Wiele osób myśli, że handel ziołem to praca marzeń. „Kupię hurtem, będę sprzedawał detalicznie i zarobię sporo hajsu". Jesteś pewien, że to nie może być takie trudne. Michał ze studiów tak robił i nic mu się nie stało, poza tym, że wpadł w paranoję, długi i ciągle musi zmieniać numer telefonu. Ty też będziesz tak robić, ale w twoim przypadku pieniądze zaczną do ciebie spływać i nic ci się nie stanie. Gówno prawda. Zarobisz co najwyżej 2 funty na każdych 10 gramach, będziesz spłukany. Pójdziesz do Tesco i kupisz sobie CB-radio na kredyt. A swoich klientów będziesz przekonywał do mówienia na ciebie Hitman.
Potem zacznie się paranoja. Dojdziesz (nareszcie) do wniosku, że: „Hmm, sprzedaż tak wielkich ilości miękkich narkotyków chyba nie jest do końca legalna", po czym dodasz: „Jazda samochodem wyładowanym pieniędzmi i ziołem też chyba nie jest najlepszym pomysłem. W sumie ktoś może mnie okraść. Może powinienem zacząć nosić przy sobie tasak? Albo nie, wytatuuję sobie na ramieniu swoje imię, zaczną się wtedy bać, co?".
Wiesz, kto musiał użerać się z takim pierdoleniem? Ja. I inne dziewczyny podobne do mnie. Inne laski, które też umawiały się z podrzędnymi dilerami zioła zachowującymi się jak człowiek z blizną. Rzecz w tym, że niegrzeczni chłopcy są naprawdę pociągający (wizja przyszłości, w której rozmawiam z chłopakiem przez grubą szybę, sprawiała, że robiło mi się mokro w majtkach), więc wiem, dlaczego tyle dziewczyn pakuje się w to gówno.
Nie byłabym jednak sobą, gdybym swojej tezy nie poparła argumentami. Oto kilka rzeczy, z którymi będziesz musiała się borykać jako dziewczyna sprzedawcy zieleniny.
Wpadniesz w jego interesy po uszy
Miłość i brak hajsu nie łączą się najlepiej. Bonnie i Clyde to chyba jedyni masowi mordercy, o których sławie marzy wielu muzyków. Właśnie coś w tym stylu przeszło mi przez myśl, gdy z moim chłopakiem planowaliśmy naszą pierwszą kretyńską transakcję w brytyjskim światku narkotykowym.
Starszy brat kolegi, nazwijmy go Marcin, zapytał mojego chłopaka, czy chciałby przewieźć kilka worków na śmieci pełnych maryśki z Manchesteru do Huddersfield za 100 funtów plus zwrot za wachę. Każdy debil stwierdziłby, że to chujowy deal. Nam też się tak wydawało, ale dreszczyk emocji w naszym związku się rozmył, stwierdziłam więc, że oboje podświadomie chcemy przetransportować te kilkadziesiąt kilogramów zioła tylko po to, by dostarczyć sobie adrenaliny i odświeżyć więź.
Zabraliśmy wszystko i ruszyliśmy w trasę autostradą M60. Gdy dotarliśmy do Marcina razem z kilkoma worami marihuany, naszą uwagę przykuły rozwalone drzwi od strony ogródka. Ktoś ewidentnie próbował się włamać – najprawdopodobniej po to, by zgarnąć te 60 sadzonek rosnących sobie swobodnie na strychu – ale się poddał. Powiedzieliśmy o tym Marcinowi, a ten... zadzwonił na policję! KOLEŚ Z 60 SADZONKAMI ROSNĄCYMI U NIEGO NA STRYCHU zaprosił do domu policję! Chłopaczyna nie przemyślał tego, co zrobił, bo chwilę później zadzwonił z płaczem do ojca i błagał go, żeby zabrał z domu jego i wszystkie chwasty. Wizja aresztu i 18 miesięcy w więzieniu, w którym każdy posiłek konsumowany jest plastikowymi sztućcami, uświadomiły mu, jak kurewsko głupie było to, co zrobił przed chwilą.
Pewnie myślisz, że to skutecznie powstrzymało mojego chłopaka od zostania dilerem? Ależ skąd! Jeśli więc twój facet przy pierwszej większej robocie został prawie złapany przez policję, a mafia, która nie miałaby nic przeciwko wydłubaniu mu oczu, dosłownie minęła się z nim w drzwiach, jeszcze raz przemyśl, w co się pakujesz.
Będziesz bez przerwy użerać się ze zjaranymi ludźmi
Najlepszym sposobem na odciągnięcie kogoś od sprzedaży zielska jest uświadomienie mu, że będzie musiał non stop użerać się z przymulonymi, zjaranymi ludźmi.
Słyszałaś o tym, jak Airbus musiał obniżyć lot do 10 tysięcy metrów nad Berkshire, żeby nie zderzyć się z ufo? Będziesz musiała.
