- Za jakiś czas będziemy zdziwieni, że to było karane. Tak jak się dziwimy, że homoseksualizm był karany śmiercią - mówił członek PAN, neurobiolog prof. Jerzy Vetulani. Na wykładzie w Wyższej Szkole Bankowej opowiadał o leczniczych właściwościach konopi.
- Konopie bardzo wiele dały ludzkości. Dzięki nim podbiliśmy świat, bo to z nich były pierwsze liny okrętowe - zaczął wykład prof. Vetulani. I przypomniał, że nie służą one tylko do palenia w celach rekreacyjnych - robi się z nich wiele przedmiotów codziennego użytku.
Ale od wieków wykorzystywane były głównie jako środki przeciwbólowe. - Konopie palono od czasów neolitycznych. Mamy dowody w postaci znalezionych przyrządów do palenia - zapewniał profesor. I wyliczał choroby, przy których stwierdzono leczniczy wpływ marihuany (czyli suszu kwiatów i liści konopi). To m.in. choroba Alzheimera, przykurcze mięśniowe, choroba dwubiegunowa, osteoporoza, choroby nowotworowe, świąd, anoreksja, astma, gronkowiec, cukrzyca, stwardnienie rozsiane czy jaskra. Głównie zmniejsza ból, ciśnienie i rozszerza oskrzela. Redukuje też stres i wymioty oraz poprawia nastrój.
Redukuje agresję
Zdaniem profesora marihuana, wbrew powszechnym twierdzeniom, nie powoduje schizofrenii. - Liczba zachorowań powinna rosnąć razem z popularnością marihuany. Połowa młodzieży szkolnej powinna chorować na schizofrenię - zauważał Vetulani. - Tymczasem od lat ryzyko zachorowania utrzymuje się na poziomie 1 proc.
Zdaniem profesora najciekawsze są jednak efekty leczenia jednej z najcięższych odmian raka mózgu - glejaka. - Zwykle pacjent umiera w ciągu trzech-czterech miesięcy od postawienia diagnozy. Poznałem chorego człowieka, który przyjmował olej konopny i po dziewięciu miesiącach był zupełnie sprawny - opowiadał Vetulani.
Profesor wyjaśnił, że dzięki substancji psychoaktywnej - tetrahydrocannabinolowi (THC) - konopie wpływają na części mózgu odpowiedzialne za pamięć, odczuwanie bólu, przyjemności, apetytu i nastrojów oraz układ ruchowy. A także na poziom lęku i agresji, który zresztą redukują. Neurobiolog nie zapomniał również o szkodliwym wpływie konopi na pamięć i ich właściwościach uzależniających. - Marihuana działa na ośrodek nagrody w mózgu i może powodować uzależnienie jak alkohol czy hazard - mówił. Ale przywołał także nowsze badania. Wynika z nich, że marihuana szkodzi dużo mniej, niż do tej pory sądzono: uzależnia tylko 10 proc. użytkowników. Dla porównania, zawarta w papierosach nikotyna uzależnia 30 proc. użytkowników, a alkohol 15 proc. Największe, zdaniem profesora, zagrożenie ze strony marihuany to upośledzanie zdolności ruchowych, tak ważnych np. podczas prowadzenia samochodu.
- Marihuana ma wielki potencjał medyczny, który jest niewykorzystywany z powodu lęku przed uzależnieniem. - Tymczasem odmawianie jej potrzebującym jest okrucieństwem - mówił.