Anarchistyczny Magazyn Autorów "Mać Pariadka"
nr 5-7/96
przedruk w "Rojalista - Pro Patria" - pismo narodowo-konserwatywne,
nr 3/96
Jacek Sierpiński
ANTYALKOHOLOWY ABSURD
W ostatnich miesiącach Państwowa Agencja Rozwiązywania
Problemów Alkoholowych przy pomocy "Gazety Wyborczej"
z wielkim hukiem przeprowadzała wśród młodzieży
szkolnej ankietę pod hasłem "Czy młodzi muszą
pić". Jedno z pytań ankiety brzmiało: "Są
kraje, np. USA, w których obowiązuje zakaz sprzedaży
alkoholu osobom poniżej 21. roku życia. Czy byłbyś
za tym, aby w Polsce wprowadzono taki przepis?". Jak podała
"GW", z ponad 4000 odpowiedzi na to pytanie aż
62% brzmiało "tak". Pan Krzysztof Wojcieszek, reprezentujący
ową agencję, skomentował to w sposób następujący:
"Czy to nie wspaniałe, że aż dwie trzecie
pytanych byłoby skłonne poprzeć taki przepis,
przepis działający wbrew swobodzie?".
Cała akcja niepokojąco przypomina obyczaje minionej
epoki, gdzie do dobrego tonu należało, by decyzje władzy
wyglądały na spełnianie słusznych żądań
społeczeństwa. Robotnicy na masówkach potępiali
"syjonistów" czy "warchołów",
po czym robotnicze państwo podejmowało odpowiednie
kroki. W tym przypadku jednak absurd jest tak oczywisty, że
dziwię się, iż nikt do tej pory nie zwrócił
na to publicznie uwagi.
Jak wynikało z publikowanych w "Wyborczej" tekstów,
złem, któremu powinno się przeciwstawić
jest to, że pije młodzież poniżej 18 roku
życia i że po alkohol sięga się w coraz
młodszym wieku. Obecnie obowiązuje zakaz sprzedaży
alkoholu osobom niepełnoletnim, jednak zakaz ten jest nagminnie
nieprzestrzegany, co zresztą udowodniła sama "Gazeta",
wysyłając po zakup wódki uczniów podstawówki.
Wprowadzenie ewentualnego zakazu sprzedaży alkoholu osobom
poniżej 21 lat oznaczałoby więc tak naprawdę
wprowadzenie zakazu sprzedaży tego alkoholu osobom w wieku
18-21 lat. Pytanie: co może mieć wspólnego zakaz
sprzedaży alkoholu ludziom w wieku pomiędzy 18 a 21
rokiem życia z ograniczeniem spożycia tegoż przez
osoby poniżej 18 lat?
Jeśli ktoś uważa, że podniesienie granicy
wieku spowoduje, że olewany dotychczas nagminnie przepis
zacznie być nagle skrupulatnie przestrzegany (w odniesieniu
do osób poniżej osiemnastki), można mieć
wątpliwości co do jego sprawności umysłowej.
Myślę jednak, że urzędnicy z Państwowej
Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych nie są
aż tak naiwni. Wiedzą natomiast, że jeśli
nie będą pokazywać, że "coś robią",
mogą zostać im zabrane fundusze albo i stołki.
Zorganizowanie i odpowiednie nagłośnienie ankiety daje
im okazję do wykazania się, ale trzeba pomyśleć
też o przyszłości. Jak urzędnik może
najlepiej pokazać, że "coś robi"? Ano,
wymyślając i przepychając nowe, "rozwiązujące
problemy" przepisy, zakazy i nakazy. Domaganie się
wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu osobom poniżej
21 lat daje wygodny argument w rozmowach ze zwierzchnikami i tłumaczeniu
się przed opinią publiczną, zwłaszcza jeśli
poprze się to 62% głosów "za" z odpowiednio
rozreklamowanej ankiety. Parę przemyconych manipulacji słownych
i już można wmawiać, że 62% z tych co odpowiedzieli
(ok. 4000 osób) to 62% "pytanych" (wszystkich
młodych ludzi czytających "Wyborczą")
i że ich opinia odzwierciedla opinię polskiej młodzieży.
A także, że opowiadanie się za takim zakazem to
przykład ("wspaniałego") "samoograniczenia"
tej młodzieży - to, że samoograniczyć można
się po prostu nie kupując alkoholu i nie pijąc,
zaś proponowany zakaz dotyczyłby także (a w obecnej
chwili wyłącznie, jako że odpowiadający na
ankietę mieli poniżej 18 lat) innych, to drobnostka
niewarta uwagi. Ważne, by ludzie uwierzyli, że cnotę
samoograniczenia można uprawiać wyłącznie
za pośrednictwem państwowego urzędnika i policjanta.
Oczywiście nie należy przy tym zwracać uwagi na
fakt, że to, iż młodzi piją dowodzi właśnie
nieskuteczności już istniejącego zakazu i pokazuje,
że Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów
Alkoholowych wcale tych problemów nie rozwiązuje.
Jeszcze ktoś mógłby pomyśleć, że
w takim razie jest ona niepotrzebna...
Pomysł z podniesieniem granicy wieku uprawniającej do
zakupu alkoholu do 21 lat służy wyłącznie
uwiarygodnieniu się grupki urzędasów. Jego
wejście w życie oznaczałoby dalsze zwiększenie
możliwości wtrącania się władzy w życie
ludzi i zwiększenie ryzyka upokarzającej sytuacji,
gdy chcąc wypić kieliszek wina czy butelkę piwa
w restauracji musielibyśmy legitymować się przed
kelnerem czy właścicielem, bojącym się kontroli
i prowokacji. A za jakiś czas urzędnicy najpewniej
wyskoczyliby z pomysłem, że w celu powstrzymania rosnącej
fali alkoholizmu wśród nieletnich należy podnieść
granicę do powiedzmy 30 lat.
Przykre, że w uwiarygodnianiu biurokratów z PARPA
i propagowaniu ich absurdalnej idei wziął udział
największy polski dziennik. Mimo iż nie mam specjalnych
złudzeń co do "GW", nie potrafię zrozumieć,
jaki interes miała jej redakcja w reklamowaniu tego idiotyzmu.
Chyba, że chodzi o układy osobiste.
Miejmy nadzieję, że społeczeństwo mimo
wszystko dostrzeże oczywiste przegięcie i nie da się
wodzić za nos grupce etatowych "działaczy".
Warto jednak zwrócić uwagę na dalsze losy tego
pomysłu.
Komentarze
zakazac sprzedazy alkoholu przed 13:00!!
Polska to dziwny kraj, ktorym rzadza pojeb@!# skur$!@#!@ i bardzo "dbaja " o zdrowie obywateli. Ja jednak wolalbym decydowac o swoim zyciu sam...A piwo i tak mi ktos kupi. Legalize it ____|#|~~ :D
Drogi Panie autorze artykułu!
Pracownicy PARPA nie są urzędnikami państwowymi!
Agencja jest jednostką budżetową Ministerstwa Zdrowia. Jeżeli Minister uzna że Agencja działa źle, lub jej działania są pozorne, to może ją w każdej chwili rozwiązać. Średnia płaca pracownika PARPA to 1300 zł brutto.