Biorą dopalacze bo życie na trzeźwo jest nie do udźwignięcia

Rozmowa z Teresą Maksimowicz, specjalistą terapii uzależnień w Centrum Zdrowia Psychicznego w Słupsku.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

gp24.pl
Magdalena Olechowicz

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła.

Odsłony

880

Zatrute osoby trafiają na SOR szpitala w Słupsku, ponieważ są to stany zagrożenia życia i muszą być podjęte intensywne działania medyczne. Dopiero później, po kroplówkach, płukaniach żołądka, ale często jeszcze w psychozie, po kilku dniach, te osoby trafiają do nas. Jaka jest to skala?

Trudno podać mi liczby, ale połowa pacjentów, która trafia na nasz oddział detoksykacji, trafia tam z powodu dopalaczy. W skali miesiąca jest to około 20 osób. Zapotrzebowanie jest jednak o wiele większe, ale więcej osób nie jesteśmy w stanie przyjąć. Ograniczenia wynikają z kontraktu z NFZ. Mamy tylko pięć miejsc detoksowych, ale gdyby było ich 20 to byłoby akurat.

Czy w wakacje osób zażywających dopalacze przybywa?

Zdecydowanie tak.

Jacy to ludzie?

Jeszcze parę lat temu byli to głównie ludzie bardzo młodzi, niepełnoletni. Teraz mniej więcej połowa pacjentów to ludzie dorośli, mający rodziny i dzieci.

Jak motywują zażywanie dopalaczy? Po co to robią?

Zawsze jest ta sama przyczyna - z czymś sobie nie poradzili wcześniej. Często mówią, że życie na trzeźwo jest nie do udźwignięcia. Przekładając to z ich języka, oznacza za dużo napięcia, stresu, z czymś sobie nie radzą, na coś się nie godzą. Nieuzależniona dorosła osoba podchodzi do tego tak, że jest problem, to trzeba go rozwiązać, a uzależniona osoba ucieka w narkotyki lub alkohol, aby choć na chwilę oderwać się emocjonalnie i mentalnie od problemu. Ale ten problem nie zniknie.

Ta motywacja pasuje mi bardziej do osób dorosłych. A młodzież jak motywuje zażywanie narkotyków?

Młody człowiek chce spróbować różnych rzeczy, bo jest ciekawy, chce być akceptowany w grupie, to jest naturalne i zgodne z rozwojem. Są jednak osoby, które spróbują i nie uzależnią się, a są takie, które w to „chlupną”. I tu jest zawsze potrzeba wsparcia w domu, jeśli rodzic jest w kontakcie emocjonalnym z dzieckiem. Jednak rodzice dzisiaj z różnych powodów nie są w kontakcie z dzieckiem i wtedy to dziecko w sposób naturalny odpływa i rodzic się nie orientuje, że coś jest nie tak.

A jak ma się rodzic zorientować?

Na przykład, nie tak dawna sytuacja - dziewczyna wróciła z imprezy i zachowywała się inaczej niż zwykle. Nie agresywnie, ale nadmiernie się wygłupiała, skoczyła ojcu na plecy i to zwróciło jego uwagę. Nie ma więc reguły. Każdy reaguje inaczej. Każda zmiana zachowania, każde odchylenie od normy powinno zwrócić naszą uwagę i trzeba dopytać, co się dzieje. Dziecko może być senne albo nadmiernie pobudzone. Zawsze widać też to po oczach, źrenice reagują na środki psychoaktywne. Dobrze też jest wiedzieć, z kim się koleguje dziecko, jeżeli zmienia towarzystwo, wraca później, niż się umówiło z rodzicami, trzeba się tym zainteresować.

Nastolatek nie zawsze powie nam prawdę.

Często takie pytania traktuje jak ograniczanie jego wolności. Dlatego nie do przecenienia jest czas spędzony z dzieckiem na co dzień, rozmowy przy posiłkach. Trzeba po prostu być z dzieckiem. Rozmawiać o rzeczach niby neutralnych, a w pewnym momencie samo nam powie. Rodzice mają trudno, bo czasy są takie, że mamy mało czasu na wspólne bycie, a to jest konieczne. Ostatnie wydarzenia, mam tu na myśli zabójstwo w Głobinie popełnione przez młodą kobietę będącą pod wpływem dopalaczy, pokazują, że mogą to też być zachowania agresywne.

