Uzależnienia od substancji, jak naukowo określa się narkomanię, stały
się od drugiej połowy XX wieku poważnym zagrożeniem w społeczeństwach
kultury Zachodu. Wiele czynników złożyło się na to, że od pradziejów
stosowane substancje, których zażycie powodowało uczucie przyjemności,
a często również zmieniało stan świadomości, stało się groźbą dla
dalszego rozwoju demokratycznych, bogatych, i wydawałoby się nawet
oświeconych społeczeństw. Wchodzimy w XXI wiek ze świadomością, że
wciąż zmieniający się wzorzec używania narkotyków, stale utrzymujące
przenoszenia się HIV między narkomanami, oraz konieczność tworzenia
skutecznych podstaw leczenia i zapobiegania uzależnieniom jest
wyzwaniem, któremu musimy stawić czoła, a to możliwe jest tylko po
zrozumieniu istoty choroby. Stąd wiek XXI będzie okresem intensywnych
badań ukierunkowanych na lepsze poznanie mechanizmów leżących u
podstaw nałogu oraz przełożenia naszej wiedzy na udoskonalanie metod
zwalczania tej plagi. Używanie i nadużywanie narkotyków nie jest tylko
problemem medycznym, ale również społecznym. Stąd by skutecznie
walczyć z plagą narkomanii, warto zapoznać się z jej historią.
Historia ta jest bardzo długa. Substancje wpływające na nastrój i
procesy myślowe były znane ludzkości co najmniej od okresu neolitu i
nie było takiej kultury, w której jakaś substancja tego typu nie była
znana i używana. Pełniły one jednak przede wszystkim rolę substancji
kultowych, używanych w obrządkach religijnych. Ponadto stosowane były
jako leki. Zapewne mniej ważne było wówczas stosowanie ich dla
wywołania czystej przyjemności, w celach rekreacyjnych, co dominuje
współczesny wzorzec ich używania.
Narkotyki Starego Świata
W Starym Świecie najwcześniej używaną substancją psychotropową był
wywar z muchomora czerwonego Amanita muscaria, stosowany - jak się
uważa - już w okresie neolitu, a więc około l0.000 lat temu.
Przypuszcza się, że charakterystyczny ornament na niektórych
naczyniach neolitycznych przedstawia właśnie blaszki grzyba pływające
w wywarze. Taka zupa muchomorowa była najprawdopodobniej podstawą
rytualnych napojów wielkich kultur Wschodu: hinduskiej somy oraz
zoroastrańskiej haomy. Pamięć o psychotropowych własnościach używanego
szeroko u zarania naszej cywilizacji muchomora czerwonego i zawartych
w nim substancji halucynogennych (głównie bufoteniny i muscymolu)
obecnie zanikła, i dzisiaj wywar z muchomora używany jest jedynie w
obrzędach religijnych na zachodnich i wschodnich krańcach Syberii.
Użycie muchomora na własną rękę, poza obrządkami religijnymi i
kontrolą szamana, było z pewnością obłożone potężnym tabu. Wydaje się,
że działanie tego tabu przetrwało w podświadomości społecznej do
dzisiaj, gdyż powszechnie muchomor czerwony jest uważany za
najbardziej trujący z grzybów, co oczywiście nie jest
prawdą.
Substancją psychotropową znaną od około 6000 lat (wymienianą na
tabliczkach klinowych Sumerów), która przetrwała, i to bardzo dobrze
po dziś dzień, jest opium, którego głównym składnikiem warunkującym
działanie psychotropowe jest morfina. Opium jest stężałym mleczkiem z
niedojrzałych makówek maku Papaver somniferum. Było ono używane
głównie w celach medycznych, ale również rekreacyjnych. Helena
trojańska zasmuconych biesiadników częstowała winem, do którego dodała
nepenthes, aby odpędziło wszelkie smutki. Sądząc z przedstawionego
przez Homera opisu działania, nepenthes mogło być jedynie wywarem z
makówek. Jest jednak rzeczą godną uwagi, że opium mimo swego działania
psychotropowego i sprowadzania stanu euforii nie zostało jednak uznane
za substancję kultową przez żadną znaczniejszą religię. Być może
przyczynił się do tego fakt, że opium zawsze było uważane za potężny
lek, zwłaszcza przeciwbólowy, ale także przeciw
biegunkom.
