Czesi nam narkotyzują młodzież

Czesi narkotyzują młodzież. Naszą! Tysiące gimnazjalistów spragnionych marihuany w każdym kiosku rusza na południe - pieszo, rowerami i wpław (przez Olzę w Cieszynie). O pomyśle legalizacji narkotyków miękkich w Polsce pisze Michał Sutowski z "Krytyki Politycznej".

Tagi

Źródło

Michał Sutowski (Krytyka Polityczna)

Odsłony

9070

Czesi narkotyzują młodzież. Naszą! Tysiące gimnazjalistów spragnionych marihuany w każdym kiosku rusza na południe - pieszo, rowerami i wpław (przez Olzę w Cieszynie). O pomyśle legalizacji narkotyków miękkich w Polsce pisze Michał Sutowski z "Krytyki Politycznej".


A teraz trochę bardziej na serio. Problem miękkich narkotyków (tak, są takie - trawa i kompot to naprawdę nie to samo!) otacza w Polsce klimat swoistej "paniki moralnej". Niedawne zmiany w czeskim prawie narkotykowym wywołały burzę w naszych mediach. Wylano całe morze bzdur o tym, ile to kilogramów konopi (amfetaminy, ecstasy, grzybów) można teraz nabyć pod nosem policji tuż za polską granicą. Policjanci i nauczyciele z południa Polski biadali - teraz już nic nie powstrzyma dzieci przed nałogiem. I na cóż wszystkie kampanie, pogadanki w szkole, "zażywasz, przegrywasz...” Taki nam numer Czesi wycięli! Że niby wolno "na własny użytek”!

To teraz już zupełnie poważnie. Czesi od wielu lat tolerują palaczy marihuany, czy okazjonalnych amatorów LSD. Kraj jakoś działa, społeczeństwo nie wymiera, uzależnionych (procentowo!) jest mniej niż u nas, to samo z zakażonymi HIV. Policja ma lepsze rzeczy do roboty niż zamykać na dołku licealistów i studentów za woreczek marihuany. Co się ostatnio zmieniło? Doprecyzowano ściśle, co to jest ilość "na własny użytek” - powyżej progu grożą sankcje. Nie ma legalizacji, jest względna tolerancja dla drobnych użytkowników. No więc w czym problem? W tym, że u nas każde napomknięcie o liberalnym podejściu do miękkich narkotyków wywołuje panikę. Stąd absurdalne reakcje mediów - Czesi ustalili tolerowaną ilość, tzn. prawie legalizacja, heroina na ulicach, strzykawki w piaskownicy, Sodoma i Gomora, wróg u bram... A może warto się zastanowić? Może to polskie podejście jest anachroniczne, może to my jesteśmy nieracjonalni, może to nie liberalne prawo ale właśnie hasło: "świat wolny od narkotyków” to niebezpieczna utopia? Administracje Busha i Putina, wspólnie z ONZ przez dekadę solidarnie promowały politykę twardych represji: narkomanów do zamkniętych ośrodków, drobnych posiadaczy i dilerów do więzienia, na plantatorów napalm i wojsko. Efekt? Więcej hektarów upraw, więcej uzależnionych, zakażonych HIV i żółtaczką, więcej młodych ludzi w więzieniu... Działa? Nie działa. Może spróbować inaczej? Portugalia przestała zamykać za posiadanie prawie 10 lat temu - ogólne spożycie spadło trochę, zakażenia HIV i uzależnienia – znacznie. Czesi mają lepsze wskaźniki zdrowotne od nas, choć ich policja - w przeciwieństwie do naszej - od dawna przymykała oko na przygodnych amatorów jointa. Kalifornia legalizuje medyczną marihuanę i wychodzi na tym lepiej niż Teksas, który ściga hodowców za jeden krzak. O co chodzi?

Same substancje szkodzą różnie. Kompot uzależnia, wyniszcza i w końcu zabija bardzo szybko, LSD powoduje nieprzewidywalne halucynacje, ale praktycznie nie uzależnia. Większość substancji "miękkich", w tym czysta marihuana, szkodzi mniej niż wódka, spirytus czy samogon - uzależniają mniej lub porównywalnie, rzadziej wywołują agresję (wyjątek: amfetamina). Kroniki kryminalne znają niewiele przypadków skatowania żony i dzieci po zapaleniu skręta, które w polskich warunkach zdarzają się nagminnie po "pół litrze”.

Prohibicja i represja nie działają. Głównym zagrożeniem dla licealistów nie jest poziom THC w organizmie ale kontakt ze światem przestępczym. Drobny diler, od którego uczeń kupuje "zioło” to może jeszcze nie bandyta, ale jego zwierzchnik już raczej tak. Gimnazjalista na policyjnym "dołku” też raczej nie nauczy się niczego dobrego. Narkoman nigdzie nie znajdzie łatwiejszego dostępu do twardych narkotyków niż w więzieniu.

