Mateusz Klinowski na swoim blogu pyta o zdrowy rozsadek prokuratury Seremeta, i jednoczesnie przedstawia całkowicie inne, obiektywne stanowisko Sadu Najwyższego.
Jutro znów mówię o marihuanie. Męczy mnie już ta, bez przerwy powtarzana, mowa-trawa. Zaczynam czuć chyba to, co czuje Lew Starowicz, który seks zastąpił telewizyjną gawędą. Lew ma tę przynajmniej przewagę, że jego mądrości są słuchane. Nikt bowiem nie zbija politycznego, ani jakiegokolwiek innego kapitału na zakazywaniu miłości. No, może poza Markiem Jurkiem.
Ale, gdy o narkotykach już mowa, w ostatnich miesiącach na ich temat przemówiły instancje najwyższe, recenzując rządowy projekt zmiany Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Oba głosy krytyczne, choć całkowicie inaczej. I tak, Sąd Najwyższy orzekł, że nowelizacja nie idzie odpowiednio daleko, a właściwym rozwiązaniem byłby dopiero powrót do przepisów z 1997 roku. Czyli ni mniej, ni więcej, ustawowa niekaralność za posiadanie narkotyków na własny użytek! Głos rozsądku, choć wołanie całkowicie na puszczy. Prokurator Generalny był mniej subtelny, starając się nie naruszyć logiki urzędu. Wsadzajmy do więzień wszystkich jak leci – zadekretował, jak się zdaje.
Dlaczego Andrzej Seremet udaje, że prokuratura i policja skutecznie walczą z narkomanią wsadzając do więzień jej ofiary – czyli konsumentów (rocznie 9 tys. osób jest skazywanych na karę pozbawienia wolności!)? Odpowiedzi dostarcza opublikowany niedawno raport The International Centre for Science in Drug Policy (ICSDP), podsumowujący dane dotyczące marihuany zbierane przez rząd USA na przestrzeni 20 lat.
Co w nim czytamy? Otóż, pomimo wzrostu w latach 1981-2002 wydatków na działania organów ścigania do kwoty 18 mld $ (wzrost o 600%), dostępność oraz moc marihuany wzrosły, cena zaś spadła o mniej więcej 58%. Obecnie marihuana, zwłaszcza w młodszych grupach wiekowych, cieszy się większą popularnością niż legalnie dostępne papierosy. Nielegalność marihuany, co widać zwłaszcza na przykładzie Meksyku, przyczyniła się do rozrostu struktur zorganizowanej przestępczości.
W samej Kalifornii (podobna liczna mieszkańców do Polski) czarny rynek cannabis przynosi 14 mld $ rocznie. Według urzędników stanowych przełożyłoby się to na 1.4 mld $ odprowadzanego podatku, gdyby tylko używkę tą zalegalizować.
W populacji dorosłych USA aż 42% deklaruje, że spróbowało marihuany, podczas, gdy w Holandii liczba ta oscyluje wokół 20%. W jaskrawy sposób pokazuje to, że dostępność do narkotyku nie zależy w prosty sposób od jego legalności / nielegalności. To USA na walkę z narkotykami za pomocą surowego prawa przeznaczają rekordowe sumy pieniędzy, także procentowo. Mimo to, w USA marihuana cieszy się największym wzięciem na świecie.
W kontekście tych liczb łatwo zrozumieć działania Andrzeja Seremeta. Prohibicja narkotykowa, którą od dziesięciu lat testujemy w Polsce i doprowadzamy do granic absurdu (dopalacze!), jest per saldo szkodliwa dla obywateli, ale przynosi korzyści organom ścigania i współpracującym z nimi instytucjom. Doświadczenia 40 lat wojny z narkotykami dobitnie to pokazują. Nic więc dziwnego, że wojną tą zainteresowane są przede wszystkim prowadzące ją instytucje.
Również w Polsce tysiące zarekwirowanych dopalaczy przekłada się na miliony dodatkowych złotych przekazanych przez rząd prywatnym laboratoriom. Karanie więzieniem za skręta wygenerowało dziesiątki tysięcy przestępstw narkotykowych, co zaowocowało utworzeniem w ramach komend policji kolejnych wydziałów do walki z narkotykami. I dziesiątkami tysięcy aktów oskarżenia, które prokuratura pisze według jednego schematu, bez wysiłku i bez refleksji. Ale bynajmniej nie za darmo. Badania Instytutu Spraw Publicznych pokazują wszystko czarno na białym. Dlatego niewielu je zna.
