<!- Poczatek artykulu->
Radosna Kosmologia jest wyśmienitym zestawem słów
opisujących doświadczenia dla których nasz język nie posiada słownika.
Aby zrozumieć tę piękną lecz trudną książkę dobrze jest stworzyć sztuczne
rozdzielenie świata zewnętrznego i wewnętrznego. To jest oczywiście dokładnie
to rozdzielenie które Alan Watts chce abyśmy przekroczyli. Watts gra w
werbalną grę posługując się zachodnim językiem co usprawiedliwia czytelnika
podążającego za konwencjonalnymi dwudzielnymi modelami.
Zewnętrzny i wewnętrzny. Zachowanie i świadomość.
Zmienianie zewnętrznego świata jest talentem i obsesja naszej cywilizacji.
Przez ostatnie dwieście lat zachodnie monoteistyczne kultury zwracały się
ku światu zewnętrznemu i przemieszczały obiekty z zadziwiającym efektem.
Jednak w ostatnich latach nasza kultura zdała sobie sprawę z zachwianej
równowagi. staliśmy się świadomi niepoznanego wewnętrznego wszechświata
niezbadanych obszarów świadomości.
Ten dialektyczny trend nie jest nowy. Cykl taki pojawiał
się w wielu cywilizacjach i życiu ludzi. Zewnętrzne powodzenie materialne
pociąga za sobą rozczarowanie i podstawowe pytania "dlaczego" i odkrycie
świata wewnątrz - świata nieskończenie bardziej złożonego i bogatszego
od sztucznych struktur świata zewnętrznego, które są projekcjami ludzkiej
wyobraźni. W końcu logiczny pojęciowy umysł włącza się, rozpoznaje głupią
nieodpowiedniość kruchych systemów, które wywiera na świat, zawiesza
twarda kontrolę samego siebie i przywraca dominację poznania przez doświadczenie.
Mówimy tutaj o polityce systemu nerwowego - oczywiście tak skomplikowanej
i ważnej jak polityka zewnętrzna. Polityka systemu nerwowego angażuje umysł
przeciwko tyranizującemu werbalnemu mózgowi wyrzekającemu się związku z
organizmem i światem którego jest częścią.
Tu pojawia się piąta wolność - wolność od wyuczonego, kulturowego umysłu.
Wolność aby rozszerzać własną świadomość poza sztuczną kulturową wiedzę.
Wolność aby przejść z ciągłego zajmowania się werbalnymi grami - grami
społecznymi, grą ego - do radosnej jedności z tym co istnieje poza.
Mamy tutaj do czynienia z kwestią która nie jest bynajmniej nowa. Przez
stulecia rozważali te sprawy mistycy, filozofowie doświadczenia religijnego,
nieliczni i naprawdę wspaniali naukowcy którzy zdołali przekroczyć granice
naukowej gry. Zostało to zauważone i opisane przez wielkiego amerykańskiego
psychologa Williama Jamesa :
... nasza codzienna świadomość, racjonalna świadomość jak ją nazywamy,
jest jedynie jednym wyjątkowym rodzajem świadomości, podczas gdy istnieją
formy świadomości zupełnie innej. Możemy przejść przez życie nie podejrzewając
ich istnienia; lecz stosując żądany bodziec pojawiają się w całej swej
okazałości, określone formy mentalności, które prawdopodobnie mają pole
zastosowania i adaptacji. Żaden obraz wszechświata w swej całości nie może
być ostateczny co sprawia, że nie wiemy jak traktować te odmienne stany
świadomości przerywane codzienną świadomością. Mogą one determinować postawy
lecz nie dostarczą nam przepisów, otwierają pewien obszar lecz nie dają
mapy tego obszaru. W każdym wypadku zapobiegają przedwczesnemu zamknięciu
naszego obrazu rzeczywistości. Spoglądając wstecz na moje własne doświadczenia,
wszystkie one zmierzają w stronę pewnego rodzaju wglądu, któremu przypisuję
metafizyczną wartość.
