Podróż w pustkę - czyli histori człowieka, który upadł przez dxm

Jeszcze 4 lata temu był normalnym nastolatkiem z normalnymi problemami i normalnym życie. Dziś jest wrakiem człowieka żyjącego z wyimaginowanym świecie.

Tagi

Źródło

?

Odsłony

24567

Jeszcze 4 lata temu był normalnym nastolatkiem z normalnymi problemami i normalnym życie. Dziś jest wrakiem człowieka żyjącego z wyimaginowanym świecie. Wiele razy przekraczając "dopuszczalne" dawki wykreował wokół siebie rzeczywistość rozumianą tylko przez niego. Wszystko to zaczęło się na początku 2005r kiedy sam namówiłem go do spróbowania dxmu po raz pierwszy.Ostrzegałem go że trzeba się ostrożnie obchodzić z tą silną substancją - do której sam miałem i mam dystans - lecz najwyraźniej niewiele go to obchodziło. Najgorszą rzeczą dla niego było to że za bardzo mu się to spodobało. Na początku była to dla niego alternatywa spędzania wolnego czasu z przyjaciółmi. Później sam zaczął robić (już zbyt częste) wycieczki do apteki, zamykał się w swej samotni i siedział po nocach zażywając zbyt duże dawki. Już pierwsze tripy sprowadzały się do wrzucania dawek 450 - 600mg.Jako że od zawsze był typem samotnika, otoczenie nie widziało zbyt dużych zmian w jego osobowości - a zmiany zachodziły niewyobrażalne. Nie było dla niego żadnych granic jeśli chodzi o dawkę, czas, miejsce lub substancję. Uważał że ma nad tym kontrolę a moje przestrogi były dla niego nic nie warte.

Sam zdawałem sobie sprawę z niebezpieczeństwa (może właśnie dlatego teraz jako jego kolega potrafię spojrzeć w miarę trzeźwo na tą sytuację). Był otwarty na każdego rodzaju substancje psychoaktywne (łącznie z benzydaminą xd) co bardzo zwiększyło mu tolerancję na dxm (niektórzy twierdzą że to niemożliwe).Twierdził że jest niezniszczalny i że żaden drag nie jest w stanie wyrządzić mu krzywdy.Gdy maksymalne dawki sięgnęły 1350mg (wielu uważa to za dawkę śmiertelną) zacząłem odnosić wrażenie jakby miał rozdwojenie jaźni. Kiedykolwiek pojawiały się problemy w jego życiu, szukał ucieczki w dragach. Gdy pytałem go czy nie widzi nic dziwnego w tym że ciągle żre DXM, odpowiadał że to przecież normalne. Wszystko to opisane powyżej trwało około 2 lata, najgorsze dopiero się zaczynało. Zaczął opuszczać szkołę, coraz trudniej było mu zdać do następnej klasy. Przychodził naćpany na większość lekcji(o ile w ogóle przychodził). Do głowy wpadały mu różne absurdalne pomysły jak zwyzywanie dyrektora szkoły , czy pomalowanie sobie paznokci. Dochodziły mnie słuchy, że bije swoją starą, twierdząc że jest odwrotnie. Jego obraz samego siebie został bardzo zmodyfikowany. Widział siebie jako zupełnie innego człowieka który ma powodzenie u dziewczyn, jest inteligentny, radzi sobie w szkole itp. Tak było, ale zanim zaczął ćpać i chyba taki obraz jego samego utkwił mu w głowie.

Co ciekawsze w rozmowach mówił rożne sprzeczne ze sobą informacje, jak na przykład , że ma powodzenie u dziewczyn, a w rozmowie na ten sam temat na drugi dzień stwierdził , że jest odwrotnie użalając się nad sobą. Miał ogromne problemy z pamięcią.Zapominał wiele istotnych faktów. Obecnie nie ma z nim żadnego logicznego kontaktu, jest zupełnie odrealniony, a na lekcjach momentalnie zasypia. Jego imprezy (np sylwester) ograniczały się do siedzenia w jednej pozycji przez kilka godzin i gapienia się na jeden punkt. Gdy zapytałem go jak się bawił na imprezie, mówił ze było zajebiście;) Natomiast gdy byliśmy większą grupą w kinie na filmie sensacyjnym, mówił że był to film o uczuciach..Jego tripy polegały głownie na wrzuceniu 60 tabletek acodinu,a po 30 minutach na dorzuceniu jeszcze 30. A jeśli noc była długa to mógł tak do rana. Na początku jego nałóg był tajemnicą. Dziś wiedzą już niemal wszyscy(Wy też już wiecie!:)) - jego stara, a nawet nauczyciele a jemu samemu w ostatnich dniach również zdarzało się znów wrzucać. Ten artykuł powstał ku przestrodze przed tym specyfikiem - wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem. Trzeba umieć ostrożnie obchodzić się z tą substancją, bo w przeciwnym wypadku potencjalni psychonauci mogą skończyć jak nasz bohater.

Oceń treść:

Average: 8.9 (18 votes)

