Debata Fundacji Batorego: uzależnienie to choroba

Uzależnienia to choroba, którą trzeba leczyć; nie należy karać za uzależnienia, ale za czyny, popełniane pod wpływem określonych substancji - przekonywali uczestnicy debaty "Uzależnienia. Grzech czy choroba? Karać czy leczyć?".

Tagi

Źródło

onet.pl

Odsłony

727

Uzależnienia to choroba, którą trzeba leczyć; nie należy karać za uzależnienia, ale za czyny, popełniane pod wpływem określonych substancji - przekonywali uczestnicy debaty "Uzależnienia. Grzech czy choroba? Karać czy leczyć?". Debata została zorganizowana przez Fundację im. Stefana Batorego. Wzięli w niej udział: dyrektor Regionalnego Programu Przeciwdziałania Uzależnieniom w Fundacji Batorego, psycholog Ewa Woydyłło-Osiatyńska, poseł Janusz Palikot, duszpasterz trzeźwości, ks. Wiesław Kondratowicz, kierownik poradni MONAR w Warszawie, terapeuta Adam Nyk i publicysta i prawnik, prof. Wiktor Osiatyński. Uczestnicy dyskusji zwracali uwagę, że Polska jest krajem, w którym - mimo ogromnego postępu w dziedzinie terapii uzależnień - wciąż pokutują negatywne, "moralizatorsko-lękowe" przekonania na temat uzależnień i uzależnionych. Alkoholizm, narkomania, anoreksja, gry hazardowe i komputerowe, siecioholizm, zakupoholizm, pracoholizm, a także kwestie współuzależnienia członków rodzin to obszar, wokół którego funkcjonuje i wciąż narasta wiele stereotypów i uprzedzeń.

Ewa Woydyłło zwróciła uwagę, że terapia uzależnień jest dziś jedną z najlepiej rozwiniętych dziedzin w polskim lecznictwie. Prowadzona jest przez wykształconych i certyfikowanych specjalistów w setkach poradni, punktów konsultacyjnych, oddziałów i ośrodków terapii uzależnień w całym kraju. Jednak nie zmienia to stosunku większości społeczeństwa do osób uzależnionych. - Obecnie w Polsce żyje kilkaset tysięcy niepijących alkoholików i coraz większa liczba "czystych" narkomanów. A mimo to, o uzależnieniach nasze media, decydenci, liczące się autorytety i spora część naszego społeczeństwa wciąż myślą i mówią ze strachem i pesymizmem. Polskie prawo wciąż skłania się ku karnemu traktowaniu narkomanów, których skądinąd oficjalnie uważa się przecież za osoby uzależnione, czyli chore. Najwyższy czas zmienić ten przestarzały paradygmat - przekonywała Woydyłło.

Janusz Palikot uznał, że pozytywny wpływ na stosunek do uzależnionych byłoby publiczne przyznanie się do nałogu osób powszechnie znanych. Jego zdaniem w naszym kraju jest od miliona do trzech milionów uzależnionych. - To oznacza, że praktycznie nie ma w Polsce rodziny, która by nie była w jakiś sposób dotknięta tym problemem - mówił. - Znając aktualne statystyki dotyczące różnych patologii i plag społecznych, można bez żadnej przesady stwierdzić, iż w co czwartej polskiej rodzinie jest ktoś, kto nadmiernie i nieodpowiedzialnie pije, faszeruje się na własną rękę jakąś chemią, ucieka w gry komputerowe, do kasyna, albo nie potrafi inaczej rozwiązywać osobistych konfliktów, jak za pomocą agresji. Może zresztą jest tak nie w co czwartej, tylko w co trzeciej polskiej rodzinie? Albo w co drugiej. Nie sprawdzimy tego, bo nie lubimy mówić o tego typu problemach - podkreślała Woydyłło.

Adam Nyk poinformował, że ośrodek, w którym pracuje, udziela rocznie ok. 5 tys. porad. Najmłodsi pacjenci mają po 13-14 lat. Zwrócił uwagę, że szkoły wolą kwestii uzależnień unikać - ucznia przyłapanego z narkotykami najchętniej wyrzucają, pozbywając się w ten sposób problemu. Podkreślił także, że coraz więcej osób trafia z powodu narkotyków do więzienia. Zdaniem Wiktora Osiatyńskiego wiele szkód wywołanych jest skutkiem polityki wobec niektórych używek. Podkreślił, że więcej przestępstw wynika z tego, że narkotyki są nielegalne, niż z powodu czynów popełnianych pod ich wpływem. Według niego znacznie bardziej szkodliwy jest pod tym względem alkohol. Uczestnicy debaty zwracali także uwagę na to, że polska ustawa antynarkotykowa nie spełnia swoich funkcji - zamiast zwalczać potężnych handlarzy, organy ścigania łapią drobnych dilerów i apelowali o szybką nowelizację ustawy.