Jakie bodźce są potrzebne i wystarczające aby przywrócić dominację poznania
i otworzyć "potencjalne formy świadomości"? Filozofowie indyjscy opisali
setki metod, podobnie jak japońscy buddyści. Mnisi naszych zachodnich religii
dostarczają więcej przykładów. Meksykańscy uzdrowiciele i przywódcy religijni
z grup indiańskich obu Ameryk przez stulecia stosowali święte rośliny aby
wywołać poszerzenie świadomości. Niedawno nasza zachodnia nauka dostarczyła
w formie chemikaliów bezpośrednie techniki otwierania nowych obszarów świadomości.
William James stosował tlenek azotu i eter aby "stymulować mistyczną świadomość
w niezwykłym stopniu". Dziś uwaga psychologów, filozofów i teologów skupia
się na trzech substancjach - meskalinie, kwasie lizergowym i psylocybinie.
Czym są te substancje? Lekarstwami, narkotykami czy może sakramentalnym
pożywieniem ? Łatwiej jest powiedzieć czym nie są. Nie są narkotykami,
środkami odurzającymi, pobudzającymi, znieczulającymi, uspokajającymi.
Są raczej biochemicznym kluczem otwierającym przeżycia przerażająco nowe
dla większości ludzi zachodu.
Przez ostatnie dwa lata ludzie z Centrum Badań Osobowości Uniwersytetu
Harvard angażowali się w systematyczne eksperymenty z tymi substancjami.
Nasze pierwsze badanie biochemicznego rozszerzania świadomości było badaniem
reakcji Amerykanów w naturalnym, wygodnym otoczeniu. Mieliśmy możliwość
uczestniczyć w ponad tysiącu indywidualnych prób. Z naszych obserwacji,
z wywiadów i doniesień, z analizy danych z kwestionariusza oraz z różnic
testów osobowości przed i po eksperymencie wynika kilka wniosków. (1) Te
substancje zmieniają świadomość. Co do tego nie ma wątpliwości. (2) Niewielkie
znaczenie ma rozmowa o "efektach narkotyku". Otoczenie, oczekiwania i atmosfera
wywołują określoną reakcję. Nie ma "reakcji na narkotyk" lecz zawsze otoczenie
plus narkotyk. (3) Mówiąc o potencjalnych możliwościach warto rozważyć
nie tylko "otoczenie plus narkotyk" lecz raczej zdolności ludzkiej kory
mózgowej do tworzenia obrazów i doświadczeń przekraczających wąskie granice
słów i pomysłów. Ludzie pracujący nad tym projektem spędzili wiele godzin
słuchając jak inni opisują efekty narkotyków zmieniających świadomość.
Jeśli zastąpimy słowem ludzka kora mózgowa słowo narkotyk wtedy zgodzimy
się z każdym zdaniem o potencjalnych możliwościach - z dobrem czy złem,
pomocą czy ranieniem, miłością czy strachem. Możliwościami kory mózgowej,
nie narkotyku. Narkotyk jest jedynie instrumentem.
Analizując i interpretując wyniki naszych badań spojrzeliśmy najpierw na
konwencjonalne modele współczesnej psychologii - psychoanalizę, behawioryzm
- i odkryliśmy, że na niewiele zdadzą się w badaniu bogactwa i rozpiętości
poszerzonej świadomości. Aby zrozumieć to co odkryliśmy musieliśmy powrócić
do języka i punktu widzenia dosyć obcego nam, którzy wyćwiczeni jesteśmy
w tradycjach mechanistycznej obiektywnej psychologii. Wciąż musieliśmy
powracać do niedualistycznych koncepcji wschodniej filozofii, do teorii
wyraźniejszych i znajomych stworzonych przez Bergsona, Huxleya, i Alana
Wattsa. W pierwszej części tej książki Watts prezentuje z piękną jasnością
swoją teorię świadomości, potwierdzoną przez badania ludzi biorących udział
w naszych eksperymentach - filozofów, niepiśmiennych skazańców, gospodynie
domowe, intelektualistów, alkoholików. Przekroczenie zagmatwanych werbalnych
gąszczy i identyfikacja z całością doświadczonego jest fenomenem wciąż
potwierdzanym przez te osoby.
Alan Watts jest jednym z wielkich reporterów naszych czasów. Posiada intuicyjną
wrażliwość na nowości, na decydujące kwestie i wydarzenia naszego wieku.
Posiada również werbalne zdolności poetyzującego filozofa aby nauczać i
informować. Watts daje najlepsze świadectwo mistycyzmu ery kosmicznej,
śmielsze od dwóch klasycznych prac Aldousa Huxleya i zmierzające dalej.