I to jest nawet dużo bardziej prawdopodobne, że wystąpią zachowania agresywne, dlatego, że psychoza, która się wytwarza pod wpływem dopalaczy, jest wielką niewiadomą. W szpitalu bardzo często mamy do czynienia z zachowaniami agresywnymi. Zaczyna się wtedy od tego, że trzeba zabezpieczyć pacjenta pasami, podać leki, które spowodują, że psychoza minie i wtedy dopiero można próbować rozmawiać.

Czy dopalacz uzależnia tak samo jak narkotyk?

Jeszcze głębiej. Dopalacze są klasyfikowane jako uzależnienie krzyżowe, bo tam jest dużo różnych substancji. Dopalacze są jak rosyjska ruletka, bierzesz i nie wiesz, czy przeżyjesz. Ta sama substancja, pod tą samą nazwą może mieć zupełnie różny skład. Dilerzy to modyfikują i nie jest to czysta substancja. Mieliśmy już takie sytuacje, że osoba, która kupiła sobie „buszka” (nazwa dopalacza), bo wcześniej czuła się po tym fajnie, znowu kupiła niby to samo, ale działanie było zupełnie inne. Poprzednim razem było fajnie, a następnym stracił przytomność. Po jednym buchu może obudzić się na SORze, o ile się obudzi. Na SORze jest wiele takich sytuacji, że po dopalaczach ludzie leżą w śpiączce przez kilkanaście dni.

Czy pani pacjenci mówią, skąd mają dopalacze?

Można sobie kupić od dilera, kontakt łatwo jest zdobyć wśród rówieśników. Plagą jest kupowanie w internecie. Na czeskiej stronie był sprzedawany ostatnio lek antydepresyjny, który miał w składzie metamfetaminę.

Oceń treść:

Average: 2.3 (6 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Grzyby Psylocybinowe
  • Pierwszy raz

Własny dom, późne lato, godzina ~17:00, ciepło, ale nie gorąco. W głowie mętlik, plus ciekawość i lekki strach przed nieznanym.

Dawno to było, wyciągam wspomnienia z archiwum, więc mam nadzieję, że ząb czasu ich za bardzo nie nadgryzł. Właśnie teraz, w sierpniu, przypada czwarta rocznica naszej znajomości. Powiedzieć, że jest niezwykle owocna, to jak nic nie powiedzieć, ale o tym możecie się przekonać sprawdzając moje poprzednie TR. 

 

  • Dekstrometorfan
  • Marihuana

Set & settings - Noc, mój pokój, starzy w domu.

Dokładne dawkowanie - 450mg DXM + 2 wiadra MJ

Wiek i doświadczenie - 21 lat. Marihuana, Haszysz, Salvia divinorum, Grzyby, LSD, Amfetamina, Efedryna, Kodeina, Alkohol, DXM, Benzydamina, Mieszanki ziołowe z dopalaczy.

  • Pierwszy raz
  • Powoje
  • Wilec trójbarwny

Pierwszy kontakt z psychodelikiem (oprócz zioła 2 razy), mimo wiedzy, że mogę dostać bad tripa w ogóle się nie bałem. Byłem podekscytowany nowym doświadczeniem. Ziomków, z którymi wtedy widziałem się 2 raz w życiu, oprócz przyjaciela, którego dobrze znałem. Pierwszy raz u kolegi i w jego mieście, Siemianowicach Śląskich. Kompletnie o siebie nie zadbałem, a bad tripa nie dostałem pewnie przez to, że miałem w to wyjebane.

To był mój pierwszy kontakt z psychodelikiem. Zrobiłem ekstrakt wodny z 16g nasion, nie miałem czym tego zmielić, a musiałem spieszyć się na pociąg, więc wrzuciłem całe nasiona do słoika i zalałem 0,5l wody na 4 godziny, do jego urodzin. To było 2 lata temu, więc nie pamiętam kiedy zaczęło działać.

  • MDMA (Ecstasy)