NIKT NIE SIĘGA PO AMFETAMINĘ PO TO, ABY SIĘ UZALEŻNIĆ! ALE...
... Z PEWNOŚCIĄ CZĘŚĆ KONSUMENTÓW TEGO NARKOTYKU TRAFI W EFEKCIE JEGO DZIAŁANIA DO SZPITALA PSYCHIATRYCZNEGO...
... INNI ZOSTANĄ HOSPITALIZOWANI Z UWAGI NA CIĘŻKI STAN ZDROWIA
SZYBKI "BŁYSK" I WYBUCH ENERGII...
Na całym świecie amfetamina jest bardzo popularna wśród uczniów i studentów, którzy nie licząc się ze skutkami ubocznymi stosują ją by poprawić swoje oceny i zwiększyć szansę na zdanie egzaminów. Zażywając amfetaminę można spędzić całą noc przed egzaminem na nauce, a rano - o ile dawka była odpowiednio wyliczona - zdać go pomyślnie. Dobry efekt egzaminacyjny to skutek sprawnego kojarzenia myślowego, ale przede wszystkim dużej pewności siebie i braku lęku. Warto pamiętać, iż jeden pomyślnie zdany "na amfie" test, nie daje żadnej pewności, iż kolejne również uda się zaliczyć. Wrażliwość organizmu na ten narkotyk zmienia się z każdym kolejnym zażyciem i nawet doświadczony "amfetaminista" niejednokrotnie nie potrafi odpowiednio do sytuacji dobrać ilości narkotyku, jak i wyznaczyć właściwej pory przyjęcia go. Poza tym, ci którzy wiele razy stosowali już "amfę" uzyskują coraz słabsze pozytywne jej efekty. Coraz częściej mogą natomiast przejawiać pod wpływem tej substancji napięcie, nerwowość i podejrzliwość. Mogą więc, na przykład, bardzo poważnie obawiać się, iż egzaminator rozpozna u nich stan narkotyczny, albo, że inni o tym doniosą. Pamiętajmy także, że "na amfie" wiedzę przyswaja się na krótko i niewiele z niej pozostaje w naszej pamięci. Także super oryginalne pomysły z dziwną łatwością ulatują później z głowy.
Ludzie ze świata biznesu, zwłaszcza tego drapieżnego, bezpardonowego, nastawionego na sukces za wszelką cenę, decydują się na amfetaminę, traktując ją jako środek konieczny do uzyskania zadowalających efektów w pracy. Nie dosypiają, nie dojadają, utrzymują się wciąż na wysokich obrotach, zaniedbują kontakty osobiste i eksploatują swoje organizmy ponad wszelką normę.
Amfetaminę zażywa się głównie po to, by być lepszym, szybszym, bardziej błyskotliwym i by nie tracić czasu na sen. Pragnie się w krótkim czasie osiągnąć upragniony cel - lepszą ocenę, czy lepsze stanowisko. Ambitni, młodzi pracownicy dobrych firm dochodzą do wniosku, że nie mogą sobie pozwolić na zmęczenie, senność i głód. Sięgają więc po amfetaminę, która pomaga im być idealnymi "niewolnikami" - gotowymi na każde zawołanie, twórczymi i niezmordowanymi, często przez 16 - 18 godzin na dobę. Nie liczą się z możliwością uzależnienia, czy innych powikłań - są przecież dorośli i coś już w życiu osiągnęli. Jednak ich determinacja w parciu do wyznaczonego celu i dojrzałość nie mają nic do rzeczy - wchodzą oni w uzależnienie od tego narkotyku równie łatwo jak żądne wrażeń, czy też omijające trudności z nauką nastolatki!
... A POTEM CZARNA NICOŚĆ...
O tym jak "wspaniała" potrafi być amfetamina wiedzą prawie wszyscy. Jednak prawie nikt nie ma odwagi mówić o tym, jak koszmarne są tzw. "zejścia", czyli stan psychofizyczny gdy narkotyk przestaje działać. Nieprzyjemne doznania spotykają każdego kto wziął "amfę", nawet jeśli zrobił to pierwszy raz czy sięgnął po małą dawkę. Pod wpływem narkotyku jest się "na szczycie" - ma się pewność, że można przenosić góry, ale kiedy ta "cudowna chemia" przestaje działać, organizm znajduje się nagle na drugim biegunie doznań - w tzw. "dołku". Człowiek jest wtedy totalnie zmęczony, a sen nie nadchodzi, brakuje mu sił na jakąkolwiek aktywność - wyjście do łazienki, czy podniesienie książki ze stołu stanowią poważny problem. Ale to nie fizyczne wycieńczenie jest najgorsze - najtrudniejsze do zniesienia są silne przygnębienie, lęki i depresja. Poczucie własnej nicości skłania do rozważań, czy warto żyć na tym świecie. Pojawia się też ogromna pokusa ponownego zażycia amfetaminy. Jeśli pokona się tę chęć można liczyć na stopniowy powrót nastroju do normy. Natomiast częste zażywanie amfetaminy utrzymuje stany depresyjne przez miesiące, a nawet lata! O takim samopoczuciu trzeba wiedzieć, zanim sięgnie się po pierwszą kreskę, bo pojawia się ono zawsze, gdy amfetamina przestaje działać. Wprawdzie można wtedy wziąć kolejną działkę i tak dalej - aż do całkowitego wyczerpania organizmu... w stronę uzależnienia.