Starożytnością i długowiecznością mogą rywalizować z opium preparaty z
konopi indyjskiej Cannabis sativa, rośliny, której zasięg geograficzny
jest szerszy niż muchomora i maku. W Chinach i Azji Środkowej otrzymywany
z konopi haszysz znany był już 5000 lat temu, a wkrótce potem
pojawił się w Indiach. Z okresu V -II w. przed Chr. pochodzą naczynia
do palenia konopi znalezione w kurhanach władców scytyjskich w
Pazyryku, w górach Ahaju. Konopie były później używane intensywnie
zwłaszcza w kręgu kultury islamskiej, w której obowiązywał zakaz
użycia innej, najbardziej rozpowszechnionej obecnie substancji
psychotropowej o działaniu uzależniającym - alkoholu.
Mówiąc o
konopiach najczęściej pamięta się o ich roli jako źródła haszyszu i
marihuany. Warto jednak uświadomić sobie, że roślina ta niezwykle
zasłużyła się w rozwoju cywilizacji. Włókna konopi były najlepszym,
przez długi czas jedynym, surowcem do wyrobu lin, bez których nie
byłoby żeglarstwa, a więc ekspansji i mieszania się prymitywnych
cywilizacji.
Trzecią wielką substancją uzależniającą, nie tylko
zresztą Starego Swiata, jest alkohol etylowy. Rozpowszechniony był
praktycznie na całym świecie, ponieważ można go wytwarzać prawie z
każdego materiału organicznego, ulegającego działaniu drożdży. Alkohol
był szeroko stosowany w celach rekreacyjnych, a często także
religijnych, we wszystkich kulturach świata, z wyjątkiem niektórych
wysp Oceanii oraz wśród Indian Ameryki Północnej. Ten ostatni fakt
jest trudny do wyjaśnienia, gdyż alkohol był znany wśród Indian
Ameryki Łacińskiej. Brak znajomości alkoholu stał się przyczyną
rozkładu kultury pierwotnych mieszkańców Ameryki Północnej, kiedy
zostali oni zapoznani z nim przez białych kolonizatorów. Ze względu na
brak jego akulturacji, a więc nieznajomości metod bezpiecznego użycia,
czego mogłaby nauczyć tradycja, pijaństwo rozbiło kulturę Indian i
ułatwiło ich podbój. Trzeba zresztą przyznać, że alkohol był w tym
celu świadomie wykorzystywany przez kolonizatorów. Nawiasem mówiąc, ze
względu na swą dostępność i akceptowanie przez większość kultur (z
wyjątkiem Islamu) alkohol często bywał wykorzystywany przez zdobywców
lub nieakceptowaną władzę i w Europie (rozpijanie społeczeństw).
Alkohol był używany w celach kultowych, zwłaszcza przez starożytnych
Greków w obrządkach dionizyjskich. Wino jest też używane w rytuałach
żydowskich i chrześcijańskich, a chyba najdawniejszy opis skutków
nadużycia alkoholu do celów rekreacyjnych znajdujemy w Biblii (Gen
9:20) opisującej niefortunne zakończenie pracowitego dnia Noego.
Mniej
znanym źródłem substancji psychotropowych, rozpowszechnionym tak w
Starym, jak i Nowym Świecie, był bieluń dziędzierzawa Datura
stramonium, który zawiera skopolaminę, atropinę i hyoscyaminę. Jest to
środek halucynogenny, silnie trujący i nieprzyjemny w działaniu, także
stosowany bywał wyłącznie w celach rytualnych, a nie dla przyjemności.
W starożytnej Grecji liście bieluniu żuła Pytia w świątyni Apollina w
Delfach przed wieszczeniem, a być może rzucano je także do ognia, aby
wytworzyć oszałamiający dym. Bieluń był również popularny w Chinach,
zwłaszcza wśród buddystów, oraz w Indiach, gdzie używany był w kulcie
Sziwy. Również stosowany był szeroko wśród Indian meksykańskich.
Z psychotropowych substancji Starego Świata należy jeszcze wymienić
ibogainę, otrzymywaną z korzenia afrykańskiej rośliny Tabernanthe iboga.
