Outdoor Guide

Poradnik uprawy konopki pod polskim słoneczkiem (c) Leyus.

Tagi

Źródło

[h]

Odsłony

79626
Poradnik uprawy konopki pod polskim słoneczkiem (c) Leyus. Wersja 2.0

Wprowadzenie

Ponownie siadam przed komputerem, kolejny sezon za mną, bogatszy w doświadczenia i zatory w mózgu wywołane paleniem MJ, postanowiłem napisać drugą wersję mojego poradnika. Mam nadzieję że jeszcze lepszą, jeszcze dokladniejsza i tym razem bezbłędną (nie chodzi mi o ortografię :). Co do wszelkich błędów typu mylenie gatunku z odmianą itd. to proszę Was: chrzańcie to. Chyba nie o to chodzi żeby spierać się o techniczne szczegóły i nazewnictwo tylko mieć wiedzę praktyczną i wyhodować dzięki niej wspaniałą, zdrową i mocną roślinę. Nie ukrywam, że ten poradnik chyba najbardziej łopatologicznie i banalnie tłumaczy niektóre rzeczy ze wszystkich poradników w Polsce, ale o to mi chodziło. Osoba która sadzi pierwszy raz, gubi się w poradnikach, które są sprzeczne i zbyt ogólne. Dopiero rok lub dwa praktyki daje wiedzę odpowiednią by, uzupełniona przez różne materiały, była wystarczająca do wyhodowania zajebistych krzaczorów, a ten poradnik nie ma być przepisaniem setek innych, nudnych i średnio przydatnych, tylko odzwierciedleniem wiedzy praktycznej. Dedykuję ten poradnik tym, którzy cenią właśnie takie podejście najbardziej, a nie poraz kolejny przetworzone informacje typowo biologiczne dotyczące konopi, które nic nie pomagają nam w hodowli.

I niech Jah blogosławi was i wasze krzaki :)

Wstęp

Poprawki tu zawarte dotyczą głównie kilku drobiazgów, kilku rzeczy które były niedopowiedziane i kilku które były słabo powiedziane, nie oczekujcie zbyt dużych nowości.

1. Dlaczego warto sadzić?

Myślę, że to jest przyjemność sama w sobie i sadzenie uzależnia bardziej niż palenie, ale raczej ciężko wytłumaczyć osobie, która nigdy nie sadziła, że plątanie się po krzaczyskach i bezludziach, tachanie wody i martwienie się czy nie za wolno rosną i czemu żółkną może być przyjemne. Postaram się to przełożyć na bardziej materialne korzyści. Z jednego żeńskiego krzaka jest około 1-500g towaru zależnie od gatunku hodowanej przez nas marihuany, czyli plantacja składająca się z około 10 krzaczków da nam (licząc, że średnio połowa osobników jest męskich) od 10g do 2,5 kg(!!) dobrego zioła, co powinno zaspokoić roczną potrzebę nawet osób palących cały czas (średnio, u początkującego hodowcy osiąga się 100g z krzaka, czyli 500g z plantacji 10-krzakowej, ale doświadczeni hodowcy mogą uzyskać dużo więcej, natomiast jak masz zły gatunek, to może być po 50g z krzaka). Posiadanie własnego towaru powoduje oszczędność kasy i pewność tego co palimy; czasem dochodzą do mnie pogłoski o nasączaniu przez dilerów towaru rozpuszczalnikami, eterem, opiatami czy dodawaniem bieluni. Pewnie dużo z nich jest przesadzonych, ale lepiej wiedzieć co się pali. Tak więc, jeśli jest to dla ciebie wystarczająca zachęta, to bierz się do dzieła.

2. Znalezienie odpowiedniego miejsca

Moim zdaniem jest to najtrudniejsza część całej pracy. Po prostu nie ma miejsc idealnych, zawsze istnieje ryzyko, że ktoś je znajdzie. Przy szukaniu miejsca należy kierować się następującymi kryteriami:

  • zamaskowanie - miejsce musi być z dala od osiedli, między krzakami albo gdzieś na uboczu, sami pewnie wiecie gdzie rzadko ktoś chodzi. Pamiętaj, im trudniej tobie się tam dostać tym mniejsza szansa, że ktoś niepowołany się tam dostanie - "gliny" albo amatorzy cudzych krzaków.

    Komary, osy, kleszcze to przyjaciele każdego hodowcy :), no bo kto się niby chce pchać w chaszcze pełne tego paskudztwa? Jeśli ty przebrniesz, chociaż sprawi ci to wiele trudu, to powiększa szansę, na nie znalezienie twojego miejsca. Musisz także pamiętać o podstawowych zasadach, czyli chodzeniu różnymi drogami na miejsce plantacji, żeby nie wydeptywać ścieżki, nie chodzenie w więcej niż 3 osoby, bo takie tłumy zwracają uwagę przypadkowych przechodniów, nie pokazywanie absolutnie nikomu plantacji poza osobami z którymi sadzisz, jeśli nie robisz tego sam. Najlepiej jak krzaczek posadzony jest na tle roślin z którymi się komponuje i się w nie wtapia. Tej umiejętności niestety nabywa sie z wiekiem :). Miejsca które spełaniają to kryterium znajdują sie najczęściej na wioskach, więc lepiej wydać raz na dwa tygodnie parę złotych na pociąg i podjechać do najbliższej wiochy niż sadzić w mieście. Trzeba też pamiętać aby nie była to wielka pusta łąka bo albo będzie bradzo ładnie widać krzaki albo zjedzą je krowy, konie, sarny i inne pasące się tam nosorożce kłapouche :) Pamiętajcie też żeby stwarzać na wsi pozory a nie łazić z łopatą przez pół wsi, bo tam to się szybko rozchodzi. Mnie kamuflaż podsunęli wieśniacy kiedy pewnego razu z wielką torbą pełną sprzętu zatrzymałem się przy sklepie, podszedł do mnie pewien wieśniak trochę zalany i pyta: "Co, na ryby???" ;)

  • nasłonecznienie - miejsce nie może być zaciemnione, roślinki rosnące w cieniu po prostu będą cherlawe, im więcej słońca tym mocniejszy towar. Uważaj, gdyż przy poszukiwaniu miejsca wszelkie drzewa mogą mieć jeszcze mało liści a potem jak "zarosną" na nasze roślinki, mogą mieć za mało słońca. Wbrew temu co napisał kolega w komentarzu poprzedniej części roslinki najlepiej lubią poranne słońce więc miejsce musi być otwarte na wschód i faktycznie na conajmniej 6h słońca ale im więcej tym lepiej.

