Na legalizację marihuany jeszcze poczekamy, ale renesans psychodeliczny już jest

Polityki narkotykowe na świecie przechodzą rewolucję. Po Urugwaju i Kanadzie do legalizacji marihuany przymierzają się Niemcy. Polska nie jest w czołówce krajów wprowadzających progresywne reformy, ale w ciągu ostatnich dwóch dekad zmieniło się więcej, niż może się wydawać.

Tagi

Źródło

Krytyka Polityczna/Narkopolityka | Dawid Krawczyk

Komentarz [H]yperreala

Tekst stanowi przedruk z podanego źródła. Wszystkich czytelników materiałów udostępnianych na naszym portalu serdecznie i każdorazowo zachęcamy do wyciągnięcia w ich kwestii własnych wniosków i samodzielnej oceny wiarygodności przytaczanych faktów oraz sensowności zawartych argumentów. Pozdrawiamy!

Odsłony

895

Polityki narkotykowe na świecie przechodzą rewolucję. Po Urugwaju i Kanadzie do legalizacji marihuany przymierzają się Niemcy. Polska nie jest w czołówce krajów wprowadzających progresywne reformy, ale w ciągu ostatnich dwóch dekad zmieniło się więcej, niż może się wydawać.

„Pięć skrętów z twoich ulubionych odmian w wygodnym pudełku, które możesz zabrać ze sobą w następną podróż. Opakowanie zawiera pięć skrętów o wadze 0,75 g każdy” – to treść reklamy jednego z wielu sklepów działających w Waszyngtonie, które oferują klientom produkty z marihuany. Za piękną szklano-drewnianą ladą wystawione są dziesiątki odmian suszu konopnego, skręty, olejki, żelki z THC. Uśmiechnięci pracownicy doradzają, który produkt wybrać na uspokojenie, który na pobudzenie, a właściciel konopnego przybytku co miesiąc odprowadza podatki od zysków do stanowej kasy.

Jeszcze 20 lat temu opis takiego miejsca mógłby znaleźć się co najwyżej w literaturze z gatunku political-fiction, dzisiaj to rzeczywistość w wielu stanach Ameryki i Kanadzie, a niedługo również i w Niemczech.

Porównując polską politykę narkotykową do takich światowych pionierów, można czuć rozczarowanie. W poszukiwaniu powodów do przygnębienia nie trzeba zresztą wędrować aż za ocean – w Czechach, gdzie nie ma ustanowionego legalnego rynku konopnego, obowiązuje dekryminalizacja posiadania wszystkich substancji psychoaktywnych.

A w Polsce? Ciągle mamy jedne z najbardziej surowych praw narkotykowych w Europie, a posiadanie jakiejkolwiek ilości substancji psychoaktywnych jest przestępstwem. Nawet śladowe ilości marihuany w kieszeni mogą skutkować nocą na dołku i wyrokiem. To wszystko, na początku 2023 roku, wciąż prawda.

Ostatnie dwie dekady przyniosły jednak istotne zmiany, które łatwo przeoczyć, dając się ponieść pesymizmowi. W polskich aptekach można kupić dziś medyczną marihuanę. Prokuratorzy mają możliwość umorzenia postępowania w sprawie posiadania nieznacznej ilości substancji psychoaktywnych. Osoby uzależnione korzystają w Polsce z redukcji szkód – punktów wymiany igieł i strzykawek oraz terapii substytucyjnej. W jednym z najbardziej konserwatywnych parlamentów od 1989 roku działa zespół ds. legalizacji marihuany, a naukowcy i naukowczynie z polskich uniwersytetów są częścią światowego renesansu badań nad psychodelikami.

To też prawda na temat współczesnego krajobrazu narkotykowego w Polsce. Jeśli chodzi o to, jak postrzegamy i jak regulujemy narkotyki, jesteśmy w innym miejscu, niż byliśmy dwie dekady temu, kiedy powstawała Krytyka Polityczna. O wielu tych zmianach rozmawialiśmy z ekspertkami, na długo zanim stały się z rzeczywistością, inne śledziliśmy tak blisko, jak tylko było to możliwe. Zawsze zabiegaliśmy o to, żeby polityka narkotykowa była kształtowana na podstawie faktów i badań naukowych. Oto pięć przykładów, które udowadniają, że to możliwe – nawet jeśli w kiosku na Marszałkowskiej nie możemy kupić jeszcze skrętów zapakowanych w wygodną paczkę.

