Godzina zażycia : 22:00
Stanisław Michalkiewicz w serii swoich videoblogów odpowiada na pytania Internautów. Jedno z nich dotyczyło stosunku publicysty „Najwyższego Czasu!” do narkotyków. Jego odpowiedź wielu może zaskoczyć.
Stanisław Michalkiewicz w serii swoich videoblogów odpowiada na pytania Internautów. Jedno z nich dotyczyło stosunku publicysty „Najwyższego Czasu!” do narkotyków. Jego odpowiedź wielu może zaskoczyć.
– Panie Stanisławie, jaki jest Pana stosunek do narkotyków? Mówię tutaj o narkotykach miękkich i twardych. Jakie stanowisko powinien zająć Kościół wobec nich? Czy Kościół Katolicki powinien tępić marihuanę? – zapytał jeden z Internautów.
Publicysta „Najwyższego Czasu!” odpowiedział zaskakująco szczerze:
No Kościół powinien tępić szatana i wszystkie sprawy jego. Natomiast marihuana, jeżeli służy szatanowi… no myślę że przynajmniej bardzo mu ułatwia sytuację (śmiech – red.).
Mój stosunek do narkotyków to zależy, bo ja nie mam takiej biegłości w narkotykach twardych, miękkich. Nawet nie wiem co to jest.
Z narkotyków to, jeśli to jest narkotyk to bardzo lubię wino i koniak. Ale taki stosunek mam ambiwalentny, bo jedne narkotyki lubię, inne niekoniecznie.
Kiedyś we Francji byłem i byli tam tacy hipisi i mieli LSD. Spróbowaliśmy tego LSD, ale uważam że to jest przereklamowane.
Działanie tego specyfiku polegało na tym, że po jakimś czasie po zaaplikowaniu, to nie mogliśmy powstrzymać ataku śmiechu, ale poza tym doznania po winie czy koniaku są znacznie lepsze.
Lekki strach przed nieznanym, lekkie podekscytowanie, dobry nastrój. Miejscem doświadczenia był niewielki ciemny pokój z wyjściem na balkon.
Godzina zażycia : 22:00
Osaczony miejską dżunglą, siedząc na ławce z dziewczyną, synchronizuje się telefonicznie z Darkiem i zarzucam pierwszy dietyloamid kwasu d-lizergowego lub jak to mówią ćpuny „kwas”, tuż pod spragnione mistycyzmu dziąsło. Godzina później. Tym razem już w pierwszej fazie bani nazywanej przeze mnie „fazą pijaństwa”. Wkładam radośnie drugą część wyprawy na sąsiednią część jamy ustnej. Do autobusu dosiada się psychodeliczny kompan. Po jakimś czasie zaczynają mnie delikatnie smyrać po oczach fraktale. Nie długo później pojawia się efekt falujących geometrii.
Od pleneru w stolicy, przez jazdę pociągiem aż po tripowanie w domu :)
Część pierwsza
Czas wakacji, własnie wrociłam z tygodniowego wypadu nad morze. Zmeczenie i wykonczenie organizmu dawało sie we znaki. Dzwoni kumpela, za chwile pojawia sie w drzwiach i mówi, żebym pakowala manatki. Tłumacze, ze musze odpoczac, ale juz wiem co ma na myśli: "narkotyczny wypad". Do czego jak do czego, ale do tego typu rozrywki nie trzeba mnie dlugo namawiac. Jedziemy do najpiekniejszego panstwa, ktore moze zapewnic nam te atrakcje.