Radosna kosmologia - przedmowa, fragmenty

Radosna kosmologia: książka arcyciekawa, opisująca odmienne stany świadomości osiągnięte poprzez używanie narkotyków psychodelicznych.

Tagi

Źródło

?

Tłumaczenie

Globtroter

Odsłony

7247
<!- Poczatek artykulu-> Radosna Kosmologia jest wyśmienitym zestawem słów opisujących doświadczenia dla których nasz język nie posiada słownika. Aby zrozumieć tę piękną lecz trudną książkę dobrze jest stworzyć sztuczne rozdzielenie świata zewnętrznego i wewnętrznego. To jest oczywiście dokładnie to rozdzielenie które Alan Watts chce abyśmy przekroczyli. Watts gra w werbalną grę posługując się zachodnim językiem co usprawiedliwia czytelnika podążającego za konwencjonalnymi dwudzielnymi modelami.
Zewnętrzny i wewnętrzny. Zachowanie i świadomość. Zmienianie zewnętrznego świata jest talentem i obsesja naszej cywilizacji. Przez ostatnie dwieście lat zachodnie monoteistyczne kultury zwracały się ku światu zewnętrznemu i przemieszczały obiekty z zadziwiającym efektem. Jednak w ostatnich latach nasza kultura zdała sobie sprawę z zachwianej równowagi. staliśmy się świadomi niepoznanego wewnętrznego wszechświata niezbadanych obszarów świadomości.
Ten dialektyczny trend nie jest nowy. Cykl taki pojawiał się w wielu cywilizacjach i życiu ludzi. Zewnętrzne powodzenie materialne pociąga za sobą rozczarowanie i podstawowe pytania "dlaczego" i odkrycie świata wewnątrz - świata nieskończenie bardziej złożonego i bogatszego od sztucznych struktur świata zewnętrznego, które są projekcjami ludzkiej wyobraźni. W końcu logiczny pojęciowy umysł włącza się, rozpoznaje głupią nieodpowiedniość kruchych systemów, które wywiera na świat, zawiesza twarda kontrolę samego siebie i przywraca dominację poznania przez doświadczenie.
Mówimy tutaj o polityce systemu nerwowego - oczywiście tak skomplikowanej i ważnej jak polityka zewnętrzna. Polityka systemu nerwowego angażuje umysł przeciwko tyranizującemu werbalnemu mózgowi wyrzekającemu się związku z organizmem i światem którego jest częścią.
Tu pojawia się piąta wolność - wolność od wyuczonego, kulturowego umysłu. Wolność aby rozszerzać własną świadomość poza sztuczną kulturową wiedzę. Wolność aby przejść z ciągłego zajmowania się werbalnymi grami - grami społecznymi, grą ego - do radosnej jedności z tym co istnieje poza.
Mamy tutaj do czynienia z kwestią która nie jest bynajmniej nowa. Przez stulecia rozważali te sprawy mistycy, filozofowie doświadczenia religijnego, nieliczni i naprawdę wspaniali naukowcy którzy zdołali przekroczyć granice naukowej gry. Zostało to zauważone i opisane przez wielkiego amerykańskiego psychologa Williama Jamesa :
... nasza codzienna świadomość, racjonalna świadomość jak ją nazywamy, jest jedynie jednym wyjątkowym rodzajem świadomości, podczas gdy istnieją formy świadomości zupełnie innej. Możemy przejść przez życie nie podejrzewając ich istnienia; lecz stosując żądany bodziec pojawiają się w całej swej okazałości, określone formy mentalności, które prawdopodobnie mają pole zastosowania i adaptacji. Żaden obraz wszechświata w swej całości nie może być ostateczny co sprawia, że nie wiemy jak traktować te odmienne stany świadomości przerywane codzienną świadomością. Mogą one determinować postawy lecz nie dostarczą nam przepisów, otwierają pewien obszar lecz nie dają mapy tego obszaru. W każdym wypadku zapobiegają przedwczesnemu zamknięciu naszego obrazu rzeczywistości. Spoglądając wstecz na moje własne doświadczenia, wszystkie one zmierzają w stronę pewnego rodzaju wglądu, któremu przypisuję metafizyczną wartość.