Od 2000 roku w Polsce karze się za posiadanie każdych, nawet najmniejszych ilości substancji psychoaktywnych, stawiając w jednym rzędzie osoby uzależnione od narkotyków i nimi handlujące. Jak pokazują badania, ponad 80 proc. osób skazanych za posiadanie narkotyków miało przy sobie w momencie zatrzymania bardzo niewielkie ilości, głównie marihuany i amfetaminy.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)

Komentarze

Kosma (niezweryfikowany)
jest sygnał na poprawę...ale który to już kolei? wiara czyni cuda:)
guerix (niezweryfikowany)
MĄDRZE PRAWIĄ, PIWO IM !
Loan (niezweryfikowany)
Miejmy nadzieje, ze cos w tym kraju sie zmieni... W koncu "Marzenia sie spelniaja" =] Chociarz w czesci xD
Anonim (niezweryfikowany)
Mądrze gadają i zgadzam się oczywiście z tym ale daje sobie obciąć lewo jądro ,że nic sie nie zmieni dalej za 0,3 palenia bedą ludzie szli do pierdla ku uciesze moherów....:(
Anonim (niezweryfikowany)
zgodze sie z przedmówcą
DRAGACZ (niezweryfikowany)
Ależ tak!!! W Polsce można być pozytywnym. Seropozytywnym... I NIE JEST TO KURWA PRZYPADEK!!! kasa za narkobiznes przekracza w chuj kase za cały biznes naftowy, więc nie dajmy się tak oszukiwać! głosujcie tylko na pażdziocha, bo boczek przejada kase na nfz :)
Zajawki z NeuroGroove
  • Grzyby halucynogenne
  • Pozytywne przeżycie

Wspólne mieszkanie, lekkie zmęczenie całym dniem, wieczór - godzina 21. Kot z rójką trochę opętany. Ogólnie lekki stresik ale to normalka. Oczekiwania to poukładanie sobie trochę w głowie, odrzucenie niepotrzebnych myśli, które wywołują w nas presję i niepokój.

Hej, na wstępie chciałbym zaznaczyć, że jest to moj pierwszy trip raport jednak uważam, że uda mi się go w miarę dobrze napisać. Piszę go drugi dzień po zażyciu 3,5 grama Psylocybe Cubensis w formie czekoladki. Dostałem takie dwie od pewnej osoby, powiedziała mi, że smak jest okropny i zrobili z tego właśnie taki przysmak. Działa! Nie było czuć nic innego poza intensywnie czekoladowym smakiem.

 

Teraz przedstawię Wam jak wyglądał po krótce cały trip, później opiszę każdy z etapów.

  • Dekstrometorfan
  • Katastrofa

Codzienna depresja

Jest to opowieść o trzech podróżach, które mimo użycia niewielkich ilości substancji, doprowadziły mnie do iście bieluńskiego stanu. Oznaczyłem kategorie jako "katastrofa", bo choć nie jest to tzw bad trip, ani nic złego się nie stało, to jednak moje delirium i solidne halucynacje, zostawiły trwały ślad w psychice.

 

TRIP PIERWSZY - MARIHUANA + 300mg DXM

  • LSD-25

Kiti, dziewczyna lat 23 i Henryk, chłopak lat 27, w ciągu ostatnich dwóch lat wielokrotnie razem i osobno brali zarówno LSD, MDMA jak i ich rozmaite kombinacje. Kiti jest studentką i kuglarką, henryk ćwiczy hatha jogę. Ich ciała są zdrowe, a umysły spokojne i zadowolone. Kartony z Hoffmanem na rowerze, sprawdzone i dobre, Kiti póltora, Tomi dwa i pół. Czwartek, piękna pogoda, częsciowo opuszczony kamieniołom.

Ok 11 schodziliśmy po skalnych półkach w dół, do wielkiej dziury w ziemi z małym skrawkiem zieleni, kilkoma kamiennymi platformami i dużym, ślicznym "jeziorkiem". Pojawił się lekki fizyczny dyskomfort, nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Zaczęliśmy oczyszczać przybrzeżną wodę - cała masa plastikowych i szklanych butelek, opakowań od czipsów i "robaków czerwonych No. 2". Apel: kto zostawił śmieci w jakimś zielonym miejscu niech je stamtąd zabierze, żaby będą wdzięczne.

randomness