Łóżka wytrzeźwień dla dzieci

frodo

Kategorie

Odsłony

804
Pijane małolaty to już prawdziwa plaga. Największy problem sprawiają muskularni, łysogłowi nastoletni chłopcy. W Szczecinie w szpitalu przy ul. Wojciecha powstanie miejsce, gdzie będą trzeźwieć pod okiem krzepkich sanitariuszy i toksykologa - To nie tylko nasz problem, ale całej Polski. Takich dzieci jest coraz więcej. Dlatego zgadzamy się na stworzenie przy oddziale pediatrycznym łóżek toksykologicznych - tłumaczy Marek Hok, wicemarszałek województwa zachodniopomorskiego (to do marszałka należy szpital dziecięcy przy ul. św. Wojciecha). A Tomaszowi Jarmolińskiemu, wiceprezydentowi Szczecina marzy się, żeby taki pododdział zaczął pracę już od czerwca. - Będzie przyjmował dzieci zatrute alkoholem, ale i innymi środkami, np. lekami - mówi. Koledzy odbijają pacjenta Z nadzieją czeka na to dr Tadeusz Sokala, ordynator oddziału ratunkowego szpitala dziecięcego przy ul. św. Wojciecha. To przede wszystkim do niego są przywożeni tacy pacjenci. Trafiają także do innych szpitali i na izbę wytrzeźwień. - Dezorganizują nam pracę - mówi dr Sokala. Przedwczoraj ratował kompletnie pijaną dziewczynkę. Właśnie dziewczynki w wieku dojrzewania - 12 do 14 lat - przyjmuje najczęściej. Najmłodszy pijany pacjent miał osiem lat. - Wielu pije do nieprzytomności. Przywożeni tu mają 2,5-2,8, a rekordzista nawet prawie 4 promile - mówi ordynator. Szacuje, że połowa jest z tzw. dobrych domów. Stać ich na imprezę z niezłym alkoholem. - Najmłodszych traktujemy jako przypadkowo zatrutych, np. dlatego, że chcieli wypróbować, co rodzice mają w barku albo zobaczyć, jak to jest. Ale nastolatki kupują alkohol, by się upić. Niektórych znamy już dobrze - opowiada. Największy problem sprawiają muskularni, łysogłowi nastoletni chłopcy. Personel musi wzywać policję, zanim zdemolują oddział. - Bywa, że za takim pijanym chłopcem zjawiają się koledzy. Chcą go odbić, bo traktują leczenie jak zatrzymanie. Czasem dzieją się tu dantejskie sceny - twierdzi ordynator. Jego zdaniem oddział do odtruwania dzieci z czterema silnymi sanitariuszami i toksykologiem znacznie poprawiłby sytuację. Teraz ekipa z oddziału ratunkowego jest w ciągłym stresie. Jej pracownicy zajmują się chorymi i nie mają czasu bez przerwy pilnować pijanego dziecka. A ono może zachłysnąć się wymiocinami albo uciec z oddziału. Dziecko trzeźwieje, a lekarzom dochodzi nowy problem. Muszą znaleźć rodziców, by odebrali pacjenta. Część szybko zjawia się i ze wstydem przeprasza. Wielu w ogóle nie ma zamiaru przyjechać. Jeden z ojców powiedział wprost gdzie to ma, skoro 12-letnia córka "to zrobiła". Inny odpyskował, że lekarzom nic do tego, bo syn ma ponad 15 lat, a alkohol jest dla ludzi. Mój syn? Niemożliwe! Tatiana Duklas, główny specjalista Wydziału Zdrowia i Polityki Społecznej ds. Uzależnień Urzędu Miasta tłumaczy, że problem w Szczecinie, tak jak w całym kraju, narasta. - Z badań krajowych i lokalnych wynika, że coraz więcej dzieci pije i że obniża się wiek inicjacji alkoholowej - mówi. - Gimnazjaliści z trzecich klas popijają regularnie. Gdy robiono badania ankietowe ESPAD dla Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, okazało się, że w ciągu miesiąca od dnia badań alkohol piło prawie 66 proc. 15-latków i aż 79 proc. 17-latków. Upiło się prawie 29 proc. Duklas wylicza, że w Szczecinie tylko do izby wytrzeźwień w całym roku 2005 przywieziono 28 chłopców i dwie dziewczynki, a w pierwszym kwartale tego roku już 42 chłopców i siedem dziewcząt. Najpopularniejsze jest piwo. - Problem się pogłębia - mówi Duklas. - I co ciekawe, z wielu naszych badań wynika, że dzieciaki znacznie więcej wiedzą o substancjach uzależniających, w tym alkoholach, niż rodzice. Pytamy o to samo dziecko i rodziców. Dziecko wykazuje się ogromną wiedzą, a rodzice upierają się, że to niemożliwe, bo ich syn czy córka na pewno absolutnie nic nie wie. Pozytywne jest to, że w społeczeństwie nie ma przyzwolenia na picie dzieci. - Gdy szczecinianie widzą pijane dziecko, dzwonią po policję, straż miejską lub karetkę - mówi Duklas. Wiceprezydent Jarmoliński chce, by nowy oddział współpracował z Miejskim Ośrodkiem Interwencji Kryzysowej. - By po opuszczeniu szpitala kontynuować pracę z dzieckiem i z rodziną i monitorować to - tłumaczy Jarmoliński. - Przecież takie picie to sygnał, że dzieje się coś złego - dodaje. W czwartek Jarmoliński spotkał się z wicemarszałkiem Hokiem, dyrektorką szpitala i przedstawicielami NFZ. - Zgodziliśmy się, że takie miejsce musi powstać - mówi. - Termin uruchomienia go uzależniamy od tego, kiedy będą pieniądze z NFZ. - Jesteśmy za. Analizujemy koszt takich świadczeń, by wiedzieć, jaki kontrakt zaproponować - mówi Małgorzata Koszur, rzeczniczka zachodniopomorskiego NFZ. Źródło: Gazeta Wyborcza - Szczecin