Ibogainę używa się do dzisiaj
w obrządkach synkretycznej religii Bwiti w Środkowej Afryce, w
plemieniu Fang. Używana jest zwłaszcza w rytuałach związanych z
osiągnięciem pełnoletności przez chłopców. W latach 60. ibogaina
znalazła zastosowanie w stosowanych głównie we Francji płynach
tonizujących - odpowiednikach dzisiejszego Red Bulla. Była też używana
przez sportowców jako środek dopingujący. Ostatnio ibogaina wzbudziła
znów wielkie zainteresowanie, ponieważ amerykański "narkonauta"
(tą nazwą określa się ludzi próbujących różnych, nawet najbardziej
egzotycznych środków uzależniających i halucynogennych), Howard
Lotsof, stwierdził, że po zażyciu ibogainy stracił ochotę na branie
innych narkotyków, od których był uzależniony. Dalsze obserwacje
wskazywały, że po stosowaniu ibogainy u osób uzależnionych od kokainy
czy heroiny znika głód tych narkotyków. W roku 1995 Lotsof opatentował
w USA ibogainę jako uniwersalny środek przeciw uzależnieniom. Badania
na zwierzętach wykazały, że ibogaina może wywierać pewne działanie
uszkadzające na komórki nerwowe w mózgu i oczywiście nie ma mowy ojej
szerokim wprowadzeniu do powszechnego użycia jako leku przeciw
uzależnieniom. Nie wydaje się jednak, aby ibogaina była bardzo.
niebezpieczna, nie opisano bowiem ani uszkodzeń mózgu u stosujących
ją wyznawców Bwiti w Gabonie, ani nie stwierdzono szkodliwych skutków
działania ibogainy używanej dość szeroko, jak wspomnieliśmy, w latach
60. we Francji. Wydaje się, że możliwość wprowadzenia silnego i
skutecznego środka przeciw uzależnieniom godziłaby w bardzo intratne
interesy narkobiznesu, i nie można wykluczyć, że te koła inspirują
negatywną opinię o ibogainie. Istnieją doskonałe i dostępne in extenso
w sieci artykuły przeglądowe poświęcone ibogainie, a czytelnikom
Wszechświata poleciłbym stronę sieciową docenta Piotra Popika,
polskiego specjalisty od spraw ibogainy
(
http://www.if-pan.krakow.pl/popikp/ibogaina/ibogaine_pl.html#iboga).
Narkotyki Nowego Świata
Postęp cywilizacji i związane z nim odchodzenie od natury zmniejsza
liczbę stosowanych narkotyków pochodzenia roślinnego, które ustępują
miejsca kilku najsilniejszym i ulegają zapomnieniu. Tak w Starym
Świecie liczba substancji uzależniających jest niewielka, i poza
opium, haszyszem i alkoholem tradycyjne, naturalne substancje
uzależniające stosowane są tylko przez niewielkie, ginące pod naporem
cywilizacji, prymitywne kultury plemienne. Ponieważ rozwój
cywilizacyjny Nowego Świata był mniej zaawansowany w chwili, kiedy
wkroczyli tam biali najeźdźcy, stosowano tam znacznie więcej
substancji psychotropowych, a ich użycie było opisane głównie przez
białych misjonarzy, podążających za konkwistadorami. Stąd wiemy
stosunkowo wiele o substancjach używanych w celach kultowych,
medycznych i rekreacyjnych na terenie Ameryki, zwłaszcza Łacińskiej.
Najważniejsze z nich, rozprzestrzenione obecnie po całej ziemi, to bez
wątpienia nikotyna i kokaina.
Nikotyna
Nikotyna jest alkaloidem obecnym w roślinach rodzaju tytoń
(Nicotiana). Rodzaj ten pochodzi z Ameryki i obejmuje około 50
gatunków, z których dwa, N. tabacum i N. rustica są używanym przez
człowieka źródłem nikotyny. N. tabacum pochodzi z Ameryki Południowej,
a dziś uprawiana jest na całym świecie. Indianie z Ameryki Północnej i
Indii zachodnich używali N. rustica. Liście tytoniu były od
niepamiętnych czasów palone w Ameryce. Ich europejska historia zaczyna
się 12 października 1492, kiedy tubylcy z San Salvador ofiarowali
liście tytoniu Krzysztofowi Kolumbowi. Mnich towarzyszący Kolumbowi w
czasie drugiej wyprawy, w 1497 r., opisując zwyczaje Indian wspomniał
także palenie tytoniu. Indianie wierzyli w medyczne właściwości
tytoniu, a ponadto używali go w różnych ceremoniach, np. przy paleniu
fajki pokoju. Do Europy tytoń został sprowadzony jako roślina
lecznicza, praktycznie jako panaceum. Medyczne własności tytoniu
zostały opisane w 1529 roku, a w latach 1537-1539 tytoń wymieniany był
już w 14 traktatach lekarskich. W 1559 r. francuski dyplomata, Jean