  • wilgotność - dobre jest sadzenie koło rzek lub innych zbiorników wodnych, niestety istnieje ryzyko sadzenia przy rzekach, gdyż może przy powodzi zniszczyć nasze roślinki, ale sadzenie na miejscach gdzie bardzo daleko jest do wody spowoduje, że w suche lato będziesz musiał donosić bardzo dużo wody w butelkach, a utrzymanie w ten sposób większej plantacji jest wręcz niemożliwe. Koło rzek dobrze jest sadzić, ponieważ z reguły jest tam dużo zarośniętych krzakami miejsc; można przedrzeć się przez nie i wykarczować, pozostawiając krzaki przy brzegach, co osłoni nasze roślinki przed ciekawskimi i zapewni im w środku wystarczająco słońca. Jeśli wykarczujemy dużo krzaków, np. kwadrat wielkości 4x4m w gąszczu powinien spokojnie wystarczyć pod warunkiem, że w pobliżu nie ma żadnych większych drzew.

  • gleba - podobno dobre miejsce na sadzenie zioła jest tam gdzie rosną duże pokrzywy , ale w moim przypadku to się nie sprawdziło. Posadziłem tam, gdzie pokrzywy były niemal do szyi, a roślinki żółkły i trzeba było ciągle nawozić i nawapniać glebę. Dobrym testem jest też podobno wpuszczenie garści dżdżownic i jeśli wchodzą w glebę i robią swoje to ziemia jest dobrej pulchności. W przyszłym roku nie będę patrzył na glebę, tylko wykopię dołek i wsypię ziemi ogrodniczej i na takiej posadzę krzaki, albo 50% ziemi z danego miejsca 50% ogrodniczej, bo taka mieszanka też jest ponoć dobra. Bardzo dobra gleba jest w pobliżu rzek - jest pulchna i bogata we wszystkie potrzebne roślinie składniki. Podsumowując... jak nie sadzicie przy rzece to walcie wszystkie sposoby sprawdzania czy gleba jest dobra, wymieńcie glebę. 10 l na krzaka styknie, albo 5l jeśli wymieszacie ją z ziemią już obecną.

Jeżeli już mamy odpowiednie miejsce możemy przejść do punktu kolejnego:

3. Skąd wziąć nasiona?

Przede wszystkim chcę zaznaczyć, żeby nie wierzyć w cudowne nawozy, cudowne techniki hodowli i temu podobne techniki, które rzekomo poprawiają nawet kilkukrotnie moc towaru. Brednie. Jedyna prawda jest taka: z dobrych nasiona bez większego wysiłku będzie dobry towar, ze słabych nasion choćbyśmy wybulili grubą forsę na nawozy, glebę, nawadnianie itp. nie będzie mocnego towaru. Moc towaru zależy od gatunku marihuany jaką sadzimy. Teraz pozostaje pytanie skąd wziąć nasiona??? Stary palacz pewnie powie: "Żaden problem często jak kupię towar to są w nim nasiona i mogę wyjąć je, a jak nie, to wiem kto sprzedaje taniutko nasiona i kupię". Otóż jest to mało profesjonalne podejście, z towaru kupionego nie ma z reguły wystarczającej ilości nasion (nasiona białe, bladozielone są zazwyczaj niedojrzałe i nic z nich raczej nie będzie), a z kupowaniem od hodowców nasion miałem taką przygodę: Kupiliśmy po 20gr od nasionka około 100 nasion - towar z tego gatunku wcześniej już paliliśmy więc wiedzieliśmy, że efekt nie będzie słaby i towar będzie niezły. Zasadziliśmy i wyrosło nam z tego około 20 roślin. Kilka zdechło, 15 sztuk zniszczyła powódź, a 2 pozostałe na nasze nieszczęście okazały się męskie. Tak więc nic z tego nie było, ale jak macie kogoś zaufanego z dobrymi nasionami to możecie od niego kupić, wasz wybór. Tak więc, co ja polecam, dla osób które dopiero chcą spróbować zioła i chcą to zrobić z własnej plantacji albo nie wiedzą skąd kupić nasiona lub nie ufają dilerom. Sprawa jest bardzo prosta, można je zamówić z jednej z holenderskich stron. Ja polecam następujące gatunki (a może odmiany?? co za różnica, nie??? grunt, że rośnie :) do polskich warunków: Hollands Hope, Early Girl, Early Bud, Durban Poison. Tutaj postanowilem raz na zawsze rozprawić się z zakupami przez internet i ze wszystkimi znanymi mi seed-bankami, a więc pokolei:

Pierwszy zarzut dotyczy wszystkich seed-banków holenderskich. Pieprzcie je jak nie chcecie mieć kłopotów z policją. Urząd celny już się wycwanił i na wyrywki przetrzepuje paczki z Holandii, potem daje znać policji do kogo szły i już ktoś inny (niebieskie gnidy) wyjara Twój towar. Jak juz koniecznie chcesz z Holandii i bezpośrednio z holenderskiego seedbanku to zamawiaj na skrytkę pocztową, mniejsza szansa, że bęzie się glinom chcialo pofatygować na pocztę.

  • www.seedsdirect.to - ostanio najbardziej polecany sklepik, osobiście nie korzystałem ale następnym razem właśnie od nich zamówię, podobno, szybko przychodzi, duże bonusy. Co jest na pewno, to: niskie ceny (najniższe z Nirvany), mała szansa wjazdu na chatę bo nasiona przychodzą z Angli.
  • www.cannabisseedbank.com - Pierwszy raz kiedy kupiłem od nich nasiona byłem zadwowolny, nawet bardzo, a w tym roku wysłali mi nasiona które były identyczne (pomimo zamówienia 3 różnych gatunków) i zaczęły kwitnąć dopiero w połowie września mimo iż zamówiłem wczesne odmiany i w najgorszym wypadku powinny się już zbliżać zbiory. A ten seedbank ma dobrą opinię i nie powinny się zdarzać takie akcje, więcej od nich nie kupię.
  • homegrown-fantaseeds.com - podobno niezły, niskie ceny, ale ten sam problem... Holenderski.
  • www.nirvana-shop.com - najlepszy a ceny nie są niskie... są najniższe, najstarszy holenderski seed-bank (o ile się nie mylę :), polecam.Niestety holenderski (więc jest duze ryzyko ze urzad celny wyczai ze tams a nasiona i wrzuci nam gliny na kark), ale nasiona tego seed-banku można zamówić przez www.seedsdirect.to i tam już nie ma takiego problemu (z policja i urzędem celnym).

