O godzinie 14:00 zarzuciłem dwa kartony z AL-LADem. Spakowałem do plecaka potrzebne materiały i wyruszyłem w podróż której celem była ambona (taka wieżyczka postawiona przez leśniczego czy tam myśliwego) z widokiem na wielką łąkę otoczoną lasem. Jedna z dróg prowadziła przez las, tę też obrałem. Wyszedłem z domu jakoś o 14:20 i wyruszyłem do lasu.
Tymon Tymański: Narkotyki to bardzo ambiwalentny temat
Wywiad z R. Tymańskim z Maci Pariadka.
Tagi
Źródło
Odsłony
15573No to dragi. Mówiłeś o przypalaniu, a czy miałeś jakieś doświadczenia z kwasem z grzybami itd?
Narkotyki to bardzo ambiwalentny temat.
Mogę powiedzieć, że zjednej strony narkotyzowałem się chętnie i to w okresie, kiedy drugi nie były zbyt modne. To były Iata 1984-85, przypalanie było tajemnicą poliszynela i czymś w bardzo dobrym tonie w towarzystwie alternatywnym, ale gandzia była tak słaba, że trzeba było spalić cztery cybuchy, żeby się ujarać. Byłem wtedy zachwycony jaraniem gandzi, byłem zachwycony swoim słowotokiem, który następował trzy razy szybciej niż zwykle, nachodziły mnie jakieś totalne dygresje - zlew na całego. I z dzisiejszej perspektywy muszę powiedzieć, że pierwsze doświadczenia z dragami były bardzo otwierające. Może zapodam tu jakąś prostą teoryjkę - wydaje mi się, że narkotyki otwierają czakram duchowości, czy jak to się nazywa i pojawia się pytanie: co z tym dalej zrobimy. Bo jeżeli się poleci w dziesięć Iat palenia bez przerwy, to się można znależć w dupie, można po prostu odlecieć, sczeznąć, zakurzyć się, tak jak wielu moich kolegów. A jeśli chodzi o mnie, to ja chcę być uczciwy, bo tu nie ma co oszukiwać: cztery razy dmuchnąłem w życiu koks, tyle razy amfetaminę dmuchnąłem, chyba trzy razy wziąłem w życiu kwasa, raz wziąłem grzyby i przypaIałem przez 10 Iat od imprezy do imprezy, nie codziennie, ale tak, powiedzmy towarzysko, co dwa tygodnie. Ale pojawił się w pewnym momencie jednomachowy, kilerski stuff z Holandii. Zacząłem więc uciekać z tej imprezy, choć na początku szukałem nawet w drugach przejścia na drugą stronę, szukałem w nich czegoś duchowego.
Pamiętam, że jak wziąłem kwasa, to wymyśliłem sobie, że biorę go w intencji poznania, bo chciałem poznać naturę rzeczywistości. Wiadomo, oczytałem się Morrisona, jakichś innych debili, teksty Lenona znałem od dziecka po polsku i od wieku 12 lat marzyłem o tym, żeby wziąć LSD. To był dla mnie totalny trip, po prostu musiałem to zrobić. I to dopiero na początku lat 90-tych udało mi się poeksperymentować z tymi rzeczami i mam ambiwalentne zdanie na temat narkotyków. Z jednej strony uważam, że jeżeli ktoś czuje, że musi ich spróbować, to ja mu tego nie zabronię. Nie chcę do tego zachęcać, ale uważam, że jeżeli ktoś czuje, że musi to zrobić i czuje, że ma siłę, żeby się tym nie zamasturbować na śmierć, to chyba musi to zrobić. Ale z drugiej strony jest to totalna pułapka. Nawet nie chodzi mi o narkomanię, chodzi mi po prostu o onanię. Paląc gandzię w pewnym momencie zszedłem już z etapu poszukiwania na pułap towarzyski, jarałem, bo wszyscy mi dawali gandzię, już nie chciałem jarać, chciałem się wyrywać. Z browarem jest tak, że działa totalnie po polsku, prosto. Wypije się go, jest człowiek głupszy, ale generalnie jesteś tym samym Krzysztofem, jesteście tymi samymi chłopakami, ja też jestem tym samym Ryśkiem. Jestem może troszeczkę mniej szybki, głupszy, trochę się zaczynam jąkać, ale generalnie on nie działa na umysł tak drastycznie, jak na przykład drugi, które zmieniają go, albo przestawiają cię jakoś, pojawia ci się druga rzeczywistość. Jedziesz sobie taką malutką lokomotywką po bocznym torze i wydaje ci się, że to prawda - szczególnie jak jarasz 10 Iat. To się dzieje z moimi kolegami: przychodzę, patrzę i mówię do kolesia: "Słuchaj, stary, byłeś dla mnie kultową postacią, jesteś moim idolem z czasów dzieciństwa", a on "Tak, świetnie, ale masz jakiś towar?". Spotykam się z gościem, który normalnie ma osobowość jak moja, albo wasza, ale ma 2/3 tej osobowości przywalone kamieniem młyńskim z własnej woli i nie może się z tego podnieść. I to jest załamujące, chciałem tego gościa zobaczyć jak jest trzeżwy, jak biega rano z czystą głową.