Co robić? Zamiast ścigania – "redukcja szkód”. Wiele problemów nie wynika z samych narkotyków ale ze stygmatyzacji narkomanów. Potrzeba większego wachlarza terapii (także substytucyjnych, w których metadon zastępuje heroinę), nie tylko monarowskich ośrodków zamkniętych. Potrzeba kontroli farmaceutycznej nad dopalaczami zamiast zakazów kolejnych substancji - chemik i diler zawsze będą szybsi od ministra zdrowia. I trzeba wreszcie przestać ścigać nastolatki za gram marihuany - nie stawiać przed sądem, pakować ich do więzień ani zamkniętych ośrodków. Nie każdy imprezowicz to narkoman, nawet potencjalny.

Czy należy zatem zalegalizować miękkie narkotyki? Na to jeszcze długo nie będzie w Polsce politycznego klimatu. Ani Ziobro, ani Gowin ani Donald Tusk nie przestaną straszyć Polaków widmem ćpuna ze strzykawką w każdej piaskownicy – narkoman to zbyt dogodny wróg dla systemu. Dziś możemy chyba liczyć jedynie na „oportunizm ścigania” – może sama policja zrozumie, że ma lepsze rzeczy do roboty niż komisyjne przetrzepywanie tornistrów. A co dalej? Uczmy się od Czechów.

Oceń treść:

Average: 9.5 (2 votes)

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)

[quote]Kroniki kryminalne znają niewiele przypadków skatowania żony i dzieci po zapaleniu skręta, które w polskich warunkach zdarzają się nagminnie po "pół litrze”[/quote] Niewiele? A kto mi wskaże chociaż jeden taki przypadek?

Anonim (niezweryfikowany)

"Kręcę" sie  w klimatach palaczy od wieeeeelu lat i ni ch**a nawet urban legend nie slyszalem by po paleniu komus sie na agresje zebralo, chlanie co innego - wystarczy spojrzec na ludzi pod monopolem lub zapytac pierwszego z brzegu lekarza dyzurujacego na pogotowiu lub izbie wytrzezwien. Niestety ludzie za granicami naszego ciemnogrodu postrzegaja polakow jako amatorow picia wszelakich trunkow traktujac to jako nasz sport narodowy i taka jest prawda.

Anonim (niezweryfikowany)

A dlaczego marichuana ma być lepsza niż alkohol ??

Anonim (niezweryfikowany)

naprawde? zadajesz takie pytanie pod postem w którym to jest wyjaśnione?? nie mam pytań.....

Anonim (niezweryfikowany)

Nie , nie to się naprawde nie dzieje.

Anonim (niezweryfikowany)

MariHuana ma byc lepsza od alkoholu bo nie wywoluje agresji, co z tego, ze istnieje wieksze prawdopodopienstwo wystapienia problemow psychicznych w przeciwienstwie do alkoholu, a niektorzy przy pierwszym kontakcie z nia doswiadczaja swoistego badtripa, myslac ze cos jest nie tak i zaraz umra (TAK TAK wlasnie po marihuanie).

Anonim (niezweryfikowany)

Po alkoholu jest gorszy badtrip jak przychodzi pora na żyganie a następnego dnia moralniak ryje psychikę.

Anonim (niezweryfikowany)

Nie jest substacja toksyczna komórkowo, w porównaniu do alkoholu którego toksycznosc prowadzi do zatrucia psychoz, stanów delirycznych.

Marihuana oddziałuje na nas naturalnie, zawiera zewnetrznego pochodzenia kannabinoidy których identyczne ,,siostry,, aktywuje nasz organizm w stanie relaxu, a wlasciwie to one sa tym relaxem.

W przeciwienstwie do alkoholu kwiaty marihuany sa szlachetne, pochodzenia roslinnego, a nie produktem ubocznym przemiany materi drozdzy które giną od tego produktu!

Marihuana inspiruje, pomaga pokonac problemy psyhologiczne, zwieksza przepustownosc naczyn krwionosnych co poprawia wydolnosc seksualna.

A co najważniejsze:
Ludzie palacy marihuane nie traca szarych komórek, i w przeciwienstwie do osób pijacych alkohol
i znaja odpowiedzi na pytania zwolenników alkoholu.

znam 3 jezyki, i pie.... pocić sie nad ortografia, zbędny ballast.
Pozdrawiam M.Kawik

 

Anonim (niezweryfikowany)

Dokładnie, autor użył niewłaściwych słów.

Anonim (niezweryfikowany)

Nie ma odnotowanych przypadków, bo narkotyki są nielegalne. Jak by się okazało że przyczyną agresji były narkotyki, to ludzie jeszcze by mieli problemy z tytułu posiadania, rewizje w domu i inne chece.

Nie twierdzę, ze po trawie ludzie robią się agresywni, bo uważam wręcz przeciwnie, ale statystykom wierzyć za bardzo nie można.

Anonim (niezweryfikowany)

Ach ci niedobrzy czesi, fstyd ..

