Jaranie na śniadanie

...czyli jak w Holandii łata się dziurę budżetową jednoczesnie likwidując zorganizowaną przestępczość i popierając drobną przedsiębiorczość (Panie Posłanki i Panowie Posłowie! Mamy sposób! To się na pewno uda! Ratujcie Ojczyznę przed losem Argentyny!

Tagi

Źródło

NIE
Jacek D. Pająk

Odsłony

23580

Kilogramowa cegła haszu w Holandii kosztuje w hurcie 1200­1500 euro. Skąd się bierze?
Produkcja na skalę przemysłową jest zakazana. Import? To gdzie ci importerzy, papiery celne itp.?

Farmy, w których uprawia się konopie indyjskie, istnieją w Holandii od lat. Produktem ubocznym ich działalności jest haszysz, którego produkcja jest zakazana. Oficjalnie pozyskuje się tu włókno konopne wykorzystywane jako surowiec do produkcji modnych tkanin ekologicznych.

Cafeeshops, czyli kofiszopy. W Amsterdamie jest ich ponad 300. Anegdota: jak w Amsterdamie wyjść na idiotę? Wejść do kofiszopu i zamówić capuccino! W kofiszopie dostaniesz kawę, herbatę, haszysz i marihuanę. Na miejscu lub na wynos.

Nielegalną cegłę haszu w kofiszopie dzieli się na porcje. Po tym zabiegu haszysz staje się legalny i 4 razy droższy. Jak to zaksięgować? W Holandii obowiązuje unikatowa w Unii Europejskiej zasada: najpierw księguje się dochody ze sprzedaży, a potem dopiero wydatki poczynione miesiąc wcześniej w najciemniejszym zakamarku jakiegoś podwórka. Wydatki wpisuje się w rubryce: "materiały niezbędne do produkcji", choć ­ przypominamy ­ produkcja jest zabroniona prawem. W kofiszopie możesz od barmana kupić porcję marysi lub haszu, nie możesz mu jednak legalnie sprzedać cegły haszu albo worka trawy.

* * *

Podatek VAT z obrotu miękkich narkotyków to niebagatelna część wpływów do skarbu państwa. Nie brakuje więc głosów, by obrót haszyszem i marihuaną uczynić całkiem legalnym, bo wtedy państwo mogłoby ściągać VAT i akcyzę, która w przypadku używek i benzyny sięga 70% ceny rynkowej produktu. Holenderscy radni, rzadziej parlamentarzyści, wobec sprzeciwu większości krajów Unii, pełną legalizację miękkich narkotyków chcieliby wprowadzić na zasadzie eksperymentu regionalnego ­ np. w jednej gminie. Używki byłyby produkowane w licencjonowanych szklarniach, pakowane w torebki i z banderolą akcyzy sprzedawane w drogeriach i sklepach monopolowych.

5 lipca 2000 r. z inicjatywą całkowitej legalizacji miękkich narkotyków wystąpiła koalicja zielonych z lewicą. Propozycja była rozpatrywana przez władze Amsterdamu. Burmistrz Patijn odrzucił ją.

Jeden z radnych powiedział wtedy w dzienniku telewizyjnym:

­ Albo całkowita legalizacja, albo całkowita delegalizacja. Legalizacja oznacza możliwość monopolistycznej kontroli rynku, likwidację zorganizowanej przestępczości oraz (uwaga, uwaga! ­ przyp. J.D.P.) gwarancję utrzymania dobrej jakości produktu.

W kwietniu 2002 r. burmistrz miejscowości Bloemendaal pani Snoeck poszła jeszcze dalej, proponując sprzedaż wszystkich (!) narkotyków w drogeriach.

­ Kokainę widziałbym raczej w aptekach, na receptę ­ stwierdził miejscowy aptekarz.

Pani burmistrz, którą natychmiast zaatakowali dziennikarze domagając się komentarzy, tak się przestraszyła własnych słów, że zabarykadowała się w gabinecie.

­ Nie rozumiem jej zachowania ­ powiedział miejscowy lider Partii Postępu, zwolennik legalizacji narkotyków. ­ Jak się powiedziało A, trzeba umieć powiedzieć B.

* * *

Niewiele jednak wskazuje, by doszło do przełomu. Pozostaje legalne używanie miękkich narkotyków, zakup małych porcji wyłącznie na własny użytek oraz niepisane prawo do hodowania we własnym mieszkaniu jednego krzaka konopi. Hodowla kilku krzaków, jeśli zostanie wykryta przez policję, pociąga za sobą konsekwencje administracyjne ­ komisyjne zniszczenie roślin i konfiskata sprzętu do uprawy. Sprzętu, który w Holandii można nabyć legalnie ­ w ponad 20 "Growing Shops" sprzedaje się nawet program komputerowy sterujący aparaturą naświetlającą plantacje.

Co roku w Holandii odbywa się światowy festiwal trawy pod patronatem amerykańskiego czasopisma "na uchodźstwie" "High Times". Festiwal ten, reklamowany w mediach i nie budzący już niezdrowych emocji, połączony jest z degustacją produktów. Wszystko to pod czujnym okiem policji ­ gliny nie przypalają, bo chcą zachować trzeźwy umysł i refleks potrzebne im do ścigania producentów hurtowych. Ostatnio robią to w porozumieniu z zakładami energetycznymi, które dostarczają informacji o klientach zużywających niewspółmiernie dużo prądu. Prąd jest potrzebny do oświetlania i ogrzewania domowych plantacji.