Polskie stronki z nasionkami: www.cannabisseeds.prv.pl; www.nasionka.com i kilka innych - Ja korzystalem z tego pierwszego, moje doświadczenie wygląda tak: za pierwszym razme przyslali mi nasiona, niezłe, z bonusem tylko z dużym opóźnieniem. Ogolnie bylem zadowolony. Za drugim przysłali po roku, zamiast trzech gatunków - jeden, któtko mówiąc oszuści. Zdarzalem im się też nie wysyłać. A co do reszty polskich stronek z nasionami to równie dobrze mogą (zresztą tak jak cannabisseeds) zmienić domenę na www.Polaktozlodziej.pl albo www.chcemy_Cie_wyruchac_i_okrasc.pl. Nie zamawiajcie od nich. Albo nie przyślą w ogóle albo nie to co obiecują. Cannabisseeds było jedynym średnio (powtarzam średnio) uczciwym polskim seedbankiem, reszta to śmiecie.

Pamiętajmy, że należy wybrać odmianę typu "outdoor", czyli do hodowli na zewnątrz, bo "indoor" nie zdążą zakwitnąć przed mrozami i zbierzmy z krzaka ledwo co). Pamiętajcie dobre miejsce i dobre nasiona to 90% sukcesu, reszta zależy od tego czy nikt nie znajdzie naszego miejsca i warunków atmosferycznych.

Jeśli wykonacie to co jest napisane powyżej, to macie za sobą już 50%-90% roboty związanej z hodowlą cudownej rośliny jaką jest marihuana. Piszę 50%-90% bo wszystko zależy od tego jak bardzo będziecie dbać potem o swoją roślinkę. Znam osoby które po posadzeniu do ziemi nasion nawet ich nie podlewają tylko liczą na dobre deszcze i też nieźle im idzie, znam też osoby (np. siebie :), które chodzą odwiedzić krzaka przynajmniej raz w tygodniu, podlewają, nawożą, odchwaszczają itp. Zakładam, że mamy już dobre miejsce i dobre nasiona.

4. W jakim okresie najlepiej sadzić?

Najlepiej tuż po ostatnich przymrozkach. Mróz bowiem może zniszczyć nasze krzaki, chociaż to zależy bo jeżeli gatunek który wybraliśmy jest skrzyżowany z rosyjską odmianą marihuany (C. Ruderalis), to będzie on stosunkowo odporny na lekkie (albo i mocniejsze, nie wiem nie sadziłem krzyżówek Ruderalis) mrozy (podobno małe roślinki rudelisu wcale nie są bardziej odporne tylko dopiero dorosłe - tak wyczytałem w komentarzach jednego kolegi co faktycznie ma wiedzę ale też i zdolności do czepiania się nie tylko faktycznych błędów ale i stylistycznych pierdół, mimo to pozdrawiam i dziękuję za wszelkie uwagi, niech Jah bęzie z Tobą). Najlepszy okres to od końcowych dni kwietnia (przy dobrej pogodzie) do połowy maja, zależnie od techniki wysadzania (ważne, żeby waszym krzakom było ciepło w "stópki" - ziemia ma być dostatecznie nagrzana; jeżeli uważasz, że to już czas na wysadzanie, wraz z pojawieniem się cieplejszych dni, poczekaj jeszcze tydzień).

5. Różne techniki wysadzania.

  1. Średnią metodą jest wrzucenie nasionek na wilgotną gazę (musimy pilnować aby cały czas miały mokro) i zaczekanie aż zaczną kiełkować (1 dzień do 2 tygodni), kiedy już wykiełkują wsadzamy je na głębokość 0,5-1cm do wcześniej przygotowanej doniczki z ziemią (ważne!! nie zaglądać do roślinek częściej niż raz na 12 h), chociaż lepiej zastosować mały papierowy albo plastikowy kubeczek. Nasionka sadzimy tak w połowie kwietnia, a młodą roślinę najlepiej wysadzać na zewnątrz 5-15 maja. Oczywiście taka mała roślinka musi stać na parapecie albo innym naświetlonym miejscu (pod lampą sodową, albo paroma świetlówkami też może być, najlepsze będą świetlówki). Przy przesadzaniu naszej roślinki należy pamiętać o dwóch rzeczach: pierwsza, ta ważniejsza, to przesadzanie o wschodzie (komu się chce tak wcześnie wstawać :) albo o zachodzie (o tak lepsza pora :) słońca żeby światło słoneczne nie uszkodziło korzeni. Jeżeli chcesz wysadzać nocą, radzę wziąć latarkę, tylko nie normalną bo takie światło też prawdopodobnie może uszkodzić korzenie tylko przesłoniętą jakąś zieloną szybką albo czymś w tym rodzaju. Sami pomyślcie, bo ja nie wiem czego użyć. Przesadzałem w nocy bez latarki i zmarnowaliśmy 3 zapalniczki, którymi przyświecaliśmy sobie (kamień wyskoczył od nagrzania), podeptaliśmy 1 roślinkę a pozostałym 6 fizycznie uszkodziliśmy korzenie przy wykopywaniu (nie przesadzałem zaszczepek w ziemię tylko około 10 cm krzaki z jednego miejsca w drugie) i w ten sposób zmarnowaliśmy 7 krzaków. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że w przypadku uszkodzenia fizycznego korzenia należy, roślinę podlać obficie i podlewać trochę codziennie przez około tydzień. Druga rzecz, o której nie koniecznie musicie pamiętać, to kupienie w ogrodniczym środka, który łagodzi roślinom wstrząs związany z przesadzaniem. Nie pamiętam jak się nazywa, spytajcie w ogrodniczym - na pewno go mają. Przy przesadzaniu okazuje się jak przydatne było zastosowanie papierowego kubeczka. Odrywamy teraz tylko dno i razem z kubeczkiem zakopujemy w ziemi (nie robić tego z plastikowym kubeczkiem, z doniczką też nie polecam). Oczywiste jest, mam nadzieję, że roślinkę przesadzamy razem z ziemią w której rosła sobie w kubeczku/doniczce i podlewamy.
  2. Druga technika jest moim zdaniem łatwiejsza i ma duży plus, nie trzeba mieć miejsca w którym mogłyby stać sadzonki. Pierwszy wariant to najzwyczajniejsze wrzucenie nasionek do szklanki z wodą na 12-24 h (powinno stać w ciemnym miejscu) a następnie tak "odleżałe" nasionka powinny być umieszczone w ziemi na zewnątrz na głębokości ok. 1cm. Drugi wariant to zaczekanie aż nasionka zaczną kiełkować i dopiero wsadzenie ich do ziemi (z reguły kiełkują 1-5 dni, ale niektóre mogą dłużej - nawet do 2 tygodni). Wysadzanie takie należy zacząć pod koniec kwietnia lub w pierwszych dniach maja. Jeżeli jednak zagapiłeś się, to pamiętaj, że roślina powinna zdążyć dojrzeć przed mrozami, nawet jeżeli posadzisz ją na początku czerwca (chociaż to zależy od gatunku), ale jak wiadomo im wcześniej tym lepiej (byle nie za wcześnie). Lepiej stosuj się do zasady sadzenia na początku maja. Ta metoda jest przeze mnie przetestowana i spotkałem się z wieloma opiniami już po ukazaniu się tego poradnika, że metoda {1} jest do bani bo kiepsko kiełkują; lepiej je wrzucić do szklanki z wodą na 12-24h jak pisałem wyżej.