Komentarze

tomahawk (niezweryfikowany)
małoletnim pijakom mówimy stanowcze" 'nie!' ;]
Kurwik (niezweryfikowany)
Pijakom mówię stanowcze NIE. Nie tylko małoletnim.
jamajkapl (niezweryfikowany)
picie i palenie to szybkie samobujstwo, bo obie substancje podnosza cisnienie. ja nie pije juz ponad dwa lata i czuje sie z tym doskonale. naprawde polecam lol
Zajawki z NeuroGroove
  • Pierwszy raz
  • Zolpidem

Nastawienie bardzo pozytywne, duża ciekawość, pusty dom wieczorem, delikatne oświetlenie.

Godzina 16, poniedziałek po pracy. Będąc bardzo ciekawym znalezionej niedawno w internecie substancji, wybrałem się do lekarza po coś na moje (poniekąd prawdziwe) "problemy ze snem". Pierwszy w kolejce, wchodze do lekarza, mówię co trzeba (nie mogę spać, nie pomagają ziółka, budzę się w nocy po kilka razy) i dostaję receptę. Kilka minut później jadę do domu z paczką 20 tabletek upragnionego "Nasenu". To była moja druga wizyta u lekarza, za pierwszym razem dostałem hydroksyzynę, która nie sprawdziła się ani nasennie ani rekreacyjnie.

  • Mieszanki "ziołowe"
  • Pozytywne przeżycie

Środek dnia, 30 paro stopniowe upały, jak to zwykle bywa w wakacje, czasem zdarzają się dni w których nie mamy nic ciekawego do roboty, pieniędzy na drzewach znaleźć się nie da więc i zrobić jakiejś konkretnej imprezy też. Znalazło się jednak kilka złotych (konkretniej 10zł) więc wraz z kolegą Maćkiem wpadliśmy na pomysł żeby skołować jakieś palenie. Padło na w.w mieszankę ziołową, a z momentem jej dostarczenia doszedł do nas nasz kolega Jacek. Miejsc było kilka, rynek, pewna ciemna uliczka, droga ok 300m do kolejnego punktu jakim było moje dawne miejsce zabaw z dzieciństwa, tył szkolnej hali sportowej. Wszystko odbyło się w godzinach popołudniowych ok 15-17. Wszystko BYŁO w jak najlepszym porząsiu ;) .. MIAŁEM WTEDY 16 lat.

Wyobraź sobie wakacyjny poranek, budzisz się w godzinach popołudniowych, lekko odsuwając firankę przez co pozwalasz słońcu na bezlitosny marsz po twoich zaspanych oczach.

Co tu dziś robić..? Zadałem sobie to pytanie tuż po umyciu się, zjedzeniu lekkiego śniadania i włączeniu muzyki z peceta. W tle leciał Jason Walker - Echo człowiek ten zahipnotyzował mnie kiedyś (podczas innego tripa) tą właśnie nutą.. Muzyczny orgazm jak to mówię, z pewnością wiecie o co chodzi. ;)

  • 2C-E

Wiek: 20lat

Dawka: ~5mg dożylnie (roztwór alkoholowy) na 60kg masy ciała.

Doświadczenie: etanol, tytoń (fajki i tabaka), herbata, yerba, kawa, konopie, dekstrometorfan, LSD, ecstasy.

S&S: Las, w wystarczającej odległości od cywilizacji, towarzystwo w postaci zaufanego przyjaciela i jego dziewczyny (będę pisał przyjaciółka), całkiem ładna pogoda. Pierwszy raz z 2c-e i pierwszy raz dożylnie -- adrenalinka. :)

randomness