Dlaczego chcesz się zabić dopalaczem. Mówią...

Bałem się, że zapomnę oddychać. Rozniosło moją świadomość na kawałki - opowiada młody zielonogórzanin, który brał dopalacze. Teraz mówi "dziękuję"

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

gorzow.gazeta.pl
Michał Hałas

Odsłony

1555

Bałem się, że zapomnę oddychać. Rozniosło moją świadomość na kawałki - opowiada młody zielonogórzanin, który brał dopalacze. Teraz mówi "dziękuję"

- Moja siostra ma osiemnaście lat. Wszedłem po coś do jej pokoju, patrzę, a tam jakieś kolorowe paczuszki. Wyglądały jak opakowania po prezerwatywach. A na nich napis "Produkt kolekcjonerski, nie do spożycia przez ludzi". Od razu wiedziałem o co chodzi, ale dla moich rodziców to czarna magia. Nie przyszłoby im do głowy, że tak mogą wyglądać dopalacze - mówi Maciek z Zielonej Góry.

Lord Koks kontratakuje

W ostatnim miesiącu media donosiły o setkach zatrutych dopalaczami, jak na Śląsku. Były i ofiary śmiertelne. Są przesłuchania, zatrzymania, a działający w internecie handlarze nic sobie z tego nie robią. Na jednej ze stron w lipcu ogłoszono promocję. Na innej blondynka o pseudonimie Spoko reklamuje środki do pochłaniania wilgoci. Spoty zapewniają, że zakup proszku wybielającego to jedyny sposób na walkę ze złem tego świata. Na blacie pojawiają się specyfiki: proszki, tabletki, zielone susze. Z koszyka wypadają opakowania o nazwie "Kosior", "Baka", "Konkret", a nawet "Sztywny Misza". Nie brakuje także osławionego "Mocarza", przez którego w szpitalu wylądowało ponad 150 osób, a jedna wciąż walczy o życie. Inny sklep internetowy oferuje specyfiki o nazwach "Speedy Gonzales" lub "Lord Koks" z wizerunkiem Vadera, a także zielone ze śmiercionośnym "Tajfunem". To właśnie ten środek był przyczyną pierwszych zgonów po dopalaczach i powodem ekspresowej likwidacji tzw. fun-shopów w Polsce w 2010 r. Co z tego, jeśli epidemia "produktów kolekcjonerskich" lub "rozpałek do grilla" kwitnie w najlepsze.

- Policja podejmuje wszelkie działania, aby wyeliminować handel dopalaczami także w cyberprzestrzeni - zapewnia komisarz Iwona Kuc z Komendy Głównej Policji. Zastrzega, że nie zdradzi sposobów, w jaki policja ma zamiar uporać się z handlem zabronionymi substancjami w sieci.

Ten pierwszy raz

- Dopalacze dostępne teraz na rynku są dużo mocniejsze niż kiedyś. Pamiętam, jak pojawiły się w internecie. W głowie mi się to nie mieściło. Reklamowane jak cukierki. Z opisami działania. Jedne miały dać euforię, inne moc na wzór amfetaminy, jeszcze inne działały psychodeliczne. Myślałem, że to naciągacze, chcą wyłudzić pieniądze. Ale zamówiłem z ciekawości. To było "Diablo XXX". Kosztowało ok. 40 zł. Diabelstwo miało działać jak podwójna tabletka ecstasy doprawiona amfetaminą. Zrobiłem przelew i przyszły dwie czerwone tabletki w czarnym opakowaniu. Ostrzegali, żeby nawet nie myśleć o podwójnej dawce. Po godzinie od zażycia zrobiło mi się gorąco. Dziwne uczucie łaskotania w brzuchu i podniesione ciśnienie. Przez cały dzień miałem dreszcze. Totalny obłęd. Nie wiedziałem, co zrobić z myślami. Chciałem, żeby przeszło, ale to trwało i trwało. Zwykłe narkotyki nie mają takiej mocy - opowiada Łukasz z Nowej Soli

Era Tajfuna

Od 2007 r. jak grzyby po deszczu wyrastają sklepy z legalnymi dopalaczami, także w Zielonej Górze

W 2009 r. działały w Polsce 42 sklepy z dopalaczami, w lipcu 2010 było już ich ok. 260. W październiku 2010 z powodu zażycia środka "Tajfun" śmierć poniosły cztery osoby. Natychmiast na wniosek ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz zamknięto i opieczętowano większość obiektów. Wtedy na terenie kraju działało już 1300 takich sklepów.

- Pamiętam "Exotic", "Slice", "Chemistry", "Mind candy". Do wyboru do koloru. Pamiętam, jak kupiłem coś, co zapowiadali jako zamiennik LSD. To był koszmar. Całą noc spędziłem nad muszlą klozetową. W życiu tak nie wymiotowałem - mówi Sebastian spod Zielonej Góry. - Odechciało mi się tego raz na zawsze.