Nicot, wysłany do Lizbony, zapoznał się z tytoniem i przywiózł go do
Paryża. Największym sukcesem dyplomaty było uleczenie za pomocą nowego
środka migren Katarzyny Medycejskiej, która stała się
wielką propagatorką nałogu. Chociaż tytoń do Paryża trafił wcześniej, to
właśnie Nicotowi przypisano jego wprowadzenie do powszechnego użytku,
a roślinę zaczęto nazywać nikocjaną od 1565 r. Oficjalnie nazwę tę
usankcjonował Linneusz wprowadzając w 1753 r. rodzaj Nicotiana. W 1828
r. wyizolowano aktywny składnik tytoniu i nazwano go nikotyną. Jego
zawartość w suchej masie liścia wynosi 2-7%. Tytoń rozpowszechniał się
w Europie stopniowo. Hiszpański monopol próbowała złamać Anglia
rozpoczynając uprawę Nicotiana rustica, zarówno w koloniach, jak i na
Wyspach Brytyjskich, ale bez specjalnego sukcesu. Dopiero kiedy John
Rolfe w Wirginii w 1612 r. zdobył nasiona N. tabacum, hodowla tytoniu
ruszyła naprzód, a w 1619 r. król Jakub ogłosił handel tytoniem w
Anglii za monopol królewski. W Europie tytoń rozprzestrzenił się w
okresie wojny trzydziestoletniej, chociaż istniały poważne opory. Tak
np. w Bawarii tytoń był zakazany dla chłopów i klas niższych, a bogaci
mieszczanie i szlachta mogli go otrzymywać jedynie w aptekach na
receptę lekarską. W rezultacie w XVIII wieku palenie tytoniu bardzo
się zmniejszyło, natomiast w powszechne użycie weszło wdychiwanie
sproszkowanego materiału roślinnego, tabaki. Było ono bardzo popularne
również na dworach królewskich - w Anglii żona Jerzego III, Charlotte,
przezywana była wąchającą Karolinką (snuffy Charlotte), we Francji
zaś Napoleon zużywał podobno siedem funtów tabaki miesięczne.
Następną metodą brania nikotyny stało się żucie liści tytoniowych,
tzw. prymki. Było ono rozpowszechnione zwłaszcza w Stanach
Zjednoczonych, gdzie w r. 1860 z 348 fabryk przerabiających tytoń
tylko 7 produkowało tytoń do palenia. Spluwaczki były stałym
wyposażeniem poczekalni urzędów państwowych, skąd znikły dopiero w
1945 r.
Pewnego rodzaju przejściem z żucia do palenia stały się cygara i
fajki, ale powoli zaczęły się pojawiać nowoczesne papierosy. Na wzór
palonego przez Indian w Ameryce tytoniu w cienkich trzcinach zaczęto
produkować papierosy, zwłaszcza dla potrzeb żołnierzy w czasie wojny
krymskiej. Po powrocie weterani wojny w 1856 r. założyli pierwszą w
Londynie fabrykę papierosów, a w końcu lat 50. zeszłego stulecia
produkcję ręcznie wyrabianych papierosów rozpoczął angielski kupiec,
Philip Morris, którego przedsiębiorstwo rozwinęło się w potężny
holding, obejmujący obecnie, poza oryginalnymi fabrykami papierosów
General Food Corporation (produkującą między innymi kawę Maxwell) i
Kraft Inc. (sery) i będący dzisiaj jednym z największych
międzynarodowych przedsiębiorstw w branży spożywczej, Stany
Zjednoczone, ze względu na rozpowszechnienie tytoniu do żucia,
stosunkowo powoli przerzucały się na papierosy, ale i tam w końcu
wyparły one inne formy tytoniu. Dopiero od połowy lat 80. obserwuje
się powrót do "bezdymnego tytoniu", jak nazywa się tabakę i tytoń do
żucia. Ta forma pobierania nikotyny jest bezpieczna dla otoczenia i
nieco mniej szkodliwa dla osób uzależnionych. Obecnie obserwujemy
zresztą odwrót od palenia w krajach z kręgu kultury zachodniej. Jak
się wydaje, ważną przyczyną rzucania nałogu jest z jednej strony
uświadamianie sobie szkodliwych konsekwencji zdrowotnych palenia, z
drugiej silna kampania pod hasłem "politycznej poprawności",
podkreślającej, że palenie, o ile odbywa się w obecności drugiego
człowieka, nie jest sprawą prywatną, ale zmuszaniem innych do biernego
wdychania dymu wraz z zawartą w nim nikotyną. W różnych krajach spadek
palenia następuje z różną szybkością - szybko np. w Niemczech i
krajach skandynawskich, wolniej w krajach śródziemnomorskich, a
jeszcze wolniej w krajach Europy Wschodniej, ale kierunek przemian
jest widoczny. Historia palenia papierosów uczy, że odpowiednia
kampania psychologiczna może być skuteczna w ograniczaniu pewnych
nałogów.