Myślisz, że uda ci się uniknąć wykładu o temperaturze topnienia metalowych belek? Życzę szczęścia.
Nie wszyscy palacze są tak kurewsko nudni. Nie każda upalona osoba ma doktorat z Uniwersytetu Wikipedii i częściową wiedzę na temat działania Wielkiego Zderzacza Hadronów.
No ale do chuja, większość z nich należy właśnie do tej grupy, a przekonanie ich, że w ogóle nie interesuje cię, co do ciebie mówią, jest awykonalne. Do ludzi, którzy są tak bardzo upaleni, nie docierają podstawowe gesty. Wywracanie oczami, ziewanie czy po prostu wyjście z pokoju nie przekonują ich na tyle, żeby dali ci spokój.
Im dłużej przebywasz w towarzystwie klientów swojego chłopaka, tym bardziej jesteś nimi znudzona. Są jednak wyjątki od tej reguły. Raz siedziałam z parą, która przekazywała sobie bongo, jakby było butlą tlenową, po czym poszli tłuc się do pokoju obok, rozwalając przy okazji wszystkie meble. To nie był najlepszy wtorek w moim życiu, ale na pewno ciekawszy niż ten, podczas którego gość z plakatem Super Mario Bros na ścianie wygłaszał mi swoją opinię na temat marksizmu.
Do kurwy nędzy, nigdy nie wyświadczaj nikomu przysługi
Wszyscy wiemy, że zioło usypia i sprawia, że jesteśmy bardziej litościwi, nie wspominając już o innych przyjemnych skutkach, ale niestety wiąże się to również z utratą zdrowego rozsądku.
Jeden z klientów mojego chłopaka zadzwonił do niego i zapytał, czy odebrałby go z rave'a, ponieważ był zbyt naćpany, żeby wsiąść za kółko. Pierwszy raz w życiu widziałam dilera, który zrobił coś innego dla swojego klienta niż sprzedaż zioła, teraz wiem dlaczego. Gdy zabraliśmy kolesia z imprezy, tamten po kilku sekundach podpalił nasz samochód. Upuścił spliffa i nie mógł go znaleźć, ponieważ ketamina uderzyła go tak mocno, że nie chciało mu się go nawet szukać.
Jaki z tego morał? Nigdy nie pomagaj ludziom, z którymi twój kontakt ogranicza się do wymiany zioła na hajs dwa razy w tygodniu, ponieważ najprawdopodobniej zostaniesz przez nich wyruchany.
Praca na etat nigdy nie współgra z dilerką
Zioło jest wtedy wszędzie. Jeżeli w pracy masz jakąkolwiek styczność z ludźmi, których zadaniem jest przeszukanie ciebie, sprawdź swoje kieszenie, portfel i torebkę, zanim wyjdziesz z domu.
Gdy pracowałam jako dziennikarka, musiałam pojawiać się co jakiś czas na rozprawach sądowych. Któregoś poniedziałku śpieszyłam się na rozprawę dotyczącą handlu narkotykami, zarzuciłam na siebie płaszcz, w którym chodziłam cały weekend i pobiegłam do sądu. Po minięciu policji, ochroniarzy i wykrywaczy metali przyszła pora na rentgen, taki sam jak na lotnisku. Długopisy, notatniki, jakieś rachunki, papierosy, kilka mentosów i... samarka zioła. Pierdolona samarka pełna zioła! Nie wiem, skąd się tam wzięła.
Spokojnie przechodziłam przez bramki, ale aż do momentu, gdy ponownie schowałam marihuanę do kieszeni, przed oczami miałam wizję wyrzucenia z pracy, eksmisji z mieszkania i utraty dobrej reputacji. Głupi ma zawsze szczęście. Szanse, że tobie też uda się przeszmuglować trawę na oczach policjantów, odwracając ich uwagę jedynie rozmową o pogodzie, są jak jeden do nieskończoności.
Przygotuj się na ataki paranoi
Przypomnij sobie to uczucie przed egzaminem z matmy, gdy stresujesz się tak mocno, że nie możesz skupić się na niczym, a twój mózg pulsuje tak bardzo, że masz wrażenie jego niechybnej eksplozji. W tym przypadku jest podobnie, tylko że zamiast złej oceny wisi nad tobą wizja odsiadki w więzieniu. Ten chronicznie utrzymujący się stan nie służy związkowi.
Pomijając jednak kwestię zakładu karnego, stajemy się też głównym zmartwieniem naszych rodziców. Całe mieszkanie przesiąknięte jest trawą, więc to tylko kwestia czasu, zanim pytania pokroju „skąd dochodzi ten śmieszny zapaszek w twoim mieszkaniu?" i „dlaczego ciągle odwiedzają cię młodzi kawalerzy w dredach?" zmienią się w złamane serca mamy i taty.
