Narkotyki są kwestią bezpieczeństwa narodowego, jednak wojna z nimi nie może zostać wygrana jedynie dzięki siłom zbrojnym i organom ścigania. Przerzucanie sił policyjnych i wojskowych na walkę z narkomanią, jest nie tylko stratą pieniędzy, ale może także pogorszyć problem. Zamykanie w więzieniach narkomanów, niemal zawsze kończy się źle - pisze na łamach "The New York Times" były prezydent Kolumbii Cesar Gaviria.
To przesłanie, jakie chciałbym przekazać światu, a zwłaszcza prezydentowi Filipin Rodrigowi Duterte: Zaufaj mi, przekonałem się o tym na własnej skórze.
My, Kolumbijczycy wiemy co nieco o walce z narkotykami. Nasz kraj przez długi czas był jednym z głównych dostawców kokainy na świecie. Przy poparciu rządów Ameryki Północnej i Europy Zachodniej przeznaczyliśmy miliardy dolarów na bezlitosną kampanię mającą na celu eliminację narkotyków i zniszczenie karteli.
W 1993 roku byłem osobiście zaangażowany w zlikwidowanie jednego z największych na świecie baronów narkotykowych, Pablo Escobara. Mimo że udało nam się uczynić Kolumbię nieco bezpieczniejszą, słono za to zapłaciliśmy.
Mój rząd - i każda kolejna administracja od tamtej pory - angażował wszelkie siły, aby uporać się z problemem - od podpalania upraw do zamykania w więzieniu każdego dilera. Polegliśmy nie tylko w walce z produkcją narkotyków, ich przemytem i konsumpcją, ale "przepchnęliśmy" ten problem do sąsiednich państw, tworząc tym samym nowe kłopoty.
W wyniku naszej antynarkotykowej krucjaty zginęły setki osób. Wielu z naszych najwybitniejszych polityków, sędziów, oficerów policji czy dziennikarzy, zostało zamordowanych. W tym samym czasie ogromne fundusze, które kartele narkotykowe zdołały zgromadzić, znajdowały swoje miejsce w kieszeniach skorumpowanych urzędników rządu.
To brutalne podejście do narkotyków niewiele pomogło w zmniejszeniu podaży i popytu na narkotyki w Kolumbii, a tym bardziej na rynkach Zachodniej Europy i Stanów Zjednoczonych. Tak naprawdę narkotyki takie jak kokaina, czy heroina są jeszcze łatwiej dostępne od Bogoty przez Nowy Jork aż po Manilę.
Wojna z narkotykami jest w istocie wojną z ludźmi.
Wiele krajów nadal bierze udział w tej wojnie, chcąc przechylić szalę korzyści na swoją stronę. Ale jak powiedział obecny prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos: "Nadal myślimy według tych samych schematów co 40 lat temu".
Na szczęście coraz więcej rządów dostrzega potrzebę zmian. Należy wypracować nowe podejście, które przede wszystkim skupi się na przefiltrowaniu zysków towarzyszących sprzedaży narkotyków, a jednocześnie będzie odpowiadało za zapewnienie minimum praw człowieka i opieki zdrowotnej dla wszystkich obywateli.
Jeśli mamy zamiar trzymać narkotyki pod kontrolą, musimy szczerze rozmawiać. Globalna Komisja do spraw Polityki Narkotykowej - której jestem założycielem - prowadzi otwartą, opartą na dowodach, debatę dotyczącą narkotyków od 2011 roku. Zdecydowanie popieramy zmniejszenie podaży i popytu na narkotyki, ale różnimy się zasadniczo od tych rządzących twardą ręką, jeśli chodzi o metody. Nie jesteśmy jednak pobłażliwi. Daleko nam od tego.
Co zatem proponujemy? Cóż, przede wszystkim nie wierzymy w to, że sprzęt wojskowy, polityka represyjna i większe więzienia są odpowiedzią na problem. Faktyczna redukcja popytu i podaży narkotyków przyjdzie wraz z poprawą zdrowia obywateli, ich bezpieczeństwa, wzmocnienia środków antykorupcyjnych - zwłaszcza tych wymierzonych w pranie brudnych pieniędzy - i inwestowanie w zrównoważony rozwój.
Uważamy również, że najmądrzejszą drogą do zwalczania narkotyków jest dekryminalizacja ich konsumpcji i zapewnienie regulowanego przez rząd dostępu do niektórych leków.
Podczas gdy rząd filipiński ma obowiązek zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom kraju, istnieje realne ryzyko, że brutalne podejście wyrządzi więcej szkody niż pożytku. Nie ma wątpliwości, że surowe kary są niezbędne w celu powstrzymania przestępczości zorganizowanej. Ale samosądy i brutalne zabójstwa to zła droga.
Po morderstwie na biznesmenie z Korei Południowej, wydawać by się mogło, że Duterte jest coraz bliżej zrozumienia tego. Zaangażował jednak armię do walki z narkotykami, a to będzie miało katastrofalne skutki. Walka z narkotykami musi być zrównoważona, tak, aby nie naruszała praw obywateli.
Zwycięstwo w wojnie z narkotykami wymaga nie tylko zaangażowania się w nią, ale także zajęcia się sprawami zdrowia publicznego, praw człowieka i rozwoju gospodarczego. Nieważne, w co wierzy Duterte, narkotyki będą zawsze, tak jak ludzie, którzy je zażywają. Ważne jest, aby spojrzeć na problem z innej perspektywy: W Filipinach już zmalała liczba osób regularnie zażywających narkotyki.
Stosowanie surowych kar i przemocy przeciwko "konsumentom" narkotyków sprawia, że osoby z problemem narkomanii nie są w stanie znaleźć dla siebie odpowiedniego leczenia. Zamiast tego jeszcze bardziej uciekają w niebezpieczne nawyki i napełniają kieszenie przestępcom. Kryminalizacja osób zażywających narkotyki jest jedną z najbardziej zawodnych metod walki z narkotykami - są na to naukowe dowody.
Obieranie twardej strategii przeciwko kryminalistom jest popularne wśród polityków. Ja także zostałem w to wciągnięty, kiedy byłem prezydentem. Sondaże pokazują, że walka prezydenta Duterte z narkotykami, cieszy się popularnością. Jednak wkrótce się przekona, że to wojna, której nie da się wygrać. Odkryłem, że ludzka ofiara w mojej wojnie była ogromna.
Nie mogliśmy wygrać wojny z narkotykami poprzez zabijanie drobnych przestępców i narkomanów. Zaczęliśmy odczuwać pozytywne skutki walki tylko wtedy, gdy zmieniliśmy taktykę i zaczęliśmy traktować narkotyki jako problem społeczny, a nie wojskowy.
Dobry prezydent podejmuje decyzje sprzyjające dobru publicznemu. Oznacza to inwestowanie w rozwiązania, które spełniają podstawowe normy dotyczące podstawowych praw i minimalizują niepotrzebny ból i cierpienie. Walka z narkotykami nie jest wyjątkiem.
Strategie ukierunkowane w brutalnych przestępców i w pranie brudnych pieniędzy są kluczowe. Tak samo jak środki, które dekryminalizują osoby zażywające narkotyki, zapewniają alternatywne kary dla mało szkodliwych przestępców i szeroki zakres możliwości leczenia osobom uzależnionym od narkotyków. To test, który oblało wielu moich rodaków. Mam nadzieję, że Duterte nie wpadnie w tę samą pułapkę.
César Gaviria był prezydentem Kolumbii od 1990 do 1994 roku.