6. Koniec czy dopiero początek?

Właśnie teraz musisz postawić sobie to ważne pytanie. Jeżeli wysadziłeś już nasiona do gleby to spokojnie możesz sobie olać tą plantację, przyjść w okresie wrzesień-październik, zależnie od gatunku (jedne dojrzewają już na początku września inne pod koniec października), i o ile ktoś ich nie ukradł, zastać swoje krzaki pełne nasion i towaru, zebrać co trzeba i palić. To pójście na łatwiznę, jeżeli do nich nie będziesz zaglądał, bez problemu wyrosną same, to mocne roślinki (i duże 1-3m w polskich warunkach) ale pamiętaj, że krzaki, które nie były nawożone, podlewane, odchwaszczane i w odpowiednim momencie nie zostały wyrwane męskie osobniki (i powstały na skutek tego nasiona) pewnie w 50% zdechną i będą miały dużo mniejszą moc niż te, na których te zabiegi były stosowane. Wybór należy do ciebie: mniej towaru i niższej jakości bez wysiłku czy więcej towaru, lepszej jakości, co zależy od dozy włożonego wysiłku. Właśnie zabiegami nadprogramowymi zajmiemy się w następnych działach tego poradnika.

7. Podlewanie

Może się zdziwisz (a może nie :) ale podlewanie też nie jest konieczne, krzaki posadzone koło rzeki, stawu, jeziora itp. nie potrzebują prawie w ogóle podlewania, a nawet krzaki nie posadzone w takich miejscach też wymagają go jak z tydzień do dwóch nie pada deszcz. Początkowo, kiedy roślinki są małe lubią być podlewane 2-3 razy w tygodniu (jak pada to nie podlewać, to chyba oczywiste, ale piszę na wszelki wypadek), starsze roślinki nie ma sensu podlewać częściej niż raz na tydzień (jeżeli nie padało, jak padało w danym tygodniu to nawet raz na tydzień nie podlewać). Pewnie zastanawiacie się ile podlewać???? Z tym miałem największy problem, bo jestem dość skrupulatny a nigdzie nie było podane ile, wszyscy podlewali "na oko". Koleś powiedział mi kiedyś tak: "Byle nie podlać za mało, nie da się za dużo bo gleba to nie doniczka i nadmiar wody pójdzie w glebę, lej nawet i półtora litra na krzaka byle nie za często". I myślę, że to dobra definicja, ale jak kto chce dokładności to proszę bardzo. Małe roślinki podlewać około 0,12 l (pół szklanki), średnie około 0,25 l (jedna szklanka) i stopniowo zwiększać wraz ze wzrostem rośliny (tylko nie zwiększać co tydzień, powiedzmy 0,25l co miesiąc) aż do 1 litra (4 szklanki, chociaż kto to będzie odmierzał, z butli się leje solidnie i starcza, chyba nikt ze szklanką na plantację nie chodzi, nie? :). Ale najlepiej, mimo wszystko, posadzić koło wody i nie podlewać w ogóle. Chyba, że przy nawożeniu nawozami chemicznymi (wtedy obowiązkowo), albo jak jest wielka susza (przez 2-3 tygodnie). Bardzo ważne: krzaki przeżyją nawet bardzo dużą suszę ale nieprzeżyją nadmiernego podlewania.

8. Nawożenie

Nawozy naturalne - wbrew pozorom są bardzo dobre i początkującym hodowcom i osobom którym zależy na dobrym (niechemicznym) smaku zioła polecałbym stosowanie tylko tych nawozów. Nawóz, który zastosowałem to "biohumus". Moim zdaniem to najlepszy nawóz na rynku i najbezpieczniejszy. Po pierwsze nie da się go przedawkować, ja lałem nierozcieńczony z butelki w kilkukrotnie większej dawce niż powinienem i wszystko było OK. Im więcej go lejesz tym lepiej. Poza tym jest doskonały i tani (chyba 4 zł czy jakoś tak). Można go stosować jak często chcesz i efekty są doskonałe. Dobry jest też podobno tzw. "kurzak", który jest poprostu zeschniętym gówienkiem kurzym a można go dostać w ogrodniczych, ja go nie stosowałem i nie pamiętam już jak to robić ale zapytajcie w sklepie. W ogóle dużo informacji po prostu otrzymywałem pytając sprzedawczynię w ogrodniczym, w większości naprawdę znają się na rzeczy, a jak was spyta o jaką roślinę chodzi to ściemniajcie, że paprocie w ogródku :)))) ale mnie nigdy nie spytała :))). Nawozy naturalne mają jedną wadę - działają wolno (chyba nawet do kilku tygodni), więc jeśli roślina żółknie albo coś w tym stylu lepiej natychmiast zastosować nawóz chemiczny. Z tego powodu nawet jak się nie używa nawozów chemicznych, warto mieć mały zapasik takowego w piwnicy na awaryjną sytuację.

Nawozy sztuczne - nie polecam ich początkującym, niedokładnym i zapominalskim hodowcom. Wogóle ich nie polecam chyba, że mamy sytuację awaryjną i roślinka więdnie to wtedy zdecydowanie. Osobiście nie jestem zdania, że lepiej ich niestosować bo po co ulepszać matkę naturę bo gdyby faktycznie was to obchodziło to byście wszyscy sieję sadzili a nie holenderskie, sztucznie stworzone mutanty. Ja poprostu lubię swoje zdrowie i jestem niedokładnym i zapominalskim hodowcą ;). Jak raz na przykład załatwiłem od kumpla saletrę amonową (na wsi mają jej na potęgę) bo nie warto mi było kupować w ogrodniczym worka, który kosztował kilkadziesiąt złotych a starczył by mi chyba na resztę życia, gdyż tych nawozów używa się naprawdę mało i rzadko, ale ja podsypałem solidnie i podlałem obficie wszystkie oprócz jednego. Nie starczyło mi na niego wody ( a sypnąłem mu chyba najwięcej saletry) i dostał tylko parę kropel i zdechł. Tak więc należy ich używać ostrożnie, zgodnie z tym co piszą na pudełku (ja takiego nie miałem do saletry). Z sztucznych nawozów polecam przede wszystkim nawóz do surfini. Przy stosowaniu tych nawozów należy pamiętać, żeby zacząć ich używać kiedy roślinka ma 3-4 tygodnie i stosować raz na dwa tygodnie a maksimum raz na tydzień i na dwa tygodnie przed zebraniem plonów przestać nawozić bo towar będzie miał beznadziejny smak (okropnie chemiczny, zresztą i tak będzie gorszy smak niż na nawozach naturalnych). Trzeba też pamiętać żeby nawozić regularnie i podlać obficie po każdym nawożeniu.

