DZIURA W MÓZGU
Andrzejowi, 27-letniemu
pracownikowi jednej z telewizji komercyjnych, w pracy czas ucieka
nieubłaganie. Boi się, że nie zdąży w terminie oddać
zrealizowanego materiału. Po trawce godziny rozkosznie zwalniają.
Łatwiej rozmawiać. Łatwiej nawiązać kontakt. Marihuana
zapewnia śmiech do łez przez kilka godzin. Nawet zupa z proszku
bosko smakuje. W pracy Andrzeja więcej osób pali jointy niż
papierosy.
- - Bo marihuana jest jak
papieros. Kieliszek wina czy kufel piwa. To naprawdę nic
wyjątkowego. - przekonuje Kasia, 23-letnia
studentka Wydziału Ekonomii UW. Na studia dostała się
z pierwszą lokatą. Za sobą ma już przygodę z
grzybami halucynogennymi, kokainą wciąganą nosem,
amfetaminą, ekstazą, LSD. O trawce, jej zdaniem, nawet
nie warto wspominać. Często przypalała w oknie przed
wyjściem na uczelnie. Potrzebowała chociaż dwóch machów,
jak inni papierosa. - W ubiegłym roku otrzymałam
stypendium naukowe. Teraz muszę zapłacić za warunkowe
egzaminy 2 tysiące złotych. - żali się. Przed
egzaminem z historii gospodarczej wciągnęła amfetaminę.
Nie mogła spać do szóstej rano, ale nie mogła się również
uczyć. Rozpierała ją energia. Wysprzątała dokładnie
swoje M-5.
Kilka miesięcy temu amfetamina
napędzała ją do pracy. - Miała pomóc w zdaniu matury, później
- egzaminów wstępnych na uczelnię. Schorowana ambicja kazała
być najlepszą we wszystkim, czego się dotknęła. Kasia chciała
dorównać starszej siostrze - prymusce w każdym calu. Bez
amfetaminy nie było to osiągalne. - Ale LSD i grzyby
halucynogenne wzięłam już z ciekawości. - tłumaczy Kasia. -
Po LSD muszla klozetowa zamieniła się w Eskimosa. Poważną
rozmowę przeprowadziłam...ze wschodzącym słońcem.- opowiada.
Zapraszało ją do krainy szczęścia. Miało ręce. Jedną
przywoływało do siebie. Potem słońcu wyrosły ostre zęby. Śmiało
się histerycznie z jej naiwności. - Myślałam, że wzbogacam
moją osobowość. Staję się bogatsza o kolejne doświadczenia.
Teraz chcę wydorośleć. Nie potrzebuję już substytutów szczęścia.
Jest mi cholernie ciężko. Nie będę zawsze i we wszystkim
najlepsza - teraz wiem to na pewno. - przyznaje Kasia.
W rozmowach młodych ludzi:
pracowników agencji reklamowych, mediów, kancelarii
prawniczych, studentów, często pojawia się żartobliwe zdanie:
"mam dziury w mózgu". Nie potrafią przypomnieć sobie
nazwisk znajomych, tytułów filmów. Skoncentrować się nad
pracą. Marihuana i inne narkotyki spustoszyły ich umysły. Miały
ułatwiać codzienność, ale ją utrudniają.
Zażywasz-przegrywasz
- Palą prawie wszyscy moi znajomi.
Palą artyści, prawnicy, lekarze, dziennikarze. To nie powinno
szokować! - mówi 26-letni Janek, pracownik jednej z
krakowskich kancelarii adwokackich. Dwa lata temu walczył z
alkoholem. Przestał pić, zaczął przypalać. - Uciekałem w
alkohol, bo nie radziłem sobie ze studiami. Potem długo nie mogłem
znaleźć pracy. Wymagania stawiane młodym są wygórowane:
przynajmniej dwa języki obce, prawo jazdy, biegła obsługa
komputera - to podstawa. Na plecach czułem oddech młodszego
pokolenia. Narkotyki to znak cywilizacji stresu. - mówi Janek.
Na billboardach ogólnopolskiej
kampanii antynarkotykowej było hasło: "Zażywasz -
przegrywasz". Sprayem dopisano: "Dealujesz - zyskujesz".
- Do naszego pokolenia, ludzi młodych, z dobrych domów, wykształconych
najbardziej pasuje dopisek: "Nie zażywasz - nie grasz".
