Ja: kobieta, 19 lat.
Doświadczenie: alko (3 lata), bromodragonfly, chyba DOC, feta (po 1 razie), kodeina, dxm, mj, metkat, poppers, efedryna ( po kilka razy).
Set & setting: mój dom i okolice, zimowa noc. Dobry nastrój, oczekiwanie na nowe doświadczenie.
Substancja: ok. 25 mg 4-ho-met.
Komentarze
Od pewnego czasu moze nawet dluzszego zaczalem sie w to bawic. Mowie tu o dxm oczywiscie. Tak jak wiadomo na poczatku jest to spoko bo jest to rzecz nowa i nie doswiadczona przez nas wczesniej. Nie doszedlem lub nie wpadlem w taki stan jak wyzej tu uzytkownicy ale sadze ze jesli nie zbastuje troche bede mial podobna sytuacje. A narazie.... Trzeba Zyc Chwila pozdro. +}
Ja bralam to gowno ok. 4 misiecy dzien w dzien. Rzucilam bo..., ktoregos razu po zazuceniu zwyczajnie sie porzygalam i to dalo mi do myslenia. Wiedzialam, ze to juz nawyzsza pora odstawic, ze juz wyczerpuje sie moj limit toleracji. Dopieczetowaniem byl moj chlopak, ktory wial kwasa i go "oswiecilo",- stal sie antychemiczny.
Przez kolejne 2 lata nie moglam sie otrzasnac. Przez pol roku bylam totalnie odrealniona. Nie rozumialam co sie wokol mnie dzieje. Nie rozumialam co ludzie do mnie mowili. Bylam totalnie oderwana od rzeczywistosci. Nie potrafilam zaakceptowac tej trzezwosci ani sie w niej odnalesc. Przerazala mnie.
Przez caly ten czas nie bylo dnia zebym o tym niepomyslala. To sie za mna ciagnelo jak jakies widmo. Nie dawalo spokoju. Za kazdym razem wyobrazalam sobie jak zajebiscie byloby znowu sie znieczulic, znow poczuc jego dzialanie uciec do aco krainy... Z czasem jednak bylo mi szkoda marnowac czasu, ktory poswiecilam na "detox". Pozatym zdawalam juz sobie dosc dobrze sprawe z tego ze moje wnetrznosci nie czuja sie najlepiej i to takze wiele razy mnie powstrzymywalo. Trawka palona raz na jakis czas nie dawala mi praktycznie zadnej satysfakcji. Wciaz bylo czegos brak. W glowie wciaz mialam tylko jedno - wrocic tam.
Po dwuch latach zazucilam sobie jakiegos dropsa. Gdzies w srodku mialam nadzieje na to, ze bede miala do sie zal za to ze to zrobilam. Wyzutow zadnych a jazda byle jaka. Pozniej jeszcze kilka rozczarowujacych sciech i znow dropy po ktorych zasnelam i doszlam do wniosku, ze to wszystko idzie o kant dupy potluc. Z czasem zaczelam myslec o tym coraz mniej.
Teraz jakos jakby ulecialo, lecz droga byla naprawde kurewsko ciezka i meczaca. Musze przyznac, ze jak teraz patrze na to z perspektywy czasu to jestem dla siebie pelna podziwu. Jestem z siebie dumna i mam nadzieje, ze wszyscy, ktorzy w tym siedza wyjda z tego i uswiadomia sobie, ze nie tedy droga. Odstawic to jedno a zmienic myslenie to drugie zalezy tylko w jakiej kolejnosci nastepuje.
Na koniec jeszcze dodam, ze efekty uboczne sa widoczne dopiero kilka miechow po odstawieniu. (nie mowie do osob, ktore braly 3 razy w zyciu) Moge was zapewnic, ze odczujecie je w blizszej lub dalszej przyszlosci. Mnie ten lek ostro zryl banke. Pamiec, rozkojazenie, omamy mam do dzis. Taka mala pamiateczka. Poprostu czuje, ze mam pokrzywiony obraz swiata, ale dobrze mi z tym.