Za chwilowy przypływ energii płaci się potem ogromną cenę - organizm po amfetaminie jest jak silnik samochodu pracujący długi czas na najwyższych obrotach, bez oleju i płynu w chłodnicy. Po takiej "jeździe" silnik nadaje się do remontu, ciało też...
Amfetaminę jest bardzo łatwo przedawkować, co powoduje ostre zatrucie i konieczność płukania żołądka. Podaje się także w takich wypadkach środki uspokajające i przeciwpsychotyczne oraz obniżające ciśnienie krwi. Długotrwałe stosowanie tego narkotyku prowadzi do przewlekłego zatrucia, które może się kończyć śmiercią. Na zaawansowanym etapie brania nagłe odstawienie narkotyku może być bardzo niebezpieczne.
OBJAWY ZATRUCIA OSTREGO:
- gonitwa myśli
- bezsenność
- dziwny niepokój
- drżenie mięśni
- możliwa skłonność do brutalnych reakcji
- możliwe tendencje samobójcze
- znaczny wzrost ciśnienia krwi
- bladość skóry
- suchość w ustach
- wymioty i biegunka prowadzące do odwodnienia
OBJAWY PRZEWLEKŁEGO ZATRUCIA:
- znaczne wychudzenie
- gonitwa myśli
- duże trudności z koncentracją uwagi
- bardzo niskie ciśnienie
- zaparcia
PSYCHOZA AMFETAMINOWA
...pod wpływem amfetaminy w mózgu uwalnia się duża ilość dopaminy, tak, jak dzieje się to także w ostrej schizofrenii....
Amfetamina ma silne działanie uzależniające.W wyniku pojawiającej się tolerancji na efekt euforyzujący wielu narkomanów zwiększa wielokrotnie jej dawkę. Prowadzi to do rozwoju psychoz przypominających schizofrenię paranoidalną. Jednak w szpitalach psychiatrycznych nie brakuje też tych, którzy spróbowali tylko raz...
NIGDY NIE WIADOMO, KTÓRA DAWKA AMFETAMINY WYWOŁA CHOROBĘ PSYCHICZNĄ - MOŻE TO BYĆ ZARÓWNO PIERWSZA, JAK I SETNA!
Psychoza amfetaminowa pojawia się jeden lub dwa dni po wzięciu narkotyku i polega na halucynacjach wzrokowych, słuchowych, dotykowych, rozkojarzeniu myślowym oraz manii prześladowczej. Osoby powtarzają jakieś bezsensowne czynności, szczypią się i drapią. Narasta również poczucie zagrożenia, a towarzyszący mu lęk często rodzi agresję. Stan ten może prowadzić do pojawiania się myśli samobójczych, a te niekiedy do desperackich czynów. Tego rodzaju objawy zanikają stopniowo po tygodniu abstynencji amfetaminowej. Czasem utrzymują się dłużej i wtedy wywołaną przez nie psychozę trudno odróżnić od schizofrenii.
Pomimo koszmaru przeżycia psychozy na wielu amfetaministów nie przychodzi opamiętanie - znów sięgają po kolejne dawki. Uzależnienie jest silniejsze niż strach przed "byciem wariatem", przed szpitalem psychiatrycznym, przed społecznym piętnem.
NARKOMANIA
Jeśli nawet przyjmiemy, że amfetamina nie uzależnia w sensie fizycznym, to zdecydowanie czyni ona swoich konsumentów w dużym stopniu niezdolnymi do rezygnacji z dalszego brania. Dzieje się tak ze względu na atrakcyjny i euforyczny przebieg działania tego specyfiku oraz korzyści jakie ze sobą niesie, jak np.: poczucie pewności siebie, usunięcie potrzeby snu, itp. Zależność psychiczna jest wzmacniana przez przykre dolegliwości związane z odstawieniem amfetaminy. Innymi słowy - narkotyk ten uzależnia w poważnym stopniu, nawet tych, którzy uważają się za ludzi o silnej woli.
Zażywający amfetaminę często żyją w błogiej iluzji, że nie są wciągnięci w uzależnienie, bo potrafią 2, 3 dni być w ciągu, a potem 2-3 tygodnie nie brać. Tym się uspokajają. Nie jest jednak ważne jak długo możesz nie brać "amfy" - ważne dlaczego potem musisz ją wziąć?! Czas bez zażywania, bez "dawania sobie kopa" to okres wzrastającego napięcia, niepokoju, złości i rozdrażnienia. Narasta wtedy wewnętrzny przymus by ponownie "wejść na szczyt" - narkomani zwą to "ciśnieniem". Jednak z każdego kolejnego szczytu spada się coraz niżej...
Amfetamina, poza powikłaniem w postaci zespołu paranoidalnego, wywołuje szereg zaburzeń we wszystkich układach naszego organizmu. Daje przyspieszoną pracę serca, podnosi ciśnienie tętnicze, wpływa na stan naczyń krwionośnych, może prowadzić do udarów mózgu i niedowładów, a także do niewydolności serca i całego układu krążenia. Nierzadko zdarza sie, że po przedawkowaniu pacjent trafia na salę reanimacyjną i z trudem udaje się go uratować. Płeć męska ma kłopoty z potencją po zażyciu tego narkotyku. Największe spustoszenie amfetamina czyni jednak w centralnym układzie nerwowym. Pracujące na najwyższych obrotach komórki nerwowe ulegają przemęczeniu. Rozregulowany jest całkowicie system neuroprzekaźników. Narkomani przyjmujący duże dawki dziennie cierpią z powodu często zmieniających się nastrojów, słabej koncentracji, bezsenności, podlegającej wahaniom podejrzliwości oraz manii prześladowczej. Towarzyszy temu bardzo niska samoocena i myśli samobójcze - "po co takie zero jak ja ma istnieć..."
