[...] wiozę kilogram (tak między nami to półtora, ale część chcę zjeść :) nasionek, które kosztowały 4pln/kg czyli wyraźnie mniej niż zwykle, widać i w tym przypadku rynek reaguje adekwatnie - wszak pora siewów i pewnie ruch w interesie spory. jeżeli po 13 nie pojawi się dalsza część relacji, uznajcie że stałem się ofiarą brutalnej policji i jej niesprawiedliwych metod, wszak rozdawnictwo nasion kannabisu jest -póki co- legalne. tedy udajcie się gromadnie pod komisariat na ul. hożej tudzież inne lokalne i głośno żądajcie uwolnienia więźniów siemienia. powaga.
-----8<----
:)
-----8<----
Uoooj, sooooro ludzi, szacowano z początku na niecały tysiąc, ale w drodze pod kolumnęZygmunta rozciągnęło się to całkiem ładnie. pół kilometra Nowego Światu zaludziowane przynajmniej jednostronnie. ale od początku: o czasie na miejsce docierają kilkuosobowe brygadki, na miejscu stoją spokojnie i rozprawiają beztrosko paroosobowe ekipki. gdzieniegdzie bielą się sztandary.. policjanci w pogotowiu, od czasu do czasu robia dwuosobowe przemarsze przez tłumek, zwarta drużyna stoi z boku.
co z nasionami? na nasiona ludzie rzucili sie jak co najmniej papugi - widać braki w wiedzy, bo nie wierzę żeby byli tak głodni.
trwanie pod sejmem trwało może z pół godziny, po czym spod sztandaru kanaby padło zarządzenie - idziemy pobratać się z innymi (antywojennymi) manifami. i tłum ruszył. młodzież szła też parami, za rączki, chwilami śpiewała piosenki i recytowała wierszyki, ktoś pogwizdywał na progu bólu (93 dB), ogólnie przyjacielska atmosfera. u celu manifa legalizacyjna spotkała manife pokojową, tudzież antywojenną, wlokłem się w ogonie, więc zastałem wujka-samo-zło jak stał z mikrofonem tej drugiej manifestacji - antywojennej, i indoktrynował pacyfistów i wszystkich obecnych (środek miasta, sobota, matki z dziećmi, babcie z wózkami, turyści z Niemiec, wierni z kościoła...) w temacie legalizacji, oczywiście nie nakłaniając przy tym do palenia. w ogole chciałbym podkreślic, że cała manifestacja - i mówię to z całym przekonaniem - odbyła się bez choć jednego słowa w kierunku nakłaniania. zatem przez dobre pół godziny zwolennicy palenia solidaryzowali się z ruchem pacyfistycznym, znacie te jazdy - Oooocześćstaaary, aaalejazdaa, co ty tu robisz, to pani też pali?, kto idzie do spożywczaka? wspólne zdjęcia zbiorowe, wspólne skandowanie, ot sobotnie, miejskie atrakcje. zbiorowisko żyło hasłami "zioło - TAK, wojna - NIE" itp. gdy ta frajda zbrzydła, sympatycy manify raczej przeciwwojennej ze swoimi transparentami uformowali się do przejścia pod ambasadę kraju, który ma więcej więźniów niż studentów, zaś manifa legalizacyjna została. wujek-samo-zło dawał właśnie wykład o tym, że nie jest letko, nawet chopakom co sprzedają dżojntozy, że kiedyś za krajowego blanta pod fugazim płaciło się 4 złote, że program rower błażeja ma niską wartość edukacyjną, a nade wszystko że polska ma chore prawo i edukację, skoro można pójść za blanta do pierdla i nie uczą w szkołach, czego tak naprawdę należy się bać i wystrzegać. zostało też nawiązane połączenie telekonferencyjne - wujek wystosował pozdro z megafonu do komóry jakegoś kolegi. komóra powiedziała, że wrocław też pali. phi, też nowość :)).
okazało się, że jak już odeszła mobilna manifa antybuszowska, została inna, mała, dziesięcioosobowa, ale antywojenno-przeciwunijno-prokatolicka-i-propolska. mieli naprawdę spoko proporce. frontmen wypomniał pro-legalizacujnej młodzieży, że jest w ogonie uczniów polskich, że liczy się PRAWDA, a prawda jest taka, że Niemiec, mason i Żyd knują spisek, mając za nic Boga i Polskę, w wyniku którego zamiast palić blanty, będziemy raczej myć podłogi w niemieckich domach starców. przestrzegał także przed onanizmem. ekipka legalizacyjna doradziła "dać mu blanta", co jednak, w kontekście, nie miało nic wspólnego z nakłanianiem. tymczasem ludzie zaczęli się rozpraszać, zanotowałem że grupa ok 200-osobowa zamierzała pójść pod prezydencki pałac i poszła w jego stronę.
na koniec pojawił sie samochód z hałasem - dwaj huligani puszczali sieczkę z jakiegoś robura ;), momentalnie zebrało się przed nim z pół setki osób, ale platforma, że się tak wyrażę, odjechała. widziałem ją jeszcze potem z nieprzepisowo uwieszonymi ludźmi, jak znikała w oddali.
no pewnie, że było czuć dym mj, pewnie że byli w tłumie kolesie z czerwonymi gałami, ale jedyne co zanotowałem ze strony policji, to spędzanie ludzi z jezdni na chodniki.
sądzę że po legalizacji też powinny się odbywać takie inspirujące procesje.
Komentarze