Kokaina
Kokaina jest alkaloidem z liści krzewu koka Erythroxylum coca,
występującego naturalnie na zachodnich zboczach Andów. Była używana w
czasach prekolumbijskich głównie przez górali andyjskich na terenie
dzisiejszego Peru, Boliwii i Ekwadoru, gdzie liście koki żuto z
wapniem lub popiołem roślinnym nie tylko w celach rekreacyjnych, ale
również aby przetrwać w warunkach ciężkiej pracy na dużych
wysokościach. Kokaina bowiem usuwa objawy zmęczenia i głodu i zwiększa
wytrzymałość organizmu na złe warunki środowiska, podnosi poziom
czuwania i podawana niezbyt często wzmacnia koncentrację. Do dziś dnia
liście koki żują górnicy w andyjskich kopalniach. Żucie liści koki
było też ważnym elementem w czasie ceremonii religijnych Inków w
czasach hiszpańskiej konkwisty w XVI wieku. Kokaina przez długi czas
nie była zauważana przez cywilizację zachodnią i dopiero w drugiej
połowie XIX wieku szybko rozpowszechniła się w Europie i Ameryce
Północnej. W tym czasie odkryto najważniejsze lecznicze działanie
kokainy: amerykański lekarz czeskiego po chodzenia, Carl Koller,
zastosował ją po raz pierwszy w 1884 jako
środek znieczulający przy operacji oka, otwierając w ten sposób drogę
nowoczesnemu znieczuleniu miejscowemu. Niezależnie jednak od działania
leczniczego, w drugiej połowie XIX wieku kokaina stała się modną używką
w Europie i Ameryce. W tym samym roku 1884 Zygmunt Freud pisze do swej
narzeczonej, że eksperymentuje z nowym cudownym lekiem. W następnym
roku poleca jej stosowanie jako środka stymulującego, a następnie jako
leku do znoszenia objawów abstynencji morfinowej.
Kokaina stała się
modną substancją wśród lepiej sytuowanych grup zawodowych: stale
używał jej (dożylnie!) bohater najbardziej znanych powieści Conan
Doyle'a, Sherlock Holmes. W realnym życiu narkotyk ten był głównym
składnikiem wielu "cudownych eliksirów" usuwających zmęczenie i
przywracających siły. W prasie na przełomie XIX i XX wieku te eliksiry
reklamowały się podobnie, jak dzisiaj czyni to np. Buerlecithin czy
Red Bull. Najpopularniejszym z nich był opracowany przez korsykańskiego
aptekarza Angelo Mariani ekstrakt z liści koki w winie, opatentowany
przez swego twórcę jako Vin Mariani. Wino to cieszyło się olbrzymią
reputacją, bowiem poprawiało nastrój, a równocześnie było bardzo
smaczne. Stosowano je na wszelkie schorzenia, od depresji, poprzez
bóle gardła, do zaburzeń gastrycznych. Mariani został uznany za jedną
z najwybitniejszych postaci w Europie i uhonorowany specjalnym medalem
uznania za zasługi dla ludzkości przez papieża Leona XIII. W
protestanckich Stanach Zjednoczonych, gdzie napoje alkoholowe były
zawsze uważane za podejrzane przez znaczną część społeczeństwa, w
szczególności przez kościół baptystów czy Świadków Jehowy, powstała
bezalkoholowa wersja Vin Mariani, którą była opracowana przez Johna
Pembertona Coca Cola. Oryginalna Coca Cola też zresztą zawierała wino,
ale zostało ono szybko zastąpione ekstraktem z orzeszków kola, a tak
uzyskany płyn był zachwalany jako "napój intelektu i umiarkowania".
Kiedy w 1888 r. Pemberton zastąpił wodę zwykłą wodą gazowaną Coca Cola
osiągnęła praktycznie swoją obecną postać, z tym że na początku naszego
stulecia zdano sobie sprawę z niebezpieczeństw kokainy i zastąpiono ją
zwiększoną ilością kofeiny, która jest też psychostymulantem, ale
bardzo łagodnym i nie uznawanym na ogół za związek uzależniający. W
rezultacie rozwoju przemysłu "płynów tonizujących" wzrosło znacznie
zapotrzebowanie na surowiec do produkcji kokainy, i plantacje koki
powstały na Cejlonie, Jawie i w Indiach. Dzisiaj stanowi jeden z
najgroźniej szych narkotyków.
