To jeszcze nie Arima Aprilis Zaraz po wiadomościach w lokalnej telewizji polskiej o dziewiątej rano mogliśmy dwa dni po rozpoczęciu wiosny oglądać panią Barbarę Labudę. Prowadzący spotkanie zaraz na początku stwierdził, że 79% Polaków jest jakoby za karaniem narkomanów. Nie wiem skąd wziął te badania, ponieważ (niestety) nie podał źródła. Jeżeli miało to być zmanipulowane badanie "Rzeczpospolitej" to ja serdecznie dziękuję...
Powodem rozmowy z dziennikarzem pani Labudy byłą chęć poinformowania opinii publicznej o spotkaniu jakie ma mieć miejsce dzisiaj w kancelarii Prezydenta RP w czasie którego ma ona widzieć się z ministrem zdrowia panem Balickim. Pani minister jest oczywiście przeciwna liberalizacji ustawy. Stąd jej zaniepokojenie. Zastanawia mnie tylko, dlaczego pani Labuda nie wzięła udziału w (bądź co bądź) publicznym wysłuchaniu, gdzie mogła przedstawić swoje argumenty. Możliwe, że uważała, że wzięcie pana Balickiego na dywanik zmiękczy jego postawę. Zauważyć można było nielogiczność poglądów pani L. Z jednej strony uważa ona, że polskie prawo jest skuteczne i prawidłowo skonstruowane. Z drugie okazuje się, że w zeszłym roku ("jedynie" - jak powiedziała) 27 osób zostało skazanych na karę więzienia za posiadanie niewielkich ilości narkotyków. Szkoda, że żadna z tych osób nie siedziała obok pani Labudy podczas wywiadu. Ciekawe czy te słowa równie łatwo przeszły by jej przez gardło.
Ciekaw jestem jaka liczba odbywających karę więzienia handlarzy posiadała większe ilości środków odurzających? Czy pani Labuda zdaje sobie sprawy, że polski diler to najczęściej drobny detalista, ktoś kto handluje po to by móc zaspokoić własne uzależnienie lub poużywać środków rekraacyjnie lub zarobić na utrzymanie? Pani Labuda w trakcie swojej wypowiedzi prezentowała także inne własne spostrzeżenia, bywało, że pojawił się i fakt:
- używanie marihuany prowadzi do uzależnienia się od twardych narkotyków (pani L. nie przyjmuje do wiadomości, że zaledwie 2-3% używających konopi popada w ciężkie uzależnienia),
- wokół punktów sprzedaży w Holandii pojawiają się handlarze twardymi narkotykami (nic z tego dla niej, że policja może skuteczniej ścigać takich handlarzy),
- ilość narkomanów WZROSŁA od czasu kiedy obowiązuje rygorystyczna ustawa (no właśnie...),
- sędziowie mogą korzystać z innych niż przymusowe więzienie praw (prace społeczne, sankcje finansowe).
Ani słowa nie wspomniała ona o raporcie Cataniego. Nie była zainteresowana rozwijaniem problemu narkotyków w więzieniach (skwitowała to stwierdzeniem "narkotyki są wszędzie"). Nie wspomniała, że kolejka do leczenia odwykowego w zakładach karnych rośnie mimo, że czas leczenia został skrócony do minimum (6 miesięcy zamiast wymaganego półtorej roku). Nawet się nie zająknęła słowem nad tematem redukcji szkód w Polsce.
Wzrost liczby narkomanów tłumaczony był modą a nie prohibicyjnym podejściem państwa i jednakowym traktowaniem WSZYSTKICH środków odurzających POZA nikotyną i alkoholem. Udało się natomiast pochwalić pani Labudzie programem jaki rozwinęła wraz z kilkoma rektorami szkół wyższych (uczelnie wolne od narkotyków). Na razie, program ten przyniósł jedynie sankcje policyjne (nalot na akademiki, ograniczenie prywatności studentów). Być może okaże się wkrótce, że złamie on kilka życiorysów. Żaliła się także, że brak w naszym kraju przepisów dotyczących przymusowego leczenia narkomanów.
Jeśli ktoś został PRZYMUSOWO wyleczony z dowolnego uzależnienia (alkoholizmu, narkomanii, nikotynizmu), które przecież drastycznie podkopuje wolną wolę używania bądź nie używania jakiegoś środka, to bardzo proszę o komentarze pod tym artykułem.
Podsumowując - jeśli tak ma wyglądać wiedza i poglądy władzy na temat prohibicji i środków odurzających to niech nas łaska boska broni.