"Gateway drug" - Teoria przejścia krok po kroku

Najpopularniejszym argumentem zwolenników prohibicji narkotykowej jest przekonanie, że palenie marihuany prowadzi do twardych narkotyków...

Przyjrzyjmy się bliżej dowodom, na których opierają oni swoje sądy, a także historii tej hipotezy; zapraszamy na krótką przejażdżkę w rok 1910... Meksykańskie jedzenie to odskocznia dla uzależnienia od opium – takie przekonanie panowało wówczas wśród amerykańskiego społeczeństwa. Choć dziś stwierdzenie to wywołuje uśmiech pobłażania, nie należy lekceważyć gorliwości, z jaką wierzono w ścisły związek pikantnych dań ze stosowaniem opium. Godne uwagi jest także uzasadnienie delegalizacji konopii w kilku stanach USA w latach 20-tych: oparto się bowiem na przypuszczeniu, jakoby (bardzo powszechne wówczas) zażywanie heroiny, dostępnej jeszcze do niedawna w aptekach jako panaceum, prowadziło do palenia marihuany.

Przenieśmy się teraz do roku 1937 – kluczowego w kwestii ingerencji państwa w kontrolę narkotyków; roku, w którym wydano Marihuana Tax Act (Ustawę o podatku od Marihuany). Wprowadzenie nowych przepisów było pierwszych istotnym efektem działania nowo powstałego FBN (Federal Bureau of Narcotics - bliźniaczego FBI biura d/s narkotyków). Dlaczego jednak wspominamy o regulacji, na pozór, podatkowej? Powód jest prosty: jawna delegalizacja była sprzeczna z Konstytucją, na co po opłakanej w skutkach prohibicji alkoholowej wyczuleni byli ówcześni politycy. Posłużono się więc posunięciem, które narzucało za posiadanie marihuany podatki, których nie płacenie wiązało się z wieloletnim więzieniem. Podatek okazał się jednak fikcją, gdyż nie istniała możliwość opłacenia go, co w praktyce oznaczało osiągnięcie celu FBN: delegalizacji posiadania marihuany i haszyszu. Jakie było uzasadnienie wprowadzenia tego przełomowego aktu? Marihuana jest uzależniającym narkotykiem, który powoduje u używających go osób szaleństwo, skłonność do popełniania przestępstw i śmierć – te wiekopomne słowa, wypowiedziane przez komisarza FBN, Harry’ego J. Anslingera, uznawanego za ojca trwającej do dziś wojny z narkotykami, pokutowały przez kolejne kilkanaście lat. Co godne wspomnienia, zarówno komisarz, jak i członkowie American Medical Association zgodnie twierdzili, iż o jakimkolwiek związku między zażywaniem heroiny i marihuany mowy być nie może.

Nadszedł rok 1951; popularność marihuany stale rosła mimo coraz bardziej rygorystycznych przepisów. Wszystkie tezy, na których oparta została prohibicja z roku ’37 zostały jednogłośnie obalone. Jak w tej sytuacji postąpił Anslinger? Pozwólmy sobie na mała dygresje: wobec silnego lobbingu ze strony przemysłowców, którym zależało na powstrzymaniu rozpowszechniania się tanich i dobrych włókien, czystość intencji komisarza stoi do dziś dnia pod znakiem zapytania. Wracając jednak do sytuacji na początku drugiej połowy ubiegłego wieku: zbity z tropu Anslinger nie dał bowiem za wygraną. Wbrew swoim wcześniejszym zeznaniom oraz opiniom specjalistów, stwierdził iż stosowanie marihuany prowadzi do uzależnienia od heroiny – tak powstała hipoteza, zwana gateway theory (teoria przejścia). Argumenty FBN nie zostały poparte żadnymi wiarygodnymi orzeczeniami specjalistów, czy towarzystw medycznych. Władze, dysponując olbrzymimi możliwościami w dziedzinie propagandy, rozprzestrzeniło jednak nową teorię, która pomimo braku solidnego oparcia w badaniach naukowych, zyskała dużą popularność. Od tego momentu, niemal wszystkie światowe ustawy dot. narkotyków opierane są na tym założeniu. We wczesnych latach siedemdziesiątych przeprowadzono liczne, szeroko zakrojone badania nad związkiem między zażywaniem marihuany a uzależnieniem od tzw. twardych narkotyków, głównie heroiny i kokainy. Badania przedsięwzięły m.in. rząd Kanady, czy The Consumer Union (amerykańska pozarządowa unia konsumentów) – wszystkie jednogłośnie orzekły iż zależności takiej absolutnie nie ma.