Anonim (niezweryfikowany)

Bardzo ciekawa wypowiedz, ale czy to ma sens ? Ludzie ktorzy wchodza na ta strone juz dawno wiedza ze powinna byc legalizacja. Nie wyobrazam sobie teraz zeby jakis posel przegladal ten portal i czytal co tu maja do powiedzenia. Niestety, ale taka jest prawda, ze nikt w panstwie nic na ten temat nie wie

Anonim (niezweryfikowany)

Do szkoły wchodzi pies i Pies.

Zwierzak wącha.

Gdy coś wytropi - podejrzenie popełnienie przestępstwa i przetrzepanie wskazanej przez psa kurtki w szatni.

 

Czy takie metody (oprócz bycia żenującymi) nie łamią niczyich praw?

Anonim (niezweryfikowany)

Na samym początku tej dyskusji trzeba zadać sobie pytanie KOMU TAK NAPRAWDĘ ZALEŻY NA DELEGALIZACJI??

Moim zdaniem największe profity z obecnej sytuacji w wojnie z narkodragami osiągają producenci wyżej wymienionych substancji. Stąd podziemne powiązania półświatka  i elity politycznej. Każdy to wie (mam nadzieje).

Legalizacja dragów najbardziej uderza w zainteresowanych robieniem "piniendzy" w produkcji i pośredniczeniu dostawy towaru do klienta. ----> Żeby nie było rzadko (bardzo rzadko) używam jakiś cukierków, kiedyś trochę więcej (ale urosłem i tylko chleje).

 Ale chciałbym w końcu się wypowiedzieć że ta wojna nie ma sensu. Wygląda to na wojnę jakiś małych plemion afrykańskich która prowadzi do wyniszczenia obie strony konfliktu sponsorowanej przez firmę zbrojeniową. Ale jest też mała uwaga za każdym razem jak kupujecie jakieś łakocie trzeba zadać sobie pytanie gdzie trafiają nasze pieniążki i na co zostaną wydane.

Nie używam już ale jestem świadom że wojna jest przegrana przez obie strony (profit czerpie strona trzecia). I nie mówię tutaj o tylko miękkich dragach (alkohol to strasznie twardy drag - wiem z własnego doświadczenia, i chociaż legalny nie zabija połowy używających - jakiś tam procencik), ale o wszystkim co nie jest legalne. Skoro przez tyle lat nie udało się rozwiązać problemu to może wyjściem jest stworzenie "konkurencji" dla bandyterki i płacenie podatków od każdego sprzedanego w sposób JASNY grama w aptece.

 

Pozdr

 

Anonim (niezweryfikowany)

Trzeba mlodziezy zabronic wyjazdow do Czech i oglosic ten kraj demonicznym ! ;)

Zajawki z NeuroGroove
  • Chloropromazyna

DAWKA: nie pamiętam, ale na pewno przekroczyliśmy dzienną kilkukrotnie :)

  • Bad trip
  • Mieszanki "ziołowe"
  • Tytoń

letni poranek, własne mieszkanie, nastrój dobry

Choć miewałam już nieprzyjemne stany po paleniu, zarówno ziółka jak i ziołopodobnych syntetyków, to jednak przejść z tego dnia nie można porównać z niczym, co przeżyłam do tej pory.

Osoby dramatu: ja oraz mąż mój, dalej zwany X.

Jest niedziela, późny ranek, ale jeszcze przed śniadaniem. X. od kilku dni zawzięcie gra w The Last of Us popalając przy tym sowicie wyrób marihuanopodobny o nazwie Mocarz.

  • Marihuana
  • Marihuana
  • Pozytywne przeżycie

Godzina 1:00 w nocy. Kolega pisze do mnie, czy chcę zapalić jointa, a jeśli tak, to może do mnie wpaść ze znajomym. Odpisuję, że chętnie, i wkrótce stoimy we trzech na balkonie i palimy. Po kilku minutach jesteśmy pod koniec blanta, ja prawie nic nie czuję, mówię im "jakiś słabe to zioło". W odpowiedzi słyszę "nie jest złe, może trochę poczekaj". Dochodzimy do końcówki, bierzemy po ostatnim buchu i nagle zaczynam czuć silne pragnienie i mdłości.

  • Dekstrometorfan
  • Etanol (alkohol)
  • Marihuana
  • Miks

chłodny listopadowy dzień, ulice i środki komunikacji miejskiej Trójmiasta, zimny i niewygodny garaż na jakimś zadupiu, wspaniały humor w związku ze spotkaniem z moimi ulubionymi ćpunkami ;)

To spotkanie planowaliśmy już od dłuższego czasu, w planach przybierało różne formy (mieliśmy różne pomysły na to co ćpać), jednak ostatecznie z braku środków i możliwości stanęło na tym że znowu będziemy truć się dxm. Przed wejściem do pociągu zaopatrzyłem się w przydworcowej aptece w dwie paczki Acodinu, mając też w kieszeni troszkę mj zakupionej dnia poprzedniego.