- mówi Janek. - Dlaczego bierzemy? Odpowiem banalnie: nie
potrafimy odnaleźć się we współczesnym świecie. Granice między
dobrem a złem nie są wyraźne. Co dziś jest wartością
podstawową? Pieniądz. Ci, którym nie uda się szybko zrobić
kariery - wypadają z gry. Podświadomie nie godzę się na to,
ale biegnę z innymi. Czasami przychodzi refleksja, że coś ważnego
gubię po drodze...
Andrzej (pracownik telewizji): - Mówiłem
sobie: "palę, ale nigdy nie kupię". Potem zrobiło mi
się głupio, że ciągle opalam kumpla. Kupiłem, ale obiecałem,
że nigdy nie zapalę sam. Aż kiedyś wróciłem wycieńczony po
14 godzinach pracy. Nie miałem siły zjeść ani posłać łóżka.
W nocy zapaliłem. Mówiłem sobie dalej: "Palę, ale tylko
trawkę". Wziąłem grzyby halucynogenne.
Złapał wtedy kartkę papieru i ołówek.
Czuł, że stworzy wreszcie coś ważnego. Scenariusz filmowy?
Zapisał, co przeżywa: "Wszystko wydaje mi się
fantastyczne. Każda rzecz, którą tworzę - rzeczą dziejową.
Najgorsze jest to, że zdaję sobie sprawę z tego jak jest
fajnie i dlatego już nie chcę, żeby było normalnie. Nie ma
kompleksów, ani nie ma barier..." Na drugi dzień kolejne
czternaście godzin w pracy. Nie wymyślił scenariusza filmowego.
Nie wymyślił niczego. - Kiedy przypalę, przynajmniej przez
kilka godzin nie myślę o czekających mnie zdjęciach i montażu.
Potwornym stresie. Wyrzutach sumienia, że miałem wielkie
marzenia o łódzkiej Filmówce, a realizuję kretyńskie reportażyki.
I nic nie robię , by to zmienić. - mówi Andrzej.
Wiara, nadzieja, miłość
- Nieprawda, że palenie
marihuany czy haszyszu pozostaje bez konsekwencji. - mówi
25-letnia Marta, dziennikarka radiowa. Z natury
wrażliwa i nieśmiała. - Po zapalaniu trawki przychodzi
melancholia i depresja. Płaczę bez racjonalnej
przyczyny. Ale po trawce wszystko jest możliwe.
Wszystkiego się chce. Kiedy zapaliłam pierwszy raz, ciągłe
spięcie odeszło jak ręką odjął. Przeżyłam
prawdziwe horacjańskie carpe diem. Pozbyłam się hamulców
i kompleksów. - mówi Marta. Miało być jednorazowe,
wyjazdowe, od czasu do czasu. Potem co weekend. Teraz i w
środku tygodnia. - Nic nie daje takiego odprężenia.
Ucieczki od zwariowanej rzeczywistości. - mówi Marta.
- Zachłanna na życie w każdej
postaci. Czyta przynajmniej jedną książkę w tygodniu.
Bez zająknięcia recytuje wiersze Miłosza. Najbardziej
lubi: "Wiarę", "Nadzieję" i "Miłość".
Uczelnię ukończyła z wyróżnieniem. Marta nie bierze
po to by naładować umysł i mieć fantastyczne pomysły.
Z jej wrażliwością trudno znaleźć miejsce w świecie
pieniędzy i kariery. Chciała zostać na uczelni i wykładać.
Ale jak utrzymać się z akademickiej pensji? Wybrała
drogę wspinania się po szczebelkach kariery. Nie oglądania
się wstecz.
- Janek (krakowski prawnik), w
przeciwieństwie do Marty, za każdym razem obiecuje, że
to ostatni raz. - Wszyscy zapalają...i jak za pomocą
czarodziejskiej różdżki stają się beztroscy. I też
zapalam. By zapomnieć o nadchodzącym tygodniu:
spotkaniach z marudzącymi klientami, bieganiu po sądach,
pracy od 8 rano do 10 wieczorem. Potem, przez tydzień,
przeżywam głęboką depresję. Mam wyrzuty sumienia, że
znów nie dotrzymałem danego sobie słowa. By ponownie
się odprężyć...skręcam blanta.- opowiada.
