
Radosna kosmologia: książka arcyciekawa, opisująca odmienne stany świadomości osiągnięte poprzez używanie narkotyków psychodelicznych.
Ten świat ma inny rodzaj czasu. To jest czas biologicznego rytmu, nie czas zegara i wszystkiego co wiąże się z zegarem. Nie ma pośpiechu. Nasz zmysł czasu jest notorycznie subiektywny i stąd zależny od jakości naszej uwagi, ciekawości lub nudy, i od wyrównania naszego zachowania w kategoriach rutyn , celów, i nieprzekraczalnych granic. Tutaj tera niejszość jest samowystarczalna, ale nie jest tera niejszością statyczną. To jest tera niejszość tańcząca - rozwijanie się wzoru który nie ma żadnego wyra nego przeznaczenia w przyszłości ale jest celem samym w sobie. To odchodzi i przybywa równocześnie, a nasienie jest celem równie dobrym jak kwiat. Dlatego jest czas na spostrzeganie każdego szczegółu ruchu z nieskończenie większą wyrazistością. Normalnie nie patrzymy na rzeczy lecz rzucamy okiem na nie.. Oko widzi typy i klasy - kwiat, liść, skała, ptak , ogień - umysłowe obrazy rzeczy raczej niż rzeczy, szorstkie szkice napełnione płaskim kolorem, zawsze trochę zakurzone i przyćmione.
Ale tutaj głębia światła i struktury w rozkwitającym pąku jest nieskończona. Jest czas aby to dostrzec, czas dla całej zawiłości żył i naczyń włoskowatych na rozwinięcie się w świadomości, czas na zagłębienie się kształcie zieleni, która wcale nie jest zielona, jest całym widmem kolorów uogólniających się jako zieleń - purpurą, złotem, nasłonecznionym turkusem oceanu, intensywną luminescencją szmaragdu. Nie mogę się zdecydować gdzie kończy się kształt i zaczyna się kolor. Pąk otworzył się, świeże liście rozbiegają się i zaginają z gestem, który jest niewątpliwie komunikatywny ale nie mówi nic poza "Tak!". To jest całkiem zadowalające, nawet zaskakująco jasne. Znaczenie jest prze roczyste w ten sam sposób w jaki kolor i struktura są prze roczyste, ze światłem które nie zdaje się padać na powierzchnie z góry ale które jest dokładnie wewnątrz struktury i koloru . Jest tam gdzie jest, ponieważ światło jest nierozłączną trójcą słońca, przedmiotu, i oka, chemią liścia jest jego kolor, jego światło.
Ale w tym samym czasie kolor i światło są darem oka dla liścia i słońca. Prze roczystość jest własnością gałki ocznej, nastawionej na zewnętrzną, świecącą przestrzeń. Gałka oczna interpretuje cząstki energii pod względem galaretowatych włókien w głowie. Naraz zaczynam odczuwać świat wewnątrz i na zewnatrz mojej głowy, i te dwie częsci, wewnątrzna i zewnętrzna strona, zaczynają pochłaniać się nawzajem jak bezkresna seria koncentrycznych kul. Jestem niezwykle świadomy, że wszystko co odczuwam jest także moim ciałem - że światło, kolor, kształt, d więk, materiał są warunkami i właściwościami mózgu przekształconymi na zewnętrzny świat. Nie patrzę na świat, nie staję przed jego obliczem; Poznaję go poprzez ciągły proces przekształcania go w siebie, tak że wszystko dookoła mnie, całą kulę przestrzeni odczuwam nie poza mną lecz wewnątrz mnie.