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)
hehehe biedny Piotrunio
Anonim (niezweryfikowany)
To nie o Piotruniu niestetety :D
Anonim (niezweryfikowany)
O ja pier....Dxm wżucam sobie raz na 2 miechy także chyba nie skończę jak ten kolega...... Po DXM jest zajebiście nie można powiedzieć że nie....chciałem się pochwalić znajomkom moim nowym hobby i tym forum ogólnie ....ale zrezygnuje moi koledzy mogą nie mieć tak silnej woli jak Jak Ja i mogą się w to wjebać i zmarnować życie ...a co najgorsze miał bym potem kogoś takiego na sumieniu
Autor (niezweryfikowany)
[quote=Anonim]O ja pier....Dxm wżucam sobie raz na 2 miechy także chyba nie skończę jak ten kolega...... Po DXM jest zajebiście nie można powiedzieć że nie....chciałem się pochwalić znajomkom moim nowym hobby i tym forum ogólnie ....ale zrezygnuje moi koledzy mogą nie mieć tak silnej woli jak Jak Ja i mogą się w to wjebać i zmarnować życie ...a co najgorsze miał bym potem kogoś takiego na sumieniu [/quote] tak jak ja mam go teraz na sumieniu /Autor artu
veex (niezweryfikowany)
to jaki byl ten kolor paznokci?
Anonim (niezweryfikowany)
Nie wątpię że niemasz...ale ja bym sobie nie darował jak bym bezczynnie się przyglądał..wsadziłeś kumpla to teraz mu pomóż Z reguły ziomzaury są bardziej podatne na namowy kolegów niż psychologów i rodziny ,totalna absta może pomóc ...lub znajdź mu substytuty ...np niech metkata robi to mniejsze zło
Anonim (niezweryfikowany)
[quote]Był otwarty na każdego rodzaju substancje psychoaktywne (łącznie z benzydaminą xd) co bardzo zwiększyło mu tolerancję na dxm (niektórzy twierdzą że to niemożliwe). Twierdził że jest niezniszczalny i że żaden drag nie jest w stanie wyrządzić mu krzywdy. [...] Trzeba umieć ostrożnie obchodzić się z tą substancją, bo w przeciwnym wypadku potencjalni psychonauci mogą skończyć jak nasz bohater.[/quote] Caly "artykul", a szczegolnie te fragmenty, dowodza tego, ze Twoj kolega nie jest zadnym psychonauta, tylko zwyczajnym, koejnym debilem, przymulajacym sobie leb. [quote=Anonim]znajdź mu substytuty ...np niech metkata robi to mniejsze zło [/quote] Gratuluje wiedzy, od kiedy to metkat jest substytutem DXM? Co te substancje, maja wspolnegom, poza tym, ze mozna je dostac w aptece?
Anonim (niezweryfikowany)
boohaterem?
Anonim (niezweryfikowany)

Od pewnego czasu moze nawet dluzszego zaczalem sie w to bawic. Mowie tu o dxm oczywiscie. Tak jak wiadomo na poczatku jest to spoko bo jest to rzecz nowa i nie doswiadczona przez nas wczesniej. Nie doszedlem lub nie wpadlem w taki stan jak wyzej tu uzytkownicy ale sadze ze jesli nie zbastuje troche bede mial podobna sytuacje. A narazie.... Trzeba Zyc Chwila pozdro. +}

Anonim (niezweryfikowany)

Ja bralam to gowno ok. 4 misiecy dzien w dzien. Rzucilam bo..., ktoregos razu po zazuceniu zwyczajnie sie porzygalam i to dalo mi do myslenia. Wiedzialam, ze to juz nawyzsza pora odstawic, ze juz wyczerpuje sie moj limit toleracji. Dopieczetowaniem byl moj chlopak, ktory wial kwasa i go "oswiecilo",- stal sie antychemiczny.

Przez kolejne 2 lata nie moglam sie otrzasnac. Przez pol roku bylam totalnie odrealniona. Nie rozumialam co sie wokol mnie dzieje. Nie rozumialam co ludzie do mnie mowili. Bylam totalnie oderwana od rzeczywistosci. Nie potrafilam zaakceptowac tej trzezwosci ani sie w niej odnalesc. Przerazala mnie.

Przez caly ten czas nie bylo dnia zebym o tym niepomyslala. To sie za mna ciagnelo jak jakies widmo. Nie dawalo spokoju. Za kazdym razem wyobrazalam sobie jak zajebiscie byloby znowu sie znieczulic, znow poczuc jego dzialanie uciec do aco krainy... Z czasem jednak bylo mi szkoda marnowac czasu, ktory poswiecilam na "detox". Pozatym zdawalam juz sobie dosc dobrze sprawe z tego ze moje wnetrznosci nie czuja sie najlepiej i to takze wiele razy mnie powstrzymywalo. Trawka palona raz na jakis czas nie dawala mi praktycznie zadnej satysfakcji. Wciaz bylo czegos brak. W glowie wciaz mialam tylko jedno - wrocic tam.

Po dwuch latach zazucilam sobie jakiegos dropsa. Gdzies w srodku mialam nadzieje na to, ze bede miala do sie zal za to ze to zrobilam. Wyzutow zadnych a jazda byle jaka. Pozniej jeszcze kilka rozczarowujacych sciech i znow dropy po ktorych zasnelam i doszlam do wniosku, ze to wszystko idzie o kant dupy potluc. Z czasem zaczelam myslec o tym coraz mniej.

Teraz jakos jakby ulecialo, lecz droga byla naprawde kurewsko ciezka i meczaca. Musze przyznac, ze jak teraz patrze na to z perspektywy czasu to jestem dla siebie pelna podziwu. Jestem z siebie dumna i mam nadzieje, ze wszyscy, ktorzy w tym siedza wyjda z tego i uswiadomia sobie, ze nie tedy droga. Odstawic to jedno a zmienic myslenie to drugie zalezy tylko w jakiej kolejnosci nastepuje.

Na koniec jeszcze dodam, ze efekty uboczne sa widoczne dopiero kilka miechow po odstawieniu. (nie mowie do osob, ktore braly 3 razy w zyciu) Moge was zapewnic, ze odczujecie je w blizszej lub dalszej przyszlosci. Mnie ten lek ostro zryl banke. Pamiec, rozkojazenie, omamy mam do dzis. Taka mala pamiateczka. Poprostu czuje, ze mam pokrzywiony obraz swiata, ale dobrze mi z tym. 

Nikogo jednak nie mam zamiaru zachecac do stosowania omawianego specyfiku, ale jak od wiekow wiadomo: wszystko ma 2 strony...

pozdr.