Wracając do raportu ICSDP. Nie tyle dowodzi on konieczności legalizacji i regulacji rynku narkotyków, co udowadnia, że wojna z narkotykami, jak zresztą każda wojna, jest świetną okazją do łatwego zarobku. A że jest to zarobek kosztem obywateli…
Nasuwa się następująca myśl – wojna z narkotykami to efekt współdziałania (niezamierzonego) zorganizowanej przestępczości i instytucji stworzonych do walki z nią. Kolejne prohibicyjne sprzężenie zwrotne, a i doskonała pożywka dla wszystkich fanów spiskowych teorii.
A propos spisków, nadal trwa zmasowana obrona OFE. O planach rządu dyskutują wszyscy, choć ich efekty dotkną nas za dekady. W tym samym czasie Andrzej Seremet i jego urzędnicy wsadzają ludzi do więzień, przeszukują mieszkania. Gdy zaś pojawia się próba reformy, bronią zastanego systemu używając frazesu o obronie Konstytucji. W obronie OFE ludzie gotowi są wyjść na ulice. W obronie aresztowanych i skazanych nie wychyla się nikt, nie apeluje prawie żaden dziennikarz. O samozwańczych obrońcach praw i wolności z sektora organizacji pozarządowych nie wspominając. Za dużo jest do stracenia. Panuje przecież prohibicyjny konsensus.
PS. W piątek powraca Bratko. Podobno będzie skakał na dopalaczach w Zakopane. Uważajmy na głowy…
Komentarze
czyli chcecie aby pieniądze przeznaczone na walke z tymi narkomanami wydać na ich leczenie.w sumie racja w podstawówce mówili że lepiej zapobiegać niż leczyć ale co ja tam będe pisał . Ćpun to ćpun i jeśli to było by legalne to nigdy bym tego nie spróbował zapewne.
W takim razie każdy, kto spróbował piwa lub zapalił fajke jest ćpunem bowiem to też są używki tyle, że legalne. Takie myślenie do nikąd nie prowadzi...
kurwa takie myślenie nie prowadzi do nikąd bo tak jest cały czas kurwa mać papierosy/alkohol też używka więc jestem ćpunem fajek bo pale je non toper a ganje 3/4x w tygodniu więc jestem konsumętem a jak mnie złapią to 2 lata więc jaki jest poziom myślenia tych w rządzie ? dillera nie złapią a jak złapią to 2-5 lat konsumęta tak samo 2-5 lat do odsiadki ale nie rozumiem tego czemu nie można mieć na własny użytek nawet tego grama? bo co ludzie zaczną się zabijać? wiecej przestępst będzie? to nie prawda jak by były coffiki w Polsce zapewne większa część konsumętów by przestała kraść i zarzywać innych używek + państwo by zarobiło na tym krocią i by nie musieli obcinać rent i emerytur !!
jestem za legalizacjo mj i haszyszu w polsce i jestem przeciwnikiem sklepow nocnych tzn calodobowych. jak jest taki sklep w malych miasteczkach i miastach, mlodziez potrafi doic alko calo noc. prowadzi to do awantur. w polsce alko to tradycja. niestety. ja nie nawidze alkoholu. jego dziala i skutow sporzycia. picie jest tepe. cofeeshopy w polsce w okolicach sklepow nocnych bylyby czestym miejscem wpadow, takiej 18-22 mlodziezy. polacy za agresywni na cofeeshopy. moim zdaniem prohibicje powinni zrobic i pozamykac te nocne. calodobowe. naprawde przez sprzedaz alkoholu w nocy jest wiele awantur. jak cofieshopy to nie nocne to moje zdanie. pozdr
j.w.
Cytat z tekstu powyżej :
W samej Kalifornii (podobna liczna mieszkańców do Polski) czarny rynek cannabis przynosi 14 mld $ rocznie. Według urzędników stanowych przełożyłoby się to na 1.4 mld $ odprowadzanego podatku, gdyby tylko używkę tą zalegalizować.