- Powtarzam sobie, że to sam
smak życia. - mówi Marta.- Mówię często do mojego
przyjaciela: "Tak się czuję, że za chwilę padnę.
Skręć blanta!" Skręca od razu trzy. I palimy do
końca.
- Jednogłośnie twierdzą, że
marihuana, czasami coś mocniejszego, zapewnia dobrą
zabawę i ciekawe wrażenia bez minimalnego wysiłku.
Wystarczająco męczą się w pracy i na studiach. Co ważne,
na drugi dzień nie mają, jak po alkoholu - kaca. Najwyżej
moralnego.
Paulina, 25 lat, pracuje
jako account manager w agencji reklamowej. Od dwóch lat przebywa
w środowisku osób nieustannie palących trawkę. - Z przerażeniem
na nich patrzyłam. Mieli wszystko: dobre domy, wykształcenie,
sukcesy w pracy. Najpierw palili raz na miesiąc. Teraz przy byle
okazji. - opowiada. - Myślałam, że wytrzymam ich "trawkowe"
libacje na trzeźwo. Rozmowy z nimi nie dawały rezultatu. Ja i
ich pięcioro! Oni więc mają rację!
Gdyby pierwszy raz okazał się
przyjemnym, może paliłaby razem z nimi. Jej narkotykowa
inicjacja to haszysz nasączony amfetaminą. Długie godziny płaczu
i lęku. - Dwie godziny nie mogłam zrobić siku. Chciałam spuścić
wodę, ale nie było rezerwuaru. Nie pozwolę, by jakieś świństwo
kierowało moim umysłem! Lubię się bawić, ale nienawidzę,
gdy coś bawi się za mnie.
Kilka dni temu podczas służbowego
spotkania zdenerwowała się. Spytała czy może zapalić. Klient
z entuzjazmem...nabił fajkę. Podziękowała. Myślała o lekkim
papierosie. Słowo "zapalić" ma wyraźnie jednoznaczne
konotacje w niektórych kręgach. Paulina nie pije, nie bierze.
Dwa razy w tygodniu odwiedza psychologa.
Marta: - Wydawało mi się, że
narkotyki spotęgują mój potencjał twórczy. Gówno prawda!
Siadałam przed komputerem i nic! Pustka! Nawet jeśli udało mi
się cokolwiek zapisać, "na trzeźwo" okazywało się
to totalną bzdurą.
Marta coraz częściej popada w
paranoje. Stoi na ulicy, obserwuje ludzi i wydaje jej się, że
wszyscy wokoło spiskują. Koszmary z zamroczonej rzeczywistości
przenoszą się na sen. Śni, że przyjaciele coś jej wstrzykują,
każą tańczyć bez majtek na środku parkietu. O najskrytszym,
długo ukrywanym uczuciu powiedziała po niezliczonej ilości
machów. - W życiu nie przyznałabym się, że się zakochałam.
Trawka mnie ośmieliła. Ale skomplikowałam moje i jego życie.
Przeżywam okropny okres. Pamiętam siebie sprzed roku: o 8 rano
biegłam na siłownię lub basen, potem praca, popołudniem
francuski, angielski, wieczorem obowiązkowo kilkanaście stron
dobrej książki. Potrafiłam pracować kilkanaście godzin. Być
w nieustannym ruchu. Uwielbiałam moją pracę: wywiady z
ciekawymi ludźmi, przesiadywanie w archiwach i bibliotekach,
wyjazdy na nagrania. Teraz coraz mniej cieszy zwykłe życie. -
opowiada Marta.
Dlaczego młode, elitarne
pokolenie sięga po narkotyki? Mają przecież wiele możliwości
rozwoju własnej osobowości, wiele rozrywek.
Pokolenie fin de siecle"u
Marta opowiada, że kiedyś
siedzieli z przyjaciółmi na warszawskiej Starówce. Padał
deszcz. Mokrzy do suchej nitki zastanawiali się nad swoim
pokoleniem. Męczy ich ciągła presja bycia lepszym. Mają
energię, ale nie bardzo potrafią zrozumieć dokąd zmierzają.
Nie wypada o to głośno zapytać. Trzeba łykać życie, jakim
jest. Przede wszystkim piąć się do góry.
