Kompleks Kotańskiego

Cztery mity o leczeniu narkomanów - Raport specjalny "Rzeczypospolitej", "Trójki", Polsatu i "Wprost".

Anonim

Kategorie

Źródło

Wprost
Mariusz Cieślik, Wiktor Świetlik

Odsłony

2504

Narkomanów nie da się wyleczyć w takich ośrodkach jak Monar. Terapeuci w USA i krajach Zachodu twierdzą, że w leczeniu narkomanii odtrucie na oddziale detoksykacyjnym i wielomiesięczny pobyt w ośrodku niewiele dają. Podobnie sądzi wielu uzależnionych, na przykład Tomasz Piątek, autor powieści Heroina. Piątek nigdy nie leczył się w specjalnym ośrodku, bo twierdzi, iż nie ma dowodów na to, że jest to skuteczna terapia.

Mit detoksu

W Polsce wciąż pokutuje mit o zbawczej mocy odtrucia, czyli usunięcia narkotyku z organizmu pacjenta. Większość rodzin narkomanów sądzi, że tzw. detoks wystarczy, by wyjść z uzależnienia. Krzysztof Lesz, terapeuta, autor poradnika dla rodziców narkomanów, często spotyka się z pretensjami rodziców, którzy mówią: Syn był już dwa razy na oddziale i nadal bierze. Czy nie można go odtruć raz, ale porządnie? Odtrucie to półśrodek. Wiara w jego skuteczność, wsparta swoistą resocjalizacją narkomana, to efekt wieloletniej działalności założyciela Monaru Marka Kotańskiego.

Kiedy w latach 80. Kotański tworzył monarowską sieć, propagował trójstopniowy model terapii: poradnia - szpital - ośrodek resocjalizacji. Owszem, model ten był w miarę skuteczny w leczeniu uzależnionych od tzw. kompotu, czyli polskiej heroiny. Po prostu wraz z narkotykiem osoba uzależniona wstrzykiwała sobie wiele innych szkodliwych substancji, więc odtrucie przynosiło szybkie efekty. Obecnie zażywane narkotyki, głównie amfetamina, nie zatruwają organizmu w taki sposób jak kompot, więc odtrucie niewiele daje. Odtrucie i resocjalizacja w ośrodku pomaga obecnie nie więcej niż jednej trzeciej pacjentów. Jedna trzecia na pewien czas odkłada narkotyki, ale do nich wraca, a pozostali zaczynają brać zaraz po odtruciu.

Mit abstynencji

W Polsce powszechne jest przekonanie, że drastyczne odcięcie pacjenta od narkotyków rozwiąże problem jego uzależnienia. To nieprawda: aż 75 proc. narkomanów leczonych w ten sposób wraca do nałogu jeszcze podczas terapii. Wynika to z tego, że nowe rodzaje narkotyków w niewielkim stopniu uzależniają fizycznie (na tzw. głodzie nie odczuwa się fizycznych cierpień), wywołują natomiast takie zmiany w psychice (lęki, natręctwa, permanentna dekoncentracja), że osoby uzależnione normalnie funkcjonują dopiero po zażyciu narkotyku. Wydaje się on im skutecznym lekiem, a nie czymś szkodliwym.

Coraz więcej polskich terapeutów twierdzi, że skuteczna jest metoda terapii zwana harm reduction (ograniczenie strat). Polega ona na podawaniu uzależnionemu kontrolowanych dawek narkotyku. Stopniowo są one zmniejszane - aż do zera. W ten sposób cofają się zmiany w psychice i znika przyzwyczajenie, że trzeba zażywać coraz więcej, by normalnie funkcjonować. Metoda ograniczania strat jest wyjątkowo skuteczna w leczeniu tzw. politoksykomanii, czyli uzależnienia od koktajlu kilku specyfików. Terapia polega na sprowadzeniu uzależnienia najpierw do jednego z tych środków, a potem na walce z ograniczonym w ten sposób nałogiem.

Mit resocjalizacji

Nie sprawdziło się tworzenie tzw. społeczności biorących, które mają same sobie pomagać. Uzależnienie często spotyka się tam z akceptacją innych biorących. Takie grupy w niczym nie przypominają anonimowych alkoholików, bo nie piętnuje się uzależnionych, lecz pociesza.

Na świecie coraz popularniejsza jest ambulatoryjna metoda leczenia. Pacjent mieszka w domu, może pracować albo się uczyć. Z terapeutą kontaktuje się jak każdy chory podczas regularnych wizyt. W Polsce metoda ta, w przeciwieństwie do leczenia stacjonarnego w ośrodkach, nie cieszy się uznaniem. Przed rokiem biuro rzecznika spraw obywatelskich wystąpiło do ministra zdrowia z protestem, iż nadal zbyt rzadko stosuje się lecznictwo ambulatoryjne.

