Miasta biorą się za narkotyki

Od kryminalizacji użytkowników narkotyków minęło już ponad 15 lat. Dane wskazują, że Polacy coraz częściej sięgają po narkotyki, uzależnieni muszą się ukrywać, a profilaktyka i edukacja utkwiła w martwym punkcie.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

NaTemat.pl
Agata Kwiatkowska

Odsłony

409

Narkotyków w dużych metropoliach nie trzeba specjalnie szukać. Właściwie wystarczy odwiedzić kilka nocnych klubów, przejść po zmroku ulicą gdzie ludzie spotykają się, żeby się zabawić. Miasto ich chroni, czują się wolni, szczęśliwi i anonimowi. Wtedy próbuje się papierosów, alkoholu, skrętów i innych magicznych substancji, które mają przynieść przyjemność… tak większość ludzi przeżywa swoją weekendową miejską przygodę. Wiemy o tym, w większości tam byliśmy, część jest tam nadal, będą tam też nasze dzieci. Ludzie będą próbować. Część się tylko przygląda, inni dotykają, zostają. Można się bezboleśnie prześlizgnąć, zostać z własnej woli, ale są też potknięcia i upadki.

Zrównana z ziemią podczas drugiej wojny światowej Warszawa architekturą raczej nie zachwyca. Mimo to za granicą coraz częściej nazywana jest nowym Berlinem, choć według mnie dopiero przeżywa swój rozrywkowy coming out i idzie to mniej więcej tak jak coming out geja w polskiej, katolickiej rodzinie. Władze miasta za tą zmianą nie nadążyły, w przeciwieństwie do policji, która zaskoczyła sprytem i z miejsca przekalkulowała sobie, że kryminalizacja narkotyków podbija im statystyki. Nie muszą się przy tym specjalnie wysilać, wystarczy „wytropić” młodzieżową miejscówkę i czekać, świąteczna premia przyjdzie sama. Od kryminalizacji użytkowników narkotyków minęło już ponad 15 lat, wszyscy, nawet politycy prawicy wiedzą, że restrykcje nie zmniejszyły zjawiska narkomanii, co więcej wpłynęły negatywnie na zdrowie i bezpieczeństwo całego społeczeństwa. Dane wskazują, że Polacy coraz częściej sięgają po narkotyki, uzależnieni muszą się ukrywać, a profilaktyka i edukacja utkwiła w martwym punkcie. Natomiast próby krytyki obowiązującego prawa zostają z miejsca upolitycznione, więc w parlamencie nie ma szansy na rzetelną ekspercką debatę.

W Polsce dobrą wiedzę o narkotykach mają organizacje pozarządowe, o polityce narkotykowej opartej na dowodach naukowych uczą się podczas zagranicznych wizyt studyjnych, międzynarodowych kursów, szkoleń i konferencji. Potrafią ją profesjonalnie przekazywać, niestety rzadko kto w urzędach i ministerstwach chce się od NGOsów uczyć, panuje tam raczej zasada „kto daje pieniądze ten wie lepiej”.

Z wyżej opisanymi problemami w 2010 roku postanowili zmierzyć się Czesi. W Pradze odbyła się I Międzynarodowa Konferencja Poświęcona Miejskim Politykom Narkotykowym. Grono ekspertów debatowało jak namówić europejskie miasta do współpracy, wymiany doświadczeń, a w konsekwencji odejścia od ideologii na rzecz racjonalnej polityki narkotykowej. Oczywiście na Konferencję najwięcej przyjechało spragnionych wiedzy organizacji pozarządowych, częściowo ciągnąc za sobą lokalnych urzędników, którzy nie zawsze czuli się komfortowo w związku z tym międzysektorowym zbliżeniem. W bólach, ale powstała Deklaracja Praska, wspaniały, mądry dokument, który w jasny sposób tłumaczy dlaczego kluczowa jest rola miejskiej inicjatywy w procesie tworzenia strategii i programów narkotykowych. Odnosi się on do urzędników z szacunkiem i nadzieją, że zechcą pochylić się nad dowodami naukowymi i spróbują zmieniać coś w swoich miastach.

Czy Czechom się udało, trudno powiedzieć, bo z podpisanych Deklaracji nikt nikogo nie rozlicza. Z Polski do Pragi pojechał tylko jeden urzędnik, któremu miałam okazję towarzyszyć, więc wiem jakie to było z jego strony poświęcenie i cierpienie. Dlatego postanowiliśmy światowych ekspertów zaprosić do Warszawy.