Rozpoznanie aspektów miłości mistycznego doświadczenia i implikacji nowych
form społecznego porozumienia jest szczególnie ważne.
Trzymasz w swoich rękach wielki dokument. Lecz jeśli nie jesteś jednym
z niewielu ludzi zachodu, którzy (przypadkowo lub dzięki dobremu chemicznemu
losowi) doświadczyli mistycznej chwili rozszerzonej świadomości, prawdopodobnie
nie zrozumiesz co autor pisze. Szkoda, lecz to nie powód do zdziwienia.
Historia idei pokazuje nam jak nowe wizje i pomysły zawsze były niezrozumiane.
Nie możemy zrozumieć tego czego nie możemy określić słowami. Alan Watts
gra w książkową grę, grę słów.
Lecz słuchaj. Bądź przygotowany. W tej książce jest wiele wspaniałych słów,
dziesiątki wielkich idei. Zbyt wiele. Zbyt zagęszczonych. Zbyt szybko umykają.
Uważaj na nie.
Jeśli uchwycisz choćby część tych pomysłów na pewno będziesz zadawać sobie
te same pytania które my stawiamy patrząc na nasze badania: Dokąd zmierzamy
?
W jakich wypadkach stosować te cudowne lekarstwa ? Czy one potrafią więcej
niż dostarczać pamiętliwych momentów i książek ?
Odpowiedź przyjdzie z dwóch kierunków. Musimy dostarczyć coraz większej
liczbie osób te doświadczenia i sprawić aby opowiedzieli o nich jak Alan
Watts opowiada w tej książce. (Ochotników na te ekstatyczna podróż nie
będzie brakować. 91 procent naszych badanych chętnie powtórzyłoby i podzieliłoby
się swoimi doświadczeniami z rodziną i przyjaciółmi). Musimy również zachęcać
naukowców którzy sami brali narkotyk do systematycznych obiektywnych badań,
którzy poznali różnicę pomiędzy wewnętrznym i zewnętrznym, pomiędzy świadomością
i zachowaniem. Takie badania powinny znaleźć zastosowanie tych doświadczeń
w problemach współczesnego życia - edukacji, religii, twórczym przemyśle,
sztuce.
Wielu ludzi wierzy, że stoimy w ważnym punkcie zwrotnym ludzkiej zdolności
kontroli i poszerzania świadomości. Nasze badania dostarczają dobrych podstaw
do takiego optymizmu. Radosna Kosmologia jest trwałym świadectwem tych
samych radosnych oczekiwań.
Timothy Leary, dr
Richard Alpert, dr
Uniwersytet Harvard, Styczeń, 1962
Ten świat ma inny rodzaj czasu. To jest czas biologicznego rytmu, nie czas
zegara i wszystkiego co wiąże się z zegarem. Nie ma pośpiechu. Nasz zmysł
czasu jest notorycznie subiektywny i stąd zależny od jakości naszej uwagi,
ciekawości lub nudy, i od wyrównania naszego zachowania w kategoriach rutyn
, celów, i nieprzekraczalnych granic. Tutaj tera niejszość jest
samowystarczalna, ale nie jest tera niejszością statyczną. To jest
tera niejszość tańcząca - rozwijanie się wzoru który nie ma żadnego
wyra nego przeznaczenia w przyszłości ale jest celem samym w sobie. To
odchodzi i przybywa równocześnie, a nasienie jest celem równie dobrym jak
kwiat. Dlatego jest czas na spostrzeganie każdego szczegółu ruchu z
nieskończenie większą wyrazistością. Normalnie nie patrzymy na rzeczy lecz
rzucamy okiem na nie.. Oko widzi typy i klasy - kwiat, liść, skała, ptak
, ogień - umysłowe obrazy rzeczy raczej niż rzeczy, szorstkie szkice
napełnione płaskim kolorem, zawsze trochę zakurzone i przyćmione.
Ale tutaj głębia światła i struktury w rozkwitającym pąku jest nieskończona.
