Życie na narkotykowym głodzie

Po narkotyki sięgają coraz młodsze dzieci. Czy to właśnie one najszybciej się uzależniają?

Tagi

Źródło

Ewa Kopcik

Odsłony

7874

*Po narkotyki sięgają coraz młodsze dzieci. Czy to właśnie one najszybciej się uzależniają?

- Najczęściej i najgłębiej uzależniają się osoby, które w dzieciństwie przeżyły głęboką traumę. Terapeuci twierdzą, że prawie 100 proc. ludzi uzależnia się od środków psychoaktywnych w wyniku samoleczenia. Tym lekarstwem zazwyczaj najpierw jest alkohol, potem narkotyki. Dzieci, które więcej czasu spędzają na ulicy niż we własnym domu - bo tam jest bicie, picie i przemoc seksualna - na pewno mają większe szanse na uzależnienie. Jeśli taki skrzywdzony młody człowiek na dyskotece wypali dżojnta, po którym poczuje rozluźnienie, nie będzie się bał zatańczyć z dziewczyną i rozmawiać w towarzystwie, w którym dotychczas nie miał odwagi się odezwać; jeśli chociaż na chwilę przestanie cierpieć z powodu swojej skrywanej tajemnicy, po powrocie do domu będzie myślał jedynie o tym, żeby to powtórzyć. Ale jeśli po tę samą marihuanę sięgnie ktoś, kto nie ma traumatycznych doświadczeń, to wypalenie skręta najwyżej go rozweseli i nie będzie czul potrzeby, by znowu zapalić.

 

*Dzieci z tzw. dobrych domów też jednak padają ofiarą nałogu...

- Tzw. dobry dom to jedynie etykietka. Wielu naszych pacjentów zaczęło ćpać, gdy byli dziećmi, ponieważ rodzicom zabrakło czasu, żeby się nimi zająć. To właśnie dorośli przysposabiają dzieci do narkomanii. Przestańmy je bić, uwierzmy w ich wartość i znajdźmy dla nich dużo czasu, a przynajmniej tyle, żeby czuły się niezbędne, kochane i akceptowane. Wtedy będą sobie lepiej radzić ze wszystkim i nawet jeśli kiedyś sięgną po narkotyk, to po zaspokojeniu ciekawości już do niego nie wrócą.

 

*Kiedy najtrudniej wychodzi się z uzależnienia?

- Bardzo wiele osób głęboko uzależnionych ma w przeszłości epizody związane ze sferą seksualną. Zostali wykorzystani w dzieciństwie, cierpią z tego powodu przez całe życie, choć rzadko o tym mówią. Jeden z naszych pacjentów odważył się o tym opowiedzieć dopiero po kilkudziesięciu latach ćpania i którejś z kolei terapii. Ich najtrudniej się leczy. Mają poczucie piętna, stąd cały ten "program autoterapii", jakim są narkotyki. Nic w tym dziwnego, wszyscy przecież sięgamy po proszek przeciwbólowy, jak boli ząb. Wszyscy chcemy czuć się lepiej.

 

*Od jakiego narkotyku najtrudniej się uwolnić?

- Mechanizm uzależnienia od różnych środków psychoaktywnych jest bardzo podobny, bo zmiany świadomości, które powodują, są bardzo atrakcyjne i kuszące. Żeby się wyleczyć, trzeba bardzo wiele zmienić w swym życiu. Przede wszystkim - odzyskać poczucie własnej wartości. Trzeba "rozbroić" tzw. ćpuńskie mechanizmy, które pojawiają się w trakcie uzależnienia, np. kontrolowanie własnych uczuć. W czasie terapii uczymy sztuki rozwiązywania problemów, tworzymy systemy wsparcia. W ośrodkach Monaru pacjenci sami przygotowują dla siebie posiłki, choć często wcześniej nigdy niczego nie ugotowali. Wszystko jest ważne, bo muszą uwierzyć w siebie.

 

*Leczenie w zamkniętym ośrodku zawsze jest konieczne?

- Nie zawsze. Jeśli pacjent nie mieszka w środowisku, które stymuluje nawrót choroby, może leczyć się ambulatoryjnie. Sęk w tym, że bardzo rzadko zażywa się narkotyki w samotności, a "branie" w grupie jest bardziej bezpieczne (łatwiej wezwać pogotowie przy przedawkowaniu). Niedawno rozmawiałem z młodym chłopakiem, który był uzależniony od marihuany. Chciał to przerwać, mówił mi, że nie chce już brać, ale nie jest w stanie - gdy po odrobieniu lekcji wychodzi przed blok i spotyka kolegów, nie ma mowy, żeby odmówił. Opowiadał: "Jak się wychylę, to uznają mnie za zdrajcę i zaczną podejrzewać, że mogę na nich donieść". Środowiska blokowisk są pod tym względem bardzo niebezpieczne, zwłaszcza dla młodych ludzi. Narkotyki prowadzą do zależności społecznej, czyli uzależnienia od środowiska, w którym się je przyjmuje.

 

*Wielu pacjentów przerywa leczenie?