Jakie bodźce są potrzebne i wystarczające aby przywrócić dominację poznania i otworzyć "potencjalne formy świadomości"? Filozofowie indyjscy opisali setki metod, podobnie jak japońscy buddyści. Mnisi naszych zachodnich religii dostarczają więcej przykładów. Meksykańscy uzdrowiciele i przywódcy religijni z grup indiańskich obu Ameryk przez stulecia stosowali święte rośliny aby wywołać poszerzenie świadomości. Niedawno nasza zachodnia nauka dostarczyła w formie chemikaliów bezpośrednie techniki otwierania nowych obszarów świadomości.
William James stosował tlenek azotu i eter aby "stymulować mistyczną świadomość w niezwykłym stopniu". Dziś uwaga psychologów, filozofów i teologów skupia się na trzech substancjach - meskalinie, kwasie lizergowym i psylocybinie.
Czym są te substancje? Lekarstwami, narkotykami czy może sakramentalnym pożywieniem ? Łatwiej jest powiedzieć czym nie są. Nie są narkotykami, środkami odurzającymi, pobudzającymi, znieczulającymi, uspokajającymi. Są raczej biochemicznym kluczem otwierającym przeżycia przerażająco nowe dla większości ludzi zachodu.
Przez ostatnie dwa lata ludzie z Centrum Badań Osobowości Uniwersytetu Harvard angażowali się w systematyczne eksperymenty z tymi substancjami. Nasze pierwsze badanie biochemicznego rozszerzania świadomości było badaniem reakcji Amerykanów w naturalnym, wygodnym otoczeniu. Mieliśmy możliwość uczestniczyć w ponad tysiącu indywidualnych prób. Z naszych obserwacji, z wywiadów i doniesień, z analizy danych z kwestionariusza oraz z różnic testów osobowości przed i po eksperymencie wynika kilka wniosków. (1) Te substancje zmieniają świadomość. Co do tego nie ma wątpliwości. (2) Niewielkie znaczenie ma rozmowa o "efektach narkotyku". Otoczenie, oczekiwania i atmosfera wywołują określoną reakcję. Nie ma "reakcji na narkotyk" lecz zawsze otoczenie plus narkotyk. (3) Mówiąc o potencjalnych możliwościach warto rozważyć nie tylko "otoczenie plus narkotyk" lecz raczej zdolności ludzkiej kory mózgowej do tworzenia obrazów i doświadczeń przekraczających wąskie granice słów i pomysłów. Ludzie pracujący nad tym projektem spędzili wiele godzin słuchając jak inni opisują efekty narkotyków zmieniających świadomość. Jeśli zastąpimy słowem ludzka kora mózgowa słowo narkotyk wtedy zgodzimy się z każdym zdaniem o potencjalnych możliwościach - z dobrem czy złem, pomocą czy ranieniem, miłością czy strachem. Możliwościami kory mózgowej, nie narkotyku. Narkotyk jest jedynie instrumentem.
Analizując i interpretując wyniki naszych badań spojrzeliśmy najpierw na konwencjonalne modele współczesnej psychologii - psychoanalizę, behawioryzm - i odkryliśmy, że na niewiele zdadzą się w badaniu bogactwa i rozpiętości poszerzonej świadomości. Aby zrozumieć to co odkryliśmy musieliśmy powrócić do języka i punktu widzenia dosyć obcego nam, którzy wyćwiczeni jesteśmy w tradycjach mechanistycznej obiektywnej psychologii. Wciąż musieliśmy powracać do niedualistycznych koncepcji