Nikogo jednak nie mam zamiaru zachecac do stosowania omawianego specyfiku, ale jak od wiekow wiadomo: wszystko ma 2 strony...
pozdr.
a ja wziąłem póltorej paczki kaszlodynu i zobaczyłem...szatana. nie polecam tak potwornego bad tripa nikt chyba nigdy nie miał. byłem bliski opętania przez demona:)
mam 165 wzrostu, waze 51kg. biore czasem ze znajomymi acodin. oni biora nawet po 90tabletek a ja biore 15-20. oni rano sie budza normalni a mnie acodin trzyma nawet do 4dni. (pozniej juz nie biore nic po tych 15-20 tabsach)
to jest tak, ze pierwszego dnia mam bardzo dobre tripy, drugiego sie czuje jak pierwszego (ewentualnie wieczorem troszke przechodzi) jestem mega nakrecona. trzeciego dnia czuje sie jak w mega nierealnym, pieknym swiecie, kocham wszystkich i wszystko ale bardzo ciezko mi sie mysli (poszlam po weekendzie do szkoly i nie potrafilam strescic prostego tekstu), czwartego dnia jestem mega nieogarnieta, zmeczona, wycienczona
za pierwszym razem moim jak wzielam aco zwymiotowalam i pozniej przez tydzien nie jadlam, nie mialam ochoty
teraz nie wymiotuje bo biore najpierw 10, pozniej 5 i pozniej ewentualnie jeszcze 5
czy wiecie co to moze oznaczac? powinnam sobie odpuscic aco?
ta lupaj dalej na zdrowie ci wyjdzie powodzenia
7mio dniowa głodówka i DXM, ludzie wy jesteście przerażająco mało inteligentni, to nie jest problem w DXM, tylko w waszej zastraszająco niskiej inteligencji.
Doświadczenia jakie opisujecie, zwłaszcza te negatywne rzeczywiście dowodzą, że wasza psychika nie ma szans z takimi substancjami co akurat nie świadczy źle o DXM, tylko o was.
I tego typu doświadczenia dawno zaprezentował nam alkohol, jeden i ten sam alkohol, a jednak jedni po nim są na dnie, albo nie żyją po nim, inni mają się świetnie i cieszą się każdym dniem.
Biada tym, co nie umieją posługiwać się ogniem!
W rzeczywistości wydaje wam się, że jesteście trzeźwi, a zatem normalni, a zatem mądrzy, a to akurat guzik prawda jest. To, że "kontaktujecie z rzeczywistością", pamiętacie, wydaje się wam, że jesteście inteligentni, albo robicie to co robią wszystkie ssaki to akurat nijak ma się do tego wszystkiego. Normalność nie istnieje bo gdyby tak było to zawsze byłaby taka sama, a pojęcie normalności zmienia się i co każde 100 lat co innego jest normalne. To logiczne zatem, że czegoś takiego nie ma.
Jakim ignorantem trzeba być by nie pochylić czoła przed chemią, tym co wami wszystkimi rządzi i to niekoniecznie bez powodu. Myślicie, że miłość, którą tak cenicie i chwalicie czy też chociażby seks jest wynikiem czegoś innego jak chemii? To zastanówcie się jeszcze raz, bo nie ma innej drogi wpływania na kogokolwiek inaczej jak poprzez chemię. To, że ktoś się zmienia po czymś, no rewelacja, człowiek jest inny we wtorek niż w poniedziałek i to po kartoflach i herbacie ziołowej. To o co chodzi z tymi zmianami? Nie chcecie się zmieniać to się w marmur zamieńcie. Zmiana to jest to czym człowiek powinien się szczycić, z czego powinien być dumny, a nie od czego powinien uciekać. To, że ktoś się zmienił w kogoś kto wg innej grupy zmienił się na gorsze też niczego nie znaczy bo tak się dzieje od milionów lat, na długo przed jakąkolwiek substancją sztucznego pochodzenia.
Gdybyśmy analizowali np. wybitnych geniuszy wariatów to by wyszło, że we wtorek szli do pracy, byli idolami społeczeństwa, a w środę nie można było ich poznać... Tak to po prostu działa i niekoniecznie jakiegokolwiek zmiany są efektem zewnętrznym, nawet jeśli z pozoru biorą się z przyczyny zewnętrznej.
wez zastanow sie co piszesz, jak ci sie moglo zwiesic na rok czasu xD
za pierwszym razem wzialem 25 tabletek nie wiem ile to jesst mg xD i jedynie co mi sie zwiesilo to na 3 dni xD 3 dni mialem bardzo przyjemna faaze, ktora stopniowo z dnia na dzien sie zmniejszala ;D a Boga to bym nie mieszal w sprawy cpania. ;) pozdrawia, ;p
Witam
Probowalem dzis deksa po raz pierwszy. Nie mialem wczesniej doswiadczenia z zadnymi tabsami, wylacznie mj i dopalacze do jarania. Waze 85kg, 185cm, 22lata.