Inne narkotyki poludniowo-amerykańskie
Na nikotynie i kokainie nie kończy się lista substancji
psychotropowych zza Oceanu Atlantyckiego.
Misjonarze hiszpańscy w
Meksyku opisali substancję psychodeliczną ololiuqui, która okazała się
nasieniem wilca Rivea corymbosa lub Ipomoea tricolor. Aktywnymi
składnikami tego materiału są kwasy D-lizergowy i D-izolizergowy. Nic
dziwnego, że ololiuqui powodowało wizje i przeżycia mistyczne.
Kolumb opisał wdychanie proszku przez nos przez podwójną rurkę.
Proszkiem tym najprawdopodobniej była używana do dziś dnia yopo (znana
także jako parica lub cohoba), która jest silnym halucynogenem
otrzymywanym z nasion drzewa Piptadenia peregrina. Jej czynne
składniki to N,N-dwumetylotryptamina i bufotenina.
Inną substancją
południowo amerykańską, używaną głównie w dorzeczu Amazonki, jest
napój zwany ayahuasca, caapi, lub yaje, produkowany z kory lian
Banisteriopsis caapi i B. inebrians. Indianie twierdzą, że płyn ten ma
własności lecznicze i daje dar jasnowidzenia. Był używany do
przepowiadania przyszłości przez kapłanów Inków. Badacze zachodni
potwierdzili, że daje on niezwykłe uczucia, między innymi wrażenie
lewitacji. Przypuszcza się, że za działanie psychotropowe
odpowiedzialna jest harmina.
Jeszcze inny halucynogen otrzymywany jest
z Mimosa hostilis. Napar z tej mimozy ma powodować wspaniałe wizje u
wojowników przygotowujących się do walki, i stosowany jest w ceremonii
ajuca przez wyznawców kultu Jurema we wschodniej Brazylii.
Ważne
halucynogeny otrzymywano również z grzyba Psilocibe mexicana i
Stropharia cubensis ,zawierających psylocybinę (O-
fosforylo-4-hydroksy-N,N-dwumetylotryptaminę) i psylocynę. Małe
prehistoryczne rzeźby grzybów znalezione w Gwatemali świadczą, że były
one przedmiotem kultu w kulturze Majów. Odgrywały również istotną rolę
kultową u Azteków, przez których zwane były bożym ciałem.
Podobnie
działającym preparatem były wysuszone szczytowe partie kaktusa peyote
Lophophora williamsii, zawierające meskalinę. Mimo prześladowania
używających peyote, Indianie Amerykańscy zdecydowali się podtrzymywać
tradycję jego stosowania i założyli w 1918 r. Narodowy Kościół
Amerykański, w którego obrządkach meskalina odgrywa ważną rolę. Wbrew
twierdzeniom, że używanie peyote jest szkodliwe i prowadzi do
degeneracji, nie obserwowano żadnych szkodliwych objawów u wyznawców
tego kościoła.
Narkotyki syntetyczne
Rozwój chemii w XIX wieku doprowadził do tego,
że substancje psychoaktywne zaczęto otrzymywać na drodze syntezy
chemicznej. Pojawiały się one na początku jako leki, a dopiero potem
odkrywano ich działanie uzależniające.
Takimi ważnymi syntetycznymi
substancjami o silnym potencjale uzależniającym były barbiturany,
stosowane jako leki nasenne i przeciwpadaczkowe. Również
zsyntetyzowane przez Leo Stembacha na Uniwersytecie Jagiellońskim
benzodiazepiny, okazały się substancjami silnie uzależniającymi, i
nadużywanymi masowo do celów nieleczniczych.
Amfetamina, bardzo groźny
środek uzależniający, została zsyntetyzowana jako lek przeciw astmie,
do leczenia której do lat 30. XX wieku stosowano efedrynę. Źródło
efedryny, krzew Ephedra vulgaris, rośnie tylko w Chinach i jest rzadki
i drogi. Amfetamina okazała się dobrym środkiem zastępczym i w latach
trzydziestych była bardzo szeroko używana jako lek, a nikt zresztą nie
po dojrzewał w tym czasie jej działania uzależniającego. Tak naprawdę
użycie amfetaminy rozszerzyło się podczas II wojny światowej, gdy
zwrócono uwagę na to, że znosi ona senność i zmęczenie, a nasila
uwagę. Amfetaminę dodawano więc do czekolady dla lotników, którzy
mieli wykonywać długie nocne loty. Czekoladę amfetaminową stosowano
zarówno w Niemczech, jak też w Anglii i w Japonii. Stany Zjednoczone
nie wprowadziły czekolady z amfetaminą dla swoich lotników, ale
oczywiście bazy angielskie i amerykańskie były wspólne i nikt koledze
nie odmówił tonizującej czekoladki. Tragedia amfetaminowa zaczęła się
w powojennej Japonii, w której w czasie wojny wyprodukowano tyle
amfetaminy, że po nieprzewidzianie wczesnej kapitulacji pozostał
nadmiar, który wprowadzono na rynek właśnie jako,związek rekreacyjny.