Jest czas aby to dostrzec, czas dla całej zawiłości żył i naczyń
włoskowatych na rozwinięcie się w świadomości, czas na zagłębienie się
kształcie zieleni, która wcale nie jest zielona, jest całym widmem kolorów
uogólniających się jako zieleń - purpurą, złotem, nasłonecznionym turkusem
oceanu, intensywną luminescencją szmaragdu. Nie mogę się zdecydować gdzie
kończy się kształt i zaczyna się kolor. Pąk otworzył się, świeże liście
rozbiegają się i zaginają z gestem, który jest niewątpliwie komunikatywny
ale nie mówi nic poza "Tak!". To jest całkiem zadowalające, nawet
zaskakująco jasne. Znaczenie jest prze roczyste w ten sam sposób w jaki
kolor i struktura są prze roczyste, ze światłem które nie zdaje się padać
na powierzchnie z góry ale które jest dokładnie wewnątrz struktury i koloru
. Jest tam gdzie jest, ponieważ światło jest nierozłączną trójcą słońca,
przedmiotu, i oka, chemią liścia jest jego kolor, jego światło.
Ale w tym samym czasie kolor i światło są darem oka dla liścia i słońca.
Prze roczystość jest własnością gałki ocznej, nastawionej na zewnętrzną,
świecącą przestrzeń. Gałka oczna interpretuje cząstki energii pod względem
galaretowatych włókien w głowie. Naraz zaczynam odczuwać świat wewnątrz i
na zewnatrz mojej głowy, i te dwie częsci, wewnątrzna i zewnętrzna strona,
zaczynają pochłaniać się nawzajem jak bezkresna seria koncentrycznych kul.
Jestem niezwykle świadomy, że wszystko co odczuwam jest także moim ciałem -
że światło, kolor, kształt, d więk, materiał są warunkami i właściwościami
mózgu przekształconymi na zewnętrzny świat. Nie patrzę na świat, nie staję
przed jego obliczem; Poznaję go poprzez ciągły proces przekształcania go w
siebie, tak że wszystko dookoła mnie, całą kulę przestrzeni odczuwam nie
poza mną lecz wewnątrz mnie.
To jest najpierw mylące. Nie jestem całkiem pewny kierunku z którego
dochodzą d więki. Wzrokowa przestrzeń zdaje się rezonować z nimi tak jak
gdyby była bębnem. Otaczające wzgórza huczą z odgłosem ciężarówki, a huk i
kolor-kształt wzgórz stają się jednym i tym samym gestem. Używam tego słowa
umyślnie i będę używać go ponownie. Wzgórza ruszają się w swojej ciszy. One
coś oznaczają ponieważ są przekształcane do mojego mózgu, a mój mózg jest
organem znaczenia. Lasy drzew sekwojowych na wzgórzach wyglądają jak zielony
ogień, miedziany kolor złota wysuszonej w słońcu trawy wznosi się do nieba.
Czas jest tak powolny jak gdyby był rodzajem wieczności, i smak wieczności
przenosi się na wzgórza - polerowane góry, które zdaję się pamiętać od
niezmierzenie odległej przeszłości, wydają się tak nieznajome że aż
egzotyczne i jednocześnie tak znajome jak moja własna ręka. Przekształcany
w świadomość, w elektryczną, wewnętrzną jaskrawość nerwów, świat zdaje
się być nieistotny - - wywołany na kolorowym filmie, rozbrzmiewając na
skórze bębna, naciskając, nie z ciężarem, ale z wibracjami
interpretowanymi jako ciężar. Masywność jest neurologicznym wynalazkiem, i
zastanawiam się czy nerwy mogą być same dla siebie masywne ? Gdzie się
zaczynamy ? Czy porządek mózgu tworzy porządek świata czy odwrotnie ?
Podobnie jak z jajkiem i kurą, lub jak z tyłem i przodem.
Fizyczny świat jest wibracją ale wibracją czego ? Dla oka, wibracją formy
i koloru ; dla ucha, d więku ; dla nosa, zapachu ; dla palców, dotyku.