... I zaczyna się brać, żeby móc funkcjonować, a nie po to, żeby być na topie.
"Amfa już mnie nie "speeduje" - ona pozwala mi przetrwać każdy kolejny dzień, jest gwarantem mojego bycia..." - tego nie powiedział nam niechlujny, odrażający i zagubiony człowiek z marginesu, tylko ambitny, zmierzający do sukcesu narkoman, dla którego w pewnym momencie doba stała się za krótka ...
HISTORIA "cudownego" NARKOTYKU...
Ludzie próbowali wykorzystać amfetaminę do celów leczniczych, wojennych, strategicznych i rozrywkowych. Jednak dość szybko okazało się jak pozornie wspomaga ona założone cele i jak niebezpieczne rodzi skutki. Mimo to, amfetamina jest coraz bardziej popularna i dostępna. W Polsce stanwi połowę sprzedawanych narkotyków...
Amfetamina jest nieobecnym w przyrodzie środkiem psychostymulującym, znanym ludzkości od 1887 roku, kiedy to zsyntetyzował ją Edeleano. Amfetamina wykazuje strukturalnie pewne podobieństwo do naturalnie występujących związków roślinnych, zwłaszcza do katinonu - aktywnego składnika Catha edulis, wiecznie zielonego krzewu rosnącego we wschodniej Afryce i na Półwyspie Arabskim. W 1992 roku żołnierze amerykańscy przebywający w Somalii z misją pomocy humanitarnej "odkryli" psychoenergizujące efekty żucia liści Catha edulis, co wkrótce zostało docenione w różnych częściach świata jako skuteczna alternatywa zażywania amfetaminy czy metamfetaminy. Innym amfetaminopodobnym związkiem jest odkryta przez Chińczyków ponad 5000 lat temu w Ephedra vulgaris efedryna, która na początku lat 20. naszego stulecia znalazła zastosowanie jako lek rozszerzający oskrzela.
Amfetamina, a ściślej jej siarczan, została wprowadzona na rynek farmaceutyczny w 1932 roku pod nazwą Benzedrine, jako lek zmniejszający przekrwienie błony śluzowej nosa i oskrzeli w nieżytach górnych dróg oddechowych. Niektórzy pacjenci z bardziej nasilonymi objawami choroby, zażywając większe dawki benzedryny, obserwowali wyraźne poprawienie nastroju, zniknięcie objawów zmęczenia, czasami pojawiały się u nich omamy wzrokowe i słuchowe. W 1935 roku wprowadzono amfetaminę w postaci tabletek jako skuteczny środek w leczeniu narkolepsji. Amfetaminą starano się także leczyć otyłość, astmę, depresje, stany wyczerpania i neurastenii oraz ADHD.
Jednak spożycie amfetaminy ze wskazań innych niż lecznicze wzrastało systematycznie z roku na rok. W czasie II wojny światowej amfetaminę otrzymywali żołnierze walczący w wyjątkowo trudnych warunkach: najpopularniejsza była wśród żołnierzy niemieckich. Ponoć nierealistyczny optymizm Adolfa Hitlera brał się między innymi z tego, że on sam regularnie otrzymywał zastrzyki z metedryny (rodzaj amfetaminy). Amerykańskim marines, wysłanym do tropikalnej dżungli na Malajach, dawała ona poczucie siły, wiarę we własne możliwości, pewność siebie, przekonanie, że są niezwyciężeni. Znosiła potrzebę snu i łaknienie, usuwała zmęczenie - mogli walczyć w bardzo trudnych warunkach. Wkrótce jednak okazało się, że po tych oczekiwanych efektach błyskawicznie pojawiają się nieoczekiwane: wyczerpanie, lęki, poczucie zagrożenia, narastające nastawienia ksobne i prześladowcze. W rezultacie dużą grupę żołnierzy trzeba było prosto z dżungli odwieźć do szpitali psychiatrycznych. Początkowo sądzono, że jest to wynik napięcia, klimatu tropikalnego i konieczności walki z niewidzialnym przeciwnikiem, ale szybko wspomniane objawy połączono z amfetaminą i wycofano się z jej podawania. Amfetaminę podawano również w innych armiach: wśród żołnierzy brytyjskich rozprowadzono ok. 72 milionów tabletek, wojska japońskie zużyły jej prawdopodobnie jeszcze więcej - w tych przypadkach również szybko wycofano się z tego pomysłu. Istnieje duże prawdopodobieństwo, iż armia amerykańska stosowała amfetaminę jeszcze w latach sześćdziesiątych (głównie deksydrynę pod nazwą Energy Tablets). Czwartą część żołnierzy, którzy w czasie II wojny światowej walczyli wspomagani amfetaminą, leczono potem psychiatrycznie.