Anonim (niezweryfikowany)

a ja wziąłem póltorej paczki kaszlodynu i zobaczyłem...szatana. nie polecam tak potwornego bad tripa nikt chyba nigdy nie miał. byłem bliski opętania przez demona:)

Anonim (niezweryfikowany)

mam 165 wzrostu, waze 51kg. biore czasem ze znajomymi acodin. oni biora nawet po 90tabletek a ja biore 15-20. oni rano sie budza normalni a mnie acodin trzyma nawet do 4dni. (pozniej juz nie biore nic po tych 15-20 tabsach)
to jest tak, ze pierwszego dnia mam bardzo dobre tripy, drugiego sie czuje jak pierwszego (ewentualnie wieczorem troszke przechodzi) jestem mega nakrecona. trzeciego dnia czuje sie jak w mega nierealnym, pieknym swiecie, kocham wszystkich i wszystko ale bardzo ciezko mi sie mysli (poszlam po weekendzie do szkoly i nie potrafilam strescic prostego tekstu), czwartego dnia jestem mega nieogarnieta, zmeczona, wycienczona
za pierwszym razem moim jak wzielam aco zwymiotowalam i pozniej przez tydzien nie jadlam, nie mialam ochoty
teraz nie wymiotuje bo biore najpierw 10, pozniej 5 i pozniej ewentualnie jeszcze 5
czy wiecie co to moze oznaczac? powinnam sobie odpuscic aco?

Anonim (niezweryfikowany)