wschodniej filozofii, do teorii wyraźniejszych i znajomych stworzonych przez Bergsona, Huxleya, i Alana Wattsa. W pierwszej części tej książki Watts prezentuje z piękną jasnością swoją teorię świadomości, potwierdzoną przez badania ludzi biorących udział w naszych eksperymentach - filozofów, niepiśmiennych skazańców, gospodynie domowe, intelektualistów, alkoholików. Przekroczenie zagmatwanych werbalnych gąszczy i identyfikacja z całością doświadczonego jest fenomenem wciąż potwierdzanym przez te osoby.
Alan Watts jest jednym z wielkich reporterów naszych czasów. Posiada intuicyjną wrażliwość na nowości, na decydujące kwestie i wydarzenia naszego wieku. Posiada również werbalne zdolności poetyzującego filozofa aby nauczać i informować. Watts daje najlepsze świadectwo mistycyzmu ery kosmicznej, śmielsze od dwóch klasycznych prac Aldousa Huxleya i zmierzające dalej. Rozpoznanie aspektów miłości mistycznego doświadczenia i implikacji nowych form społecznego porozumienia jest szczególnie ważne.
Trzymasz w swoich rękach wielki dokument. Lecz jeśli nie jesteś jednym z niewielu ludzi zachodu, którzy (przypadkowo lub dzięki dobremu chemicznemu losowi) doświadczyli mistycznej chwili rozszerzonej świadomości, prawdopodobnie nie zrozumiesz co autor pisze. Szkoda, lecz to nie powód do zdziwienia. Historia idei pokazuje nam jak nowe wizje i pomysły zawsze były niezrozumiane. Nie możemy zrozumieć tego czego nie możemy określić słowami. Alan Watts gra w książkową grę, grę słów.
Lecz słuchaj. Bądź przygotowany. W tej książce jest wiele wspaniałych słów, dziesiątki wielkich idei. Zbyt wiele. Zbyt zagęszczonych. Zbyt szybko umykają. Uważaj na nie.
Jeśli uchwycisz choćby część tych pomysłów na pewno będziesz zadawać sobie te same pytania które my stawiamy patrząc na nasze badania: Dokąd zmierzamy ?
W jakich wypadkach stosować te cudowne lekarstwa ? Czy one potrafią więcej niż dostarczać pamiętliwych momentów i książek ?
Odpowiedź przyjdzie z dwóch kierunków. Musimy dostarczyć coraz większej liczbie osób te doświadczenia i sprawić aby opowiedzieli o nich jak Alan Watts opowiada w tej książce. (Ochotników na te ekstatyczna podróż nie będzie brakować. 91 procent naszych badanych chętnie powtórzyłoby i podzieliłoby się swoimi doświadczeniami z rodziną i przyjaciółmi). Musimy również zachęcać naukowców którzy sami brali narkotyk do systematycznych obiektywnych badań, którzy poznali różnicę pomiędzy wewnętrznym i zewnętrznym, pomiędzy świadomością i zachowaniem. Takie badania powinny znaleźć zastosowanie tych doświadczeń w problemach współczesnego życia - edukacji, religii, twórczym przemyśle, sztuce.
Wielu ludzi wierzy, że stoimy w ważnym punkcie zwrotnym ludzkiej zdolności kontroli i poszerzania świadomości. Nasze badania dostarczają dobrych podstaw do takiego optymizmu. Radosna Kosmologia jest trwałym świadectwem tych samych radosnych oczekiwań.
Timothy Leary, dr
Richard Alpert, dr
Uniwersytet Harvard, Styczeń, 1962