Ale to są różne określenia tej sam rzeczy, różne rodzaje wrażliwości,
różne wymiary świadomości. Pytanie, " Są róznymi formami ale czego? "
zdaje się nie mieć żadnej treści. Co jest światłem dla oka jest d więkiem
dla ucha. Wyobrażam sobie zmysły jako pojęcia, formy, lub wymiary nie
jednej rzeczy wspólnej dla wszystkiego, ale jako wspólnie powiązane ze sobą
pojęcia. Dokładnie zbadany, kształt staje się kolorem, który staje się
wibracją, która staje się d więkiem, który staje się zapachem, który staje
się smakiem, i potem dotykiem, i ponownie kształtem. Można zobaczyć, na
przykład, że kształtem liścia jest jego kolor. (Nie istnieje żaden szkic
dookoła liścia ; szkicem jest granica gdzie jedna kolorowa powierzchnia
przechodzi w inną powierzchnię. ) Spostrzegam te wszystkie sensoryczne
wymiary jako taniec w kółko, gestykulacje jednego wzoru przekształcane w
gestykulacje innego wzoru. I te gestykulacje płyną przez przestrzeń która
zawiera w sobie inne wymiary, które chcę opisać jako tony emocjonalnego
koloru, światła lub d więku radosnego lub strasznego. Te wymiary również
tworzą koło wzajemności, okrągłe spektrum tak spolaryzowane że możemy
opisywać każdy z tych wymiarów jedynie w odniesieniu do innych.
Czasami obraz fizycznego świata nie tyle jest tańcem gestów co tkaną
teksturą. światło, d więk, dotyk, smak i zapach stają się ciągłą osnową z
uczuciem, że cały wymiar odczuwania jest pojedynczym kontinuum czy polem.
Przedarcie się przez osnowę jest wątkiem który reprezentuje wymiar
znaczeniowy - moralne i estetyczne wartości, osobistą czy indywidualną
wyjątkowość, logiczne znaczenie, i pełną wyrazu formę - te dwa wymiary
przenikają się tak że sprawiają iż odróżnialne kształty zdają się być
zmarszczkami w wodzie uczucia. Osnowa i wątek płyną razem, ponieważ tkana
tekstura nie jest ani płaska ani statyczna, jest wielokierunkowym
skrzyżowaniem impulsów wypełniających całą przestrzeń. Czuję że świat jest
umieszczony na czymś podobnie jak kolorowa fotografia jest umieszczona na
filmie,chociaż tutaj filmem jest gęsty deszcz energii. Widzę że świat jest
umieszczony na moim mózgu - - " tym czarodziejskim warsztacie tkackim " jak
Sherrington go nazywał. Mózg i świat, osnowa zmysłów i wątek znaczenia,
zdają się przenikać nierozłącznie. Ich granice się uzupełniają w taki sposób
że określają się nawzajem i nie mogą istnieć oddzielnie.
Słucham organowej muzyki. Tak jak liście zdawały się wyrażać gesty tak
organy zdaja się całkiem dosłownie mówić. Każdy d więk zdaje się wydobywać
z szerokiego ludzkiego gardła wilgotnego od śliny. Muzyk zaczyna grać coraz
niższe d więki a d więki zdają się wybuchać w ogromnych, kleistych plamach.
Gdy słucham bardziej uważnie, plamy nabierają tekstury - rozszerzające się
koła wibracji precyzyjnie i równo poząbkowane jak grzebienie, już nie
wilgotne i ciekłe jak żywe gardło, ale mechanicznie przerywane. D więk
rozpada się do niezliczonych indywidualnych drrrits wibracji. Słuchając
dalej, przerwy pomiędzy d więkami się zamykają lub może każdy indywidualny
drrrit staje się z kolei plamą. Rozmyty i zwarty, ciągły i przerywany,
kleisty i kolczasty, wydają się być transformacjami samych siebie lub
róznymi poziomami powiększenia tej samej rzeczy.
Komentarze
myślę ze ten kto tu zagląda wie czego chce i robi to nie bez powodu zgłębiając i zagłębiając się w sile natury zrozumiałem to już dawno i wiem że jesli potraktujemy ją z szacunkiem żadna krzywda nam się nie stanie mój komentarz dotyczy wszystkiego co znajduje się na tej stronie i na wszystkich pozostałych osobiście dopiero zamierzam spróbować psilocibów i wiem że nie pożałuję szkoda że nie mam kontaktu z tymi którzy mają już pierwsze loty za sobą z góry dziękuję za wszystkie informacje które są naprawdę cenne i godne uwagi takze nie przejmójcie się obszernością niektórych artykułów tylko zacznijcie czytać reszta pójdzie gładko sie ma!