- Wielu. Mamy w Pleszowie dwa domy Monaru, w których leczenie trwa 6 miesięcy. Jeden z nich jest przeznaczony dla osób, które albo po raz pierwszy podejmują terapię, albo mimo prób nigdy jej nie zakończyły. W tej chwili przebywa tam 55 pacjentów, od początku roku z leczenia zrezygnowało 50, a ukończyło 15. W drugim ośrodku, dla osób z nawrotami choroby, mamy 32 pacjentów. Zakończyło leczenie w tym roku tylko 8, przerwało 24. Trzeba pamiętać też o tym, że zaledwie 20 proc. uzależnionych sięga po serwisy pomocowe. Reszta jest poza naszym zasięgiem. Niektórzy w jakiś sposób radzą sobie sami, przerywając "branie", niektórzy ćpają dalej, wielu umiera - nie zawsze z przedawkowania, częściej z powodu wyniszczenia organizmu.

Oceń treść:

Average: 5 (7 votes)

Komentarze

kretludojad (niezweryfikowany)
Widzę że znów podnosisz poziom Hyperreala agquarx. To cieszy :o)
Anonim (niezweryfikowany)
A to może lepiej się skupić na wykluczeniu przemocy domu, niż slupiać sie na efektach tej przemocy która nie tyllko sie kończy wpadaniem w jakiekolwiek nałóg ale często czymś gorszym (lepiej zapobiegać niż leczyć)!? A poza tym od kiedy w monarze leczą? Jeżeli się nie mylę to tam jest tylko detoks i jakieś pogaduszki ze psychologiem…
Anonim (niezweryfikowany)
ja sie z tym nie zgadzam,po narkotyki siega ten kto chce i kto lubi i zawsze jest to wina tego ktory bierze i nikogo wiecej,zgadzam sie ze przemoc to poteguje ale znam mnostwo normalnych ludzi z normalnych rodzin a jednak biora bo lubia i sa uzaleznieni w roznym stupniu i juz,nie filozofuj kobieto.
Anonim (niezweryfikowany)

Coż za nie roztropność w szukaniu winnych. To jest choroba nie ma winnych choroby.

Anonim (niezweryfikowany)
Dawno nie słyszałem podobnej bzdury, jak można być uzależnionym od marihuany?? Propaganda głupiej baby i tyle
Anonim (niezweryfikowany)
Jak zawsze nawala rodzina, szkoła, polityka i my wszyscy razem.
Anonim (niezweryfikowany)
Ewa Kopcik, zasługujesz na pussy slapping.
Marenz (niezweryfikowany)

Nic dodać nic ująć

Zajawki z NeuroGroove
  • 25C-NBOMe
  • Dekstrometorfan
  • Przeżycie mistyczne

Bezpieczne mieszkanie studenckie, pewność że nikt mi nie będzie przeszkadzał, w mieszkaniu tylko dwójka zaufanych przyjaciół, którzy zajmowali się swoimi sprawami, zero szans na jakiekolwiek problemy, chęć przeżycia kolejnego psychodelicznego tripu.

Zakupiłem kilka tygodni temu kilka kartoników nasączonych 25-C NBOMe od koleżanki, najpierw spożyłem po jednym ze znajomymi, a jeden sobie zostawiłem na samotny trip, który odbyłem dwa tygodnie później i właśnie on jest tematem tego tripraportu.

  • Grzyby halucynogenne

Opisze fajna jazde po dziwnych grzybkach. Niedawno

bylem w Holandii w Venlo i oprocz tego co zwykle kupilem

u dila grzybki. Sprzedawal je na gramy - mowil ze to jakies

meksykanskie. Kupilem dwa gramy czyli wyszlo tego szesc sztuk.

Wygladaly troche jak psylocybe tylko kapelusz bardziej plaski, chociaz byly

suszone i trudno rozpoznac ksztalt. Pierwszy raz zjadlem trzy

na probe - i super jazda jak po kwasie - tyle ze krotka -

jakies trzy godzinki. Wczoraj wzuialem ostatnie trzy - i jazda byla

  • Marihuana
  • Przeżycie mistyczne

Fascynacja, chęć przeżycia nietuzinkowego stanu, przyjazna intencja i poszanowanie dla MJ, optymizm, lekki niepokój i zmęczenie

                                                                                                     Wszystkie drogi prowadzą do zioła

Moje relacje z duchem tej wspaniałej rośliny ostatnio uległy zmianie- kiedy jarałem rzadziej, podchodziłem do tego z mocnym respektem, a na sam widok lufki szybciej biło mi serce.

  • 25I-NBOMe
  • Dekstrometorfan
  • Miks

Nastawiony na silne wrażenia wizualne. Za każdym razem czułem stres w trakcie nanoszenia blottera na dziasło.

Mój pokój, 3m x 4m oklejony bladożółtą tapetą w randomowo wytłoczone wzory. 

Dwa łóżka, jedno małe, jednoosobowe, po przeciwnej stronie większe łóżko na dwie osoby. Dalej już tylko szafki, a na przeciwko ich dwa okna za firanką które podczas tripów zakrywają rolety- W przeciwieństwie do ścian w kolorze żółtym. Przed firanką spory wzmacniacz gitarowy, gitara, biurko i komputer.