1. Posiadanie na własny użytek można umorzyć

1 kwietnia 2011 roku. W Pałacu Prezydenckim zasiada Bronisław Komorowski, rządząca Platforma Obywatelska jest w okolicach szczytu popularności, a na jedynkach gazet królują rozważania, czy ówczesny prezydent Rosji, Dmitrij Miedwiediew, przeprosi Polaków za zbrodnie w Katyniu. Nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii przechodzi niemal bez echa. A gdyby nie artykuł 62a, dopisany tego dnia do tekstu ustawy, to na salach sądowych rozegrałoby się dużo więcej życiowych tragedii.

Kilka linijek tekstu nowelizacji dało możliwość umorzenia postępowania w sprawie posiadania, jeśli u zatrzymanego znaleziono nieznaczne ilości substancji psychoaktywnej przeznaczonej na własny użytek. To rozwiązania dalekie od dekryminalizacji i depenalizacji posiadania – czyli zniesienia kar dla rekreacyjnych użytkowników za posiadanie kilku gramów narkotyku. Ale bez wątpienia był to krok w stronę bardziej racjonalnej polityki narkotykowej.

Dziś co trzecia sprawa za posiadanie jest umarzana na podstawie artykułu 62a ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Najczęściej z tej możliwości w roku 2020 korzystali prokuratorzy z Warszawy, Wrocławia i Gdańska – blisko 57 proc. wszystkich umorzeń to ich udział. Najrzadziej w Białymstoku, Lublinie, Łodzi i Rzeszowie – odpowiadają zaledwie za 12,2 proc. wszystkich umorzeń.

Na tę skromną korektę przepisów trzeba było czekać aż 11 lat. Prezydent Aleksander Kwaśniewski w 2000 roku złożył podpis pod jedną z najbardziej restrykcyjnych ustaw narkotykowych w Europie. Posiadanie jakichkolwiek ilości substancji psychoaktywnych od tego czasu jest zagrożone w Polsce karą więzienia do 3 lat.

Byłemu prezydentowi należy jednak oddać, że potrafił z czasem krytycznie spojrzeć na swoje decyzje. – Wierzyłem, że dając wymiarowi sprawiedliwości prawo ścigania, skarżenia i zamykania osób zatrzymanych z choćby minimalną ilością narkotyków, w tym marihuany, podniesiemy skuteczność policji w ściganiu tych, którzy te substancje rozprowadzają. Liczyłem też, że perspektywa trafienia za kratki zniechęci do nadużywania narkotyków i tym samym zmniejszy na nie popyt. W obu przypadkach się myliłem – pisał Kwaśniewski w tekście dla „The New York Times”, kiedy dołączał do Światowej Komisji ds. Polityki Narkotykowej. Dziś jest zwolennikiem liberalizacji prawa narkotykowego.

2. W polskich aptekach można kupić medyczną marihuanę

Idę o zakład, że gdyby 20 lat temu ktokolwiek wieszczył, że za legalizacją medycznej marihuany głosował będzie Jarosław Kaczyński, a projekt ustawy zreferuje z mównicy sejmowej poseł Liroy, to spotkałby się co najwyżej z pobłażliwym uśmiechem.

Kaczyński nie tylko zagłosował za medyczną marihuaną, ale zmobilizował do tego niemal cały klub. Głosowanie nad projektem Koalicji Medycznej Marihuany odbyło się w czerwcu 2017 roku – 440 posłów podniosło ręce za projektem, przeciw głosowali jedynie Zbigniew Ziobro i Beata Kempa. Rzadko kiedy na Wiejskiej oglądamy taką zgodność. Duża w tym zasługa Doroty Gudaniec, współautorki ustawy i matki Maxa, którego ciężką odmianę padaczki od lat leczyła marihuaną. Zdeterminowana matka wiedziała, że w Sejmie rządzonym przez większość Prawa i Sprawiedliwości decydujące zdanie ma prezes Jarosław Kaczyński. Dlatego obrała sobie jasny cel – przekonanie Kaczyńskiego do tego, że jej syn potrzebuje medycznej marihuany. Jak widać, skutecznie.

Kiedy posłowie głosowali za ustawą w anglojęzycznej literaturze, nie brakowało opracowań, które dowodziły skuteczności terapii konopnych. W Polsce w 2016 roku to Krytyka Polityczna wydała monografię Doroty Rogowskiej-Szadkowskiej, w której autorka zebrała dostępną wówczas wiedzę na temat medycznych właściwości marihuany. Tych dokładnie zbadanych, lecz także tych, co do których brakuje nam pełnej wiedzy.