Ten świat ma inny rodzaj czasu. To jest czas biologicznego rytmu, nie czas zegara i wszystkiego co wiąże się z zegarem. Nie ma pośpiechu. Nasz zmysł czasu jest notorycznie subiektywny i stąd zależny od jakości naszej uwagi, ciekawości lub nudy, i od wyrównania naszego zachowania w kategoriach rutyn , celów, i nieprzekraczalnych granic. Tutaj tera niejszość jest samowystarczalna, ale nie jest tera niejszością statyczną. To jest tera niejszość tańcząca - rozwijanie się wzoru który nie ma żadnego wyra nego przeznaczenia w przyszłości ale jest celem samym w sobie. To odchodzi i przybywa równocześnie, a nasienie jest celem równie dobrym jak kwiat. Dlatego jest czas na spostrzeganie każdego szczegółu ruchu z nieskończenie większą wyrazistością. Normalnie nie patrzymy na rzeczy lecz rzucamy okiem na nie.. Oko widzi typy i klasy - kwiat, liść, skała, ptak , ogień - umysłowe obrazy rzeczy raczej niż rzeczy, szorstkie szkice napełnione płaskim kolorem, zawsze trochę zakurzone i przyćmione.

Ale tutaj głębia światła i struktury w rozkwitającym pąku jest nieskończona. Jest czas aby to dostrzec, czas dla całej zawiłości żył i naczyń włoskowatych na rozwinięcie się w świadomości, czas na zagłębienie się kształcie zieleni, która wcale nie jest zielona, jest całym widmem kolorów uogólniających się jako zieleń - purpurą, złotem, nasłonecznionym turkusem oceanu, intensywną luminescencją szmaragdu. Nie mogę się zdecydować gdzie kończy się kształt i zaczyna się kolor. Pąk otworzył się, świeże liście rozbiegają się i zaginają z gestem, który jest niewątpliwie komunikatywny ale nie mówi nic poza "Tak!". To jest całkiem zadowalające, nawet zaskakująco jasne. Znaczenie jest prze roczyste w ten sam sposób w jaki kolor i struktura są prze roczyste, ze światłem które nie zdaje się padać na powierzchnie z góry ale które jest dokładnie wewnątrz struktury i koloru . Jest tam gdzie jest, ponieważ światło jest nierozłączną trójcą słońca, przedmiotu, i oka, chemią liścia jest jego kolor, jego światło.

Ale w tym samym czasie kolor i światło są darem oka dla liścia i słońca. Prze roczystość jest własnością gałki ocznej, nastawionej na zewnętrzną, świecącą przestrzeń. Gałka oczna interpretuje cząstki energii pod względem galaretowatych włókien w głowie. Naraz zaczynam odczuwać świat wewnątrz i na zewnatrz mojej głowy, i te dwie częsci, wewnątrzna i zewnętrzna strona, zaczynają pochłaniać się nawzajem jak bezkresna seria koncentrycznych kul. Jestem niezwykle świadomy, że wszystko co odczuwam jest także moim ciałem - że światło, kolor, kształt, d więk, materiał są warunkami i właściwościami mózgu przekształconymi na zewnętrzny świat. Nie patrzę na świat, nie staję przed jego obliczem; Poznaję go poprzez ciągły proces przekształcania go w siebie, tak że wszystko dookoła mnie, całą kulę przestrzeni odczuwam nie poza mną lecz wewnątrz mnie.

To jest najpierw mylące. Nie jestem całkiem pewny kierunku z którego dochodzą d więki. Wzrokowa przestrzeń zdaje się rezonować z nimi tak jak gdyby była bębnem. Otaczające wzgórza huczą z odgłosem ciężarówki, a huk i kolor-kształt wzgórz stają się jednym i tym samym gestem. Używam tego słowa umyślnie i będę używać go ponownie. Wzgórza ruszają się w swojej ciszy. One coś oznaczają ponieważ są przekształcane do mojego mózgu, a mój mózg jest organem znaczenia. Lasy drzew sekwojowych na wzgórzach wyglądają jak zielony ogień, miedziany kolor złota wysuszonej w słońcu trawy wznosi się do nieba. Czas jest tak powolny jak gdyby był rodzajem wieczności, i smak wieczności przenosi się na wzgórza - polerowane góry, które zdaję się pamiętać od niezmierzenie odległej przeszłości, wydają się tak nieznajome że aż egzotyczne i jednocześnie tak znajome jak moja własna ręka. Przekształcany w świadomość, w elektryczną, wewnętrzną jaskrawość nerwów, świat zdaje się być nieistotny - - wywołany na kolorowym filmie, rozbrzmiewając na skórze bębna, naciskając, nie z ciężarem, ale z wibracjami interpretowanymi jako ciężar. Masywność jest neurologicznym wynalazkiem, i zastanawiam się czy nerwy mogą być same dla siebie masywne ? Gdzie się zaczynamy ? Czy porządek mózgu tworzy porządek świata czy odwrotnie ? Podobnie jak z jajkiem i kurą, lub jak z tyłem i przodem.