To jest najpierw mylące. Nie jestem całkiem pewny kierunku z którego dochodzą d więki. Wzrokowa przestrzeń zdaje się rezonować z nimi tak jak gdyby była bębnem. Otaczające wzgórza huczą z odgłosem ciężarówki, a huk i kolor-kształt wzgórz stają się jednym i tym samym gestem. Używam tego słowa umyślnie i będę używać go ponownie. Wzgórza ruszają się w swojej ciszy. One coś oznaczają ponieważ są przekształcane do mojego mózgu, a mój mózg jest organem znaczenia. Lasy drzew sekwojowych na wzgórzach wyglądają jak zielony ogień, miedziany kolor złota wysuszonej w słońcu trawy wznosi się do nieba. Czas jest tak powolny jak gdyby był rodzajem wieczności, i smak wieczności przenosi się na wzgórza - polerowane góry, które zdaję się pamiętać od niezmierzenie odległej przeszłości, wydają się tak nieznajome że aż egzotyczne i jednocześnie tak znajome jak moja własna ręka. Przekształcany w świadomość, w elektryczną, wewnętrzną jaskrawość nerwów, świat zdaje się być nieistotny - - wywołany na kolorowym filmie, rozbrzmiewając na skórze bębna, naciskając, nie z ciężarem, ale z wibracjami interpretowanymi jako ciężar. Masywność jest neurologicznym wynalazkiem, i zastanawiam się czy nerwy mogą być same dla siebie masywne ? Gdzie się zaczynamy ? Czy porządek mózgu tworzy porządek świata czy odwrotnie ? Podobnie jak z jajkiem i kurą, lub jak z tyłem i przodem.
Fizyczny świat jest wibracją ale wibracją czego ? Dla oka, wibracją formy i koloru ; dla ucha, d więku ; dla nosa, zapachu ; dla palców, dotyku. Ale to są różne określenia tej sam rzeczy, różne rodzaje wrażliwości, różne wymiary świadomości. Pytanie, " Są róznymi formami ale czego? " zdaje się nie mieć żadnej treści. Co jest światłem dla oka jest d więkiem dla ucha. Wyobrażam sobie zmysły jako pojęcia, formy, lub wymiary nie jednej rzeczy wspólnej dla wszystkiego, ale jako wspólnie powiązane ze sobą pojęcia. Dokładnie zbadany, kształt staje się kolorem, który staje się wibracją, która staje się d więkiem, który staje się zapachem, który staje się smakiem, i potem dotykiem, i ponownie kształtem. Można zobaczyć, na przykład, że kształtem liścia jest jego kolor. (Nie istnieje żaden szkic dookoła liścia ; szkicem jest granica gdzie jedna kolorowa powierzchnia przechodzi w inną powierzchnię. ) Spostrzegam te wszystkie sensoryczne wymiary jako taniec w kółko, gestykulacje jednego wzoru przekształcane w gestykulacje innego wzoru. I te gestykulacje płyną przez przestrzeń która zawiera w sobie inne wymiary, które chcę opisać jako tony emocjonalnego koloru, światła lub d więku radosnego lub strasznego. Te wymiary również tworzą koło wzajemności, okrągłe spektrum tak spolaryzowane że możemy opisywać każdy z tych wymiarów jedynie w odniesieniu do innych.
Czasami obraz fizycznego świata nie tyle jest tańcem gestów co tkaną teksturą. światło, d więk, dotyk, smak i zapach stają się ciągłą osnową z uczuciem, że cały wymiar odczuwania jest pojedynczym kontinuum czy polem. Przedarcie się przez osnowę jest wątkiem który reprezentuje wymiar znaczeniowy - moralne i estetyczne wartości, osobistą czy indywidualną wyjątkowość, logiczne znaczenie, i pełną wyrazu formę - te dwa wymiary przenikają się tak że sprawiają iż odróżnialne kształty zdają się być zmarszczkami w wodzie uczucia. Osnowa i wątek płyną razem, ponieważ tkana tekstura nie jest ani płaska ani statyczna, jest wielokierunkowym skrzyżowaniem impulsów wypełniających całą przestrzeń. Czuję że świat jest umieszczony na czymś podobnie jak kolorowa fotografia jest umieszczona na filmie,chociaż tutaj filmem jest gęsty deszcz energii. Widzę że świat jest umieszczony na moim mózgu - - " tym czarodziejskim warsztacie tkackim " jak Sherrington go nazywał. Mózg i świat, osnowa zmysłów i wątek znaczenia, zdają się przenikać nierozłącznie. Ich granice się uzupełniają w taki sposób że określają się nawzajem i nie mogą istnieć oddzielnie.