Wstrzymamy się od wydawania kategorycznych sądów – zachęcamy jedynie do chwili refleksji. W Polsce przekonanie o prostej drodze od marihuany do heroiny było przez wiele lat umacniane przez śp. Marka Kotańskiego. Nie umniejszając jego zasług, pragniemy zwrócić uwagę na kardynalny błąd, który popełnił – oparł swoje przekonania na obserwacji wynikłej z wieloletniej pracy ze środowiskiem heroinistów. Fakt, że znakomita większość z nich paliła marihuanę zanim zaczęła stosować heroinę, odczytał on jako sygnał, potwierdzający słuszność teorii przejścia. Zauważmy jednak, że jest to jedynie efekt manipulacji danymi statystycznymi, za pomocą którego można udowodnić niemal wszystko. Wystarczy spojrzeć na te kwestię z drugiej strony: jedynie niewielki procent użytkowników marihuany sięgnęło kiedykolwiek po inne narkotyki. Podobnie można dowodzić związku między spożywaniem alkoholu, który z niewiadomych przyczyn często nie jest traktowany jako narkotyk, a wspomnianą heroiną. Takie dywagacje są jednak bezproduktywne.

Przyjrzyjmy się teraz pokrótce tym, którym jednak, jak mówią zwolennicy prohibicji trawka nie wystarczyła. Co skłania taką osobę do dalszych eksperymentów z innymi środkami psychoaktywnymi? Czy jest to zgubny wpływ marihuany? Autorytety z dziedziny psychologii i medycyny uważają, że jest to raczej podyktowane cechami charakteru. Osoby, które zaczynając od marihuany (choć w praktyce zazwyczaj od alkoholu lub tytoniu) popadają w uzależnienie od heroiny wykazują zazwyczaj wysoką podatność na uzależnienia, która nie potrzebuje katalizatora w postaci konopii. Skłonności te na ogół rozwijają się w pełni bez względu na czynniki zewnętrzne, przybierając najróżniejsze postaci, chociażby umiłowanie do sportów ekstremalnych. Powodów, dla których ludzie sięgają po alkaloidy maku jest tak wiele jak samych uzależnionych: argumentacja naukowa nie włącza jednak w szereg tych czynników owego mistycznego poszukiwania mocniejszych wrażeń, po które tak chętnie sięgają oponenci legalizacji.

Sztandarowym przykładem, na który powołują się przeciwnicy teorii przejścia, jest Holandia, w której przeszło trzydziestoletnia praktyka nie wykazuje związku upowszechnienia przetworów konopnych ze wzrostem liczby uzależnionych.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

BenY (niezweryfikowany)

jasna sprawa kto ma brac to bedzie brał

a z własnego przykładu moge stwierdzic ze gdybym miał łatwy dostep do legalnej trawy to nie brał bym innych srodków np. "apteki " (po która siegam gdy akurat nie mam zioła)

i wogóle to znam ludzi którzy pala i niepróbowali niczego wiecej (bo wcale niemuszą) i znam takich którzy niepalili nigdy a wjebali sie w inne gówno (amfe) i całe grono takich co wpadli w legalny przeciez alkohol

tak wiec LegalizeIt

Armageddon (niezweryfikowany)