Jesli chodzi o nasz kraj i nasze podatki to dla mnie mija sie wszytsko z celem ... małe zarobiki kosmiczne podatki . H** im w oko wole kupić Mery Jane na lewo niż dorabiać naszych osłów. Co nie świadczy zę nie chciał bym legalizacji ;) ale bez podatku hehe
Większość ludzi pali lub chociaż spróbowało kiedykolwiek marijuany.Nikt sie z ludzi,którzy spróbowało nie skarżył na jej działanie.Odradzają nam tylko Ci co nigdy nie mieli z tym nic wspólnego,wogóle nie spróbowali.Jak,wiec ktokolwiek może mi zakazać czegoś o czym nie ma "zielonego" pojecia?
Chcą i bedą z tym walczyć,gdyż jest to dla nich bardzo dochodowy interes. A ja Wam mówię... Wyjdzmy i palmy! Wszystkich nie zamkną,a reszta przyjdzie ich odbic!
Weźmy wszystko w swoje ręce i ustalmy własne prawo!
mam cala armie dobrych ludzi z ktorymi krzywda sie nikomu jeszcze nie stala. Wyjdziemy na ulice jak trzeba bedzie jak bedzie widoczna mozliwosc przemowienia komus do rozsadku. Nie chcemy po prostu wygladac jak motloch ktory jest ciagniety cudzymi ideami TO SA NASZE IDEE NASZE ZYCIA I NASZA WOLNOSC a Wy (scena polityczna) PRACUJECIE DLA NAS A NIE MY DLA WAS. samozwanczy bogowie mowia mi jak mam zyc kiedy co robic, kogo kochac, jak przez zycie brnąć, a na koniec dnia gdy siadzie czlowiek w fotelu ma swiadomosc ze jesczze jedna zecz w jego zyciu chca te pazerne KURWY zmienic.
Nie nasza wina ze nie lubimy sie upijac, nie odpowiada nam poziom intelektualny osob ktore wola wypic nie cieszy nas brzydki zapach , zmora dnia nastepnego, i totalny brak zdolnosci motorycznych.
mnie jara spokoj gdy jestem zdenerwowany, jara mnie powiew swierzych pogladow gdy zycie przytlacza za bardzo
Dlaczego zawsze w naszych zyciach, w jego aspektach, ktore w zaden sposob nie wplywaja na zycie innych, chca mieszać ci , których kompletnie sprawy te nie dotycza
Przyklad Ojca Rydzyka prosze powiedizec mi kto ma za zle ks. Rydzykowi ze przyjmuje datki mniejsze czy wieksze od swoich wyznawcow ;] Kto ma za zle ze ojciec Rydzyk jezdzi maybachem i prowadzi odwierty. Ci którzy nawet nie sluchaja radia maryja, ci ktorzy na jasnej górze byli tylko z wycieczka szkolna.
tak to jest cos co jest dla nas obce wydaje sie nam obce, nie an miejscu, zbedne, a gdy towarzysza temu widoczne roznice to juz jest teren kultywacji obyczajow czyyyyyylii zaczynamy walczyc o swoje zdanie bez wzgledu na to cy jakakolwiek potecjalna zmiana w jakikolwiek sposob wplynie na nasze zycie
PS Hitlerowcom tez wydawalo sie ze stanowią prawo, ze moga tworzyc swiat wg swojej woli, a jednak zostali zjedzeni. Nie każcie nam zjadac was. Bo watpie by ktos lepiej w tym nedznym kraju nadawal sie do jego rzadzenia.
Oby każdy w porę zdążył ujżeć światło...
Ale pamiętajmy, że nawet Niderlandy zmierzają ku zmniejszeniu swojej wolności narkotykowej, jakby ograniczona ona od początku nie była.
Dobrze by było jakby ktos madry napisal odpowiednie pismo do odopowiednich ludzi i przedstawil im przewidywane zyski ze sprzedazy opodatkowanej ganji (coffeeshopy albo apteki-bedrocan). Zasostrzenie warunkow sprzedazy zeby nie robic z tego dopalaczy. Wg mnie ciekawe...