Słucham organowej muzyki. Tak jak liście zdawały się wyrażać gesty tak organy zdaja się całkiem dosłownie mówić. Każdy d więk zdaje się wydobywać z szerokiego ludzkiego gardła wilgotnego od śliny. Muzyk zaczyna grać coraz niższe d więki a d więki zdają się wybuchać w ogromnych, kleistych plamach. Gdy słucham bardziej uważnie, plamy nabierają tekstury - rozszerzające się koła wibracji precyzyjnie i równo poząbkowane jak grzebienie, już nie wilgotne i ciekłe jak żywe gardło, ale mechanicznie przerywane. D więk rozpada się do niezliczonych indywidualnych drrrits wibracji. Słuchając dalej, przerwy pomiędzy d więkami się zamykają lub może każdy indywidualny drrrit staje się z kolei plamą. Rozmyty i zwarty, ciągły i przerywany, kleisty i kolczasty, wydają się być transformacjami samych siebie lub róznymi poziomami powiększenia tej samej rzeczy.
w dobrym humorze, podjarany nowym doświadczeniem
Na ten dzień czekałem dość długo. Zainspirowany TR po dxm i po przeczytaniu sporo na hyperrealu postanowiłem spróbować tego na własnej skórze :D. Wizyta w aptece przebiegła łagodnie, miła pani sprzedała co trzeba. Przejdźmy już do samego TR:
14:55 - wleciało 6 tabletek acodinu 15mg. Połknięte bez żadnego problemu.
15:01 - wlatuje 7 tabletek i trwa oczekiwanie na efekty...
Wspomnę jeszcze, że ostatni posiłek jadłem 2h temu, był on dość lekki :), jest to też moje pierwsze doświadczenie z dxm
Wieczór, pokój, nastrój wyrównany.
Data tripa: 10.04.2014
Od początku wybór poszedł na metodę podania domięśniowego. Wszystko wymieszałam razem i rozpuściłam w 3,5 ml wody. Zwykle nie mam problemu z wejściem do mięśnia, tutaj nie chciałam ewentualnie marnować materiału podając go podskórnie. Dlatego też zanim poszedł strzał upewniałam się. Zdawało mi się, że weszłam w mięsień, do tej pory w sumie nie jestem pewna jak w końcu było. Bliżej jest wersji tego, że poszło IV, co jak wiadomo = duże zaskoczenie, bo szybsze wejście i zdecydowanie mocniejsze.
Dom najpierw mój potem kolegi. Substancję postanowiłem przetestować pod wpływem namów L. oraz C., chociaż osobiście nie przepadam za kanabinoidami.
Zaciągam się 2 razy mieszanką zrobioną na AKB48. Od razu coś delikatnie się zmienia. Jednak właściwie działanie pojawia się dopiero po sześciu/dziesięciu minutach. Substancja jest faja. Sprawia, że uśmiech sam ciśnie mi się na buzię.
Komentarze
myślę ze ten kto tu zagląda wie czego chce i robi to nie bez powodu zgłębiając i zagłębiając się w sile natury zrozumiałem to już dawno i wiem że jesli potraktujemy ją z szacunkiem żadna krzywda nam się nie stanie mój komentarz dotyczy wszystkiego co znajduje się na tej stronie i na wszystkich pozostałych osobiście dopiero zamierzam spróbować psilocibów i wiem że nie pożałuję szkoda że nie mam kontaktu z tymi którzy mają już pierwsze loty za sobą z góry dziękuję za wszystkie informacje które są naprawdę cenne i godne uwagi takze nie przejmójcie się obszernością niektórych artykułów tylko zacznijcie czytać reszta pójdzie gładko sie ma!