ta lupaj dalej na zdrowie ci wyjdzie powodzenia

Anonim (niezweryfikowany)
Dobrze wiem że metkat nie jest psychodelikiem jak Dxm czy antyrzyg ..ale psychodelików to już mu wystarczy ..oto chodzi że jak poczuł by euforie z kota to może by ją polubił ...bo opiatów i benzo jako substytutów w jego przypadku to bym odradzał
Armageddoom (niezweryfikowany)
Jak możesz go mieć na sumieniu - powiedz mi, skoro od początku do końca (?) to był jego wybór. Dobrze wiedział co robi - przecież go ostrzegałeś. Ciekawe jakie sumienie masz w takim razie na myśli - czy takie, że byś mu tego zakazał - gdybyś miał okazję go powstrzymać? Bardzo postępowo. To twoje sumienie to się właśnie nazywa prohibicja. Że to gorsze niż w wielkiej większości jakiekolwiek dragi, wiesz chyba dobrze. W końcu współredagujesz tę stronę nie bez powodu?
Anonim (niezweryfikowany)
przecież to jakaś nautyka? tak? coprawda psycho, ale nautyka - wyprawy są niebezpieczne - jak się wyrusza na wyprawę to się zakłada że moż3e się zdarzyć że sie nie wróci - koledzew się zdarzyło - taka to jest zabawa - jak chodzisz po szkle to nie pierdol że to piasek. chodząc po szkle można się skaleczyć - kolega się skaleczył - i każdy może się skaleczyć - i Ty i Ty i Ty także - myślisz że jak pożałuyjesz kolegi i okażesz współczucie i powiesz że on był ćpunem a ty jesteś nautykiem jakimś to unikniesz niebezpieczeństwa - bracie ty też możesz się pokaleczyć - jak już nie jesteś pokaleczony - jak każdy kto ćpa cokolwiek - wódę, trawę, porno, pracę, czy własną matkę - bo odurzać się można wzszystkim - nawet bogiem. T ten artyukuł i odpowiedzi Wasze to taki mechanizm obronny - żeby się przekonywac że tylko wypadek bo jest bezpiecznie - na szkle nie jest bezpiecznie - nie wkręcajcie sobie - a zresztą przecież ćpanie to właśnie wkręcanie sobie nieprawdy - więc to normalka że wkręcacie sobie nieprawdę - to wazsze ulubione zajęcie - samooszukiwanie. pozdrawaim w podróżowaniu - bezpiecznej drodi - wkońcu tylko jeden na 1000 - a skąd wiesz że nie Ty?
Anonim (niezweryfikowany)
O kim to jest? Kto jest autorem historyjki?
Anonim (niezweryfikowany)
To brzmi jak bodek..... Przecież o ile nie zarzuca się codziennie aco samo przechdzi, organizm się zaczyna buntować juz na sam widok tych małych paskudnie gorzkich tabletek.... Nawet z łykaniem flegaminy potem sa problemy xD
zegarmistrz (niezweryfikowany)
Cholera.. DXMa szamałem może 6 razy w życiu. Za każdym razem to samo. Po dawce progowej, której działania nie zanotowałem próbowałem z na prawdę szalonymi ilościami. Zamuła, dezorientacja oraz piekielne efekty uboczne. Drapanie się po dupsku nigdy nie było tak przyjemne. Czerwona gęba, robowalk. Z dodatkiem antyhistamin nie było tylu efektów fizycznych. Jest wiele rzeczy od których mógłbym się uzależnić ale DXM nie jest jedną z nich. Wolę ziółko.
Anonim (niezweryfikowany)
A może mu się qrwa takie życie podoba? Ten cały opis strasznie śmierdzi mi pogadankami o tym jak to źle skończycie jak spróbujecie choćby bucha śmiercionośnej mariuchuany - przede wszystkim jest pisany tylko i wyłącznie z pozycji osoby oceniającej jego zachowanie z boku według jakiś norm społecznych - np co to za problem, że nie szalał w sylwestra jak mu się gapienie w ten punkt podobało?
Anonim (niezweryfikowany)
[quote=Anonim]A może mu się qrwa takie życie podoba? Ten cały opis strasznie śmierdzi mi pogadankami o tym jak to źle skończycie jak spróbujecie choćby bucha śmiercionośnej mariuchuany - przede wszystkim jest pisany tylko i wyłącznie z pozycji osoby oceniającej jego zachowanie z boku według jakiś norm społecznych - np co to za problem, że nie szalał w sylwestra jak mu się gapienie w ten punkt podobało?[/quote] jakiś norm społecznych ?; kolega opisuje to co spotkalo jego znajomego więc nie jest tylko biernym obserwatorem ! dxm potrafi zryć psychike , dziury w glowie powstaja wieksze niz po stuffie . Zawieszki mozna lapac , ja osobiscie jadlem 3 razy w zyciu , raz cale opakowanie . Pamietam glownie to ze swedzialo mnie cale cialo i po okolo 3h fazy mialem problem z poruszaniem sie z deczka . Ogolnie nie polecam :]
Anonim (niezweryfikowany)
Doswiadczenie masz zerowe i taka wartosc maja twoje rady wiec zachowaj je sie dla siebie Kolega widac ma prawo do oceny innych bo sam pewnie "nie ma problemow z dziewczynami" i "zajebiscie sie bawi na sylwka" - a to przeciez najwazniejsze
Anonim (niezweryfikowany)
[quote=Anonim]A może mu się qrwa takie życie podoba? Ten cały opis strasznie śmierdzi mi pogadankami o tym jak to źle skończycie jak spróbujecie choćby bucha śmiercionośnej mariuchuany - przede wszystkim jest pisany tylko i wyłącznie z pozycji osoby oceniającej jego zachowanie z boku według jakiś norm społecznych - np co to za problem, że nie szalał w sylwestra jak mu się gapienie w ten punkt podobało?[/quote] jakiś norm społecznych ?; kolega opisuje to co spotkalo jego znajomego więc nie jest tylko biernym obserwatorem ! dxm potrafi zryć psychike , dziury w glowie powstaja wieksze niz po stuffie . Zawieszki mozna lapac , ja osobiscie jadlem 3 razy w zyciu , raz cale opakowanie . Pamietam glownie to ze swedzialo mnie cale cialo i po okolo 3h fazy mialem problem z poruszaniem sie z deczka . Ogolnie nie polecam :]
ZK (niezweryfikowany)
Jesteście ograniczeni!!!!!! [quote] Obecnie nie ma z nim żadnego logicznego kontaktu, jest zupełnie odrealniony, a na lekcjach momentalnie zasypia. Jego imprezy (np sylwester) ograniczały się do siedzenia w jednej pozycji przez kilka godzin i gapienia się na jeden punkt. Gdy zapytałem go jak się bawił na imprezie, mówił ze było zajebiście;) [/quote] Koleś wskoczył na wyższy poziom! Jest oświecony! Tak ciężko to skumać?
"przychodził naćpany na większość lekcji" - na deksie kurwa?! Powodzenia!
Anonim (niezweryfikowany)
Samotnik, ktoremu zalezalo na panienkach? I te wszystkie emotikony. Nie podoba mi sie artykul, odnosze wrazanie, ze autor sam byl na DXM podczas pisania.
grubas (niezweryfikowany)
tu cie maja a pomalowane paznokcie sa sexy
Anonim (niezweryfikowany)
Jednego śmiecia mniej
Loan (niezweryfikowany)
Ja tam twierdze, ze gdyby mu sie takie zycie nie podobalo to by to zmienil, a skoro mu sie tak podoba zyc w innym swiecie to niech zyje. Ciekaw jestem tylko skad ten koles bierze kase zeby tak wpierdalac te acodiny. Zapewne sam nie pracuje, bo ciezko sie ogarnac do jakiejkolwiek pracy po DXM, wiec sadze ze pewnie od rodzicow bierze... Ciekawe co zrobi gdy mu zabraknie kasy...
Anonim (niezweryfikowany)
moze spruboj koledze za aplikowac cos takie i iboga czy yboga niepamietam dokladnej nazwy tej rosliny wiem natomiast ze dziala ze autentycznie nic sie niechce moze to mu pomorze mysle ze zostawic tak kolege samemu sobei to niezbyt humanitarny sposob
Anonim (niezweryfikowany)
a na dokladke tobyl takie opowiadanie philipa k. dicka o gosciu co po pracy codziennie schodzil do piwnicy i budowal makiete miasta w koncu zycie zaczelo mu sie sypac i otoz co zrrobil zaczal zmieniac makiete swojego miasteczka a ten jego swiat zawladnal tym wielkim
Anonim (niezweryfikowany)
btw jeszcze żyje
Anonim (niezweryfikowany)
artykul wyraznie skierowany przeciw typowi a autor ma wyraznie kurewski charakterek
celina (niezweryfikowany)
dxm podobał mi się przez pół roku. w maju 2008 wyladowalam w szpitalu, 450 mg to dla mnie za duzo. prawie mialam wylew, jazdy mialam nieziemskie, nie pamietam praktycznie wszystkiego, wzielam u kolezanki, do domu odprowadzala mnie znajoma, ktora spotkalam na klatce nie dalam rady isc sama. jako ze mam kuratora niemadre byloby przyznanie sie w szpitalu do tabletek, powiedzialam, ze wypilam 2 mocne piwa. lekarze zdiagnozowali uczulenie na alkohol i szybki metabolizm z powodu braku promili we krwi. po tej sytuacji bralam kilka razy. ostatnio 2 miesiace temu, ciezko mi nie brac raz na jakis czas. nie mam pojecia po co zaczynalam, to nie bylo madre teraz jestem w stanie siegnac po cokolwiek aby byc w 'stanie'. tak wiec goraco polecam, jak w wielu przypadkach konczy sie to bardzo milo ;)
ola (niezweryfikowany)
biore dxm regolarnie, dla mnie jest słabe.. pamietam ze gdy pierwszy raz sprobowalam acodinu wzielam za jednym razem 21 tabletek popijajac nestea. wyladowalam w szpitalu. teraz lykam wieczorem 25 tabletek i sobie dorzucam pozniej. czuje sie ok. ten gosc z artykulu mial slaba psyche, nic wiecej...
DXM-MASTER (niezweryfikowany)
Powiem tak . Pierwszy raz 50 tab po 15mg= 750mg.dzisiaj Start godzina -15.20 Szczerze to wszystko jest ostro przewreklamowane ale po takiej dawce na starcie to juz cos :) 150 zdecydowanie za malo .... mialem watpliwosci co do dzialania tego gowna ale sie przekonalem hehehehe .Wiecej opisze pozniej :P Ogolnie ostro jest ale zeby podrozowac to trzeba chyba naprawde duzo tego zjesc..Radze na poczatek dla kazdego kto juz troche dzialal w strefie dragow 450mg
Annnnnnnnnnnnnn... (niezweryfikowany)
