Niedola psychola

Zgodnie z logiką reformy zdrowia Szpital i Klinika Psychiatryczna we Wrocławiu stanął na krawędzi bankructwa. Bo był najlepszy! Łyknijcie coś na uspokojenie i czytajcie dalej.

Anonim

Kategorie

Źródło

NIE

Odsłony

4107
Szpital mieści się przy ul. Kraszewskiego, a jej lokatorów lud wrocławski pieszczotliwie zwie kraśkami. Gmaszysko kraśków jest dość obskórne, ale same oddziały wyglądem nie straszą. To zasługa zbędnego remontu, bo grzyb na ścianie i lecący z sufitu tynk szczególnie dobrze wpływają na nerwy, a remont jest zgubny dla finansów zakładu. Szpital zwariowany jest jako instytucja.

Sheraton dla kraśków

Gdy Buzkowi w 1999 r. zaczęli reformę służby zdrowia, gadali, że wreszcie pieniądze pójdą za pacjentem. Dobre placówki lecznicze będą miały pacjentów i pieniądze, a złe – albo się lepiej postarają, albo zdechną. Stało się na odwrót. Nie opłaca się mieć wykwalifikowanej kadry, specjalistycznych usług i ciężko chorych pacjentów, bo jakość kosztuje.

Standardem w polskiej psychiatryce są oddziały 60-łóżkowe. U kraśków są dwa razy mniejsze. To optymalna liczba. Pacjenci nie są anonimowi, można stosować tzw. metodę społeczności terapeutycznej, która dobrze wpływa na ich samopoczucie. Między chorymi tworzą się więzi, co jest szczególnie ważne, bo tu przebywa się po parę tygodni. Ale mały oddział to dwa razy więcej pielęgniarek. Z punktu widzenia kasy chorych – zbędna rozrzutność.

Tomasz Piss, dyrektor psychiatryka, otworzył poradnię i oddział chorób psychosomatycznych, poradnię dla chorych na Alzheimera. To jedyne miejsce w województwie szkolące przyszłych psychiatrów. Wszystko bez finansowego zabezpieczenia.

Według obowiązujących standardów, na Dolnym Śląsku było za dużo łóżek psychiatrycznych, choć w samym Wrocku – za mało. Piss twierdzi, że kasa chorych w osobie jej szefowej Barbary Misińskiej zapowiedziała, że najniższe w kraju stawki miały ten stan wyrównać w dół do średniej krajowej. I wyrównały, przez co w mieście brakuje 50 łóżek.

Lekarstwo na brak leków

Od roku jest gotowy oddział terapii metadonowej. metadon podaje się wieloletnim ćpunom. Trzeba to robić dożywotnio, bo raz podany uzależnia bardziej niż heroina.

Do czerwca tego roku metadonem leczył ks. Nowak za kasę z ministerstwa. Przejęły ją kasy chorych w całym kraju. W całym, z wyjątkiem Dolnego Śląska. Tu nie ma pieniędzy, powiedziała miła pani rzecznik.

Na początku roku zaczęło brakować i innych leków. Piss tłumaczy, że tylko okresowo, bo hurtownie farmaceutyczne żądały gotówki. Zdaniem lekarzy i pielęgniarek było inaczej. Od paru miesięcy brakuje leków w ogóle, nawet tych ratujących życie.

– Pojawili się więc dobrzy wujkowie z walizkami leków – mówi Wiesław Łuczkowski, ordynator i przewodniczący Dolnośląskiej Izby Lekarskiej w szpitalu. Przynosili za darmo leki nowej generacji.
Obawiamy się, że przedstawiciele firm nie działają do końca charytatywnie. Jak się zacznie kogoś leczyć jakimś specyfikiem, to po wypisie ze szpitala dalej go trzeba brać. Leki w terapiach psychiatrycznych podawane są często przez wiele lat, nierzadko do końca życia pacjenta. Proceder przynoszenia leków tego typu do szpitala jest zresztą nielegalny, ale lekarze nie mieli innego wyjścia, niż przyjąć dary.

