Wymykając się śmierci - wywiad z filipińskim dilerem metamfetaminy

"Jestem tu od 20 lat, cały czas robię to samo. Ale teraz nie wiadomo, komu ufać. Dziś policjanci w Manili nas zabijają, ale kiedyś niektórzy z nich sami nam pomagali. Nie wiem, jak jest z nimi teraz. Po prostu staram się już z nimi nie zadawać."

Tagi

Źródło

Vice Australia/NZ
Jessica O'Reilly

Tłumaczenie

pokolenie Ł.K.

Odsłony

1565

Od 1 lipca w ramach wojny z narkotykami prowadzonej przez Rodrigo Durterte zabito 2,5 tys. osób, tj. około 38 dziennie. Prezydent Filipin twierdzi, że w ten sposób zniechęca swój naród do używania metamfetaminy, ale niedawna wizyta w tym kraju pozwoliła mi przekonać się, że takiemu przedstawieniu sprawy daleko do pełnego odzwierciedlenia rzeczywistości.

Wszystko zaczęło się w śródmieściu Manili, gdy próbowałam wyjaśnić ulicznemu sprzedawcy, że nie potrzebuję Viagry. Po dłuższej dyskusji Marco (umówmy się, że Marco) poddał się, pochylił w moją stronę i jasno dał do zrozumienia, że może dostarczyć mi wszystko.

Oczywiste było, że jest na haju. Jego rozszerzone źrenice zdradzały, że nie spał od paru dni – a ja byłam zafascynowana. Pod wpływem impulsu zaproponowałam mu obiad. Nad piwem i kurczakiem ten 47-letni praktykujący muzułmanin wyjaśnił mi (posługując się całkiem niezłą angielszczyzną) jak, pomimo powszechnego rozlewu krwi, radzi sobie miejscowy rynek narkotykowy.

VICE: Sprzedajesz metę, zgadza się?

Marco: Tak, ale tutaj nazywamy ją shabu.

Sam też jej używasz?

Muszę. Pracuję po trzy-cztery dni z rzędu bez snu, bo gdybym przestał, skończyłyby się pieniądze. Nie mogę pozwolić, by się skończyły. Mam żonę i czwórkę dzieci, którymi muszę się opiekować i żywić. Najstarsze z moich dzieci ma 13 lat, troje z nich chodzi do szkoły.

Czy to dlatego podejmujesz ryzyko związane z dilowaniem – dla rodziny?

Oczywiście. Chcę dać im szanse, których sam nie miałem, jak na przykład edukacja, a tylko w ten sposób mogę to osiągnąć. To z tego powodu większość osób wciąż to robi. Musimy troszczyć się o nasze rodziny. Jestem biednym człowiekiem. Śpię na ulicy, a wszystko, co zarobię, wysyłam rodzinie, która mieszka na prowincji.. Nie chodziłem do szkoły, a ludzie bez szkoły nie mają zbyt wielu opcji. Musisz sobie jakoś radzić, gdy nie potrafisz pisać i czytać. Przetrwać w mieście jest naprawdę trudno.

Czy wiele osób tak jak ty wciąż diluje?

Widzisz tych wszystkich ludzi na ulicy, którzy próbują sprzedać ci różne rzeczy, jak zegarki czy okulary słoneczne? U każdego z nich kupisz również shabu. Wszyscy tu dilują, tyle że bardziej się z tym kryjąc, odkąd mamy nowego prezydenta. Musimy bardziej uważać, komu proponujemy towar.

Czy wszyscy wiedzą, że uliczni sprzedawcy są również dilerami?

Wszyscy miejscowi wiedzą.Wszyscy, którzy pracują w hotelach, barach i sklepach w tej okolicy – nawet policja. Wszyscy mnie znają, widują mnie tu co dzień. Jestem tu od 20 lat, cały czas robię to samo. Ale teraz nie wiadomo, komu ufać. Dziś policjanci w Manili nas zabijają, ale kiedyś niektórzy z nich sami nam pomagali. Nie wiem, jak jest z nimi teraz. Po prostu staram się już z nimi nie zadawać.

Skąd pochodzi twoje shabu?

Od mojego szefa. Sam też sprzedaje w tej okolicy. Ma dom w pobliżu — jeśli znajdę klienta, idę tam po towar. Większość shabu w tym kraju pochodzi z Chin.

Jak bardzo zmienił się twój biznes, odkąd prezydent Duterte ogłosił wojnę z narkotykami?

Z początku wszyscy siedzieli cicho. Słyszeliśmy, że zabijają ludzi, więc wszyscy się bali i przestali sprzedawać. Dwa miesiące temu nie rozmawiałbym z tobą, ale teraz wszystko wraca na ulice, jakby ludzie uodpornili się na strach.

Czyli już się nie boisz?

Ciągle się boję, wszyscy wciąż bardzo się boją. Ale nie mam wyboru. Nie wystarcza mi pieniędzy, jeśli nie sprzedaję. Muszę po prostu uważać.

Czy ktoś z twoich znajomych ucierpiał?

Dilerów z tej okolicy nie dotknęło to aż tak bardzo dzięki temu, że jest tu zawsze tylu turystów i monitoring – trudniej im tu kogoś dopaść. Słyszałem jednak o kilku dostawcach, po których ślad zaginął.

Komu sprzedajesz?