Fizyczny świat jest wibracją ale wibracją czego ? Dla oka, wibracją formy i koloru ; dla ucha, d więku ; dla nosa, zapachu ; dla palców, dotyku. Ale to są różne określenia tej sam rzeczy, różne rodzaje wrażliwości, różne wymiary świadomości. Pytanie, " Są róznymi formami ale czego? " zdaje się nie mieć żadnej treści. Co jest światłem dla oka jest d więkiem dla ucha. Wyobrażam sobie zmysły jako pojęcia, formy, lub wymiary nie jednej rzeczy wspólnej dla wszystkiego, ale jako wspólnie powiązane ze sobą pojęcia. Dokładnie zbadany, kształt staje się kolorem, który staje się wibracją, która staje się d więkiem, który staje się zapachem, który staje się smakiem, i potem dotykiem, i ponownie kształtem. Można zobaczyć, na przykład, że kształtem liścia jest jego kolor. (Nie istnieje żaden szkic dookoła liścia ; szkicem jest granica gdzie jedna kolorowa powierzchnia przechodzi w inną powierzchnię. ) Spostrzegam te wszystkie sensoryczne wymiary jako taniec w kółko, gestykulacje jednego wzoru przekształcane w gestykulacje innego wzoru. I te gestykulacje płyną przez przestrzeń która zawiera w sobie inne wymiary, które chcę opisać jako tony emocjonalnego koloru, światła lub d więku radosnego lub strasznego. Te wymiary również tworzą koło wzajemności, okrągłe spektrum tak spolaryzowane że możemy opisywać każdy z tych wymiarów jedynie w odniesieniu do innych.

Czasami obraz fizycznego świata nie tyle jest tańcem gestów co tkaną teksturą. światło, d więk, dotyk, smak i zapach stają się ciągłą osnową z uczuciem, że cały wymiar odczuwania jest pojedynczym kontinuum czy polem. Przedarcie się przez osnowę jest wątkiem który reprezentuje wymiar znaczeniowy - moralne i estetyczne wartości, osobistą czy indywidualną wyjątkowość, logiczne znaczenie, i pełną wyrazu formę - te dwa wymiary przenikają się tak że sprawiają iż odróżnialne kształty zdają się być zmarszczkami w wodzie uczucia. Osnowa i wątek płyną razem, ponieważ tkana tekstura nie jest ani płaska ani statyczna, jest wielokierunkowym skrzyżowaniem impulsów wypełniających całą przestrzeń. Czuję że świat jest umieszczony na czymś podobnie jak kolorowa fotografia jest umieszczona na filmie,chociaż tutaj filmem jest gęsty deszcz energii. Widzę że świat jest umieszczony na moim mózgu - - " tym czarodziejskim warsztacie tkackim " jak Sherrington go nazywał. Mózg i świat, osnowa zmysłów i wątek znaczenia, zdają się przenikać nierozłącznie. Ich granice się uzupełniają w taki sposób że określają się nawzajem i nie mogą istnieć oddzielnie.