Po trawce, kokainie, amfetaminie
nie wstydzą się ważnych rozmów...Ale i często nie zauważają
problemu. Jak 26-letni Krzysztof, na stanowisku
kierowniczym w zagranicznym koncernie. Nie zasypia bez kilku machów
trawki. Przegrał ważny przetarg - dobry powód by sięgnąć po
fajkę. Nie potrafi zamknąć drzwi firmy i przestać myśleć o
jej sprawach. Po chwili zastanowienia dodaje, że gdyby wygrał...też
by przypalił. Obiecuje, że poszaleje do końca wieku. Potem
zmieni swoje życie. Ma dom pod Warszawą, samochód, piękną
narzeczoną. Stanowisko do którego niektórzy dochodzą całe życie,
albo nigdy. - Czuję, że czegoś mi brakuje. Pogubiłem się
cholernie. - konstatuje. Czy nie pali za dużo? - Co to znaczy za
dużo?! Jeżeli godzę to z pracą, ze studiami, to znaczy, że
nie mam żadnego problemu. Jeśli ktoś wypije za dużo wódki,
bredzi, rzyga - jemu się wybacza. Dlaczego mam rezygnować z
czegoś, co sprawia mi przyjemność? W XXI wieku na pewno rzucę
palenie...papierosów. - mówi Krzysztof.
Martę przestraszyły: szalona miłość
i kłopoty w pracy. Ostatnio dostała reprymendę za źle
zmontowany reportaż. - Zajmuję się tematyką społeczną. Ile
sama mogę udźwignąć smutnych historii? Ludzkich dramatów?
Umiem słuchać, więc ludzie się otwierają: opowiadają o
biedzie, bezrobociu,... Wracam do domu i nie potrafię o nich
zapomnieć. Krążą we mnie jak krew. Po trawce przychodzi odprężenie.
Zapominam o tym cholernym świecie, w którym coraz częściej
zwycięża tupet, chamstwo i głupota.
Trzy dni temu zapaliła. Sama,
wieczorem w domu. Zadzwoniła do przyjaciela i powiedziała:
"Znów mam energię i ochotę na wszystko. Mam to, czego
chciałam: nie jest nudno! Jest przygoda. Kiedyś się na tym
przejadę, a życie tak mnie wygrzmoci, że zawyję z bólu." -
Szukałam czegoś zbliżonego intensywnością. Namiętności.
Czegoś, co zastąpi jointy. Zagwarantuje silne doznania. Miłość?
Bywa namiętna, ale okazała się koszmarnym bólem. - mówi.
Następnego dnia Marta nie poszła
do pracy. - Marihuana podaje radość na tacy...
Justyna Jancewicz
Komentarze
grzyby to piękna sprawa i nezła zabawa
Nie ma co się truć pigułkami, można stosować ale w sytuacjach awaryjnych - owoce, warzywa - to przede wszystkim.
LOKATYPrzychodzi taki moment ze narkotyki zwracaja sie przeciwko tobie. Nie dzialaja tak jak zwykly to robic wczesniej, paranojki te ktore w jazdach zajmowaly powiedzmy 2% i dawaly latwo sie przegonic, po pewnym czasie wracaja i jak pociag towarowy wala w leb. Wszystkie drobne nie mile dla nas jazdy zjawiaja sie w pewnym momencie przed oczami i zostaja tam, wiem co mowie bo prawie zwariowalem. Palilem blunt y 4 lata i bylo wspaniale, ale wypalilem jednego joint a za duzo. Nie lekcewazcie tego co podpowiada wam wlasna glowa zle jazdy nie tylko nie przejda ale przeistocza sie w pieklo na ziemi - koszmar na codzien - nie konczaca sie zla faza jak zle grzybowanie ale na stale i na trzezwo - paranoja i wariactwo kupione za wlasne pieniadze. Pozdrawiam i mam nadzieje nawracam. Tam nic nie ma, to wielkie oszustwo, wiem bo tam bylem.