Nawapnianie - jeżeli gleba pod krzakami jest za kwaśna, będą wolno rosnąć i będą żółknąć, wtedy trzeba ją nawapnić. Tylko nie stosujcie wapna gaszonego bo jego nieumiejętne stosowanie może zniszczyć wasze "zielone dzieci". Poza tym jak się nie mylę trzeba je zastosować na jakiś czas przed posadzeniem w takiej glebie krzaka i nie można go stosować później bo żre korzenie. Czyli jak na wiosnę z góry nie walniesz to już za późno. Polecam drobno zmielone skorupki od jajek i pokruszoną kredę, to na pewno nie zaszkodzi ale wolno dosyć działa i trzeba często stosować. Cóż, tak to jest jak się nie wykopało dołka i nie zastosowało ziemi ogrodniczej. Powtarzam jeszcze raz, pomęczcie się i wybulcie parę złotych na ziemię torfową (można taką specjalną do paproci kupić, na tym będzie dobrze rosło) i wymieńcie a nie potem bawcie się w głupoty z nawapnianiem.

9. Szkodniki

Jest to bardzo rozległy problem i nie dam rady go w pełni omówić ale gwarantuję wam, że jeśli pójdziecie do ogrodniczego i powiecie, że takie czy takie coś łazi po waszej "paprotce" ;) to sprzedawczyni da wam coś dobrego na te paskudztwa. Teraz omówię te na które wam nic nikt raczej nie zaradzi albo które są tak powszechne, że muszę je omówić.

Ślimaki - uwierzcie mi co byście nie robili te małe s********y i tak dobiorą się do waszego cudownego krzaczka. To istny koszmar, szczególnie w pewnych okresach, dosłownie nie wiadomo jak one tak szybko do niego dochodzą ;) ale chyba są ostro uzależnione bo tempo w jakim potrafią zjadać krzaczki jest naprawdę przerażające. Małemu krzaczkowi potrafią nawet przegryźć łodygę. Na szczęście możecie wyeliminować 95% z nich (wszystkich raczej się nie uda, chyba że macie naprawdę świetne miejsce, czyli mało zaślimaczone). Dobrym sposobem jest obsypanie trocinami miejsca, gdzie rośnie krzaczek (można je kupić w zoologicznym), ślimaczek jest śliski i lepliwy, oblepi się cały i nie przejdzie. Chyba, że zaraz po deszczu kiedy trociny są mokre, ale to co najwyżej jeden, dwa ślimaki zdążą - w końcu znacie ich prędkość nie??? :)). Drugim dobrym sposobem jest ponoć (ja nie testowałem, miałem masę trocin i tak je podsypałem, że chyba tylko raz zrzucałem ślimaka z krzaczora) kupienie browarka ślimakom ;). Nie śmiejcie się, te ślimaki nie dość, że ćpuny to zagorzali alkoholicy. Bierzecie małą doniczkę i zakopujecie w ziemi żeby jej brzegi były równo z podłożem (tak żeby ślimaki mogły tam wejść) i wlewacie do niej browar, podobno będą ściągać do niej jak głupie i topić się w piwie. Ja miałem godzinę drogi do plantacji, więc ile bym nie kupił browarów (czyli ile mogłem unieść) to jakoś żaden nigdy nie został dla ślimaków :)), znikały po drodze :)), ale jak macie bardzo zaślimaczone miejsce to zastosujcie połączenie obu metod.

Sarny - tak sarny i jelenie to też narkomani i gwarantuję, że już dużemu krzakowi ślimaki co najwyżej zjedzą kilka liści zanim zdążysz je dorwać, a sarna wetnie cały i jeszcze ci pierdnie przed nosem jak ją będziesz gonił (no chyba, że dostanie takiej fazy, że będzie leżeć i brechtać, ale jeszcze nie widziałem brechtającej sarny :). Gdzie byś nie sadził, jeżeli nawet w dość dużej odległości jest las albo jest mały, to są sarny. Ja sadziłem w takim lasku, że przeszedłbym go wzdłuż i wszerz w 2h, a widziałem dwie. Sadziłem nad rzeką i w ostatniej chwili przepędziłem sarnę, która już zabierała się za krzaka. Wiadomo, że takie zwierzątka płoszy intensywny ludzki zapach w pobliżu, więc są dwa sposoby (nie wymyślać własnych głupich sposobów na zostawianie swojego zapachu, bo albo będą nieskuteczne albo obrzydliwe :), Pierwszy sposób to bierzesz nóż do ręki i odcinasz sobie trochę włosów (najlepiej z głowy ale jak wolicie :) i zostawiasz koło krzaczka, drugi jest boleśniejszy. Bierzesz nóż i tniesz się gdzie ci się podoba, ja to bym polecał serdeczny palec bo mało boli a wystarczająco krwawi, ale jak ktoś jest masochistą to pewnie znajdzie jeszcze jakiś sposób ;). Potem kilka kropli krwi na krzaka i po sprawie (ten sposób jest lepszy bo włosy może wiatr rozwalić albo co a krew gdzieś pod liściem jest najlepsza). I nie radzę podcinać żył bo nie spalicie towaru :). Nawiązując do komentarzy kolegi bLNt-a: wbrew pozorom nie jestem masochistą, i faktycznie sikanie dookoła krzaków to też dobry sposób, nawet chyba najlepszy. Tylko nie sikajcie na krzaki bo amoniak z moczu może je zniszczyć, raczej obok. Ja np. przyprowadzam psa i on załatwia się w pobliżu (poję go mlekiem będąc już na plantacji tak długo aż mu sie lać zachce :), ten sposób wydaje mi się nawet lepszy niż samodzielne sikanie, jakby zapach psa bardziej odstrasza zwierzątka. A co do uwagi, że krew może zwabić mięsożerców i padlinożerców to w Polsce tychh drugich chyba zbytnio nie ma a Ci pierwsi, jeśli nie są z małymi albo zapędzenie w kozi róg zawsze uciekną w konfrontacji z człowiekiem (chyba, że trafisz na niedźwiedzia lub wilki - jak nie sadzisz w bieszczadach to szansa zerowa).