30 na początek w zupełności wystarczy...ale do tego koniecznie łóżko i łatwa, lekka i przyjemna muzyka. tak się można bawic ale nie w ciągu dnia, albo kiedy ma się przed sobą jakiś powrót do domu czy pobyt na imprezie. wszystko jest dla ludzi ale trzeba umiec sie z tym obchodzic i wiedziec kiedy powiedziec sobie dość. Ja zaczęłam się w to bawić w wakacje... było super, wszyscy myśleli ze śpię a ja tak naprawdę latałam sobie po kosmosach tudzież innych ciekawych miejscacyh. zaczęło się robić gorzej kiedy robiłam to systematycznie przez ponad 2 tygodnie i ciągle zwiększałam dawki. myslałam ze to odpowiednia ucieczka od problemu który mnie atakował, aż do momentu kidy zaczełam zatracać świadomość.. nie potrafiłam już rozróżnic świata rzecvzywitego od fikcji, zaczełam sięgać po inne środki (przeprowadzałam ekstrakcję kodeiny z antidolu, chodziłam po lekarzach wkręcając im ze mam problemy z zasypianiem zeby dostac hydroksyzyne itp) a to wszytstko mając niespełna 17 lat (czyli rok w zeszłe wakacje).bylo by mi ciezko z tego wyjsc, ale obiecalam sobie ze od 1 wrzesnia koniec ze wszystkim, biore sie za nauke i wszystkie uzywki zostawiam w kącie. gdybym nie byla na tyle silna, gdybym nie byla konsekwentna w tym co mówię pewnie już nie miała bym wątroby, nie było by mnie.. od tamtego czasu zjadłam acodin tylko raz.. wiem ze jeszcze nie raz to powtórzę, ale nigdy nie zapomnę o granicach.. i tego też zyczę wszystkim aco-riderom, którzy tak jak ja pakują się w nhiebezpieczne przygody na zyczenie p.s. jest to cholernie przyjemne, ale przede wszystkim BARDZO GŁUPIE znajźcie swoją granicę
Annnnnnnnnnnnnn... (niezweryfikowany)
30 na początek w zupełności wystarczy...ale do tego koniecznie łóżko i łatwa, lekka i przyjemna muzyka. tak się można bawic ale nie w ciągu dnia, albo kiedy ma się przed sobą jakiś powrót do domu czy pobyt na imprezie. wszystko jest dla ludzi ale trzeba umiec sie z tym obchodzic i wiedziec kiedy powiedziec sobie dość. Ja zaczęłam się w to bawić w wakacje... było super, wszyscy myśleli ze śpię a ja tak naprawdę latałam sobie po kosmosach tudzież innych ciekawych miejscacyh. zaczęło się robić gorzej kiedy robiłam to systematycznie przez ponad 2 tygodnie i ciągle zwiększałam dawki. myslałam ze to odpowiednia ucieczka od problemu który mnie atakował, aż do momentu kidy zaczełam zatracać świadomość.. nie potrafiłam już rozróżnic świata rzecvzywitego od fikcji, zaczełam sięgać po inne środki (przeprowadzałam ekstrakcję kodeiny z antidolu, chodziłam po lekarzach wkręcając im ze mam problemy z zasypianiem zeby dostac hydroksyzyne itp) a to wszytstko mając niespełna 17 lat (czyli rok w zeszłe wakacje).bylo by mi ciezko z tego wyjsc, ale obiecalam sobie ze od 1 wrzesnia koniec ze wszystkim, biore sie za nauke i wszystkie uzywki zostawiam w kącie. gdybym nie byla na tyle silna, gdybym nie byla konsekwentna w tym co mówię pewnie już nie miała bym wątroby, nie było by mnie.. od tamtego czasu zjadłam acodin tylko raz.. wiem ze jeszcze nie raz to powtórzę, ale nigdy nie zapomnę o granicach.. i tego też zyczę wszystkim aco-riderom, którzy tak jak ja pakują się w nhiebezpieczne przygody na zyczenie p.s. jest to cholernie przyjemne, ale przede wszystkim BARDZO GŁUPIE znajźcie swoją granicę
uzalezniony (niezweryfikowany)
Potwierdzam że można tak bardzo upaść po Acodinie. Sam od trzech lat jestem uzależniony. Nie biorę od kilkunastu dni, co jest i tak sukcesem - od dawna nie miałem tak długiej przerwy [sic!]. Jest to spowodowany: primo - własną chęcią wyjścia z tego, silniejszą niż kiedykolwiek; secundo - podjętym przeze mnie i moją dziewczynę środkiem przed-ostatecznym (ostatecznym jest ośrodek, do którego udam się jeśli to nie zadziała) - mianowicie objechaliśmy apteki w naszym mieście z kartkami zadrukowanymi moim zdjęciem i informacją, żeby nie sprzedawać mi Acodinu - możecie się śmiać, ale aptekarki, ku naszemu zdziwieniu, zareagowały bardzo pozytywnie. Nikt się nie śmiał, niektóre były pełne uznania, inne życzyły wyjścia z nałogu albo wręcz sugerowały jakie środki odtruwające warto kupić. Oczywiście istnieje ryzyko, że kupię acodin w innym mieście, ale nic się na to nie poradzi. Szansa wyjścia jednak jest, bo odkąd wchodziłem do aptek rozdając kartki ze swoją fotką, pozyskałem z tego taką satysfakcję, że jak nigdy wcześniej poczułem, że chcę z tym skończyć - no i kilkanaście dni już nie szamię ścierwa, a od kilku bardzo rzadko o nim myślę (wcześniej to się praktycznie nie zdarzało, myślałem o nim dzień w dzień, niemalże non-stop). Niestety metoda ta może być o tyle trudna dla tamtego kolegi, że on musi wyrazić zgodę na to, żeby jego zdjęcie było w aptekach - bo jeśli jak ja sam ich nie rozniesie, a ktoś będzie chciał to zrobić, to ten koleś ma nawet prawo zaskarżyć taką osobę o rozpowszechnianie jej wizerunku jeśli tego zechce. Ośrodek też jest sprawą kłopotliwą - dopóki chłopak ćpa rzeczy legalne, to nie można go zmusić do wizyty w ośrodku; co więcej musi sam wyrazić na to zgodę. Każdemu uzależnionemu od aptecznych wynalazków polecam rajd po aptekach. Nie jest łatwo podjąć taką decyzję, ale naprawdę warto. Nie ma sensu bagatelizować sprawy, mówiąc sobie, ze choć codziennie, to przecież wpieprza się kodeinę czy benzydaminę a nie amfetaminę. Uzależnienie to uzależnienie. Ośrodka się nie bójcie, to nie więzienie, poza tym można w każdym momencie wrócić do domu (choć jest to bez sensu żeby być tam np. tydzień i wrócić), nie trzeba być tam rok jak mój kuzyn czy pół roku jak większość ludzi. Minus jest taki, że z tego co czytałem, ok. 3 miesiące układ nagrody w mózgu jest tak rozregulowany że powoduje myśli o narkotyku. Ale 3 miesiące to nie całe życie, natomiast całe życie można sobie spierdolić nigdy nie walcząc. Żałuję, że swoją walkę podjąłem tak późno (po tym jak zrezygnowałem przez acodin ze studiów, oraz straciłem pracę, gdzie dosłownie szefostwo dowiedziało się że przychodzę zaćpany), ale cieszę się że w ogóle.
DMT (niezweryfikowany)
powodzenia!
uzalezniony (niezweryfikowany)
Potwierdzam że można tak bardzo upaść po Acodinie. Sam od trzech lat jestem uzależniony. Nie biorę od kilkunastu dni, co jest i tak sukcesem - od dawna nie miałem tak długiej przerwy [sic!]. Jest to spowodowany: primo - własną chęcią wyjścia z tego, silniejszą niż kiedykolwiek; secundo - podjętym przeze mnie i moją dziewczynę środkiem przed-ostatecznym (ostatecznym jest ośrodek, do którego udam się jeśli to nie zadziała) - mianowicie objechaliśmy apteki w naszym mieście z kartkami zadrukowanymi moim zdjęciem i informacją, żeby nie sprzedawać mi Acodinu - możecie się śmiać, ale aptekarki, ku naszemu zdziwieniu, zareagowały bardzo pozytywnie. Nikt się nie śmiał, niektóre były pełne uznania, inne życzyły wyjścia z nałogu albo wręcz sugerowały jakie środki odtruwające warto kupić. Oczywiście istnieje ryzyko, że kupię acodin w innym mieście, ale nic się na to nie poradzi. Szansa wyjścia jednak jest, bo odkąd wchodziłem do aptek rozdając kartki ze swoją fotką, pozyskałem z tego taką satysfakcję, że jak nigdy wcześniej poczułem, że chcę z tym skończyć - no i kilkanaście dni już nie szamię ścierwa, a od kilku bardzo rzadko o nim myślę (wcześniej to się praktycznie nie zdarzało, myślałem o nim dzień w dzień, niemalże non-stop). Niestety metoda ta może być o tyle trudna dla tamtego kolegi, że on musi wyrazić zgodę na to, żeby jego zdjęcie było w aptekach - bo jeśli jak ja sam ich nie rozniesie, a ktoś będzie chciał to zrobić, to ten koleś ma nawet prawo zaskarżyć taką osobę o rozpowszechnianie jej wizerunku jeśli tego zechce. Ośrodek też jest sprawą kłopotliwą - dopóki chłopak ćpa rzeczy legalne, to nie można go zmusić do wizyty w ośrodku; co więcej musi sam wyrazić na to zgodę. Każdemu uzależnionemu od aptecznych wynalazków polecam rajd po aptekach. Nie jest łatwo podjąć taką decyzję, ale naprawdę warto. Nie ma sensu bagatelizować sprawy, mówiąc sobie, ze choć codziennie, to przecież wpieprza się kodeinę czy benzydaminę a nie amfetaminę. Uzależnienie to uzależnienie. Ośrodka się nie bójcie, to nie więzienie, poza tym można w każdym momencie wrócić do domu (choć jest to bez sensu żeby być tam np. tydzień i wrócić), nie trzeba być tam rok jak mój kuzyn czy pół roku jak większość ludzi. Minus jest taki, że z tego co czytałem, ok. 3 miesiące układ nagrody w mózgu jest tak rozregulowany że powoduje myśli o narkotyku. Ale 3 miesiące to nie całe życie, natomiast całe życie można sobie spierdolić nigdy nie walcząc. Żałuję, że swoją walkę podjąłem tak późno (po tym jak zrezygnowałem przez acodin ze studiów, oraz straciłem pracę, gdzie dosłownie szefostwo dowiedziało się że przychodzę zaćpany), ale cieszę się że w ogóle.
Anonim (niezweryfikowany)
Człowieku ja to tylko raz wziołem rok temu... Mam cały czas fakę i chodzę po psyhiatrach (wiozłem 450mg) niewidzieć czemu mi to tak zaszkodziło. Kumple wtedy więcej wzieli + alko i MJ a mi.... Byłem akurat po 7 dniowej głodówce może dlatego i było bardzo ciepło więc może dlatego . Ale czemu mam dalej na to głód to niewiem ?? Po razie taka kara BOSKA ... BOŻE LITOŚCIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII PORSZĘ !!!!!!!!!!!!!!!
Anonim (niezweryfikowany)