ja jeszcze dodam tylko ze w Polsce prohibicji narkotykowej nie bylo wogole do 1985 roku kiedy pod wplywem ONZ wprowadzono pierwsza ustawe

po wprowadzeniu nowych przepisow mozna nadal bylo posiadac kazda ilosc narkotykow (ciezarowka konopi czy koki? no problem) mozna bylo hodowac i swiat sie nie zawalil

ta sytuacja trwala do 1997 roku, kiedy wprowadzono zakaz uprawy, ale pozostawiono posiadanie na wlasny uzytek

i wlasnie od tego czasu rozwija sie u nas tak zwany czarny rynek narkotykowy

i nie pomogla nam w zaden sposob zaostrzenie ustawy w 2000 roku, spowodowalo to tylko ze co roku za posiadanie skazywanych jest ponad 30 000 uzytkownikow narkotykow!

Liczba skazanych dilerow wzrosla tylko o 15%, ale policja znalazla sobie latwy cel w postaci uzytkownikow narkotykow, liczba skazanych wzrosla o 1000%

artur (niezweryfikowany)

nie jest prawda ze wysokie podatki byly problemem w czasie wprowadzenia znaczka oplaty skarbowej od marihuany, ten znaczek kosztowal 1$, problem byl w tym ze nigdy nie wydano ani jednego takiego znaczka...

artur (niezweryfikowany)

nie jest prawda ze wysokie podatki byly problemem w czasie wprowadzenia znaczka oplaty skarbowej od marihuany, ten znaczek kosztowal 1$, problem byl w tym ze nigdy nie wydano ani jednego takiego znaczka...

Prorok (niezweryfikowany)

nie jest prawda ze wysokie podatki byly problemem w czasie wprowadzenia znaczka oplaty skarbowej od marihuany, ten znaczek kosztowal 1$, problem byl w tym ze nigdy nie wydano ani jednego takiego znaczka...

Rutkowski (niezweryfikowany)
dokładnie i nie był to znaczek, a pieczątka, ale to mało istotny szczegół :)
artur (niezweryfikowany)

ja jeszcze dodam tylko ze w Polsce prohibicji narkotykowej nie bylo wogole do 1985 roku kiedy pod wplywem ONZ wprowadzono pierwsza ustawe

po wprowadzeniu nowych przepisow mozna nadal bylo posiadac kazda ilosc narkotykow (ciezarowka konopi czy koki? no problem) mozna bylo hodowac i swiat sie nie zawalil

ta sytuacja trwala do 1997 roku, kiedy wprowadzono zakaz uprawy, ale pozostawiono posiadanie na wlasny uzytek

i wlasnie od tego czasu rozwija sie u nas tak zwany czarny rynek narkotykowy

i nie pomogla nam w zaden sposob zaostrzenie ustawy w 2000 roku, spowodowalo to tylko ze co roku za posiadanie skazywanych jest ponad 30 000 uzytkownikow narkotykow!

Liczba skazanych dilerow wzrosla tylko o 15%, ale policja znalazla sobie latwy cel w postaci uzytkownikow narkotykow, liczba skazanych wzrosla o 1000%

Armageddon (niezweryfikowany)

ja jeszcze dodam tylko ze w Polsce prohibicji narkotykowej nie bylo wogole do 1985 roku kiedy pod wplywem ONZ wprowadzono pierwsza ustawe

po wprowadzeniu nowych przepisow mozna nadal bylo posiadac kazda ilosc narkotykow (ciezarowka konopi czy koki? no problem) mozna bylo hodowac i swiat sie nie zawalil

ta sytuacja trwala do 1997 roku, kiedy wprowadzono zakaz uprawy, ale pozostawiono posiadanie na wlasny uzytek

i wlasnie od tego czasu rozwija sie u nas tak zwany czarny rynek narkotykowy

i nie pomogla nam w zaden sposob zaostrzenie ustawy w 2000 roku, spowodowalo to tylko ze co roku za posiadanie skazywanych jest ponad 30 000 uzytkownikow narkotykow!