Tak się jakoś złożyło, że od kiedy w szpitalu zaczęło brakować kasy na leki, częściej aplikuje się elektrowstrząsy. Lekarze uspokajają, że tę metodę stosuje się tylko w niektórych przypadkach (np. w ciężkich nerwicach) i wyłącznie po konsultacji i za zgodą pacjenta. Nie ma mowy o nadużyciach. Elektrowstrząsy są znacznie tańsze, więc może w normalnej sytuacji oszczędzono by ich niektórym chorym...

Terapia strajkiem

Brak forsy najpierw zaowocował stopniowym obcinaniem 20- procentowej premii – załoga rozumiała problemy, więc się zgodziła. Z czasem z premii został 1 proc. w wynegocjowanym w 1998 r. pakiecie socjalnym (Wtedy jeszcze nie wiadomo było, co dalej – tłumaczy się Piss), ale zagwarantowano trzynastki. Od 2000 r. nie wypłacano ich. Posypały się skargi do Sądu Pracy – komornicy ściągnęli kasę z konta kasy chorych każąc słono płacić za swoje usługi. Wkurwiło to dyrektora, bo uzyskali oni pieniądze kosztem szpitala i personelu. Polecił wydać ordynatorom opinię na temat skarżących, "bo często pierwszy przy kasie jest ostatni przy robocie". Personel uznał to za formę represji i szukania haka na niepokornych. Zarzucał Pissowi, że nie mówił o kłopotach szpitala. Sam Piss temu zaprzecza.

Pojawiały się poślizgi w wypłatach pensji. Nie odprowadzano składek na ZUS, poszła w pizdu forsa ze składek związkowych, kasy zapomogowo-pożyczkowej, funduszu świadczeń socjalnych, a nawet pieniądze przyznane przez ZUS za uszczerbki na zdrowiu. Wreszcie w lipcu 2002 r. wypłacono tylko część pensji, podobnie w sierpniu. Szpital wpadł w spiralę długów – zrobiło się ich 16 mln zł. Zaczęło brakować nawet na żarcie dla pacjentów.

18 września załoga weszła w spór zbiorowy z dyrekcją. Miesiąc później przeprowadzono strajk ostrzegawczy. 22 października rozpoczął się strajk generalny. Pacjenci mieli zapewnioną opiekę jak na dyżurze, nie prowadzono przyjęć poza sytuacjami zagrożenia życia, kuchnia poza poranną zupą wydawała tylko suchy prowiant.

– Będziemy strajkować aż do skutku – zapewniał Zenon Juskowiak z zakładowej "Solidarności".
Ludzie są zdesperowani, pytają, za co mają opłacić jedzenie, dojazdy czy mieszkanie. Patrząc na zmęczone twarze pielęgniarek, którym nie płaci się za pracę, nikt nie wątpił, że Juskowiak postępuje trafnie.

Protestujący już trochę uzyskali – wypłacono resztę pensji za miesiące letnie. Obudził się Urząd Marszałkowski będący organem założycielskim szpitala. Jednak o przyszłości tego całego domu wariatów dalej nic nie wiadomo, więc ludzie walczą dalej.

Piss, który ostatnio "utracił zaufanie Urzędu Marszałkowskiego" i wyleciał z roboty, tłumaczy, że paranoiczna jest sytuacja, w której żąda się od niego dobrej jakości, a nie daje kasy. Mówi o "ustawie 203", która "zabiła wszystkich", bo wymagano jej realizacji, choć nie przyznano dodatkowych środków. Zastanawia się, dlaczego szpital nie mógł, jak inne instytucje non profit – odliczyć podatku VAT. Podraża to koszty służby zdrowia o ok. 15 proc., które wracają do budżetu. Takie bezsensowne przekładanie pieniędzy z jednej szuflady do drugiej odbywa się kosztem ludzkiego zdrowia.