7mio dniowa głodówka i DXM, ludzie wy jesteście przerażająco mało inteligentni, to nie jest problem w DXM, tylko w waszej zastraszająco niskiej inteligencji.

 

Doświadczenia jakie opisujecie, zwłaszcza te negatywne rzeczywiście dowodzą, że wasza psychika nie ma szans z takimi substancjami co akurat nie świadczy źle o DXM, tylko o was.

 

I tego typu doświadczenia dawno zaprezentował nam alkohol, jeden i ten sam alkohol, a jednak jedni po nim są na dnie, albo nie żyją po nim, inni mają się świetnie i cieszą się każdym dniem.

 

Biada tym, co nie umieją posługiwać się ogniem!

 

W rzeczywistości wydaje wam się, że jesteście trzeźwi, a zatem normalni, a zatem mądrzy, a to akurat guzik prawda jest. To, że "kontaktujecie z rzeczywistością", pamiętacie, wydaje się wam, że jesteście inteligentni, albo robicie to co robią wszystkie ssaki to akurat nijak ma się do tego wszystkiego. Normalność nie istnieje bo gdyby tak było to zawsze byłaby taka sama, a pojęcie normalności zmienia się i co każde 100 lat co innego jest normalne. To logiczne zatem, że czegoś takiego nie ma.