Amfetamina była wykorzystywana przez rządy wielu krajów (w tym Związku Radzieckiego) do celów zwiększenia produkcji w zakładach zbrojeniowych. Dając ją robotnikom można było liczyć na lepszą i wydajniejszą pracę, gdyż pozwalała ona zwalczyć zmęczenie i radykalnie ograniczyć potrzebę snu. Amfetamina święciła także triumfy w sporcie wyczynowym. Preparaty sporządzane na jej bazie stanowiły doskonałe środki dopingujące, a polepszenie wyników następowało bez względu na to, czy sportowiec był zmęczony czy też nie. Ciężarowcy po zażyciu amfetaminy wykazywali przyrost siły nawet do 4%. Niektóre sporty, takie jak kolarstwo, zostały zdominowane przez zawodników, którzy osiągali wyniki dzięki stymulacji amfetaminą. Odnotowane są przypadki śmierci kolarzy, których organizm nie wytrzymał nadmiaru wysiłku po zastosowaniu tego środka.
Do lat pięćdziesiątych tabletki amfetaminy stały się w USA do tego stopnia popularne, że zasłużyły sobie na osobną, sloganową nazwę speed freak. Dziwnym zbiegiem okoliczności nie pohamowano ekspansji legalnego stosowania amfetaminy, przez co powszechne stało się używanie jej, jako środka stawiającego na nogi. Najwcześniej, bo już w roku 1938, problem uzależnienia od amfetaminy dostrzeżono w Szwecji i umieszczono ten specyfik w wykazie środków objętych kontrolą prawną. Dopiero w 1956 roku wprowadzono w Wielkiej Brytanii pierwsze restrykcje, które jednak w niewielkim stopniu były zdolne ograniczyć popyt na amfetaminę. Narkotyk sprzedawany w Polsce jest produkowany nieoficjalnie. Synteza tego związku jest stosunkowo prosta, trudne w przypadku niektórych metod jest zaś wyodrębnienie go z mieszaniny poreakcyjnej. Polska amfetamina jest wysoko ceniona, ponieważ jej czystość waha się między 90% a 99%. Nielegalna polska produkcja amfetaminy stanowi około 10% produkcji światowej. Chętnie zaopatrują się w nią Skandynawowie, Niemcy, właściwie cała Europa. Na naszym rynku narkotycznym jest łatwo dostępna i stosunkowo tania, bo odpada cały "nawis" dystrybucji. W USA, tak jak i w Polsce, spożycie tego narkotyku rośnie z roku na rok.
Amfetamina czarnorynkowa - kupowana od dealera - ma całkowicie niepewną zawartość oraz czystość. Nie wiadomo, jaką ilość (nawet jeśli zważymy) tak naprawdę przyjmujemy, jak równiez jakie związki (często toksyczne) jej towarzyszą!
Małgorzata Osipczuk
Gdzie szukać pomocy:
Ośrodek Leczenia Uzależnień MONAR
Wrocław, ul. Jarzębinowa 14/16, tel. 337-24-08
Ośrodek Profilaktyki, Leczenia i Rehabilitacji Narkomanów
Wrocław, Wybrzeże Korzeniowskiego 18, tel. 321-74-60
0 801 199 990 - Ogólnopolski Telefon Zaufania
Narkotyki - Narkomania
informacja o sieci profesjonalnej pomocy, miniedukacja, wsparcie psychologiczne
codziennie,od 16.00 do 21.00
Całe połączenie płatne tylko 35 gr.
0 800 12 02 89 - Infolinia Stowarzyszenia KARAN
pomoc w problemach związanych z narkotykami
połączenie bezpłatne, od PN do PT, od 10.00 do 17.00
0 800 120 359 - Infolinia Pogotowia Makowego
Towarzystwo Powrót z U
0 800 20 ” - Anonimowa policyjna linia specjalna
Połączenie bezpłatne, czynne całą dobę
Komentarze
Mam34lata...15 lat temu zaczelem przygode z dragami,najpierw z heleną dla mniej wtajemniczonych to heroina,ćpałem ją rok.Pomogły dwa detoksy i terapia,do tej pory nawet nie spojrzałem na to gówno!!!Póżniej 3 lata męki na koksie i extazy i z tego też wyszedłem.Ale już 6rok wpieprzam władka i 2mięsiące temu ogarnąłem sie żeby przestać,dopiero wtedy jak miałem zawał w tym wieku!!!Proszek to najgorsze ścierwo jakie może być,wciąga powoli ale do takiego stopnia,że nie można bez niej funkcjonowac.Owszem heroina jest gorsza,bo szybciej doprowadza do uzaleznienia,ale tym szybciej daje swiadomość,że wciaga a feta nie!Dopiero po 2 latach szamania jej prawie dzien w dzien,zauwazylem że jestem wjebaany do tego stopnia,że nie potrafie bez tego żyć...Wyłacznie dzięki swoim bliskim wyrwałem sie z tego.Nikogo nie naklaniam,ale ja gandzią zagłuszam chęć nafukania się znowu,marihuana pomaga zwlaszcza w takich przypadkach...
hej Moja historia zaczeła się jakieś 3 lata temu na domówce u znajomych dla zabawy zamówiliśmy amfe było nas 5 to wzielismy 3 g wszyscy wzieli było zajebiście ale na drugi dzień oczywiście wszyscy zgon potem 2 tygodnie normalny tryb zycia ale postanowiłem ze zbliza się weekend więc kupie sobie 1 g i tak zaczeło się lepiej się pracowało czas leciał lepiej i tak w koło macieja zaczołem od 1 g na tydzień dziś po 3 latach jest to 10 g na tydzień .Odseparowałem się od rodzinny najbliszych znajomych zyje w swojim świecie praca dom mieszkam sam więc odpowiada mi to ale przychodzą takie dni ze chciał bym cofnąc czas i nigdy nie spróbowac tego ścierwa .Dziś pomaga mi tylko rozpoczonc i zakonczyc dzien zero przyjemnosci z zycia nie potrafie sie czieszyc z niczego Moj zamkniety zegar .Nigdy nikogo nie namawiajcie do brania a najlepiej nie probujcie bo słowa tylko sprobuje i koniec nigdy nie maja pokrycia a stracic kontrole na braniem jest bardzo łatwe .