W Pradze wydawało mi się, że tylko polskim urzędnikom nie chce się jeździć na konferencję, ale przez ostatnie pół roku bardzo ten pogląd zweryfikowałam. Zanim 17 lutego do Warszawy zjechało się ponad 200 gości z Europy i USA, zespół Polskiej Sieci Polityki Narkotykowej – organizatora konferencji – spędził 4 miesiące na:

  • poszukiwaniu informacji, kto właściwie w kolejnych europejskich miastach znajmuje się polityką narkotykową
  • wielokrotnych próbach kontaktu z tą osobą drogą mailową, telefoniczną, aż w końcu w desperacji kontaktem przez Facebooka lub Twittera
  • przekonaniu tej osoby, że warto wziąć udział w wydarzeniu (ten punkt pomnóżmy przez jakąś dużą liczbę)
  • przekonywaniu, żeby urzędnik jednak nie odmawiał i jeszcze raz rozważył udział w Konferencji

Czuliśmy w Sieci prawdziwą misję, byliśmy niczym odkrywcy niosący kaganek oświaty, z drugiej zaś strony oczami wyobraźni widzieliśmy gości, którzy wybiorą zakupy czy muzeum zamiast uczestnictwa w sesjach i pracy nad nowymi rekomendacjami.

A tu nastąpił lokalny cud narkotykowy, ponad 200 osób pracowało tak, że pod koniec dnia ochrona musiała interweniować, by móc zamknąć o czasie centrum konferencyjne. Mamy nadzieję, że z podobnym zapałem będą wcielać w życie opracowane rekomendacje.

Swoimi doświadczeniami z gośćmi podzielili się najlepsi międzynarodowi eksperci, m.in. dr Kasia Malinowska-Sempruch z the Open Society Foundations, profesor Gabriele Fischer z Medical University of Vienna, prof. dr Heino Stver z University of Applied Social Sciences Frankfurt, prof. Marcin Wojnar z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego czy dr Jean-PaulGrunt z Addiction Research Center, Utrecht. Rozważania o polityce narkotykowej przenosiły się do warszawskich kawiarni, restauracji i pubów. Zacierały się granice pomiędzy profesorami i studentami, urzędnikami i aktywistami czy policjantami a użytkownikami. W wydarzeniu wziął udział były prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski, Rzecznik Praw Obywatelskich dr Adam Bodnar oraz europoseł dr Michał Boni. Wszyscy panowie opowiedzieli się za polityką narkotykową, która jest racjonalna i oparta na wiedzy naukowej.

Konferencja udowodniła, że na poziomie lokalnym jest nie tylko dużo większa wola zmian niż na poziomie rządowym, ale także chęć podnoszenia kwalifikacji i korzystania z najnowszej wiedzy. Polscy urzędnicy dobrze wiedzą, że karanie za posiadanie małych ilości do niczego nie prowadzi, za to angażuje czas i środki, które mogłyby być przeznaczone na prewencję i profilaktykę. Z uznaniem patrzą na takie miasta jak Frankfurt czy Lizbona, gdzie pragmatyczna polityka narkotykowe oraz odejście od karania przyniosło nie tylko spadek zainteresowania narkotykami, ale również poprawiło zdrowie, bezpieczeństwo i komfort życia jego mieszkańców.

Efektem Konferencji jest Deklaracja Warszawska, która nie jest tyko kompromisem, ale czymś więcej, jest jednym głosem wielu środowisk.

Podpisz Deklarację Warszawską!

Dokument zostanie zaprezentowany podczas 59 Sesji Komisji ds. Narkotyków (CND), Biura ds. Narkotyków i Przestępczości Organizacji Narodów Zjednoczonych (UNODC), która rozpocznie się 14 marca w Wiedniu a następnie podczas Specjalnej Sesji ONZ poświęconej polityce narkotykowej w kwietniu w siedzibie głównej ONZ w Nowym Jorku (UNGASS2016). Mamy nadzieję, że tu jej rola się nie skończy, bo najważniejsze jest, aby stała się użyteczna w przestrzeni lokalnej a zawarte w niej rekomendacje usprawniały pracę miejskich samorządów.

Oceń treść:

Average: 8 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • Benzydamina

Set & Setting - Góry pod osłoną nocy, deszczu i mgły. Drewniana chatka, postawiona nieopodal wejścia do przepięknego lasu.

Substancja (podaję konfigurację znajomych, co by przybliżyć sytuację):
Ja - Benzydamina (3 saszety Tantuma) + Duposraczokanabinoid
* - 5g nasion powoju + 450mg DXM
* - 15g nasion powoju
* - ~3g nasion powoju
* - 15g nasion powoju + 150mg DXM
* - 10g nasion powoju

Wiek: 19 lat.

  • Marihuana
  • Powoje

Doświadczenie

Alkohol, nikotyna (oba porzucone w diabły), marihuana nie zliczę ile razy, haszysz ostatnio kilkukrotnie, raz smart shiva

Set & Setting

  • LSD-25


Miało to miejsce gdzieś w roku 1997-98.


Pewnego razu wraz z dwoma kolesiami postanowiliśmy zażyć papiera.


Udaliśmy się do Szczecina moim maluszkiem(mieszkam nie daleko) i zakupiliśmy

jeden blotter Panoramixa. Pierwsze wrażenie - `kurwa i to na trzech?!!! No

trudno. powalczyliśmy z żyletką i po chwili każdy ssał namiętnie malutki

kartonik.


Śmieliśmy się z własnej naiwności twierdząc, że można było za tę sumę (35,-)

kupić sobie ziółka.

  • GHB



hej ho Wielki Otworze !






ot, worze !






ot, sie woże ?






woże sie po miesice


jeszcze wiencej em-ce