Wiadomo, że każdy się może upierdolić czy upalić, ale gość jest z własnej woli 10 Iat we wnykach takich, że po prostu szkoda patrzeć na taki marnujący się talent. To było dla mnie totalnie dołujące doświadczenie, zrozumiałem czemu taki gość nie robi kariery. I nie chodzi mi o to, że on nie rozmawia w talk show, w Wywiadzie z Wampirem, ale czemu on na przykład nie wydał dwudziestu płyt, czemu go nie ma np. w Nowym Jorku, o to mi chodzi, bo mógłby to robić, bo jest bardzo zdolny. Puszcza mi jakieś fajne, naprawdę zajebiste rzeczy, a ja mówię "Fajne, co ty tutaj jeszcze robisz?". "A, przyjechałem na wykład, wiesz, zapaIisz?". "Nie, dziękuję". "Na wykład przyjechałem, spóĽniłem się trzy godziny, ale mam okna, zobacz". Pokazuje mi jakieś szare ramy okienne, które, wyrwane skądś, ktoś mu dał. On: "Nic, fajnie, te okna przynajmniej mam, pojadę na wiochę z oknami". Zappa nie nagrałby tylu zajebistych płyt, gdyby palił w kółko. To jest ten aspekt właśnie narkotyków, którego nienawidzę, zresztą to samo z alkoholem.
Czyli twoja piosenka "Drugi to syf" była szczera?
Była szczera, choć uważam, że one mi coś otwarły. Jak sobie przypominam swój pierwszy odjazd na trawie w roku 1985 w Remoncie, na "Poza kontrolą" , to widzę totalny odjazd. Mam wrażenie, że te odjazdy dragowe, te najsilniejsze odjazdy dragami, które z reguły są przy pierwszym, drugim albo trzecim razie to są otwarcia czapy, otwarcia wręcz duchowe, na inne aspekty rzeczywistości, na płynne aspekty rzeczywistości, na to że ona jest inna, że nie jest solidna, że może się wszystko zmienić, że nagle okazuje się że szczury mogą być bossami cywilizacji, to są rzeczy jak z science fiction, historie zupełnie poboczne, które, jeżeli wejdziemy w nie totalnie, mogą się okazać pożyteczne, bo łapiemy relatywny stosunek do świata, dystansik. Ale to się może stać pułapką i to jest właśnie problem z drugami:
silne osoby mogą sobie dawkować, powiedzieć sobie kiedy wychodzą, albo kiedy używają tego całkowicie zabawowo, a są osoby, które w to wchodzą i nawet nie muszą być narkomanami, ale wiadomo, że taki gość nie funkcjonuje już normalnie bez trzech browarów dziennie albo bez macha gandzi. Przestałem palić gandzię w roku chyba 1993 i przez trzy lata byłem bardzo anty-gandziowo nastawiony, nie paliłem w ogóle gandzi, stwierdziłem, że to jest syf, zmienia osobowość, w ogóle gówno.
Neofita.
Tak jest. I przyjechał Lester Bowie, który był totalnie trzeĽwym,
fajnym facetem, a palił codziennie przez 35 lat, totalnie
uduchowiony facet, totalnie kumaty otwarty, zero w ogóle
protekcjonalności. Gość, który znał Davisa, znał Coltrane"a,
znał Dolphy"ego i mówił, że to byli zwykli ludzie. Po prostu
zwykły facet. Palił jointy przez dwa lata z Marleyem na Jamajce,
znał się z nim, chodził do niego, grał z Fela Kutim 7 miesięcy.
I gość mówi do mnie: "Wiesz, tak wygląda kwestia
narkomanii, stary. Zobacz, rozmawiamy, ile wypiłeś browarów?".