Mrówki - ja miałem plantację koło mrowiska, więc to był dla mnie problem - mrówki zjadły kilka liści w sumie. "Gościówa" dała mi w ogrodniczym preparat, ale działał on tylko około miesiąca a potem znowu atakowały. Dobrym sposobem jest posypanie mrowiska solą (podobno, bo ja nie testowałem).

Pajączki - miałem ich dziesiątki jak nie setki na krzakach, swoimi pajęczynami zaginają liście, ale ja je olałem i nic się nie stało, uznałem, że nie widzę mrówek łażących po krzaku odkąd one na nim są (a pojawiły się późno) więc zostawiłem je w spokoju, ale jak ktoś martwi się, że zagięte liście łapią za mało słońca to ponoć jest na nie jakiś preparat, radzę zapytać w ogrodniczym, ale ja tam je lubię :)

10. Przycinanie

Przycinać należy 1-2 razy (maximum 3), zbyt częste przycinanie może zahamować (nawet bardzo poważnie) wzrost rośliny. Pierwszego przycięcia dokonąc gdy roślina ma conajmniej 3 partie liści a najlepiej kiedy osiągnie około 50 cm wzrostu, a drugiego gdy osiągnie 1 m (nie obrywać liści i pamiętać ze obrywa się tylko sam czubeczek, jak najmniej, a nie pół gałęzi - najlepiej jest obciąć końcówkę mniej więcej 1cm nad ostatnimi liśćmi). Do przycianania lepiej stosować żyletkę, ale myślę, zę to nie aż taka duża różnica. Jak przycinacie nożyczkami to tylko złotymi, przy pełni księżyca kiedy zawyje wilk i zaśpiewa pstrąg ;) Przycinanie powoduje większe rozgałęzianie się krzaków i zdaniem większości hodowców jest wtedy więcej towaru . Dużym plusem jest to, że osiągają wtedy mniejsza wysokość i nie są aż tak widoczne, co powoduje, że "mendy" mają mniejszą szansę na ich znalezienie, a my mamy mniejszą szanse na grzywnę lub "odsiadkę" :)

11. Męskie i żeńskie

Zależnie od gatunku marihuany przez nas posadzonej w okresie miedzy lipcem-sierpniem krzaki zaczynają kwitnąć. Wtedy można rozpoznać które krzaki są męskie a które żeńskie. Tutaj decyzję musicie podjąć wy, czy wyrwać męskie krzaki i mieć dobry towar, czy zostawić je żeby zapłodniły żeńskie i mieć tysiące nasion ale trochę słabszy materiał. Ja jestem zwolennikiem wyrywania męskich i robienia z nich "makumby" :)) albo skrętów palonych raczej dla smaku i przyjemności niż jakiegoś odurzenia się, bo jak wiadomo męskie krzaki maja za mało THC (Uwaga!!!! Dotyczy tylko krzaków hodowanych z ciul wie czego, jak mieliście nasiona z Holandii to i męskie i liście żeńskich będą trochę słabsze od topów ale też zajebiste).

  1. Jak rozróżnić czy krzak jest męski czy żeński?

    I tu będziecie mieć duży problem.... a nawet bardzo duży (za pierwszym razem, jak się już raz zobaczy to już się potem zawsze wie, chyba, że w bardzo wczesnym stadium kwitnienia, wtedy też może być trudno). Najlepiej proponuję poszukanie na storonkach o marihuanie. Na 100% jest na www.cannabis-seedbank.com. W ogóle jest tam dużo informacji o hodowli, niestety w języku angielskim, więc niektórzy mogą mieć problemy . No ale słownik do ręki i jazda. W zarysie wygląda to tak, że męskie krzaki mają małe kuleczki, a żeńskie coś jakby włoski. Na początku pojawia się to na samym szczycie rośliny, wyrasta tuż nad najwyższymi listkami. W tym okresie jak chcemy mieć dobry "siuwax" musimy często odwiedzać krzaki, tak długo aż będziemy mieć 100% pewność, że ten to męski a ten to żeński i że wyrwaliśmy tego co trzeba. Do tego trzeba mieć trochę praktyki, dopiero wtedy będziecie do końca czaić o co chodzi, jak tylko zobaczycie krzaki takie i takie, i będziecie potrafili rozróżnić co trzeba wyrwać.

  2. Co zrobić z męskim krzakiem?

    W sumie ma to mało wspólnego z hodowaniem, ale dam wam dobrą radę - wyrwijcie cały (korzenie zdecydowanie można sobie darować. Umyjcie zimną wodą (chyba, że chcecie jeść z kurzem, i piachem, to polecam inny przepis, zalać gruzem, przysypać piaskiem, będzie zioło po Gruzińsku ;). Wrzućcie do garczka, zalejcie 1-2 litrami mleka (na jedną szklankę zioła - 1 litr mleczka, dodajcie trochę tłuszczu (np. masła). Gotujcie to ciągle mieszając przez 30 min. Odcedźcie i wyrzućcie wygotowaną ganje. Z mleka które zostało (sporo się wygotowuje od 25-50%) zróbcie kakao (pyszny czekoladowo-marihuanowy smak, mniam, mniam) lub budyń (też ponoć pyszny, ale ja nigdy nie miałem cierpliwości żeby zrobić budyń tylko od razu piłem kakao bo szybciej się to robi). Wypijcie lub zjedzcie i zaczekajcie 1-2 h. Kop niesamowity, czegoś takiego nawet się nie spodziewacie. Oczywiście wszystko zależy od waszej kreatywności, możecie z tego mleka zrobić ciasto (i poczęstować rodzinkę ;) albo cokolwiek co robi się z mleka. Wiem, że dużo z was znało ten sposób, ale to dla początkujących, więc napisałem.

  3. Jak mieć trochę nasion a nie zniszczyć towaru?

    Kiedy już widzisz, że jakiś krzaczek jest męski, a nie chcesz zepsuć całego towaru nasionami, to lecisz do sklepu i kupujesz jedwab lub nylon (biały obowiązkowo bo przepuszcza on dużo światła), robisz z niego worek (sklejając silikonem) tylko szczelny żeby nic nie wyleciało i przykrywasz nim gałązki krzaka na których są męskie kwiaty albo nakładając je na same kwiaty. Męskie kwiaty pękają i wylatuje ten pyłek. Następnie osadza się on na jedwabiu i nie zapładnia roślin. Wyrywasz wtedy całego męskiego (nie zdejmując jedwabiu!) i wynosisz gdzieś dalej od krzaków. Potem obcinasz czubek jedwabiu tak żeby zmieścił się na gałązkę i nakładasz na jedną gałązkę żeńskiego (tylko uważaj żeby nie zsypać z niego pyłku na inne gałązki). Dzięki temu będziesz miał nasiona tylko na jednej gałązce i będzie ich wystarczająco a nie zmarnujesz reszty towaru. Możesz też nałożyć ten pyłek pędzelkiem itp. ale pamiętaj, że trzeba być ostrożnym, żeby nie zasypać całego krzaka.

