Dr Marek Bachański może wrócić do Centrum Zdrowia Dziecka?

Tak twierdzi Ministerstwo Zdrowia. Jednak szpital wybrał już nowego lekarza dla dzieci-pacjentów Bachańskiego i rozpoczął eksperyment, w którym będzie podawać te same preparaty z medycznej marihuany.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Gazeta Wyborcza
Agnieszka Pochrzęst-Motyczyńska

Odsłony

212

Tak twierdzi Ministerstwo Zdrowia. Jednak szpital wybrał już nowego lekarza dla dzieci-pacjentów Bachańskiego i rozpoczął eksperyment, w którym będzie podawać te same preparaty z medycznej marihuany.

Konflikt między Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie a doktorem Markiem Bachańskim, który dzieciom z ciężką postacią padaczki podawał leki na bazie marihuany, trwa od lipca. Na początku sierpnia szpital doniósł do prokuratury na lekarza, zarzucając mu, że prowadząc niezarejestrowany eksperyment medyczny, mógł narażać zdrowie i życie pacjentów.

Wczoraj odezwał się resort zdrowia. To odpowiedź na list otwarty, który Bachański wystosował do ministra. Napisał, że "CZD dokonuje na jego pracy publicznego linczu".

Wiceminister Igor Radziewicz-Winnicki: - CZD uznało, że podjęta przez lekarza terapia była nielegalna i prowadzona z narażeniem dzieci na niebezpieczeństwo. Nie było protokołu leczenia, nie kontrolowano regularnie stanu zdrowia dzieci. Zdarzało się, że lekarz zwiększał dawki leków bez oglądania pacjenta, co w przypadku leczenia eksperymentalnego jest niedopuszczalne. Nie sprawdzano regularnie stężenia leku we krwi dziecka.

Dorota Gudaniec, matka Maxa, pierwszego dziecka, któremu Bachański podawał medyczną marihuanę, podważa te zarzuty. Jej zdaniem lekarz monitorował leczenie. - Na początku wprowadzania leków robiliśmy badania krwi co tydzień, teraz co trzy miesiące - podkreśla Gudaniec. Przyznaje, że część konsultacji z lekarzem przeprowadzała przez telefon. - Przecież na wizytę u neurologa w CZD czeka się nawet pół roku - dodaje.

Wiceminister przyznaje, że braki w dokumentacji medycznej i fakt, że dopiero po pół roku podawania leków z marihuaną dyrekcja szpitala domagała się zgłoszenia leczenia jako eksperymentu, świadczy o lukach w szpitalnym nadzorze. - Wyciągnięto konsekwencje wobec przełożonych dr. Bachańskiego - dodaje Winnicki.

W CZD jedna osoba dostała naganę. Trwa jeszcze wewnętrzna kontrola, sprawdzana jest dokumentacja medyczna pacjentów lekarza.

Wiceminister podkreśla, że Bachański nie został zawieszony (jego sprawę na wniosek szpitala bada jeszcze rzecznik odpowiedzialności zawodowej), i dodaje, że po urlopie może wrócić do pracy i kontynuować badania pod nadzorem przełożonych.

Bachański jest na urlopie do 27 sierpnia. Jego pacjentom przedstawiono nowego lekarza prowadzącego. To on wczoraj zbadał małego Maxa i on ma wypisać receptę na leki z marihuaną. Szpital podkreśla, że pierwsze wnioski o import leków już wystawiono, a kolejni pacjenci mają umówione wizyty. - To była taka sama wizyta jak u Bachańskiego - opowiada Dorota Gudaniec. - Zbadano Maxa. Pobrano krew. Nikt nie chciał ode mnie zgody na udział w eksperymencie, choć wcześniej dyrekcja mówiła, że jej brakuje i dlatego lekarz działa nielegalnie.

Szpital już kilka tygodni temu poinformował o rozpoczęciu dwóch eksperymentów medycznych, w ramach których podaje leki na bazie konopi dzieciom chorym na ciężką padaczkę. Pierwszy to kontynuacja terapii, którą prowadził Bachański lekami bediol i bedrocan sprowadzanymi z zagranicy. W drugim eksperymencie pacjenci mają otrzymywać sativex, jedyny lek na bazie konopi dostępny w Polsce, ale zarejestrowany w leczeniu stwardnienia rozsianego, nie padaczki.

W eksperymencie z sativexem ma wziąć udział 15 pacjentów, 6 już podpisało zgodę.

Bachański chce wrócić do pracy. - Złożę wniosek do komisji bioetycznej, którego domaga się CZD, na badania w ramach eksperymentu. Ale chcę je prowadzić na dużej grupie 70 dzieci, bo tylko to ma znaczenie naukowe - zapowiada. 

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • 1P-LSD
  • Pierwszy raz

Jak najbardziej poprawny

Decyzja o wzięciu "słynnego" LSD nie była łatwa, lecz mój poziom autoświadomości nie dawał mi większego wyboru. Moje życie staneło w martwym punkcie, a dzięki marihuanie wreszcie przejżałem na oczy. Ale to temat na inną historię. Postanowiłem przekroczyć kolejną granice wiedzy poprzez zażycie sławnego LSD, które rzekomo pozwala geniuszom rozwinąć skrzydła a upadłym aniołom funduje mentalne piekło na ziemi. Cel był jasny, albo stane się nowym lepszym człowiekiem, albo utone gdzieś w odmętach szaleństwa. Jak widać moje oczekiwania względem tej substancji były bardzo wygurowane.

  • Etanol (alkohol)
  • Grzyby halucynogenne
  • Klonazepam
  • Marihuana

Substancje oraz dawkowanie: (ja) około czterdziestu dorodnych czarnogórskich grzybów o działaniu wyginającym wzory na kafelkach, zapijane jakimiś piwami pszennymi, na rozładowanie emocji niechcąca dwójka klona, kielich wódki i kilka gibbonów w obiegu. I ta jebana nikotyna. B: około 30 grzybów, wódka, 2 browary, klon dwójka i jakaś baka, ale nie dużo bo się mu nieco przysnęło. J: na naszych oczach koło dwudziestu grzybów, potajemnie – co się zemściło – jeszcze z pięćdziesiąt. Reszta ludzi, co kto jak, w opisie.

  • Dekstrometorfan
  • Pozytywne przeżycie

Pozytywne nastawienie, przyszykowany pokój, siostra i babcia w domu, ale bez problemów.

Dawka: 450mg