Mit brudnej kokainy

Największym problemem w terapii narkomanów jest pojawianie się coraz to nowych środków uzależniających, których skutki są widoczne dopiero po latach. Narkotyki są też coraz czystsze, dlatego uzależnianie się trwa długo, a ludzie nie mający wiedzy na ten temat nie potrafią rozpoznać kogoś, kto bierze. Tak jest na przykład z kokainistami. Jest ich tym trudniej rozpoznać, że często są to osoby wykonujące wolne zawody, zachowujące się dość swobodnie, co powoduje, że ich wyskoki nie wzbudzają podejrzeń. Kokainę zażywał na przykład bohater American Psycho Briana Eastona Ellisa, wręcz wzorcowy yuppie.

Celem terapeutów jest wskazanie życiowej alternatywy, pomoc w rekonstrukcji kontaktów z otoczeniem. Tymczasem kokainiści mają przeważnie dobry kontakt ze swoim środowiskiem zawodowym, z przyjaciółmi, więc uważają, że nie ma powodu, by przechodzić jakąś terapię. To przekonanie umacnia fakt, że często w pierwszym okresie brania pracują efektywniej, osiągają sukcesy, awansują.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

Armageddon (niezweryfikowany)
&quot;W Polsce metoda ta, w przeciwieństwie do leczenia stacjonarnego w ośrodkach, nie cieszy się uznaniem&quot; - zacofanie, negacja i Ciemnogród <br> <br>&quot;Narkotyki są też coraz czystsze, dlatego uzależnianie się trwa długo&quot; - ży co? lol! Mniejsza czystość narkotyku gwarantuje szybsze uzależnianie się? Teraz wiem czemu dilerzy dosypują świństw do towaru :P
sokolart (niezweryfikowany)
&quot;W Polsce powszechne jest przekonanie, że drastyczne odcięcie pacjenta od narkotyków rozwiąże problem jego uzależnienia&quot; - autorze, chyba piasałeś to 20 lat temu bo ew. wtedy tak ktoś mógł myśleć albo rozmawiałeś z terapeutami-emerytami. Zadaj sobie troche trudu i wybierz sie do pierwszej lepszej poradni MONAR - przekonasz się jakie są obecne przekonania i że leczenie uzależnień metodą ambulatoryjną idzie w RP pełną parą i jest realizowana m.in. właśnie przez poradnie MONAR. Życzę zdrowia.
Zajawki z NeuroGroove
  • Grzyby halucynogenne
  • Retrospekcja

wszystko opiszę w tripie

Od małego miałem problemy ze sobą, a właściwie z rodziną. Napierdalali mnie ojciec, matka, siostra, brat, i w chuj osób w szkole. Bałem się wszystkiego i wszystkich, a wystarczyło żeby ktoś krzyknął i prawie sikałem w majtki. Szukałem miłości, akceptacji i ciepła. Chciałem pomagać, a czasami jak widziałem jak komuś dzieje się krzywda czułem niemal fizyczny ból. Byłem jednym z tych gości, którym zabieraliście kanapki, podstawialiście nogę w szkole na korytarzu, laliście w pysk, wyrzucaliście rzeczy do kibla w akademiku. Pizdą.

  • Dekstrometorfan
  • Etanol (alkohol)
  • GBL (gamma-Butyrolakton)
  • Miks

 Poniższy trip-raport to opis przeżyć wywołanych przedawkowaniem GBL. Napisałem go w celu przestrogi przed nierozsądnym dawkowaniem.

 Był ciepły wiosenny dzień, a ja wracałem z apteki. Na stacji dworcowej spotkałem trzech kumpli. Chwilę pogadaliśmy pijąc piwo i wtenczas spożyłem przy nich 900mg Dekstrometorfanu. Chwilę potem postanowiliśmy udać się do mnie do domu, celem spokojnego pogadania i pogrania na x360. Wszystko działo sie około godziny jedenastej.

  • Marihuana

Mam 17 lat. Pewnego dnia mialismy isc z klasa do kina na jakis BEZNADZIEJNY film, a po filmie wrocic do szkoły. Z moim BARDZO dobrym kolegą postanowilismy kilka dni przed kinem kupić troszke gandziawki, zeby film był fajniejszy... :P W rezultacie okazalo sie ze prawdopodobnie z kilkoma osobami nie pojdziemy do kina tylko na małą imprezkę do kleżanki. Postanowiliśmy więc kupić tego troszkę więcej. W sumie wyszło nam dokładnie 5,5 grama... Część wypaliliśmy jeszcze przed imprezką... W sumie na imprezjkę zostało 4,5 grama.

randomness