W wyniku tego w latach 1946-1948 około 20% młodych Japończyków było
uzależnionych od amfetaminy.
Z innych syntetycznych leków
psychotropowych należy wspomnieć dietylamid kwasu lizergowego, LSD,
pochodną alkaloidów sporyszu, którego halucynogenne działanie zostało
przypadkiem odkryte przez jego twórcę, Alberta Hoffmana.
Do połowy XX
wieku syntetyczne substancje uzależniające były odkrywane przypadkowo
- własności uzależniania wykrywano w związkach syntetyzowanych jako
leki i jako leki używanych. Sytuacja zmieniła się w latach 60., po
wprowadzeniu w USA ustawy przeciw narkotykom: Narcotic Drug Control
Act of 1956. Do ustawy dołączono listę leków zakazanych. Natychmiast
zaczęto wówczas syntetyzować pochodne związków zakazanych (głównie
amfetamin), które - ponieważ nie znajdowały się na liście zakazanej -
mogły być bezkarnie wprowadzane do obiegu. To tworzenie leków
projektowanych (designer drugs) zostało ograniczone dopiero po
wprowadzeniu poprawki, w której zakazane były całe grupy związków
chemicznych, ale doprowadziło do powstania wielu silnie
uzależniających pochodnych znanych leków.
Zmiany w stosowaniu substancji psychoaktywnych
Jak to się stało, że używane od niepamiętnych czasów narkotyki dopiero
teraz stają się poważną plagą społeczną? Wydaje się, że nastąpiło to w
wyniku zasadniczych przemian w używaniu narkotyków dawniej i
dziś.
Leki psychoaktywne, zwłaszcza halucynogeny, używano w pierwotnych
kulturach bądź jako środki medyczne, bądź w kontekście przeżycia
religijnego. Znacznie rzadziej używano je do celów militarnych, aby
zwiększyć agresję i zmniejszyć lęk. Z kronik średniowiecznych wiemy,
że specjalne oddziały wikingów. zwanych berserkami, używane głównie
jako grupy uderzeniowe, używały przed bitwą napoju "z leśnych owoców i
jagód". Po wypiciu tego napoju berserkowie wpadali w szał bitewny,
zabijając wrogów na oślep. Ich oddziały prawie zawsze były zwycięskie,
ale często po wygranej bitwie berserków zabijano, ponieważ już nie
nadawali się do niczego. Stosowanie narkotyków do celów wojskowych nie
skończyło się w średniowieczu. Wspomnieliśmy o użyciu amfetaminy przez
lotników, a w armii sowieckiej w czasie II wojny światowej przed
atakiem stosowano przed bitwą alkohol "dla kurażu".
Starożytne narkotyki były używane w ściśle określonych warunkach i w
sposób zrytualizowany, często przyjmowane w formie sakramentalnej
Używanie tych substancji było powszechnie akceptowane, a równocześnie
znajdowało się pod silną kontrolą duchowych zwierzchników grupy.
Stosowanie poza obrzędami było zakazane i obłożone tabu, w wyniku
którego substancja użyta samowolnie stawała się śmiertelną trucizną.
Taki sposób użycia powodował, że stosowanie nawet na wielką skalę
środków psychoaktywnych nie powodowało ani szkodliwych skutków
zdrowotnych, ani uzależnień.
Interesującą jest rzeczą, że mało
szkodliwe były substancje, które uległy procesowi przyswojenia -
akulturacji, chociaż uważane były za bardzo niebezpieczne przez osoby
z innych kręgów cywilizacyjnych Tak np. wyglądała sprawa opium,
powszechnie stosowanego w XIX w. w Indiach i uważanego w Anglii za
substancję niezwykle szkodliwą. Na wniosek Anti Opium League pod
koniec XIX w. parlament brytyjski powołał królewską komisję medyczną do
zbadania problemu używania opium w Indiach. Doniosła ona, na podstawie
badania dużej liczby osób stosujących opium w Indiach, że jego użycie
nie jest groźniejsze niż użycie alkoholu w Anglii, a w pewnych
sytuacjach jest korzystne (patrz Wszechświat przed 100 laty,
Wszechświat 1895, 14: 831). Jak wspomniano, również poglądy na temat
szkodliwości peyote, stosowanego przez wiernych Narodowego Kościoła
Amerykańskiego okazały się bezpodstawne.