Niestety troche zjebalem sprawe, za bardzo strachliwie podszedlem do sprawy, ale lepsze to niz mialbym w szpitalu na uczulenie wyladowac. Tak wiec jebnalem 2 tabsy na poczatku po wyjsciu z apteki(14.00), myslalem ze tak sie sprawdze na uczulenie, ale pozniej jak wrocilem do domu to doczytalem, ze przynajmniej 90mg na test trzeba. Tak tez uczynilem lykajac kolejne 6 tablet(15.25) - nic to nie dało oprocz delikatnej euforii. Wkurwiony polknalem jeszcze 6(17.25) i pozniej 3(18.25), ale niestety calkowicie zle to rozplanowalem, bo nie przynioslo zadnego efektu - nie ma co sie dziwic, dawka minimalna, za duze przerwy(o czym dowiedzialem sie pozniej gdy...) okolo godziny 18 spotkalem sie ze znajomym na ventrilo(taki program do rozmawiania glosowego przez internet, cos jak skype) i jego lokator mnie nieco ukierunkowal, powiedzial ze jak nie jebniesz w 30 min wszystkiego co masz wziac to nie poklepie, doradzil aby polknac reszte(14szt), co tez uczynilem o godzinie 19. To byla odpowiednia decyzja zeby odratowac faze. Nawet niezle mnie poklepalo po 30 minutach, standardowe objawy dla pierwszego plato - dziwna grawitacja, pochyła nawierzchnia, potliwość, ataki gorąca wewnętrznego i szybsze bicie serca(spodziewalem sie szybszego), ogolnie nieogarniecie i euforia. mialem kilka roznych schiz na otwartych oczach, ale chyba dlatego ze na sile staralem sie je sprowokowac - nie byly one jakos specjalnie wykozaczone, na przyklad patrzac na drzwi od pokoju zamiast klamki i dziurki na klucz widzialem sam klucz wbity w drewno bez klamki, na szczescie nie zarzucila sie krzywa faza ze nie mam stamtad wyjscia lolol. To glownie dlatego ze mialem oslabiony wzrok a w pokoju panowal polmrok przez caly okres. Nachodzily mnie rozne checi, np. pochodzić sobie - juz sie ubieralem zeby wyjsc na dwor ale zimno dzisiaj niestety, co mnie przekonalo zeby zostac. hehe. czasami zmienialem sluchawki ze stacjonarnych przy komputerze na te z mp4 i smigalem po pokoju chodzac i tanczac ze sluchawkami na uszach. Fajne sa tez wygibasy przy chodzeniu, bardzo mi sie podobaly. Klepało mnie dobre 2,5h godziny z umiarkowanym nasileniem(proporcjonalnym do przyjetej dawki). Nie mialem zadnego swedzenia, kumple probowal mnie wkrecic ze wystarczy sie raz po glowie podrapac zeby odkryc ze tak naprawde swedzi, ale mylił się.
Pewnie niedlugo ponowię spotkanie z wielkim dxm, ale narazie wole troche odczekac po przeczytaniu niektorych postow tutaj. Tym razem mam zamiar uderzyc w 300mg, moze nieco wiecej oczywiscie wszystko na raz, zeby mnie dobrze ponosiło. Moim celem jest plato drugie, nie jestem chyba gotowy na trzecie narazie... z uwagi na moj brak doswiadczenia z chemią i tabsami.. czyli ewentualne kontrowanie bad-tripów itd.
Kieruje sie rowniez z pytaniem do znawcow specyfiku, czy w miare zwiekszenia dawki zwieksza sie szybkosc bicia serca, czy skutki są porównywalne? Jak dlugo proponujecie poczekac zanim znowu przyjme dxm? W sumie dzisiaj pozarlem cala paczke 450mg, ale w duzych odstepach i na pewno efekt sie nie skumulowal.