Urywa głowę i ręce

W Lubuskiem żniwo zebrała ostatnio mieszanka o nazwie "Heaven". Prawdopodobnie to dzięki niej w ciągu zaledwie doby do szpitala trafiło sześć osób, a dwóch mężczyzn z aresztu z Nowej Soli straciło życie.

- "Heaven" nie brałem. Za to miałem nieprzyjemność spróbowania głośnego "Mocarza". Nie polecam. Bałem się, że zapomnę oddychać. Rozniosło moją świadomość na kawałki. Nigdy w życiu nie brałem czegoś tak potwornego - twierdzi Bartek z Zielonej Góry.

- Dopalacze brałem w życiu kilka razy. Za każdym razem były to zielone susze mające naśladować marihuanę. Przynosili je czasem kumple, jeszcze w pierwszej erze dopalaczy. Nie siały spustoszenia. Nic groźnego ani szczególnego. Gorsze wspomnienie mam sprzed roku, kiedy po spaleniu jakieś dopalacza widziałem moje ręce obcięte do łokci. Bardzo sugestywna halucynacja. Utrzymywała się przez ponad pół godziny. Chodziłem po pokoju i głęboko oddychałem. W końcu się skończyło. Zawsze wiedziałem, że dopalacze to gówno, ale od tamtej pory... "nie, dziękuję" - kończy 24-letni student.

Infolinia o dopalaczach, policja przy Bachusie

Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Gorzowie uruchomiła specjalną infolinię - 800 060 800. Tu dowiecie się o negatywnych skutkach zażywania dopalaczy oraz o możliwościach leczenia. Infolinia jest także przeznaczona dla rodziców, którzy mają wątpliwości, czy ich dzieci zażywają dopalacze.

Natomiast zielonogórska policja wystawiła specjalne stoisko przy pomniku Bachusa na deptaku. Jest czynne do końca tygodnia w godz. 11-14. W tych godzinach dyżurują policjanci, terapeuci z Ośrodka Profilaktyki i Terapii Uzależnień oraz sanepidu.



Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • Benzydamina
  • Pierwszy raz

Słoneczny, wakacyjny dzień, wolna chata (z wyjątkiem kumpla z, którym zażyłem benze)

Początkowo mieliśmy w planie zapalić z kumplem, ale niestety dostawca zawiódł. Rozczarowani postanowiliśmy skorzystać z oferty apteki. Zdecydowaliśmy, że można stestować cieszącą się złą sławą benzydaminę. Na początku trochę się obawiałem, ponieważ po jej zażyciu miały wystąpić jakieś przerażające, nieprzyjemne halucynacje i przywidzenia. Jednak ciekawość działania tego specyfiku nie dała za wygraną. Postanowiłem spróbować sobie z kumplem po dwie saszetki na głowę. Po krótkim zapoznaniu się z FAQ dotczącym dawkowania itd., udaliśmy się do apteki. Kolega kupił 4 szaszetki.

  • Grzyby halucynogenne
  • Szałwia Wieszcza
  • Tripraport

Spotkanie z przyjacielem w moim domu. Nastrój miałem przedni. Czułem lekki strach pre

Witam, opiszę tutaj dwa tripy. Jeden na Szałwii Wieszczej, a drugi na grzybkach.
Postaram się, aby opisy były w miarę wyczerpujące. Nie będzie to łatwe, ze względu na substancje
i ich dawki. W szczególności grzybków. Ekstrakt Szałwii x20, natomiast porcja kosmitów wyniosła dokładnie 6,35 gramów po zważeniu.

  • Bad trip
  • Marihuana

Impreza na dworzu chłodną nocą na głębokiej wsi. Przypadkowe zażycie.

Bralem udział w imprezie na "działce" kolegi na głębokiej wsi. Kilku w miarę bliskich znajomych. Jako że to był już drugi dzień imprezy postanowiłem powstrzymać się od konsumpcji alkoholu. Nieco później na przyjęciu pojawili się znajomi gospodarza (moi tylko z widzenia) którzy byli dużo bardziej doświadczeni w konsumpcji środków psychoaktywnych (wręcz solidnie uzaleznieni). Już od dłuższego czasu chciałem ponownie spróbować marihuany, mając z nią dobre doświadczenia, więc bez oporów przystałem na ich propozycję zrobienia wiadra.

  • 25D-NBOMe
  • Pozytywne przeżycie

Pozytywne nastawienie dosyć ekscytujące ze względu na pierwsze podejście do tej substancji. Siedziałem w pokoju z siostrą.

Godzina 20:30 wrzucam kartonik 2.8 mg na górne dziąsło i zapuszczam świat wedlug kiepskich. Przychodzi siostra i ogląda ze mną. Nic się nie dzieje, nie moge sie doczekać, włączam kolejny odcinek i sie zczeło wejście.

 

T+0:30 Nie wiem czemu zaczełem czuć przerażenie, wszystko zaczeło wydawac się strasznę. Mówie do siostry że nie może mnie zostawić, ona na to ze posiedzi ze mną jeszcze jakiś czas. Zaczela patrzeć sie dziwnie i mówi do mnie że jedna źrenica jest malutka a druga wielka. Ale się tym zbytnio nie przejełem.