Na rozkaz władz Indonezji wykonano egzekucję na pierwszej grupie spośród czternastu skazanych na karę śmierci za handel narkotykami. Rozstrzelano trzech Nigeryjczyków oraz Indonezyjczyka, mimo apeli o ułaskawienie.
Egzekucja odbyła się na zlokalizowanej w pobliżu Jawy wyspie Nusakambangan, nazywanej Wyspą Straceń. Prokurator generalny Indonezji zapowiedział, że wszyscy skazani, wśród których są obywatele Indii, Pakistanu i Zimbabwe, zostaną etapami rozstrzelani do niedzieli.
Wyrok sądu wywołał oburzenie na świecie. Protesty obyły się przed Ambasadą Indonezji w stolicy Nigerii Abudży. Miejsce miały także protesty dyplomatyczne ze strony ONZ, Unii Europejskiej, a także organizacji pozarządowych w samej Indonezji i na świecie.
Służby dyplomatyczne Indii oraz Pakistanu, które nie ustają w wysiłkach, aby wpłynąć na zmianę decyzji w sprawie swoich obywateli i zapowiedziały zwiększenie presji na Dżakartę.
Głuchy na apele
Prezydent Joko Widodo zostaje głuchy na apele o zniesienie kary śmierci w republice. Nie przyjął też próśb o ułaskawienie skazanych. – Narkotyki są równie poważnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Indonezji co terroryzm – podkreślił w niedawnym wystąpieniu.
Ocenia się, że Indonezja jest jednym z największych rynków w Azji Południowo-Wschodniej, jeśli chodzi o nielegalny obrót środkami odurzającymi. Regularnie wykonywane są egzekucje na osobach skazanych za handel nimi. Władze zaplanowały 16 egzekucji do końca tego roku i ponad 30 w roku następnym.
W ostatnich latach wykonano egzekucję na ponad 150 osobach skazanych na handel i przemyt narkotyków. Głośna była sprawa w kwietniu ubiegłego roku gdy wykonano karę śmierci na ośmiu osobach – czterech obywatelach Nigerii, dwóch Australijczykach, Brazylijczyku i obywatelu Indonezji.
Szok wywołało rozstrzelanie 42-letniego szmuglera z Brazylii Rodrigo Gularte, który będąc chorym psychicznie nie zdawał sobie sprawy co się wokół niego dzieje. W chwili świadomości przed śmiercią zdążył spytać: „Czy właśnie jestem poddawany egzekucji?”.