Specjaliści leczenia bólu z NHS umieszczają w swoich klinikach skierowaną do pacjentów informację, że ci nie powinni nawet zawracać sobie głowy pytaniem o medyczną marihuanę.
Działanie to zostało prawdopodobnie podjęte w celu zaoszczędzenia specjalistom zakłopotania w razie, gdyby musieli mówić to pacjentom twarzą w twarz.
Informacja, która kieruje pacjentów na stronę internetową NHS, została podpisana i zatwierdzona przez kilku lekarzy.
"W naszej opinii", mówi ogłoszenie. Opinia bazująca na wyrywkowym traktowaniu multum dowodów pochodzących z całego świata nie jest raczej tym rodzajem naukowego podejścia, jakiego należałoby się spodziewać po zajmujących się medycyną profesjonalistach.
Być może lekarze w Wielkiej Brytanii są zwyczajnie bardziej zacofani niż lekarze w innych krajach, a może po prostu bardziej zainteresowani realizacją rządowych wytycznych w zakresie oszczędzania pieniędzy kosztem zdrowia swoich pacjentów. Tak czy inaczej, efekt jest ten sam.
Leki przeciwbólowe, które te specjalistyczne kliniki leczenia bólu przepisują codziennie wielu pacjentom, to, żeby wymienić tylko kilka, amitryptylina, gabapentyna, lyrica [pregablina], tramadol i fentanyl. Niosą ze sobą istotne skutki uboczne, które obejmują między innymi dezorientację, utratę czucia w kończynach, bóle głowy, niewyraźne widzenie, drgawki, nudności, udar, niewydolność wątroby, utratę pamięci, wymioty, trudności z oddawaniem moczu, zaparcia, depresję, zwiększenie masy ciała oraz skłonności samobójcze. Niektóre mogą nawet, "powodować tętno o wartości zerowej". Czyż nie są to przerażające skutki uboczne, których marihuana nie tylko nie powoduje, ale wręcz może służyć do ich leczenia?
Hipokryzja jest tu oślepiająco oczywista dla pacjentów, którzy całkiem słusznie czują się obrażeni, gdy leczący ich specjaliści nie dają im nawet szansy na uczciwą rozmowę o całkowicie legalnym obecnie leku.
Ogłoszenia te są zresztą daremne, ponieważ nie zniechęcą pacjentów do żądania ich praw. Pacjenci używający pochodnych konopi indyjskich są o wiele lepiej poinformowani o ich zastosdowaniach leczniczych niż lekarze, których mogliby w tej materii douczyć, a to coś, co nigdy nie powinno mieć miejsca.
To, co sprawia, że jest to szczególnie haniebne, to fakt, że rząd powiedział nam wcześniej, że właśnie przewlekły ból jest jedną z niewielu dolegliwości, na które specjaliści mogliby przepisywać konopie indyjskie. Ci nieuczciwi specjaliści będą jednak raczej naciskać na stosowanie niebezpiecznych, uzależniających leków, działając w ten sposób na rzecz swoich prawdziwych mocodawców z Big Pharmy.
Specjalistyczni konsultanci są w stanie przepisać produkty lecznicze na bazie konopi indyjskich na "specjalną" receptę, nie jest jednak normalne, aby tego rodzaju środki musiały być przepisywane w tym nadzwyczajnym trybie, mimo że są całkowicie legalne. Informowanie pacjentów, że nie można ich [leków na bazie medycznej marihuany] przepisać na receptę, jest 100% kłamstwem.