Projekt, który ostatecznie został przyjęty, był daleki od pierwotnych pomysłów Koalicji Medycznej Marihuany. Do dziś marihuana dostępna w polskich aptekach sprowadzana jest m.in. z Niemiec, Portugalii i Kanady. Krajowe przepisy ciągle nie pozwalają na uprawy psychoaktywnej rośliny na terenie Polski. O tym, z jakimi problemami muszą mierzyć się pacjenci potrzebujący dużych ilości konopi, opowiadała na naszych łamach Aleksandra Pezda, autorka książki “Zdrowaś mario. Reportaże o medycznej marihuanie”. Regulacje nie są idealne, ale medyczną marihuanę w polskich aptekach można kupić legalnie.

3. Redukcja szkód spowodowanych przez używanie narkotyków

Substancje psychoaktywne potrafią być szkodliwe – chociaż z raportów publikowanych regularnie przez Europejskie Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii wynika jasno, że problemy z narkotykami ma zaledwie kilka procent osób, które ich używa. Te problemy mogą być jednak poważne. Zakażenia wirusem HIV, kiłą czy wirusem zapalenia wątroby typu B – to tylko kilka najpopularniejszych zagrożeń, z którymi mierzą się osoby uzależnione od opiatów (np. heroiny czy morfiny). Wielokrotne używanie tych samych igieł i strzykawek oraz dzielenie się sprzętem wyraźnie zwiększają ryzyko zakażenia groźnymi chorobami.

Jak uniknąć tego ryzyka? Odpowiedzi, które można usłyszeć, są dwie. Zachód z Unią Europejską na czele mówi: redukcja szkód. Wschód, któremu przewodzi Rosja, opowiada się za bezwzględną abstynencją i wizją świata wolnego od narkotyków. W ciągu ostatnich dwóch dekad wielokrotnie relacjonowaliśmy na stronach Krytyki Politycznej spotkania na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych – w Wiedniu i Nowym Jorku, gdzie wykuwają się ramy międzynarodowej polityki narkotykowej. Możemy z dumą powiedzieć, że delegacja z Polski zawsze popierała stanowisko Unii Europejskiej, która stawia na redukcję szkód.

Co to oznacza w praktyce? Osoby, które uzależniły się od heroiny i innych opiatów, mogą zapisać się w Polsce na tzw. terapię substytucyjną – pacjenci otrzymują dzienną dawkę metadonu, substancji, która znosi głód narkotykowy i pozwala na względnie normalne funkcjonowanie. Kilka lat temu odwiedziliśmy z kamerą kamper Fundacji Edukacji Społecznej, w którym użytkownicy opiatów z Warszawy mogą bezpłatnie się przebadać, wymienić igły i strzykawki oraz uzyskać pomoc medyczną.

Redukcja szkód wzbudza dziś dużo mniejsze emocje niż dwie dekady temu. Po tym, jak eksperci odkryli, że najwięcej problemów powodują nie same narkotyki, ale zanieczyszczone substancje i brudny sprzęt, w Szwajcarii uruchomiono pilotażowy program leczenia uzależnionych od heroiny… czystą medyczną heroiną – z sukcesami. W Kanadzie funkcjonują bezpieczne pokoje iniekcyjne – miejsca, w których użytkownicy substancji mogą przyjąć narkotyk pod okiem personelu medycznego. W Polsce też oswoiliśmy się z redukcją szkód, ale jak pokazuje reakcja na plany otwarcia centrum leczenia uzależnień na warszawskiej Pradze, wciąż pozostaje wiele do zrobienia. Po protestach mieszkańców władze miasta wycofały się z planów otwarcia nowego centrum redukcji szkód.

Pewnie gdyby przeczytali książkę prof. Davida Nutta Narkotyki bez paniki, którą wydaliśmy w 2021 roku, zrozumieliby, że redukcja szkód to skuteczna metoda na ograniczenie niebezpieczeństw związanych z narkotykami.

4. Powstał Parlamentarny zespół ds. legalizacji marihuany

W obecnym Sejmie zdominowanym przez konserwatywnych posłów Zjednoczonej Prawicy udało się zbudować Parlamentarny zespół ds. legalizacji marihuany. Posłowie i posłanki z Lewicy, Koalicji Obywatelskiej i Konfederacji wypracowali trzy projekty ustaw konopnych. Oczywiście podczas ich czytania na sali sejmowej nie zabrakło niewybrednych komentarzy. Poseł Dolata z Prawa i Sprawiedliwości grzmiał z mównicy, że marihuana zabija, a samo istnienie zespołu to skandal. Z kolei poseł Krzysztof Mieszkowski z Koalicji Obywatelskiej pytał w swoim stylu: – Tak sobie myślę, co by było, gdyby Jarosław Kaczyński raz w miesiącu zapalił jointa, a może nawet dwa? Może byśmy mieli wtedy w Polsce więcej demokracji.