Powiem Ci że ja tak mam bez brania. I też się zgadzam z tym że lato stracić kontrolę z dawkowaniem. Ja natomiast wierzę że pomoże mi to w życiu. Głównie chodzi mi o pracę. Bo bez pracy nie ma się nic. Nawet przyjaciół.
Witam mam lat 21 Kontakt z używkami od 3 lat. Mój kontakt z amfą był znikomy. 2 3 razy w odstępie 2 lat. Natomiast maję palę jak mam ochotę. Według tego co autor tekstu napisał jestem w skrajnym stadium uzależnienia. Jestem dzieciakiem z problemami zawsze miałem problemy w szkole problemy z kontaktami z rówieśnikami dziwne walnięcia na głowe. Dziś jest zupełnie inaczej. Uprawiam sporty ekstremalne cieszę się życiem lecz czasem miewam lęki zwłaszcza przed kobietami(doświadczenie z pewną ex odebrało mi wszystkie marzenia oczywiście tylko zwiazki i relacje z kobietami na nic wiecej nie miało to wpływu, ba podbudowało mnie to by dużo w życiu zrobić). Co do zażywania czy palenia trawki. Amfa nic specjalnego. Zero zjazdów, normalny sen, humor rano(nie wiem czy to maja pomogła czy nie wiec wszystkim hejterom pokazuję środkowy palec każdy ma inny organizm). Za to z kumplami niestety jest już gorzej. W sumie jestem jedyną osobą w ekipie która została przy maji. Przykre ale prawdziwe. Dla nich chęć fazy jest wieksza zeszmacenia neurochemicznego przypieprza ich do muru. Co prawda po nocy idą normalnie spąć, Tylko, zastanawia mnie jedno. Gdy ja wprowadzam się w stan ziołowego chilloutu oni próbują mi go zaburzyć głupimi docinkami mimo tego, iż sami palą. Tak jest to przejaw agresji zapewne wywołany przemieszaniem wszystkiego łacznie z alkoholem, lecz jako obserwator zauważyłem coś jeszcze. Ustąp albo wypad. W 3 sekundy możesz z przyjaciela stać się wrogiem i według mnie to jest najwiekszy problem zażywania amfetaminy. Na innym forum trafiłem na wypowiedź nastolatka który zjechał kogoś tylko ze względu na to, że zażartował. Ludzie żyjcie bawcie się a przedewszystkim jak już coś bierzesz rób to z głową. Szanujcie siebie ludzi, istoty biedne bogate, poprostu wszystko co żyje. Znajdź sens życia, obróć marzenia w cele, poprostu bądź na tak ;). Wszystkich zagubionych zapraszam na rozmowę. Zobaczysz ile realnego wsparcia są wstanie dać ludzie których dobre serce jest piętnowane i niszczone przez system istniejący w naszym świacie. Pozdrawiam MAT :) ps.proszę o inteligentne i błyskotliwe wypowiedzi od hejtów i trolingu macie 4chana oraz czaty. Tam malkontenci możecie sobie smiało odreagować ;).
ja z feta koleguje sie od 15stu lat mam 33
na poczatku okazyjnie potem z braku zajecia potem przerwa ze dwa lata na silownie potem znowu fetka
nigdy nie bralem duzych ilosci na raz np. niewiem czy ogarnol bym gieta na dobe
no i ostatnio przez dluzszy czas biore prawie codziennie - lubie to
opisywane tu omamy czy to wzrokowe czytez sluchowe wedlug mnie to nic innego jak efekt wycienczenia organizmu
ja miewam tkzw. mikrodzemki i zawsze natychmiast cos mi sie sni , wiec gdy ockne sie po chwili odnosze wrazenie jakbym cos slyszal ub widzial, przewaznie slyszal, aczkolwiek "omamem wzrokowym moze rownie dobrze byc nawet sekundowe zadrzenie oka
ale do rzeczy mieszkam na stale w wielkiej brytanii
ogolnie jest ok ogarniam dom i rodzine ciagle ukrywajac nalug
nie kloce sie z zona czesciej niz jak to bywa w zwyklych statystycznych rodzinach,nie jestem jakos odseparowany czy cos wtym stylu , sex jest bez zarzutow, niepodoba mi sie jednak nadzwyczjna podejzliwosc , oczywiscie nie do przesady ale jest.
klade sie spac zawsze kolo polnocy i spie
wstaje w zaleznosci od zamiany na ktora pracuje , kiedys sie spoznialem ale udalo mi sie to wyeliminowac nauczylem sie tez nie brac kreski z rana
od jakiegos czasu postanowilem skupic sie na pracy i mozecie nie wierzyc ale zaczynalem kilka lat temu w fabryce jako zwykly robotnik i w czwartek mam finalowe interview na posade menedzerska
kwalifikacji menedzerskich jako takich nie mam ale dzieki kilku kresecza zaskoczylem przelozonych dobrymi pomyslami i pokazalem kilka sposobow na niekonwencjonalne rozwiazywanie konfliktow
kupili to
sami zaoferowali mi stanowisko w biurze
zona zachwycona
takze mysle ze po wypracowaniu opanowania i "kontroli " fety mozna ja wykozystac do osiagniecia lub zdobycia czegos
no chyba ze tylko tak mi sie wydaje i rzeczy poprostu dzieja sie same
albo naprawde na wlasne zyczenie pakuje sie w niezle gowno
ale to przeciez tylko amfetaminowa podejzliwosc czyz nie??