Liczba skazanych dilerow wzrosla tylko o 15%, ale policja znalazla sobie latwy cel w postaci uzytkownikow narkotykow, liczba skazanych wzrosla o 1000%

Prorok (niezweryfikowany)

Ja zaczynalem od papierosow ;)

;) (niezweryfikowany)

Ja zaczynalem od papierosow ;)

somebody who wi... (niezweryfikowany)

to wszystko takie piekne i proste, ale dlaczego ludzie, ktorzy moga cos zmienic nie robia nic?
potrafia tylko grzac stolek i popijac perfumy . nie umieja przyjac do wiadomosci, ze ludzi maja swoj rozum. wcale panowie z gory nie sa w niczym lepsi od szarych ludzi, pewnie tez jarali za mlodu, a teraz NIE, bo to, bo tamto.
wplyw kosciola zapewne tez nie jst obojetny. w tym zagorzalym katolicko kraju wszystko sie robi pod potrzeby kosciola, a trawa w polu rosnie i bedzie rosla mimo wszystko, tylko szkoda, ze mafia ma z tego najwieksze korzysci. pieniadze ze sprzedarzy zalegalizowanych narkotykow moglyby przeciez stanowic zrodlo pieniedzy na leczenie narkomanii i walke z pierdolona mafia!

Zajawki z NeuroGroove
  • Marihuana
  • Mefedron
  • Pierwszy raz

Nie planowałem tego kompletnie, do późnego wieczora nie wiedziałem w jaki sposób będzie mi dane spędzić dzisiejszą noc. Po 6 godzinach snu i całym dniu palenia skuna (łącznie ok 1g w godzinach 14-21). Ogólne samopoczucie - bardzo dobre. Czas i miejsce: 23:00, sam w domu.

Całkiem spontanicznie miałem okazje mieć trochę mefa. Moje podejście do walenia po nosie jest jednoznaczne — od zawsze mnie to brzydziło. Straciłem przez to bliskie mi osoby (one popłynęły z tematem). Parę lat temu koledzy sobie kupili matiego na spróbowanie. Kiedy dostali to do rąk, usłyszeli „do zobaczenia za pół godziny“. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, o co chodziło i co ich czeka. Po 30 minutach zadzwonili po drugie tyle. Taka wstępna anegdotka z życia.

 

  • Dekstrometorfan

-S&S: Własny pokój, dobre samopoczucie, ekscytacja na myśl o całkiem nowych doznaniach psychodelicznych.

-Dawka: 450mg DXM

-Wiek/Waga/Doświadczenie: 19lat/65kg/ MJ, gałka muszkatołowa, grzybki, amanita muscaria, benzydamina, LSD,LSA, dimenhydrynat, pełno mieszanek ziołowych, funnybunny, fungezz, KOKO.

  • Pierwszy raz
  • Szałwia Wieszcza

pokój hotelowy, podekscytowanie z lekkim niepokojem

Opisane wydarzenia miały mejsce w Holandii, dokąd pojechałem z kumplem w celach zarobkowych na wakacje. Pewnego razu wybraliśmy się po pracy na krótką wycieczkę do Amsterdamu z której wróciliśmy m.in. z 20x ekstraktem szałwii wieszczej.

  • Marihuana

Zdaje sie ze akcje z sercem sa dosyc popularnym zjawiskiem, chociarz zupelnie niegroznym. Po przezyciu opisanej

ponizej

historii zaczalem dociekac i znalazlem w moim miescie kilka osob ktore mialy podobne doznania. Cala sytuacja

wytracila mnie absolutnie z rownowagi, bo pale MJ od kilku lat i nieprzyjemnych doznan nie mialem. Moze clala

przygode spowodowala ilosc haszu ktory znalazl sie w moim organizmie, bo jedzac haszysz nalerzy pamietac ze,

randomness