Przychodzi taki moment ze narkotyki zwracaja sie przeciwko tobie. Nie dzialaja tak jak zwykly to robic wczesniej, paranojki te ktore w jazdach zajmowaly powiedzmy 2% i dawaly latwo sie przegonic, po pewnym czasie wracaja i jak pociag towarowy wala w leb. Wszystkie drobne nie mile dla nas jazdy zjawiaja sie w pewnym momencie przed oczami i zostaja tam, wiem co mowie bo prawie zwariowalem. Palilem blunt y 4 lata i bylo wspaniale, ale wypalilem jednego joint a za duzo. Nie lekcewazcie tego co podpowiada wam wlasna glowa zle jazdy nie tylko nie przejda ale przeistocza sie w pieklo na ziemi - koszmar na codzien - nie konczaca sie zla faza jak zle grzybowanie ale na stale i na trzezwo - paranoja i wariactwo kupione za wlasne pieniadze. Pozdrawiam i mam nadzieje nawracam. Tam nic nie ma, to wielkie oszustwo, wiem bo tam bylem.
mowcie co chcecie ale ja mam powany problem z tym pieprzonym nochem. znam kogos kto sie niezle zamotal i popadl w jakas straszliwa paranoje. boje sie o niego. nie wiem co robic jak postepowac!/pomozcie
prosze!!!!
A może by tak np. autorka artykułu zapaliła? Potrafiłaby wtedy zachować rozsądek i umiar we wnioskach, jakie pochopnie wyciąga.
W ogóle dziennikarze obecnie idą na łatwiznę. Dawniej przezd napisaniem artykułu o Himalajach, reporter odwiedzał góry, dzisiaj ściąga całą wiedzę z internetu, i z równym powodzenim mógłby pisać o Księżycu.
"Haszysz nasączony amfetaminą "???? A to się je czy pali???? Jak pali, to szkoda speeda wrzucać, jak je, to szkoda haszu... Ogólnie absurdalny pomysł, dziennikarka powinna poczytać o narkotykach przed pisaniem artykułu.
Następnego dnia Justyna Jancewicz nie poszła do pracy. - Sex podaje radość na tacy...
Następnego dnia Justyna Jancewicz nie poszła do pracy. - Wódka podaje radość na tacy...
Następnego dnia Justyna Jancewicz nie poszła do pracy. - Psychiatra podaje radość na tacy...
Po trawce, kokainie, amfetaminie, heroinie, cyjanku nie wstydzą się ważnych rozmów...Ale i często nie zauważają problemu.
Co za dzicz - autorka powinna jednak zdecydowanie lepiej przygotować się do następnego artykułu, bo może pomieszać dajmy na to różnice pomiędzy tlenem a np. dwutlenkiem węgla.
Po trawce, kokainie, amfetaminie, heroinie, cyjanku nie wstydzą się ważnych rozmów...Ale i często nie zauważają problemu.
Co za dzicz - autorka powinna jednak zdecydowanie lepiej przygotować się do następnego artykułu, bo może pomieszać dajmy na to różnice pomiędzy tlenem a np. dwutlenkiem węgla.
kobietko kochana albo zrob sobie jakies dragi przed napisaniem czegos sesownego albo lepiej poczytaj na ten temat.bo nie robisz zadnego sesu pani redaktor.zapal sobie dzonta to ci kobieto moze kreatywnosci naplynie i lepszy artykul napiszesz.nie pisz o czym nie masz pojecia to moja rada!!!
Marihuana została uznana za nielegalny narkotyk przez jednego naukowca, który przez długie lata fałszował publikowane przez siebie wyniki badań n.t. właśnie tej "używki ". Ludzie byli przerażeni i naprawdę wierzyli, że jest to takie straszne. Dopiero po długim czasie prawda wyszła "na jaw " ale to co nauczone nie dało się oduczyć, wiele osób po prostu nie mogło uwierzyć. Marihuana to jak papieros, to jak cukierek to jak cokolwiek co lubimy. "Ale po zarzyciu narkotyków następuje zejście " - przecież wszystko ma swoje konsekwencje! Bo papierosach się niszą płuca, po cukierkach się tyje itp. Myślę, że jak się chce pallić marihuanę to czemu nie? To nie jest gorsze niż cała reszta rzeczy, które robimy. Z twardymi narkotykami jest podobnie. Jak ktoś chce brać i zna konsekwencje niech bierze... ale brać trzeba umieć by przypadkiem się nie zabić.
Ja mam powazne problemy ze spidem , ale co moge zrobic gdzie szukac kogos zaufanego kto moglby mi pomoc....?! Owszem mam kogos zaufanego moja mame , ale poszukuje raczej konkretnej pomocy. Pomozcie!
mowcie co chcecie ale ja mam powany problem z tym pieprzonym nochem. znam kogos kto sie niezle zamotal i popadl w jakas straszliwa paranoje. boje sie o niego. nie wiem co robic jak postepowac!/pomozcie
prosze!!!!