Przebywający na zwolnieniu lekarskim Piss nie zbiednieje wskutek utraty roboty. Jest wysoko notowanym psychiatrą i seksuologiem. I to go różni od większości personelu szpitala – dla nich jego istnienie to być albo nie być.

Nagłośniony przez media protest załogi przyniósł chwilowe efekty. Ludzie dostają bieżące pensje. Ale w obecnym systemie kolejna zapaść finansowa szpitala jest tylko kwestią czasu – chyba że placówka sama się popsuje i obniży standardy. Wtedy powinno się poprawić personelowi. Pacjentom się pogorszy. Jak szpital leczy wariatów, to personel wariuje. Jak pacjentom pozwala wariować, personelowi się poprawia. Reforma.

ródło: NIE 51-52/2002, Autor : Ada Kowalczyk / Adam Pieńkowski

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

Black Panther (niezweryfikowany)
&quot;Od roku jest gotowy oddział terapii metadonowej. metadon podaje się wieloletnim ćpunom. Trzeba to robić dożywotnio, bo raz podany uzależnia bardziej niż heroina. &quot; <br> <br>what the fuck? <br>to chyba z fragment just kidding ;&gt;
Zajawki z NeuroGroove
  • LSD-25
  • MDMA
  • MDMA (Ecstasy)
  • Pozytywne przeżycie

Z chłopakiem i przyjaciółmi, sobota wieczór, jezioro Piaseczno, pole namiotowe na łonie natury, podekscytowanie i pozytywne nastawienie

Wszystko miało miejsce pewnej sobotniej nocy, na pięknym łonie natury i totalnym odosobnieniu. Moja przygoda z psychodelikami i empatogenami zaczęła się już jakiś czas temu, jednak nigdy nie dane mi było przeżyć tego w innym miejscu niż miasto. Dlatego wspólnie ze znajomymi zdecydowaliśmy się na weekendową wycieczkę daleko za miasto. Wybór padł na Pojezierze Brodnickie, a konkretnie jezioro Piaseczno, co zostało wybrane kompletnie przypadkowo.

  • alfa-PVP
  • Pozytywne przeżycie

nastawienie bardzo pozytywne, chęć poznania nieznanego z rozsądkiem(o którym później nie było mowy) i wolne mieszkanie.

wiek oboje 18 waga A ~75kg ja 80kg

Wszystko zaczeło się w mieszkaniu kumpla nazwijmy go A o godzinie 18;00 przynosze torbę 1.5g specyfiku trochę mj i 2x2mg etizolamu, przygotowujac playliste na dzisiejszy wieczór A odmierza dawki po 70mg podanie sniff.

T:00;05 przyjeto pierwszą dawkę, po włączeniu wcześniej przygotowanej listy utworów usiedliśmy na kanapie czekając na pierwsze efekty wkrecaliśmy sie w energiczne House. cisza przed burzą.

  • LSD-25
  • Pierwszy raz

Ekscytacja i lekki stres związany z nadchodzącym przeżyciem. Chęć przeżycia doświadczenia rozszerzającego świadomość.

T +0

Wraz z W , ładujemy blotter pod język , następnie opuszczamy dom aby udać się na lotnisko.

T+20

Efekt placebo wyraźnie odczuwalny , bądź początki ładowania sie kwazara. Drzewo obok drogi wygląda niesamowicie. Każda gałąź tworzy pejzarz , układający się w geometryczną składnie.

T +35

  • Amfetamina
  • haszysz
  • Marihuana
  • Miks
  • Nikotyna

dość normalne nastawienie, minimalny strach przed nieznanym, otoczenie dobrych kumpli

Jest to mój pierwszy TR, jak i również pierwszy raz z wyżej wymienioną substancją. Liczę, że będzie się to przyjemnie czytało, a więc do rzeczy:

 

randomness