Sprzedaję sporo turystom, ale moi główni klienci to ludzie stąd. Mam klientów z Australii, Ameryki, Arabii Saudyjskiej i Japonii. Ci są najlepsi, bo pracują w biurach i stać ich na kupowanie dużych ilości. Jednak większość moich klientów z Filipin to taksówkarze i inni ludzie, którzy pracują często ponad dobę bez przerwy, żeby móc wykarmić swoje rodziny i potrzebują czegoś, co utrzyma ich na nogach.

Ile z tego, co sprzedasz, stanowi twój zarobek?

Tylko niewielka część. Oddaje utarg mojemu szefowi, który spłaca swojego szefa, tamten znów swojego i tak dalej. Oto dlaczego prezydent robi wszystko źle. Jeśli chcesz się pozbyć problemu, musisz zająć się jego korzeniami. Nie możesz ściąć tylko liści i oczekiwać, że zniknie. My jesteśmy malutcy jak liście, a liście przecież odrastają.

Czy uważasz, że shabu niszczy twój kraj?

Moim zdaniem prawdziwy problem polega na tym, że ludzie wciąż muszą szukać sposobów, by przetrwać. Wielu Filipińczyków nie ma pracy i pieniędzy. W Manili żyje 25 milionów ludzi i wszyscy musimy pracować bardzo ciężko i długo, żeby jakoś żyć. shabu sprawia, że ludzie czują się lepiej, pomaga im utrzymać się na nogach i pracować dłużej.

Uważasz się za dobrego człowieka?

Bóg nie dał mi wiele, ale mam to szczęście, że dał mi obrotną głowę i serce we właściwym miejscu. Wszystko, co mogę, to starać się być jak najlepszym człowiekiem z tym, co mam. A teraz zabierają mi nawet to. Prezydent odbiera mi jedyną rzecz, w jakiej byłem dobry.

Oceń treść:

Average: 8.9 (13 votes)

Komentarze

obywatel (niezweryfikowany)

Ludzie walczący z narkotykami są czasem gorsi od narkotyków.

adamhhh (niezweryfikowany)

Po co to wszystko potrzebne,zalegalizujmy ustawa prawnie biale zielone a karajmy jedynie przestepstwa popelnione na narkotykach ciezej jako nauczke dla tych co popelniaja przestepstwa na nich by nie robili czegos zlego tylko dobrze sie bawili.Ale zamiast wybrac przez mlodych mloda partie,ktora by ta wojne z narkotykami,przez ktora osoby tylko maja je i produkuja ,posiadaja nie maja wiecej jakis przestepstw ida do wiezienia.Ludzie ida w ciemno a wystarczy ustawa,wystarczy chciec.

Zajawki z NeuroGroove
  • LSD-25
  • Marihuana
  • Tripraport

Pozytwyne nastawienie, ekscytacja i poddenerwowanie, oczekiwanie mistycznego i głębokiego tripu. Otoczenie to ulice Oslo, las i dom.

Suniemy ruchomymi schodami, coraz wyraźniej ukazuje się nam wnętrze budynku dworca centralnego Oslo, jest poranek, ruchliwy, głosny, wszędzie tłoczą się ludzie którzy zmierzają do swoich pociągów lub wychodzą z nich. Musimy stosować czasami skomplikowane manewry żeby na nich nie wpadać. Pomimo iż, jak na razie nasza percepcja jest niezmieniona, już powoli oni i ich życie, problemy jak np. "czy zdąrzę na pociąg" wydają się zupełnie przyziemne i wręcz w pewien sposób śmieszne.

  • Etizolam
  • Katastrofa
  • Kodeina

Ochota odpoczęcia od problemów rodzinnych,zdenerwowanie,problemy ze snem. Szkoła(nienawidze tam osób) i dom.

Wstęp:
Z powodu kłótni w domu, chcąc uciec od problemów psychiczny i problemów ze snem zamówilem 10 tabletek Etizolamu.

15:30 (około):
Odbieram paczkę z paczkomatu gdzie są moje niebieskie tableteczki, w tramwaju zarzucam jedną, wysiadając z tramwaju zacząłem czuć pierwsze działanie, przed treningiem polozylem sie na chwile do łóżka, zasnąłem.

16:45:

  • Bad trip
  • Kannabinoidy

Nastawienie bardzo pozytywne, zaproszono mnie na ''zabójczy pyłek z bonga'', wypadło to spontanicznie. Kilka osób ze mną, w dalszej części tripa zostali najbliżsi kumple.

Siedzieliśmy wtedy nie robiąc nic, nie mając żadnych planów na resztę dnia, aż przypadkiem spotkały nas dwie koleżanki z wypchanym plecakiem. Spoglądając na ich oczy każdy zorientował się co jest w środku, a dziewczyny zaproponowały nam wspólne spalenie pyłku ze sporego bonga.

Po codziennym paleniu kilka razy przez jakieś pół roku, zrobiłam sobie przerwę aż do wtedy. Nie sądziłam, że będzie aż tak mocno.

  • 3-MMC
  • alfa-PVP
  • Mieszanki "ziołowe"
  • Pozytywne przeżycie

Miasto, pks, dom, strych, łazienka w galerii, park.

Siemanko :)

Będzie to połączenie trip raportu wraz z przemyśleniami do jakich doszłem.

randomness