Ciekawa historia. No ale najlepszym wyjściem z tej sytuacji (na pewno nie takim prostym wyjściem) wydaje się być wyjście z nałogu. Mieszkasz w UK, w cztery lata dorobiłeś się super stanowiska, osiągnąłeś coś - czy nie lepiej zachować ten stan, zamiast się staczać? Bo na dłuższą metę chyba każdy nałóg jest szkodliwy.. Nie wiem, ale myślę, że powinieneś spróbować :)
Pozdrawiam.
ja biorę 4 gramy na dobę i ogarniam . Najgorsze jest zejście , przedawkowanie
Przesadzasz z tymi 4oma grobami. Z tego co wiem nadmiar w takiej ilości jest szkodliwy. Normalnie powinieneś brać do 1grama dziennie, w tym 3 dni odpoczynku. Cały wór jedynie cię wynistrzy. Ja pierwszy raz brałem 10 lat temu, dzięki namową moich kolegów i tym że nie chciałem pokazać że jestem gorszy czy coś. I tak zwane krechy szły przez całą okładkę po płycie cd. I cała noc nie przespana i następny cały dzień. Gdy zimą w nie ogrzewanym pokoju siedziało 5 osób, to potrafiliśmy go tak ogrzać że siedzieliśmy w samych koszulkach, zajęci robieniem drobnych rzeczy. Przy tym byliśmy bardzo Skupieni. Wtedy mieliśmy ten biały proszek. Zjazd oczywiście też był. Nic dziwnego, skoro takie ilości braliśmy. Więc doskonale wiem jakie ma działanie, i na jakie skutki uboczne jest się narażonym. I wiem że duże ilości szkodzą. Ale też wiem że w odpowiednich dawkach, znacznie poprawiają koncentracje i opanowanie, i taki spokój, mimo że się jest pobudzonym. Po latach nie brania, mieszkam i pracuje w Holandii, mam ogólne problemy z koncentracją i kiepską pamięć krótko trwała. I przyznaje się do tego znajomym bo nie idzie tego ukrywać jak o czymś zapomni się zrobić. I przypadkiem poznałem znajomego który ma dostęp do tego. Wiem że przez znajomych jest zamawiać taki proszek, bo nie przyda gówna. Zmieszanego z jakimś proszkiem do pieczenia. I od 3 tygodni mam dostęp, i biorę. Dziwne jest u mnie to że niby zrobiłem do nałogu, chociaż u mnie to trudno nazwać nałogiem, bo miałem plan dawkowć to co dziennie, a wezmę krechę od czasu do czasu. Czasami to mnie nawet nie kusi. Czasami to przypominam sobie że to mam, i jak by od nie chcenia, ale z wyboru wezmę, żeby się lepiej poczuć, trochę oprzytomnieć, i się ożywić. Głównie to chce to brać ze względu na pracę. Jestem zwykłym fizycznym, ale i za razem dość odpowiedzialną pracę. Czasami mój błąd może kosztować minimum 400 euro do 2000. A mój szef nie jest ubezpieczony na takie okazję, a ja nie chce robić pół roku za free. Jak na razie daje radę. Mimo drobnych wpadek. To prawda z tym co piszą o długo trwałym zmęczeniu, braku chęci do życia. Porostu czasami się nic nie chce. Zaczołem brać by to w końcu zmienić. Tak jak gość wyżej co ma 32 lata, i pozytywne oceny w pracy, zasługuje na pochwałę, bo robi to z głową, nie przesadza z ilością, jedynie bierze to jako suplement czegoś czego mu brakuje w organizmie. Podam też pewną ciekawostkę, a mianowicie, amfetamina zwiększa IQ, ja mam teraz 131 a miałem 120 czy jakoś tak. Dzięki amfie, Zaczołem jaśniej myśleć, łatwiej dochodzić do trafnych wniosków, i włącznie ze spokojem umysłowym miałem więcej chęci. Wciąż jestem podatny na sugestie i kłamstwa, bo wiąże się to z moim łatwo wiernością. Ale już nie jedno krotnie udowodniłem sobie i innym moim znajomym że lepiej rozwiązuję łamigłówki, umiem kojarzyć lepiej fakty. To dzięki amfie, która w małych ilościach pomaga. Ogólnie nie chce brać tego by mieć kopa, bo po długim ćpaniu ten efekt zanika, ale chce to brać by poprawić wyniki w pracy. I tylko tyle by się nie porobić tak by na drogi dzień spać cały dzień i mieć zjazd. Biorąc małe ilości, i w odpowiednim odstępie czasowym, nie ma się zjazdów, i można normalnie spać. No pobódka jest deko ciężka. Ale daje radę. Przypominam, 4 gramy dziennie zniszczy cenny umysł zamiast go wzbogacić o inteligencję.