Mój chłopak cały zarobiony hajs trzymał w Biblii, a zioło w szkatułce obok stolika na kawę, ponieważ był idiotą. Bóg jeden wie, co stałoby się, gdyby moi rodzice chcieli skonsultować z jego bestsellerem swoje życie albo z ciekawości spojrzeliby, co kryje się w tej ładniutkiej skrzyneczce. Zapewne dostaliby palpitacji. Drugą – lepszą, ale też nieciekawą – opcją jest pouczające kazanie mojego ojca, jak bardzo zawiódł się na córce, która zmieniła się w ćpuna. Co będzie następne? Woodstock?
Rada: Upewnij się, że twój chłopak trzyma towar tam, gdzie wzrokiem nie sięgnie nawet CSI Miami.
Twój chłopak będzie myślał, że jako diler jest bardziej cool (spojler: nie będzie)
Większości z nas nie przeraża wizja obrzydliwie wielkiego majątku i mnóstwa wolnego czasu. Niestety też niewielu z nas, mając dwadzieścia kilka lat, będzie w stanie doświadczyć którejkolwiek z tych rzeczy. Większość młodych nie ma ani czasu, ani pieniędzy. Jeżeli więc trafia im się praca polegająca na siedzeniu w domu i zarabianiu przyzwoitego hajsu, na dodatek przy niewielkim nakładzie pracy, nie zastanawiasz się długo nad jej przyjęciem.
Mimo wszystko handlowanie ziołem albo chodzenie z osobą, która handluje, nigdy nie będzie czymś fajnym. Jeżeli nie wymusisz na swoim chłopaku stałych godzin pracy, będzie ciągle gapił się w swojego iPhone'a, próbując coś sprzedać. Na randce, przy piwie ze znajomymi, jedząc, oglądając telewizję, w środku nocy, nawet podczas seksu. Jeżeli zadzwoni do niego klient, rzuci wszystko, czym właśnie się zajmował.
I tu jest pies pogrzebany. Wciąż nie ma go w domu, a jeśli już jest, to wszystko okazuje się ważniejsze od ciebie. Z tej sytuacji są dwa wyjścia. A właściwie to tylko jedno: bo albo będziesz podejrzewać go wciąż o zdradę, co nie jest rozwiązaniem, albo będziesz jeździła z nim i jego ziołem tylko po to, by spędzić razem trochę czasu. Zaczniesz się modlić, żeby następny telefon był z call center. Niestety, to dzwoni nowobogacki dzieciak w marynareczce, który potrzebuje „nieziemsko dobrej paczki zioła na teraz".
Zanim się obejrzysz, chłopaczek już jest w twoim salonie, pije twoją herbatę, bawi się twoimi żaluzjami i pod wpływem zielonego opowiada ci o swoim ostatnim wypadku, miłości, odwyku czy o tym, jak chciał skończyć z paleniem. Następnie nie wiadomo dlaczego wyciągnie z kieszeni pierdoloną zośkę i zacznie się nią bawić. Po całej tej akcji zorientujesz się, że nie uprawiałaś seksu od miesiąca ani na trzeźwo, ani na haju. Żywisz się tylko w McDonaldzie, a twoje włosy przesiąkły doszczętnie zapachem zioła. I jeszcze ten wkurwiający chłopaczek, który właśnie obszczywa twoją toaletę, a na koniec mówi, żebyś nie spuszczała wody, bo to główny powód wycieków ropy naftowej. W tym momencie bez słowa spakujesz się w małą walizkę i spierdolisz z powrotem mieszkać z rodzicami.
Podsumowując: ignorowanie swojej dziewczyny tylko po to, żeby zarobić trochę drobnych, nie jest cool, nawet jeśli robi się to w golfie GTI, mając na sobie niewytłumaczalnie drogą parę spodni.
Komentarze
"Źródło: Vice.pl"
Wystarczyło, żebym nie czytał. Możecie przestać wklejać te ścierwowate artykuły z Vice?
Rozumiem, że ten art, czy poprzedni (o rzucaniu trawy) nie są najwyższych lotów, ale czy serio uważasz wszystkie inne teksty z Vice.pl, jak te:
https://hyperreal.info/zacie%C5%9Bnia%C5%82am-wi%C4%99zi-rodzinne-za-pom...
https://hyperreal.info/licencja-na-zajaranie
za bezwartościowe?
Ja pierdolę, jakie to żałosne. Z całym szacunkiem ale nie każdy kto jara ciągle zioło musi nie chcieć uprawiać seksu lub być nie odpowiedzialnym, chociaż wiadomo zdarza się co poniektórym.
Dobry art. Tylko delikatnie przerysowany.
Tez uwazam ze jest troche przerysowany, pomijajac juz kwestie rodzicow, jak mozna byc doroslym czlowiekiem, palic zielsko i nie uswiadomic o tym rodzicow? Przeciez to niepowazne i dziecinne xD