Drogie dzieci, Pan Deks nie jest do tańćzenia, nie bierze się go do piwa, nie zapala się do niego ziołka, nie bierze się go na imprezie.. I jeszcze wiele innych przeciwskazań by się znalazło. Ofiara opisana w artykule sądząc po ilośći tabletek była już na 3 poziomie, blisko 4. Nikomu nie życzę takich eksperymentów bo ślady w psychice zostają bardziej na stałe niż tatuaż na skórze. A osoby które miały styczność z 30 tabletkami powinny darować sobei komentarze. Rozumienie Deksa zaczyna sie dopiero po 60, po tym jak zapadnie cisza i zgasną światła i nikt nie przeszkodzi w zgłebianiu swojego tripa.
I co zrozumiałeś?
"Nikomu nie życzę takich eksperymentów bo ślady w psychice zostają bardziej na stałe niż tatuaż na skórze..."i"Rozumienie Deksa zaczyna sie dopiero po 60, po tym jak zapadnie cisza i zgasną światła i nikt nie przeszkodzi w zgłebianiu swojego tripa"Skoro nie życzysz to po co nakręcasz?Świadomość to Twój program indywidualny (ego), jeśli go wyłączysz i przejdziesz w nadświadomość (jaźń) to możesz mieć spore problemy z przetwarzaniem równoległym świadomości oraz nadświadomości, bo mózg ludzki nie jest do tego przystosowany. Wyłączenie świadomości z punktu widzenia społeczeństwa jest niczym innym jak śmiercią indywiduum. A nie po to żyjesz w tej świadomości, by to zmieniać. Zaakceptuj to.
Acodin nie tylko wyniszcza psychicznie, ale i widać zmiany na ciele. Od pięciu lat zażywam DXM, za kazdym razem faza jest inna. Nie jest to uzależnienie fizyczne lecz psychiczne, zdaję sobię sprawę z tego co robię, wiem że robie źle ale nie chcę przestać. Pamiętacie swędzenie po Acodinie? Po dalszym braniu zaczyna się wysypka przy zarzyciu, miałam tak przez pare lat. Od tego roku zauważyłam zmiany skórne. Otóż w miejscach gdzie zwykle była wysypka skóra staje się bardziej tłusta z gdzieniegdzie większymi wypryskami. Po wyciśnięciu takiego wyprysku otrzymujemy martwy kawałek skóry i przezroczysty płyn, a po tym zostaje okrągła blizna wyglądająca trochę jak przypalenie od papierosa. Ogólnie skóra staję się tłusta, z wysypką, o kolorze szklistym. Kolor szklisty to bardziej przezroczysta skóra, wyraźniej widać żyły. Wypryski są bolesne a ich wyciskanie tylko pogarsza sprawę. No cóż, jakoś trzeba umrzeć.
No, cóż Ci rzec - jesteś po prostu idiotą.
Swoją drogą, może gdyby inne specyfiki były legalne, to nie byłoby zainteresowania takim syfem jakim jest DXM. Mój chłopak ma znajomą, która Acodin przedawkowała. Mówisz na coś trzeba umrzeć? Otóż nie, narkotyki są po to, by poszerzać horyzonty, poznawać lepiej świat. Ale niestety nie są dla wszystkich, czego jesteś przykładem. I nie zrozum mnie źle, nie chcę Ci naubliżać jaki to nie jesteś zły, ale po prostu...sam się pięknie niestety zaprezentowałeś. :)
Gdy pierwszy raz brałem acodin zarcuciłem sobie o 18 około pół paczki. Wszystko spoko, siedziałem sobie na lajcie, ale żądnych większych odpałów nie miałem. zabawa zaczęła się gdy dwie godziny później zarzuciłem resztę tabletek. Noc niby nieprzespana a byłem bardziej wypoczęty niż kiedykolwiek.
Za drugim razem zarzuciłem wszystko na raz. Tym razem o 19. Pół godziny później zacząłem coś czuć, faza zaczynała się powoli, załączając kolejne "moduły" - najpierw lekkie otępienie, relaks, potem do głowy zaczęły mi przychodzić różne plany i pomysły, nawał twórczego myślenia. Dalej była masakra, miałem wrażenie że albo się zrzygam albo padnę, byłem potwornie zmęczony a nie mogłem zasnąć, wszystko mnie wkurwiało i co chwila wychodziłem na fajkę. Po pewnym czasie (nie powiem dokładnie ile to trwało) udało mi się wreszcie zasnąć... a nad ranem znów to dziwne uczucie wypoczęcia.