W Warszawie mieli swoje stałe miejsca. Stali w przejściu metra Centrum, grali na Chmielnej, podchodzili do ludzi w pubach na Foksal i próbowali sprzedawać kwiatki. Zbierali dziennie 200-300 zł. Ola potrafiła zebrać nawet 1000 zł, chociaż - jak mówi w filmie - nigdy nie poszła do łóżka za pieniądze. Pieniądze potrzebne były na towar. Spotykali się wieczorami na squacie przy Foksal 13 ("załoga z F-13"). Ktoś zawsze tu spał, ktoś grał na gitarze i śpiewał, ktoś inny od paru godzin próbował wstrzyknąć sobie heroinę. Paru z nich już nie żyje. Eryka, która jak wielu innych próbowała wyjść z uzależnienia, mówi w końcu: "Jesteśmy narkomanami, zawsze będziemy". To o nich opowiada dokument "Wolność jest darem Boga". Czarno-biały, kręcony głównie nocą, świadomie niechlujny, nieoświetlony, zmontowany trochę jak wideoklip. Ten "narkotyczny" w narracji film-notatnik o kulturze ulicy, squatu, narkomanii robi wstrząsające wrażenie. "Nie bierzcie narkotyków. Kto nie robi przerwy, ten bardzo szybko traci nerwy" - powtarzał w swoich programach autor tego dokumentu Cezary Ciszewski. Dziennikarz telewizyjny z "pokolenia '89", twórca interwencyjnych reportaży, dokumentów o hip-hopowcach, wideoklipów. To on wymyślił i współprowadził program "Muzyka łączy pokolenia". "Byłem wtedy na czubku tzw. kariery. Po pracy włóczyłem się nocami po ulicach, po prostu szedłem za kamerą. Gdybym mógł cofnąć jedną decyzję w swoim życiu, ten film by nie powstał" - mówi z offu. W jednym z wywiadów Ciszewski przyznawał: "W dokumencie staram się trzymać zasady prowokacji". Przy "Wolność jest darem" chciał być jak najbliżej swoich bohaterów. Aż w końcu stał się jednym z nich. Zaczął brać. Pojawiał się w telewizji naćpany, stracił pracę. Ale jego film nie jest narkotyczną wersją "Super Size Me" - eksperymentem na samym sobie, który ma potwierdzić założoną tezę. Brutalny, niemal naturalistyczny dokument Ciszewskiego każe wejść na moment do piekła. I pokazuje, że to piekło jest dziwnie "normalne". Znajduje się na wyciągnięcie ręki. Choćby dlatego ten film powinno się pokazywać w szkołach. Jak mówi autor: "Do nastolatków kwadratowe pouczenia nie trafiają".
Komentarze