12. Zbiory (nareszcie :)

To chyba najprzyjemniejsza część hodowli marihuany i myślę, że wszyscy się ze mną zgodzą :) Przeważnie towarek jest gotowy zależnie od gatunku hodowanego przez nas zioła we wrześniu lub październiku. W tym okresie uważnie obserwujemy krzaki, kiedy więcej kwiatów zakwitło (zmieniło kolor), niż pojawia się nowych (na początku są białe a potem zależnie od gatunku zmieniają kolor), przystępujemy do zbiorów. Wyrywamy wszystkie liście i albo:

  • jak nasiona były z Holandii to suszymy i jaramy
  • rozdajemy je przyjaciołom :)
  • wyrzucamy :(
  • robimy tak jak w punkcie 11b z męskim :))
  • zostawiamy sobie na pamiątkę (i idziemy siedzieć za posiadanie prawie nic nie wartych liści :)

Tak więc robicie z tym co chcecie, bo to nie liście są ważne a kwiaty, które zostały na łodydze bo zebraniu liści (wiem, że 95% z was to wie, ale zawsze jest ktoś początkujący). Te wieszacie, razem z łodygą, w przewiewnym miejscu i suszycie. Są też inne metody suszenia jak np. w mikrofali (może się zapalić a wtedy łeb do mikrofali i wdychanie na miejscu, nie polecam), w piekarniku (strasznie suche wychodzi i do bani w smaku) itp. ale ja nie polecam bo każda inna metoda ma mnóstwo wad. Pamiętajcie o oberwaniu liści przed suszeniem bo poprzyklejają się do topów i syf będzie. Liście mają baaaaardzo mało THC, jeśli krzaki wasze nie są rasy wyższej :) czytaj Holenderskiej, cholera okaże się, że ja tu wśród krzaków faszyzm i rasizm propaguję, nie daj Boże. Konopie nawet słabe i gówno warte, są piękne i każdy hodowca kocha swoje krzaki i z tym się chyba wszyscy zgodzą prawda??? A teraz siądźcie i zaplacie blanta z własnej plantacji albo o takim pomarzcie :)


autor: Lejus [leyus /at/ o2.pl]

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

NEL (niezweryfikowany)

SIEMA NAPISZE MI CKTOS DOKL;ADNY SPOSUP CHODOWANIA POLSKICH NASION MARICHUANY ??????????

LUZAK (niezweryfikowany)

Siemano ludziska,możecie mi powiedzieć z jakiej strony moge kupic dobre i orginalne nasiona?!Nie kupujcie z polskich stron np. narko.pl dają samosiejki !

pxr (niezweryfikowany)

Siemano ludziska,możecie mi powiedzieć z jakiej strony moge kupic dobre i orginalne nasiona?!Nie kupujcie z polskich stron np. narko.pl dają samosiejki !

farmer (niezweryfikowany)

siemka,a co sądzisz o nasionkach dostępnych na aukcjach allegro ?
Ja słyszałem że pały robią takie aukcje,wysyłaja nasionka wszystko jest OK a po roku robią wjazd na mieszkanie kolesia który zamówił nasiona,bo po roku już gość jest po zbiorach i siuwar ma na chacie :/

Chociaż rozmawiałem przez gg z takim jednym allegrowiczem i opowiadał że poprostu przywizózł nasiona z holandii bo tam pracował.

kopernik (niezweryfikowany)

siemka,a co sądzisz o nasionkach dostępnych na aukcjach allegro ?
Ja słyszałem że pały robią takie aukcje,wysyłaja nasionka wszystko jest OK a po roku robią wjazd na mieszkanie kolesia który zamówił nasiona,bo po roku już gość jest po zbiorach i siuwar ma na chacie :/

Chociaż rozmawiałem przez gg z takim jednym allegrowiczem i opowiadał że poprostu przywizózł nasiona z holandii bo tam pracował.

Adrian (niezweryfikowany)

jaka gleba jest potrzebna do chodowania konopi indyjskiej bo slyszalem za jakas spacjalna jak mozecie to powiedzcie mi dokladnie krok po kroku jaka gleba

Valet (niezweryfikowany)

Bardzo dobry poradnik. Udało mi sie dzieki niemu wychodowac moją pierwszą roslinkę i to na balkonie :) Ponieważ nasionka były dość kiepskie a roslina okazała sie obojnacza. Postanowiłem skorzystać z przepisu z punktu 11b. Efekty przeszły najsmielsze oczekiwania :))).

scambojohny (niezweryfikowany)

mam problema z białym łidołem na zewnętrzu...strasznie już póżno a on sie nie zbiera do kwitnienia za bardzo... ładnie wyrósł i w ogóle ale kwitnąć to nie chce sie leserowi. i co teraz? zdąży?pogoda śliczna ,może sż jakieś proste sposoby wywołujące kwiaty...?z góry dzięki za odpowiedż...

cichy (niezweryfikowany)

siemka,a co sądzisz o nasionkach dostępnych na aukcjach allegro ?
Ja słyszałem że pały robią takie aukcje,wysyłaja nasionka wszystko jest OK a po roku robią wjazd na mieszkanie kolesia który zamówił nasiona,bo po roku już gość jest po zbiorach i siuwar ma na chacie :/

Chociaż rozmawiałem przez gg z takim jednym allegrowiczem i opowiadał że poprostu przywizózł nasiona z holandii bo tam pracował.

farmer (niezweryfikowany)

siemka,a co sądzisz o nasionkach dostępnych na aukcjach allegro ?
Ja słyszałem że pały robią takie aukcje,wysyłaja nasionka wszystko jest OK a po roku robią wjazd na mieszkanie kolesia który zamówił nasiona,bo po roku już gość jest po zbiorach i siuwar ma na chacie :/

Chociaż rozmawiałem przez gg z takim jednym allegrowiczem i opowiadał że poprostu przywizózł nasiona z holandii bo tam pracował.

farmer (niezweryfikowany)

siemka,a co sądzisz o nasionkach dostępnych na aukcjach allegro ?
Ja słyszałem że pały robią takie aukcje,wysyłaja nasionka wszystko jest OK a po roku robią wjazd na mieszkanie kolesia który zamówił nasiona,bo po roku już gość jest po zbiorach i siuwar ma na chacie :/

