Założył się o wino i umarł

"Wypijesz duszkiem cztery wina, to stawiam" - obiecał 38-letniemu Zbigniewowi B. kolega. Mężczyzna wygrał zakład i... umarł.

a.

Kategorie

Źródło

Gazeta.pl

Odsłony

966

<cite>"Wypijesz duszkiem cztery wina, to stawiam"</cite> - obiecał 38-letniemu Zbigniewowi B. kolega. Mężczyzna wygrał zakład i... umarł.

Mężczyźni spotkali się wczoraj około dziewiątej przed sklepem w miejscowości Dybów Kolonia pod Radzyminem. Często umawiali się tu na wspólne picie. Tym razem B. zabrakło pieniędzy na wino i poprosił kolegę o pożyczkę. Ten zgodził się mu pomóc, pod warunkiem że wypije duszkiem cztery butelki ulubionego wina owocowego. Zbigniew B. stwierdził, że to dla niego pestka, i błyskawicznie wychylił wina. Kolega nie żądał zwrotu pieniędzy i kilka minut później poszedł do domu. Kiedy po ponad godzinie wrócił w okolice sklepu, Zbigniew B. leżał na ziemi. Nie oddychał. Lekarz pogotowia stwierdził zgon. Policjanci przypuszczają, że mężczyzna zatruł się alkoholem, ale przyczyny śmierci wykaże dopiero sekcja zwłok. Badaniom toksykologicznym poddane zostaną próbki wina.

Oceń treść:

Brak głosów

Komentarze

twój stary (niezweryfikowany)

do nagrody darwina go!
Marcin (niezweryfikowany)

Ale oczywiście nikt nie zrobi choćby chwilowej nagonki na alkohol. Pomyślcie co to by było gdyby kto się zabakał na śmierć. Nagłówki w gazetach "Pierwszy zgon palacza marihunany","śmierć w doniczce", "Zabójcze ziele"
Jim (niezweryfikowany)

kurwa,jak to? nie zauwazyliscie nigdy, ze zielonych traktuje sie gorzej. wstydzi sie nas i wysmiewa. robi sie z nas problem, zamyka w wiezieniach... gadal ktos z was kiedys z alkoholikiem? takim zapalonym, ktory chleje nawet z tableta wszyta? kompletna abstrakcja i to nie w pozytywnym sensie. mam juz dosc krycia sie z jaraniem i ciaglych problemow, kiedy widze pod sklepem grupe zuli, wyludzajacych, smierdzacych, przegranych krew mnie zalewa. bo jestem od nich gorszy w oczach spoleczenstwa bo, co robie? jaram! jebane zadupie. ciemnota i zabobon. naruszaja nasze prawa do wolnosci osobistej. chce robic to co lubie i chuj ze bede mial raka pluc. i chuj ze bede mial cos z glowa po 44 latach jarania dzien w dzien. wszystko zabija i kazdy umrze. nic nowego ale sie wygadalem przynajmniej. kupie kawałek ziemi daleko w lesie, postawie dom, urzadze mini plantacje. zapraszam za kilkanascie lat do mojej opoki. malej holandii posrod morza zla. .........
Anonim (niezweryfikowany)

To niejedyny taki przypadek! Za sklepem który prowadzi moja kobieta kiedyś 2 żurów założyło się że jeśli jeden z nich wypije 2 duszkiem dostatnie 3 za darmo. Wypił dwa i padł trupem na miejscu.
Zajawki z NeuroGroove
  • Amfetamina

nazwa substancji:amfetamina


poziom doświadczenia użytkownika: amph, thc, mdma, efedryna, benzo, kodeina


dawka, metoda zażycia: ok. 0,5 g donosowo


"set & setting": wycieńczony po 36 godzinnym niespaniu i imprezie w międzyczasie


efekty: skrajne pomieszanie z poplątaniem



--------Poniżej przedstawiam wyciąg z mojego dziennika, w którym opisałem fazę kilka dni po zajściu.---------

  • LSD-25
  • Pozytywne przeżycie

Absolutny spokój umysłu wynikający z pobytu w bajkowej lokalizacji położonej w górach. Oczekiwania ograniczały się do chęci przeżycia refleksyjnego doświadczenia.

Obudzony po 4 godzinach snu o godzinie 0:15 przyjmuje kartonik serii Voidrealm w między czasie przygotowując niezbędne przedmioty : kartke, kredki , butelke wody i słuchawki. Pamiętając swoją pierwszą podróż, która okazała się być okrutną konforntacją mojego ego. Postanawiam poddać się medytacji w intencji spokoju oraz totalnemu poddaniu się nadchodzącym przeżyciom. 

  • Mefedron
  • Przeżycie mistyczne

wieczór spokojny, noc z zaufanym sąsiadem z bloku, następny dzień już gorzej i pojutrze. Waga: 105 kg.

Ten TR jest kontynuacją poprzedniego (nie wiem, czy przejdzie przez moderację). Po południu zszedłem do sąsiada kontynuować fazę. To stary pijak i ćpun. Pozwala mi u siebie chillować więc jest OK. Jest bardzo wyrozumiały i spokojny. OK. Zaczynamy.

20.00

  • Klonazepam

Około roku 2001 już nie miałam ochoty zmagać się ze sobą. Nic nie

przeżywałam, nic w moim życiu się nie działo, prócz tego, że musiałam lizać

dupy osobnikom poważanym w stadzie, ogólnie wpasowywać się w panujące

porządki i status quo. Męczyło mnie to jak klatka. Byłam zawsze tą  złą, tą

mało tajemniczą, tą nieemanującą kobiecością, po prostu dobrym kumplem do

kieliszka i zwierzeń. Ale też podobno miałam takie hobbi, że obrażałam

ludzi. Po śmierci matki miałam napady lęku i poszłam do doktora, który od

randomness