 

Jakim ignorantem trzeba być by nie pochylić czoła przed chemią, tym co wami wszystkimi rządzi i to niekoniecznie bez powodu. Myślicie, że miłość, którą tak cenicie i chwalicie czy też chociażby seks jest wynikiem czegoś innego jak chemii? To zastanówcie się jeszcze raz, bo nie ma innej drogi wpływania na kogokolwiek inaczej jak poprzez chemię. To, że ktoś się zmienia po czymś, no rewelacja, człowiek jest inny we wtorek niż w poniedziałek i to po kartoflach i herbacie ziołowej. To o co chodzi z tymi zmianami? Nie chcecie się zmieniać to się w marmur zamieńcie. Zmiana to jest to czym człowiek powinien się szczycić, z czego powinien być dumny, a nie od czego powinien uciekać. To, że ktoś się zmienił w kogoś kto wg innej grupy zmienił się na gorsze też niczego nie znaczy bo tak się dzieje od milionów lat, na długo przed jakąkolwiek substancją sztucznego pochodzenia.

 

Gdybyśmy analizowali np. wybitnych geniuszy wariatów to by wyszło, że we wtorek szli do pracy, byli idolami społeczeństwa, a w środę nie można było ich poznać... Tak to po prostu działa i niekoniecznie jakiegokolwiek zmiany są efektem zewnętrznym, nawet jeśli z pozoru biorą się z przyczyny zewnętrznej.

Anonim (niezweryfikowany)

wez zastanow sie co piszesz, jak ci sie moglo zwiesic na rok czasu xD 
za pierwszym razem wzialem 25 tabletek nie wiem ile to jesst mg xD i jedynie co mi sie zwiesilo to na 3 dni xD 3 dni mialem bardzo przyjemna faaze, ktora stopniowo z dnia na dzien sie zmniejszala ;D a Boga to bym nie mieszal w sprawy cpania. ;) pozdrawia, ;p

Anonim (niezweryfikowany)

Witam

Probowalem dzis deksa po raz pierwszy. Nie mialem wczesniej doswiadczenia z zadnymi tabsami, wylacznie mj i dopalacze do jarania. Waze 85kg, 185cm, 22lata. 

Niestety troche zjebalem sprawe, za bardzo strachliwie podszedlem do sprawy, ale lepsze to niz mialbym w szpitalu na uczulenie wyladowac. Tak wiec jebnalem 2 tabsy na poczatku po wyjsciu z apteki(14.00), myslalem ze tak sie sprawdze na uczulenie, ale pozniej jak wrocilem do domu to doczytalem, ze przynajmniej 90mg na test trzeba. Tak tez uczynilem lykajac kolejne 6 tablet(15.25) - nic to nie dało oprocz delikatnej euforii. Wkurwiony polknalem jeszcze 6(17.25) i pozniej 3(18.25), ale niestety calkowicie zle to rozplanowalem, bo nie przynioslo zadnego efektu - nie ma co sie dziwic, dawka minimalna, za duze przerwy(o czym dowiedzialem sie pozniej gdy...) okolo godziny 18 spotkalem sie ze znajomym na ventrilo(taki program do rozmawiania glosowego przez internet, cos jak skype) i jego lokator mnie nieco ukierunkowal, powiedzial ze jak nie jebniesz w 30 min wszystkiego co masz wziac to nie poklepie, doradzil aby polknac reszte(14szt), co tez uczynilem o godzinie 19. To byla odpowiednia decyzja zeby odratowac faze. Nawet niezle mnie poklepalo po 30 minutach, standardowe objawy dla pierwszego plato - dziwna grawitacja, pochyła nawierzchnia, potliwość, ataki gorąca wewnętrznego i szybsze bicie serca(spodziewalem sie szybszego), ogolnie nieogarniecie i euforia. mialem kilka roznych schiz na otwartych oczach, ale chyba dlatego ze na sile staralem sie je sprowokowac - nie byly one jakos specjalnie wykozaczone, na przyklad patrzac na drzwi od pokoju zamiast klamki i dziurki na klucz widzialem sam klucz wbity w drewno bez klamki, na szczescie nie zarzucila sie krzywa faza ze nie mam stamtad wyjscia lolol. To glownie dlatego ze mialem oslabiony wzrok a w pokoju panowal polmrok przez caly okres. Nachodzily mnie rozne checi, np. pochodzić sobie - juz sie ubieralem zeby wyjsc na dwor ale zimno dzisiaj niestety, co mnie przekonalo zeby zostac. hehe. czasami zmienialem sluchawki ze stacjonarnych przy komputerze na te z mp4 i smigalem po pokoju chodzac i tanczac ze sluchawkami na uszach. Fajne sa tez wygibasy przy chodzeniu, bardzo mi sie podobaly. Klepało mnie dobre 2,5h godziny z umiarkowanym nasileniem(proporcjonalnym do przyjetej dawki). Nie mialem zadnego swedzenia, kumple probowal mnie wkrecic ze wystarczy sie raz po glowie podrapac zeby odkryc ze tak naprawde swedzi, ale mylił się. 

 

Pewnie niedlugo ponowię spotkanie z wielkim dxm, ale narazie wole troche odczekac po przeczytaniu niektorych postow tutaj. Tym razem mam zamiar uderzyc w 300mg, moze nieco wiecej oczywiscie wszystko na raz, zeby mnie dobrze ponosiło. Moim celem jest plato drugie, nie jestem chyba gotowy na trzecie narazie... z uwagi na moj brak doswiadczenia z chemią i tabsami.. czyli ewentualne kontrowanie bad-tripów itd. 

 

Kieruje sie rowniez z pytaniem do znawcow specyfiku, czy w miare zwiekszenia dawki zwieksza sie szybkosc bicia serca, czy  skutki są porównywalne? Jak dlugo proponujecie poczekac zanim znowu przyjme dxm? W sumie dzisiaj pozarlem cala paczke 450mg, ale w duzych odstepach i na pewno efekt sie nie skumulowal.