Dodatkowym czynnikiem
powodującym niską szkodliwość i mały potencjał uzależniający
historycznych substancji psychotropowych była ich mała moc. Były to
substancje pochodzenia naturalnego i najczęściej przyjmowane bądź
bezpośrednio jako świeży lub suszony materiał roślinny, bądź w formie
niezbyt stężonych wywarów. Również alkohol początkowo był stosowany
jako produkt naturalnej fermentacji, a więc w stężeniu nie
przekraczającym 12-14%.
Współczesne stosowanie środków psychoaktywnych
uległo radykalnym przemianom, w wyniku których znacznie wzrosło
zagrożenie uzależnienia się. Po pierwsze, związki te zaczęły być
stosowane głównie ze względu na ich wartość rekreacyjną, na
powodowanie przyjemności. Po drugie - zaczęły być przyjmowane w sposób
nie kontrolowany przez osoby czy organizacje cieszące się naturalnym
autorytetem. Po trzecie - wprowadzono skuteczne metody oczyszczania
produktów naturalnych co umożliwiło stosowanie aktywnych czynników w
formie stężonej. Technika destylacji spowodowała, że alkohol można
uzyskiwać bez specjalnych kłopotów w stężeniach do 96%, a do
konsumpcji często sto_uje się napoje zawierające. 40-45% etanolu.
Naturalnie występującą morfinę wyosobniono w postaci krystalicznej, a
potem zmodyfikowano chemicznie - zamiast stosunkowo łagodnie
działającego, opium wyprodukowano pochodną dwuacylową morfiny -
heroinę. Zamiast stosować ją doustnie czy przez płuca, pobiera się ją
obecnie dożylnie. Kokainę, niegdyś pobieraną jako żute liście koki,
zaczęto stosować jako ekstrakty alkoholowe (Vin Mariani), potem w
formie krystalicznej jako chlorowodorek do wdychania przez nos,
wreszcie w formie kraku (crack) - otrzymywanej domowym sposobem z
krystalicznej kokainy wolnej zasady, nadającej się do palenia.
Wraz ze zwiększonym stężeniem używanej substancji skraca
się jej czas penetracji do mózgu i zwiększają się uzyskiwane tam
stężenia: związek działa szybciej i silniej, a skrócenie okresu
pomiędzy przystąpieniem do zażywania leku a uzyskaniem efektu
przyjemności zwiększa potencjał uzależniający. Czwartą zmianą, mającą
również istotny wpływ na zwiększenie potencjału uzależniającego, jest
kryminalizacja używania narkotyków. Niezależnie od skutków społecznych
tej polityki powoduje ona stres u osób stosujących substancje prawem
zakazane, narażając je na karę, często bardzo surową. Stres zaś, jak
wykazano w licznych badaniach, powoduje uwrażliwienie na działanie
substancji psychoaktywnych, co zwiększa ich potencjał
uzależniający.
Wreszcie kryminalizacja narkotyków podniosła ich cenę, przez co
zwiększyła zyski producentów, a produkcja, jako nielegalna, została
opanowana przez mafijne gangi. Dekryminalizacja czy legalizacja
narkotyków byłaby dla mafii narkotykowych katastrofą i podejrzewam, że
włączają się one aktywnie w ruchy mające na celu dyskredytowanie
środków przeciw uzależnieniom (zniechęcanie do wspomnianej ibogainy
czy stosowania kuracji metadonowej), ale również w kampanie mające na
celu zaostrzenie kar za stosowanie narkotyków.
Wpłynęło 15 I 2001
Prof. dr hab. Jerzy Vetulani jest Kierownikiem Zakładu Biochemii I
Instytutu Farmakologii w Krakowie.
Komentarze
bardzo ciekawy text :)
zawsze wiedzialam, ze to SPISEK!!!
naprawde fajnie sie czyta.
oby więcej takich ludzi było!
wreszcie kminie z kad to slowo, a pozatym art na poziomie. no i nasowa mi sie po raz kolejny male pytanie dlaczego w tworzeniu prawa nie opieramy sie na autorytetach lecz na karirowiczach ? oczywiscie nie oczekuje odpowiedzi :/
Dużo się dowiedziałem z tego artykułu, mam znajomych którzy mają problemy z prochami, to jest straszne..