

Oceń treść:

Average: 4.7 (3 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • LSD-25

Pamiętam mojego pierwszego kwasa - czarny kryształ, na którego namówił mnie J. Bardziej się bałam, niż chciałam rzeczywiście spróbować. Pamiętałam niektóre bad tripy grzybowe, poza tym mam paranoiczno-histeryczną osobowość i bardzo często sama sobie coś wkręcam ;-)

Pojechałam do J. Zjadłam ową magiczną czarną kropeczkę [J.też wziął] i czekam. Niebieskie światełko, muzyczka, dom, `strażnik`J. obok [na wypadek Panicznej Paranoi] - niby komfort, ale czułam się spięta. Nie znałam J. zbyt dobrze, byłam trochę zasznurowana.

  • Kodeina
  • Pozytywne przeżycie

Set: dobrze nastawiony do życia, całkiem dobry humor Setting: spokojny listopadowy wieczór w moim pokoju

Listopadowy poniedziałek... godzina późno wieczorna, niektórzy powiedzieliby że to już środek nocy. Za oknem ciemno, a w powietrzu rozlane mleko tak gęsto że nie widać końca wyciągniętej przed siebie ręki.

Na biurku syf jak zwykle. Jedyni nazwą to bałaganem, ja nazywam to nieładem artystycznym. Sterta pustych butelek, kilkudniowa kolekcja kubków po kawie, paczka fajek, jakieś kartki i pełno różnych innych drobiazgów, a na środku szklanka zalana do połowy zimną wodą.

  • DMT
  • Miks

Powalczone dzień wcześniej. Mało energii, ale obiecałem bratu tripa, więc musiało być dobrze, bo z Orfeuszem mam najlepsze podróże. Gralnia.

   Witam. Obawiam się, że może być chaotycznie, bo dużo wszystkiego i pisane zaraz po wymyśleniu całej historii (to znaczy na następny dzień po czterech godzinach snu). Także tego... Zapraszam do lektury.

 

  • Hydroksyzyna
  • Kodeina
  • Morfina
  • Oksykodon
  • Retrospekcja

Własny pokój

Przygodę z substancjami zacząłem właściwie od kodeiny. Zachłyśnięty kulturą Amerykańską i podekscytowany opisem efektów przez użytkowników, spróbowałem 150mg tejże. Oczywiście nic nie poczułem - za drugim i trzecim razem też, więc stwierdziłem, że dam sobie spokój. Moją uwagę przyciągnęły następnie psychodeliki, nieco później dysocjanty.