Ja mówię:
"Cztery", a on "A ja jeden sączę, widzisz,to
jest tylko kwestia umiarkowania. Jak się tego więc nauczysz,
wygrasz", też był wagą poczułem, że to jest klucz,
faktycznie, że jeżeli nauczysz się wyważać, to wszystko będzie
OK. Pomyślałem sobie "A, ujaram się z nim". Poczułem,
że wpadłem w gówno: mam sztywne poglądy, już się złapałem
na neofityzm. Ujarałem się z nim potwornie dwa razy i teraz też
mi się to zdarza raz na dwa lata, żeby udowodnić sobie, że
nie jestem żadnym pierdolonym neofitą. Aczkolwiek jeżeli
chodzi o drugi cięższe typu koks czy amfa, to już nie wracam
do tych doświadczeń, ponieważ mam tak złe wspomnienia, czuję,
że biorąc drugi żyjemy w pożyczonym czasie, tak jakbyś dostał
kartę kredytową i masz tam 15 jazd, czy 2000 jazd za darmo, ale
2001 jazda może być ostatnia, albo może być bardzo niedobra i
może ci mózg całkowicie rozwalić, może wszystko się odwrócić
i może być tak jak z jednym z moich kolegów, który wyszedł
przez okno z wieżowca. To jest kwestia tego, kiedy wypali się
dobra karma, jak to się mówi w buddyzmie. Mówi się żartobliwie,
że jest 5000, czy 30000 ejakulacji na życie - ale te z ręki się
nie Iiczą- i podobnie jest z drugami, tylko po prostu niektórzy
mają trzy, niektórzy mają pięć, niektórzy mają tysiąc
jazd. Ale jak widzę, że młodzi goście walą tysiąc kwasów i
potem się okazuje, że mają jakieś dziury energetyczne w aurze,
czuję, że facet coś stracił, że jesteś z gościem, a on nie
wyczuwa wszystkich spraw, mówimy o czymś, a on jest gdzie
indziej, nie czuje wszystkich wibracji. Mówię o kontakcie, nie
mówię o metafizyce.
No i tak działają drugi. Ja generalnie przestrzegam, żeby
bardzo uważać z tymi rzeczami, na pewno dają otwarcie, które
co prawda można uzyskać normalnie, ale jeżeli ktoś czuje, że
musi choć raz sprawdzić jak to jest, to niech spróbuje, ale
tylko wtedy, gdy czuje, że ma jakąś samokontrolę. A jeżeli
po prostu czuje, że nie musi i to nie jest dla niego, to niech
tego nie bierze bo to jest syf. Ale że one są zupełnie złe to
nie powiem, ponieważ nic nie jest dla mnie złe, wszystko jest
relatywnie dobre albo złe, zależy od tego z jakiego patrzymy
punktu widzenia. Rzecz zła może być zupełnie dobra, kiedy
jest widziana z innej perspektywy. Czytałem ostatnio wywiad z
Dalajlamą w Wyborczej i tam był poruszony temat aborcji. I tam
wyszedł typowy dla buddyzmu relatywizm, który nie jest moją
ideologią, tylko po prostu jak się wchodzi w buddyzm, to się
tym obrasta. Takie tao, na zasadzie: "Jaka jest pogoda? ,
"A co ci powiedzieć, jak wolisz, z jednej strony pada
deszcz, a z drugiej- świeci słońce i to jest w tym samym
momencie, naraz. Na co wolisz patrzeć, na aspekt deszczu czy na
aspekt słońca? To się dzieje w tym samym momencie i jest jedną
wielką rzeczywistością".
OCR, reszta: bujnos
Komentarze
wpisałem sobie w googlu fajne narkotyki bo chciałem znależć coś ciekawego, żeby arta dodać patrze a tu taka niespodzianka :)
oj ludzie ludzie , odłóżcie wszystkie gówna i chyćcie sie za zielony temat, co prawda wczoraj przyjąłem 2 guziki a tydzień wcześniej tryba ( acid) (kw.) ale oprócz tego to pół roku bawie się na trwie i jest kurewsko spokkkkkkkkkkko !?
zielona bania , zaraz taka będzie - a wy na co czekacie , dzisiaj jest Carl Cox a mnie brakło kurwa mać 40 zł . wszystko już czeka w kieszeni a mnie brakuje pare marnych groszy , ale na Mayday sobie to odbije 50 razy mocniej - miłej zabawy dla tych którzy tam są
jesteś mądry Panie Tymański, i zgadzam się..dragi pozwalają poczuć zycie tochę inne, alternatywne, ale kiedy stają się ucieczką przed codziennością, wtedy jest chujnia ;*