Chociaż rozmawiałem przez gg z takim jednym allegrowiczem i opowiadał że poprostu przywizózł nasiona z holandii bo tam pracował.

moniti (niezweryfikowany)

Więc jak jest z tymi zagranicznymi sklepami???? Który ma najmniejszy procent ewentualnego przypału ze strony mendóff czy też innych służb stojących na straży porządku Rzeczypospolitej???? Zwiedziłem tak z grubsza polecaną tutaj stronkę http://www.seedboutique.com/ tę która stoi na "angielskich blachach " i stwierdziłem ze smutkiem że nie oferują tam zbyt wielu nasion odmian przeznaczonych do outdoor u :((( Ma ktoś może jakieś sprawdzone adresy sklepóff z ktorych kupował i poleca???? Chodzi mi o odmiany outdoor. Pozdrawiam wszystkich miłośników dobrego SKUNwysynA ;DDDDDDDDDD

przyszły ogrodnik (niezweryfikowany)

Mam jak przystało na początkującego ogrodnikia pewne problmy : skad wziąść dobre i pewne nasiona ( napewno takie jakie sobie zażyczyłem ) , czy to ze sklepu internetowego czy też od innego zapalonego ogrodnika , mając przy tym na uwadze braku problemów stwarzanych przez naszą ukachaną POLICJĘ z ich strony !!!! Szukam dobrych jak na polsie warunki odmian do "uprawy na zewnątrz i jagby ktoś mógł mi choćby podać odmiany byłbym bardzo wdzięczny .............

eM (niezweryfikowany)

Mam jak przystało na początkującego ogrodnikia pewne problmy : skad wziąść dobre i pewne nasiona ( napewno takie jakie sobie zażyczyłem ) , czy to ze sklepu internetowego czy też od innego zapalonego ogrodnika , mając przy tym na uwadze braku problemów stwarzanych przez naszą ukachaną POLICJĘ z ich strony !!!! Szukam dobrych jak na polsie warunki odmian do "uprawy na zewnątrz i jagby ktoś mógł mi choćby podać odmiany byłbym bardzo wdzięczny .............

leyus (niezweryfikowany)

Mam jak przystało na początkującego ogrodnikia pewne problmy : skad wziąść dobre i pewne nasiona ( napewno takie jakie sobie zażyczyłem ) , czy to ze sklepu internetowego czy też od innego zapalonego ogrodnika , mając przy tym na uwadze braku problemów stwarzanych przez naszą ukachaną POLICJĘ z ich strony !!!! Szukam dobrych jak na polsie warunki odmian do "uprawy na zewnątrz i jagby ktoś mógł mi choćby podać odmiany byłbym bardzo wdzięczny .............

leyus (niezweryfikowany)

Mam jak przystało na początkującego ogrodnikia pewne problmy : skad wziąść dobre i pewne nasiona ( napewno takie jakie sobie zażyczyłem ) , czy to ze sklepu internetowego czy też od innego zapalonego ogrodnika , mając przy tym na uwadze braku problemów stwarzanych przez naszą ukachaną POLICJĘ z ich strony !!!! Szukam dobrych jak na polsie warunki odmian do "uprawy na zewnątrz i jagby ktoś mógł mi choćby podać odmiany byłbym bardzo wdzięczny .............

seba404 (niezweryfikowany)

Dzięki wielkie
Ten poradnik rozwiał wiele moich wątpliwośći dotyczących uprawy MJ:).W tym roku zamierzam posiać Ganje 1 raz w życiu i wlasnie zbieram się do wyboru nasion.Wiem na pewno że biore zfeminizowane:D.
Dzięki jeszcze raz i serdecznie pozdrawiam

Zajawki z NeuroGroove
  • MDMA (Ecstasy)

Hi! od niedzieli do wtorku znów byłem w naszym "ośrodku wypoczynkowym" w podmoskiewskim Sokolsku... przyjechałem wieczorem ok. 20.00, połknąłem pigułkę i 60 grzybów - stwierdziłem, że tym razem trzeba działać z umiarem... wiele się nie zmieniło - na parterze trance... jeden z lepszych rosyjskich zespołów transowych - Paranoic Sensations (Parasense), czyli Alex&Zolod zgodzili się dla nas zagrać live... muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba połączenie grzybów z XTC - grzyby tracą wówczas swoje dołujące właściwości (dla mnie dołujące) i cały trip jest cudownie barwny...

  • Dekstrometorfan
  • Przeżycie mistyczne

Stare, studenckie mieszkanie - niewiele mebli, ale wiele myśli. Współlokatorzy niemal zawsze nieobecni. Wszystkie gorączki zmysłów przebyte na gołym materacu pod ścianą.

Moje przygodne wędrówki z DXM skończyły się pare miesięcy temu, kiedy po dawce 800mg (15mg/kg) straciłem orientację otoczenia, połowę prochów zwymiotowałem na stół, a przechodząc z jednego pomieszczenia do drugiego zdawało mi się, że wchodzę do mieszkania sąsiadów. Ale wszystko po kolei. Poniższy raport jest próbą podsumowania natury wysokich plateau tego nieszczęsnego specyfiku na podstawie własnego doświadczenia dobrych i złych podróży.

  • MDMA (Ecstasy)
  • Pierwszy raz

pozytywny nastrój i chęć przeżycia czegoś niezwykłego w gronie przyjaciół

Godzina wieczorna.

Wraz z najlepszym przyjacielem  B poszliśmy odwiedzić naszego kumpla  O. który przyjechał z Niemiec, mieliśmy wpaść do niego z browarami i wypić na miłe powitanie. Po czasie kiedy już się u niego zjawiliśmy atmosfera się rozkręciła, wspominaliśmy stare czasy. Potem zaczęła się gadka o piksach które przywiózł ze sobą, oczywiście skoro i tak mieliśmy u niego spać zgodziliśmy się. Każdy dostał po jednej, wyglądała jak twarz Trumpa, kolor był pomarańczowy. Wzięliśmy więc na usta i zapiliśmy napojem.

>+20min

  • Powój hawajski


Chciałbym opisać tutaj moją pierwszą, niezwykle udaną randke z powojem hawajskim. Miało to miejsce stosunkowo niedawno, weekend ze znajomymi w przytulnym pensjonacie w Zakopcu. Cała akcja była bardzo spontaniczna i nieprzemyślana a nasiona dotarły do mnie dzień przed wyjazdem. Przygotowywałem się na bóle brzucha i niechęć nasion do mnie, ale one przyjęły mnie bardzo ciepło, nawet nie wiedziałem kiedy dokładnie weszły, nie chciały czekać - była to prawdziwa kolacja ze sniadaniem bez żadnych hamulców...