"Amfa nic specjalnego. Zero zjazdów, normalny sen, humor rano"
To może ktoś Ci apap i inne tabletki skruszone dał zamiast fety :D ...
Bo jak dobrze kopie to uzależnia, wiec o jednego "ćpuna" mniej (i dobrze), bo wałka dostałeś i nic nie poczułeś.
hahahah bez kitu czasami jest taka zwała po speedie, ze az sie umrzec chce. Niepochamowana złość, wszystko wpienia...
Jestem ciekawy czy pisząc ten artykuł, autor prowadził wywiady z jak on to nazwał "Amfetaminowcami". Najlepiej opisał proces zejścia... Człowieku, zgodzę się z Tobą, że amfetamina to zło. Czasami to zło jest jednak konieczne, ale nie o tym chciałem pisać. Zejścia fakt faktem są chyba jednymi z gorszych doświadczeń z którymi miałem doczynienia, ale nawet i to da się ogarnąć. Więc gdy przeczytałem ten artykuł pierwszy mój odruch to śmiech. "Zrycia" tzw. zejścia da się kontrolować, ale przed tym trzeba umieć kontrolować samego siebie po zażyciu "amfy" każdy szybki wie ocb. Dziwi mnie też cały ten artykuł, brak konkretnych wywiadów, brak jakich kolwiek doświadczeń... Więc ja się pytam jak Wam wierzyć autorzy takich artykułów skoro piszecie tylko to co wam zapewne kazano opisać, zapewne i w środowisku autora są szybcy tak więc pozdrawiam Świat który być szybki lubi ; )
Zło nie jest konieczne, ale czasem chcemy je wybrać. By móc przez chwile być na najwyższym szczycie, a poźniej z przyjemnością z niego spadać - najżniżej, ale i najwyżej. Nie tam gdzie wszyscy.
TO JUŻ PRAWIE TRZY LATA JAK REKREACYJNIE TYLKO W WEEKENDY DOTYKAM SŁYNNĄ FETE,W TYGODNI NAWET O TYM NIE MYŚLE ALE W PIĄTEK OKOŁO GODŻ 18-TEJ.KIEDY JESTEM JUŻ WOLNY OD PRACY ZAMIENIAM SIE W AUTOMAT ,ALE TYLKO WTEDY KIEDY FETA JEST ZEMNĄ MAM OCHOTE NA TO CO ROBIE.W TYGODNIU PO PRACY ZMĘCZENIE PRZESTAJE PODOBAĆ MI SIĘ I INTERESOWAĆ MNIE TO CO ZAWSZE MI SIĘ PODOBAŁO.MOJE MIĘŚNIE,O KTÓRE ZAWSZE DBAŁEM ZNIKAJĄ ROBIE SIĘ DELIKATNY I OBOLAŁY.ŚMIESZNE ŻE TO WSZYSTKO NA WŁASNE ŻYCZENIE.A MNIE TO NIE DZIWI BO PRZECIEŻ MAM JUŻ 36-LAT.STAROŚĆ......DIABEŁ W PROSZKU,KTÓRY LATAMI UDAJE PRZYJACIELA.....DZIWNY N ARKOTYK.
Wydaje Ci się, że nad zapaściami mozna mieć kontrole :p Nie miałes chyba nigdy jeszcze dostatecznie silnej :) Kiedyś przyjdzie taki moment nawet na najtwardszego "hojraka" i wtedy przekona się, że nadszedł etap braku kontroli, który prędzej czy później zawsze nadchodzi. PS: Narkotyki, jak wszystko dla ludzi, ale z głową i z umiarem :) Pzdr
witam wszystkich ..mam 34 lata.pierwszy raz wladka wzialem w wieku 19 lat i od tego pierwszego razu cpalem az do teraz,dokladnie to 15mc jestem czysty ..napisze tak,wlad jaranko wlad jaranko i doprowadzilem sie do takiego stanu psychicznego ze ktoregos dnia tak skoczylo mi cisnienie ze myslalem ze to koniec,moja dziewczyna byla zalamana tym wszystkim a ja nie moglem ustac na nogach caly sie trzaslem zlany zimnym potem,serducho napierda*alo jak oszalale,ze ja wtedy nie zszedlem to byl cud ..to bylo wlasnie 15mc temu,od tego czasu nie biore nie pale papierosow czasem wypije piwo to jest wszystko ..suplementuje sie witaminami magnez tran itp od kiedy odstawilem wszystkie zle rzeczy moje zycie to jeden wielki koszmar ..mialem robione badania usg brzucha,ekg dwa razy,mocz krew i nic ..a ja czuje sie jak 80 letni dziadek ..nerwica prosze panstwa,tego sie nabawilem po 15 latach cpania,odstawcie to gowno pozdrawiam ..