Prace zespołu były jednak jak najbardziej poważne. Trzy projekty ustaw powstały we współpracy z ekspertami. Autorki i autorzy ustawy podjęli dyskusję na temat zmian potrzebnych w polityce narkotykowej z pełną powagą – w niczym nie przypominając happenerskich wyskoków Janusza Palikota sprzed dekady. Wtedy lider liberalnego ugrupowania mógł co najwyżej manifestacyjne spalić skręta, ale przestrzeni do rozmowy o zmiany prawa nie było. Dzisiaj nikogo już nie dziwi, że Polacy chcą regulacji prawnych podobnych do tych w Portugalii, Czechach czy Niemczech.

Ostatecznie ustawy, które wypracował parlamentarny zespół, są dużo skromniejsze niż planowana pierwotnie legalizacja – czyli ustanowienie w pełni legalnego rynku produkcji i sprzedaży psychoaktywnych konopi. Celem najważniejszej z trzech ustaw była dekryminalizacja i depenalizacja posiadania oraz możliwość uprawy konopi indyjskich na własną rękę.

Teoretycznie to wciąż możliwe zmiany, bo projekt nie został jeszcze poddany pod głosowanie. Znamy jednak zdanie obecnej sejmowej większości w sprawie liberalizacji prawa dotyczącego konopi. Dwa poprzednie projekty, które zakładały m.in. możliwość upraw konopi indyjskich w Polsce na potrzeby produkcji leków z medycznej marihuany, zostały odrzucone w pierwszym czytaniu. To oczywiście żaden powód do optymizmu, ale możliwe, że po wyborach nad projektem pochyli się dużo bardziej progresywny Sejm.

5. Renesans psychodeliczny nie omija Polski

Na stronach Krytyki Politycznej od lat możecie przeczytać o renesansie psychodelicznym. W ciągu ostatniej dekady zainteresowanie naukowców substancjami psychodelicznymi wzrosło bezprecedensowo. Psylocybina, LSD, MDMA to dzisiaj już nie tylko rekreacyjne używki, ale przedmiot dużych międzynarodowych badań. Co z nich wynika? Na razie najbardziej obiecujące wydaje się wykorzystanie MDMA w terapii uzależnień, np. od alkoholu.

Zawsze z zainteresowaniem patrzymy na przełomowe odkrycie naukowe, ale staramy się studzić bezrefleksyjny huraoptymizm. Czy psychodeliki uratują świat? – pytał w 2019 roku na okładce swojej książki Maciej Lorenc. I ciągle pyta o to neuronaukowców, farmakologów, psycholożki, antropolożki i mykolożki w wywiadach publikowanych regularnie na naszej stronie.

Szczęśliwie na ciekawą rozmowę o psychodelikach nie musi umawiać się jedynie w Kalifornii, Zurychu czy Pradze. We wrześniu 2022 roku objęliśmy matronatem medialnym pierwszą w historii konferencję naukową poświęconą psychodelikom. Polskie Towarzystwo Psychodeliczne i Polska Sieć Polityki Narkotykowej we współpracy z Wydziałem Prawa i Administracji UW nie mieli żadnego problemu, żeby wypełnić po brzegi audytorium Starej Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego.

Prowadzenie badań nad substancjami, które są tak restrykcyjnie regulowane, nie jest łatwe, ale nie brakuje w Polsce naukowców i naukowczyń, którzy chcą sprawdzać, czy psychodeliki rzeczywiście uratują świat.

Oceń treść:

Average: 10 (2 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Marihuana



Substancja: DXM, 450 mg, przed i w trakcie MJ




Przedmowa: Wszyscy ktorzy brali DXM wiedzą, że zaniki pamięci krótkotrwałej praktycznie uniemożliwiają szczegółowe opisanie tripu. Opisałem więc to, co z niego pamiętam izawęziłem to tak, by wyglądało jak spójna historia.



  • Grzyby halucynogenne

substancja/dawka: 125 grzybków na każdego z nas.


uczestnicy: Ja, czyli Error78 oraz -P- i -S-, trzech kolesi z jednej

ekipy :)

  • LSD-25
  • Pierwszy raz

Set: lekki niepokój z przewagą ciekawości, dobre nastawienie. Setting: ładna lipcowa pogoda, park z lasem za miastem.

Działo się to w lipcu 2015 roku.

 Wracając z pracy do domu otworzyłem skrzynkę na listy jak codziennie. Oprócz typowego syfu i spamu znajdowała się tam biała koperta opatrzona logiem kancelarii prezydenta RP...

randomness