Słucham organowej muzyki. Tak jak liście zdawały się wyrażać gesty tak organy zdaja się całkiem dosłownie mówić. Każdy d więk zdaje się wydobywać z szerokiego ludzkiego gardła wilgotnego od śliny. Muzyk zaczyna grać coraz niższe d więki a d więki zdają się wybuchać w ogromnych, kleistych plamach. Gdy słucham bardziej uważnie, plamy nabierają tekstury - rozszerzające się koła wibracji precyzyjnie i równo poząbkowane jak grzebienie, już nie wilgotne i ciekłe jak żywe gardło, ale mechanicznie przerywane. D więk rozpada się do niezliczonych indywidualnych drrrits wibracji. Słuchając dalej, przerwy pomiędzy d więkami się zamykają lub może każdy indywidualny drrrit staje się z kolei plamą. Rozmyty i zwarty, ciągły i przerywany, kleisty i kolczasty, wydają się być transformacjami samych siebie lub róznymi poziomami powiększenia tej samej rzeczy.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

krzywy (niezweryfikowany)

myślę ze ten kto tu zagląda wie czego chce i robi to nie bez powodu zgłębiając i zagłębiając się w sile natury zrozumiałem to już dawno i wiem że jesli potraktujemy ją z szacunkiem żadna krzywda nam się nie stanie mój komentarz dotyczy wszystkiego co znajduje się na tej stronie i na wszystkich pozostałych osobiście dopiero zamierzam spróbować psilocibów i wiem że nie pożałuję szkoda że nie mam kontaktu z tymi którzy mają już pierwsze loty za sobą z góry dziękuję za wszystkie informacje które są naprawdę cenne i godne uwagi takze nie przejmójcie się obszernością niektórych artykułów tylko zacznijcie czytać reszta pójdzie gładko sie ma!

Zajawki z NeuroGroove
  • Dekstrometorfan
  • Kodeina
  • Marihuana
  • Marihuana
  • MDMA
  • Pozytywne przeżycie

Zamknęliśmy się w garażu, który był wręcz przeznaczony do takich celów. Duża kanapa i materac, na którym można było wyścielić dużą część podłogi, na ścianach malowidła ludzi na kwasie. Na czas Wycieczki zamontowałem tam głośniki. Miejsce przesycone wyjątkową atmosferą pomogło skoncentrować się w całości na doświadczeniu, jedyny jego minus to temperatura, gdyż nie mieliśmy w środku grzejnika i nad ranem zrobiło się naprawdę zimno (tak nocowaliśmy tam, ale nie uprzedzajmy faktów).

 

  • Benzydamina
  • Dekstrometorfan
  • Etanol (alkohol)
  • Pozytywne przeżycie

Od pleneru w stolicy, przez jazdę pociągiem aż po tripowanie w domu :)

Część pierwsza

  • DMT
  • Pierwszy raz

Nastrój: Jak zwykle podniecenie towarzyszące chęci spróbowania nowej używki. Miejsce: ulubione do spożywania narkotyków czyli pokój. Z trzech tripów podczas dwóch towarzyszyły mi zaufane osoby.

Opiszę tu trzy tripy po DMT, jako że wszedłem w posiadanie gargantuicznej ilości pół grama tejże substancji, a każdy z nich było jakościowo inne od poprzednich. A więc:

  • 1P-LSD
  • Pierwszy raz

Nie wiem czego oczekiwać, pozytywne nastawienie na dobre przeżycie(?), załatwiony kumpel do tripsitu. Pogoda średnia - zachmurzone i mokre, ale nie pada.

Był to mój pierwszy raz z jakimikolwiek psychotropami i tak zlansował mi mózg, że nie mam słów.

 

Zacznijmy od początku, godzina koło 13. Wyjeżdżamy z kumplem spod centrum handlowego gdzie kupiliśmy sobie ulubioną potrawę na później - gdybym zgłodniał. Kurczak w specyficznym, dość kwaśnym sosie. Kolega prowadzi. Jedziemy gdzieś nad pobliskie jezioro. Wkładam karton pod język.

T: 0:00 - godz. 13

Jedziemy nad jezioro. Nic szczególnego. Trzymam karton bez smaku pod językiem. Czekam aż coś się wydarzy.

T: 0:10

randomness