* * *

W ciągu ostatnich 5 lat powstała w Holandii nowa gałąź usług ­ przetwarzanie i sprzedaż naturalnych halucynogenów. W Amsterdamie jest już 26 "Smartshops" ­ sklepów z logo przedstawiającym meksykański grzybek. Większości halucynogenów nie ma na państwowej
liście narkotyków, mogą być więc sprzedawane tak samo legalnie jak mąka i cukier.
Świeże grzybki na przekąskę, suszone do herbatki z miodem, pastylki na potencję, koncentrację i uspokojenie. Niedrogo ­ 15­20 euro za słoik.

O grzybki rozpętała się awantura o zasięgu międzynarodowym.
Turyści zagraniczni spróbowali w Holandii halucynogenów, wzięli trochę na drogę i dla znajomych w kraju, a tam ­ kicha. Za posiadanie choćby jednej pastylki w wielu krajach Unii Europejskiej grozi aresztowanie, sąd i grzywna. Ale i na to rząd Holandii znalazł lekarstwo wprowadzając obowiązkowy kurs dla sprzedawców. "Sprzedawca powinien potrafić uświadomić klienta w każdym aspekcie" ­ orzekły władze. Media zjechały pomysł, bo co to za kurs, który trwa... 3 dni. Nawet jeśli przeprowadza go jeden z bardziej prestiżowych szpitali odwykowych ­ Jelinek Kliniek.

­ W gałce muszkatołowej jest halucynogen, myrystycyna. W skórce od banana znajduje się inny. W legalnie uprawianych roślinach i produktach sprzedawanych w supermarketach jest ich jeszcze kilkadziesiąt. Należy więc zdelegalizować te produkty? ­ pyta jeden z lekarzy kliniki Jelinka. ­ Problem nadużywania tytoniu, alkoholu i lekkich narkotyków można rozwiązać jedynie na drodze uświadamiania konsumentów. Wyjątkiem są narkotyki ciężkie, szybko wywołujące uzależnienie fizyczne i psychiczne, degradujące narkomana w błyskawicznym tempie.

* * *

Marzec 2002 r., kofiszop w Utrechcie: mikrofony radiowe, telewizyjne kamery, wykładowca i angielscy studenci. Na stołach butelki z wodą mineralną, filiżanki z kawą, notatniki i próbki marihuany w foliowych woreczkach. To pierwsze seminarium dla przyszłych właścicieli kofiszopów w Wielkiej Brytanii.

Kurs jest oczywiście legalny i subsydiowany przez władze. Latem Anglia miała przyjąć model holenderski ­ zalegalizować kofiszopy bez całkowitej legalizacji swobodnego obrotu narkotykami. Coś się jednak musiało stać, skoro w londyńskich pubach najbardziej ekscytującą używką jest ciągle podwójna szkocka.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

efelo (niezweryfikowany)

No strasznie chujowo ze nie ma legala..ale chuj na to kłąde bo MOGE WSZYSATKO jak to sokół powiedział wiec pierdoli mnie to czy jest legal czy nie ma i tak jaram hehe chociaz wiadomo ze w chuj lepsza opcją byłby legal bo by przynajmniej starzy nie muysleli ze to narkotyki i do tego państwo nawet zarabiało by na artykułąch spożywczych w chuj wiecej bo jakby wszyscy<wiem wiem przesadzam> chodzili ujebani to samego jedzenia by chyba zabrakło hehe :D..dobra rozkmina wiem wiem..takze same plusy....nie namawaiam pecz powtarzam w kłóko pal ziółko pal ziółko PAL ZIÓŁKO !........ elo
Kraków Nowa Huta :)

Zajawki z NeuroGroove
  • Etanol (alkohol)
  • Marihuana
  • MDMA (Ecstasy)
  • Pierwszy raz
  • Tytoń

Festiwal muzyczny, bardzo dużo ludzi, głośna muzyka. Nastawienie pozytywne, chęć spróbowania MDMA, brak obaw przed czymkolwiek, wyluzowanie spowodowane MJ. 2 znajomych jest razem ze mną.

Przeglądając ten portal postanowiłem napisać swojego pierwszego TR właśnie z pierwszego doświadczenia z MDMA. Wszystko zaczęło się od tego, że razem z czwórką znajomych wybraliśmy się w wakacje na bardzo duży festiwal muzyczny. Nastawieni byliśmy na ciągłą zabawe przez cały czas trwania festiwalu, a było to nie mało - bo aż 7 dni. 

 

  • Amfetamina
  • Metamfetamina
  • Pozytywne przeżycie
  • Tytoń

30 stopni upału, lekkie odwodnienie po zatruciu pokarmowym

Witam,

Piszę ten TR aby ostrzec potencjalnych amatorów mefy. Nie jest to dobry środek. Czemu? Przeczytajcie...

S&S:

Zacznę od tego, że w tym tygodniu kurowałem się po zatruciu pokarmowym. Nawadniałem się, brałem witaminy i elektrolity. Jakoś doszedłem do siebie. Upał mnie wykańczał ale cóż poradzić. Dziś wypiłem od około 11:00 4 piwa. Dotarłem w ten sposób do godziny 16:30 przy wiatraku dmuchającym mi w plecy. Całkiem miło jak na 30 C za oknem...

  • Marihuana

/ nazwa substancji: marihuana / poziom doświadczenia: raz na jakiś czas;) ostatnio kilka razy na dzień przez 6 dób / dawka: pół gieta na 4 osoby / metoda: lufka / set&setting: plaża, noc, dopita reszta wódeczki, nuda, las nieopodal, czyt. nadzieja na fajne wkręty /




  • 4-HO-MET
  • Przeżycie mistyczne

Set: podekscytowanie, pozytywny nastrój i ogromne pragnienie przeżycia czegoś mistycznego. Setting: noc, ciemny pokój w samotności.

- Everret, przyszła już paczka. Podrzucę ci ją za godzinę.