ja wale od 7 dopiero 1 lipca tego roku gdy szedlem 3 dni na babie i na wodzie to w pracy ugiely mi sie nogi i dostalem zapasci ... mozna walic duzo i mozna leciec dlugo ale jezei nie ma sie na priotytecie podstawowych wymagan organizmu jakim sa odzywianie sie i zmuszanie sie do snu to normalnie ze organizm nie podola bo nawet jezeli masz zwale a nic nie jadles i nie spalem albo malo spalem w pryzmacie tygodnia to nawet deko na zwale ci nie pomoze organizm jest jak samochud bez paliwa nie pojedzie a jak nie masz oleju to sie zatrzesz wiec jeslezi wali sie lat xxx to nawet bo najlepszym materiale sa sposoby zeby zjesc cos owoce jogurty kefiry zupki hinskie a przede wszystkim posilki na cieplo z duzo iloscia sosow a jak sie nawalicie i nie mozrecie spac to jest taki lek na recepte "hydroxizinium" to psychotrop z grupy neuro -leptyków (blokuje receptory mózgowe inaczej wycisza i uspokaja usniejsz na bank i nie ma zwalyt)
smiesza mnie ci co im amfetamina zycie "zniszczyla" trzeba bylo grac w pilke z kolegami a nie brac sie za uzywki doroslych!! bialko jest dla doroslych wbijcie sobie to do tempych gimbusowych lbow xD
Po twoim komentarzu stwierdzam że feta wyniszcza także szare komórki... I młodemu, i staremu tak samo łeb poryję, czego ty jesteś doskonałym przykładem wypisując takie bzdury. Sam czasem przyjmę i obracam się w towarzystwie żarłaczy białych wiec coś tam o tym wiem ;) Pzdr
Może to co napisze jest śmieszne,, no ale..
Mam 18 lat, furam z pol roku. Nawet nie zauwazyłem jak ten okres kiedy zaczałem brać zleciał, brałem czasem 5g dla siebie co szlo mi we 3 dni, walilem strzaly na imprezach, w szkole, po szkole, zeby poprostu sie "podkreslic" i nawet nie zauwazyłem tego jakie ciezkie pieniadze na to ida. Teraz siegam po to zazwyczaj do szkoly, albo do roboty. Zejscia są najgorsze, wpierw można wszystko, az robi sie ten niepokoj na duszy. Jak ktoś wczesniej napisał, można ogarnąc zejscie, ale nie jest to łatwe, przy wiekszym przedawkowaniu nie potrafie. Najlepiej jest to uzywac do roboty, ale na nastepny dzien nie masz sily zeby isc sie nawet wysikac. Nikogo nie namawiam nikogo, Raz zaczniesz, bedziesz brać juz za kazdym razem jak ktoś Ci zaproponuje. Ja biore i nie mam zamiaru przestać, podoba mi sie to, lubie sie podkreslic, ale ograniczam sie z tym jak tylko moge, zeby nie popasc w obłed od tego
Pierwszy raz z amfa miałem do czynienia mając 19 lat. Zaczęło się od tego gdy zająłem się Djka po klubach, elegancko tylko piątek sobota by się wzmocnić, lepiej nakręcić imprezę.
W wieku 21 lat skończyłem z klubami poznałem moja przyszła żonę i tak też przestałem zażywać aż przez 5 lat. (palilem tylko okazyjnie blanty) Mam 27 lat. Po 5 latach przerwy z feta w pracy poznałem gościa, który wali 25 lat. Ma normalna pracę, żonę, dzieci. Okazyjnie mnie poczęstował i tak się zaczęło, że przez 6 msc co drugi weekend, później w pracy sięgałem po proszek. A trawka przestała mnie zabawiać. Lubiłem sobie "zajebac" i np posiedzieć cała noc na pleju gdy moja narzeczona śpi. Po okolo roku ćpania nie wiem... Może średnio 2gramy na tydzień. Wyjechałem do pracy do kraju gdzie do tego nie ma dostępu. Po prostu tego nie mają. Dla ciekawych "Wyspy Owcze" pracuje tam aktualnie cały czas. 6 tygodni pracy po 60 godzin i dwa tygodnie wolnego w domu. Będąc tam nie odczuwam chęci fety czy braku energii, wręcz przeciwnie mam motywację do pracy. Jednak ze wracając na wolne do domu, zawsze załatwię sobie chociaż jedynkę dwa i dwa dni sobie polecę z nudów.
Jedyne z czym mam problem to nadcianienie na zwalę, lecz zwalę kontroluje duża ilością wody, herbatami ziołowymi typu dziurawiec czy lekami ziołowymi na sen itp. Po zażyciu staram się normalnie jeść i uzupełniam witaminy, magnez czy potas w tabletkach. Raz zdarzyło mi się ćpać cały tydzień na wolnym w Polsce i tego żałuję bo wiem jak się czułem. Jednak teraz dwie trzy kreski na dwa miesiące jak złapie ochota. Nie czuje, żebym miał problemy z koncentracja, lęki czy dziwne omamy myśli. Czasami na zwalę wiadomo jest niechęć gorsze samopoczucie. Jedyne co mocno mnie wkurwia to ukrywanie się przed najbliższymi gdy chce zażyć bo mam. To jest najbardziej denerwujące.
Oczywiście drugi aspekt to wiem że jak ktoś by zaproponował to zawsze wezmę i kilka razy zdarzy się ze ciągnę cały dzień i nie sypiam.
Suma taka, że wszystko jest dla ludzi co człowiek stworzy. Tylko z głową i rozsądkiem. Dla rozluźnienia czy potrzeby odreagowania od pracy, obowiązków.
Lecz myślę już, że pora to odstawić całkowicie gdy przyjeżdżam do domu. Ew wiadomo gdy trafi się impreza okazyjnie dla przyjemności jak ktoś poczęstuje.
Z głową nic się nie dzieje cały czas kontroluje pracę, dom, rodzinę cele w życiu.