Anonim (niezweryfikowany)

Drogie dzieci, Pan Deks nie jest do tańćzenia, nie bierze się go do piwa, nie zapala się do niego ziołka, nie bierze się go na imprezie.. I jeszcze wiele innych przeciwskazań by się znalazło. Ofiara opisana w artykule sądząc po ilośći tabletek była już na 3 poziomie, blisko 4. Nikomu nie życzę takich eksperymentów bo ślady w psychice zostają bardziej na stałe niż tatuaż na skórze. A osoby które miały styczność z 30 tabletkami powinny darować sobei komentarze. Rozumienie Deksa zaczyna sie dopiero po 60, po tym jak zapadnie cisza i zgasną światła i nikt nie przeszkodzi w zgłebianiu swojego tripa.

Anonim (niezweryfikowany)

I co zrozumiałeś?

"Nikomu nie życzę takich eksperymentów bo ślady w psychice zostają bardziej na stałe niż tatuaż na skórze..."i"
Rozumienie Deksa zaczyna sie dopiero po 60, po tym jak zapadnie cisza i zgasną światła i nikt nie przeszkodzi w zgłebianiu swojego tripa"Skoro nie życzysz to po co nakręcasz?Świadomość to Twój program indywidualny (ego), jeśli go wyłączysz i przejdziesz w nadświadomość (jaźń) to możesz mieć spore problemy z przetwarzaniem równoległym świadomości oraz nadświadomości, bo mózg ludzki nie jest do tego przystosowany. Wyłączenie świadomości z punktu widzenia społeczeństwa jest niczym innym jak śmiercią indywiduum. A nie po to żyjesz w tej świadomości, by to zmieniać. Zaakceptuj to.
Anonim (niezweryfikowany)

Acodin nie tylko wyniszcza psychicznie, ale i  widać zmiany na ciele. Od pięciu lat zażywam DXM, za kazdym razem faza jest inna. Nie jest to uzależnienie fizyczne lecz psychiczne, zdaję sobię sprawę z tego co robię, wiem że robie źle ale nie chcę przestać. Pamiętacie swędzenie po Acodinie? Po dalszym braniu zaczyna się wysypka przy zarzyciu, miałam tak przez pare lat. Od tego roku zauważyłam zmiany skórne. Otóż w miejscach gdzie zwykle była wysypka skóra staje się bardziej tłusta z gdzieniegdzie większymi wypryskami. Po wyciśnięciu takiego wyprysku otrzymujemy martwy kawałek skóry i przezroczysty płyn, a po tym zostaje okrągła blizna wyglądająca trochę jak przypalenie od papierosa. Ogólnie skóra staję się tłusta, z wysypką, o kolorze szklistym. Kolor szklisty to bardziej przezroczysta skóra, wyraźniej widać żyły. Wypryski są bolesne a ich wyciskanie tylko pogarsza sprawę. No cóż, jakoś trzeba umrzeć.

Anonim (niezweryfikowany)

No, cóż Ci rzec - jesteś po prostu idiotą.
Swoją drogą, może gdyby inne specyfiki były legalne, to nie byłoby zainteresowania takim syfem jakim jest DXM. Mój chłopak ma znajomą, która Acodin przedawkowała. Mówisz na coś trzeba umrzeć? Otóż nie, narkotyki są po to, by poszerzać horyzonty, poznawać lepiej świat. Ale niestety nie są dla wszystkich, czego jesteś przykładem. I nie zrozum mnie źle, nie chcę Ci naubliżać jaki to nie jesteś zły, ale po prostu...sam się pięknie niestety zaprezentowałeś. :) 

Anonim (niezweryfikowany)

Gdy pierwszy raz brałem acodin zarcuciłem sobie o 18 około pół paczki. Wszystko spoko, siedziałem sobie na lajcie, ale żądnych większych odpałów nie miałem. zabawa zaczęła się gdy dwie godziny później zarzuciłem resztę tabletek. Noc niby nieprzespana a byłem bardziej wypoczęty niż kiedykolwiek.

Za drugim razem zarzuciłem wszystko na raz. Tym razem o 19. Pół godziny później zacząłem coś czuć, faza zaczynała się powoli, załączając kolejne "moduły" - najpierw lekkie otępienie, relaks, potem do głowy zaczęły mi przychodzić różne plany i pomysły, nawał twórczego myślenia. Dalej była masakra, miałem wrażenie że albo się zrzygam albo padnę, byłem potwornie zmęczony a nie mogłem zasnąć, wszystko mnie wkurwiało i co chwila wychodziłem na fajkę. Po pewnym czasie (nie powiem dokładnie ile to trwało) udało mi się wreszcie zasnąć... a nad ranem znów to dziwne uczucie wypoczęcia.

Zajawki z NeuroGroove
  • 4-HO-MET

Ja: kobieta, 19 lat.

Doświadczenie: alko (3 lata), bromodragonfly, chyba DOC, feta (po 1 razie), kodeina, dxm, mj, metkat, poppers, efedryna ( po kilka razy).

Set & setting: mój dom i okolice, zimowa noc. Dobry nastrój, oczekiwanie na nowe doświadczenie.

Substancja: ok. 25 mg 4-ho-met.

  • Benzydamina
  • Benzydamina
  • Pierwszy raz

japiedol mialo byc super ale za malo wzielismy i dupa xddd

kusilismy sie na tantum rose dlatego iz nie sprzedali thio bez dowodu a oboje mielismy ochote troche "pofazowac".

poszlam do apteki i kupilam 4saszetki tantum rosy (3.30zl za jedna). nie mielismy ich dzis brac bo byla pozna godzina dodatkowo bylismy na miescie, jakby ktos nas zlapal to bylby niezly przypal, no nie?

a jednak xd. chec sporobowania tej chemii byla silniejsza.

  • Grzyby halucynogenne
  • Pierwszy raz

3 miesiące temu spotkało mnie nieprzyjemne doświadczenie z opioidami. Od tamtego czasu moje lęki i nerwice znacznie się pogłębiły, do tego doszły problemy z oddychaniem i przełykaniem śliny, co spowodowało moją obawę przed innymi środkami psychoaktywnymi.

 

  • Ayahuasca




Środek: Ayahuasca - 65g mimosy i 20g ruty

Setting: kwadrat

Osoby: Ja, R. i jego dziewczyna A.