Dział dostępny także bez rejestracji, gdzie szybko możesz otrzymać odpowiedź, gdy czas jest na wagę złota.
ODPOWIEDZ
Posty: 519 • Strona 52 z 52
  • 3013 / 1016 / 0
co prawda nie była to hospitalizacja w sensie stricte, ale wczoraj byłem na Izbie Przyjęć szpitala psychiatrycznego w Toruniu z powodu ostrych objawów skręta i muszę pochwalić tamtejszą obsługę. lekarka nie patrzyła na mnie z góry - po badaniu wypisała e-receptę na Bunondol oraz zleciła zastrzyk Clonazepamum TZF na miejscu. naprawdę byłem zdziwiony, spodziewałem się olania sprawy i odprawy bez niczego, a tu proszę.
w razie potrzeby proszę kontaktować się ze mną przy pomocy PM-ek, przy poruszaniu tematów "drażliwych" proszę o używanie PrivNote lub o kontakt mailowy.

skrzynkaprzodownik@protonmail.com

with regards, przodownik
  • 0 / / 0
Czeskie piko ćpane 2 dni non stop, beż żarcia, snu itp, wiem może się to wydawać mało ale tak mnie to wykończyło że idąc czułem jakby serce przestawało bić(dokładnie nie pamiętam bo to lata temu) i musiałem usiąść bo nie dawałem rady iść dalej, no i karetka i podejrzenie zapalenia mięśnia sercowego, 2 tygodnie na kardiologi a tak naprawde chuja mi było bo jak mi dali kroplówke w karetce to w moment ożyłem, więc to było zwykłe wyczerpanie organizmu😆
  • 13 / 1 / 0
12 października 2024Diabeu666 pisze:
Mój ostatni pobyt na Sorze przebił wszystkie inne jak i ponoć przebił wszystko. Lekarze mówili , że takiego czegoś jescze nie widzieli. Przypiety pasami odbijałem się jakoś plecami na wysokość może pół metra. Jeden pas wyrwany
Mówiłem, że Diabły wyszły z piekła przez książkę którą napisałem i niby tam zamieściłem na jednej ze stron jakieś trzy wpisy które przekazał mi Diabeł. Po przeczytaniu których tak.naprawde ludzie otwierali bramy piekieł. Diabły zabijały ludzi. Mi zgwałcily córkę w 40tu. 50 dni i nocy. Jak nie było gdzie wlozyc to robili w niej dziury i tam pchali...
Na końcu zawiesili jej truchło bez głowy,. rąk i nóg na trzepaku.
Do mnie przyszly do szpitala. Zaczęły mnie zjadać na żywca od stóp. Tak się darłem z bólu że w całym szpitalu mnie słyszano. Ogólnie spędziłem tam 100tys lat. A czas mogłem przesuwać lekkim ruchem palca. 100lat do przodu lub do tyłu. Kazdy palec odpowiadał za inna ilość lat.
Mówiłem że wybuchnie wojna nuklearna w 2146.
Podawali mi wszystko co mogli. Nawet udało im się mnie uśpić. Ale obudziłem się a faza dalej trwała. Haloperidol też tutaj mało pomógł. Relanium wgl nie czułem.
2 dni i 2 noce trwał ten horror.

Co poszło?
Metaamfetamina 96% około 2g
Vapo
Apvp około. 2-3g vapo i sniff
Siarczan amfy 93% około 2g
Japierdole to chyba najbardziej pojebana faza o jakiej w życiu słyszałem. Wątpię że stimy tak zadziałały chyba że się mylę.

scalono

Nie pisz posta pod postem /spiaca


Opowiem coś ode mnie. Miałem z 17 lat, symulowałem, żeby nie iść do szkoły, więc miałem wolna chatę. Poszedłem po 4 Łomża, które wychlalem i zaprosiłem kolegę. Wypiłem z nim jeszcze 2 piwa i poszliśmy po jabola. Po wypiciu tego aromatyzowanego wina zacząłem czuć że jestem ostro najebany a , że bałem się przypału u starych to zacząłem się ogarniać. W tym czasie przyszła moja (już ex) dziewczyna. Urwał mi się film i pamiętam jak stara wbiła i zaczęła coś się czepiać. Włączył mi się agresor i chciałem wszystkich napierdalać. Zagrozili mi policja, więc zacząłem przegryzać se żyły by wezwali karetkę. Generalnie balem się że wylecę że szkoły więc wolałem trafić do psycha... i trafiłem. W karetce wielokrotnie próbowałem się wyrwać i spierdolić. Wkoncu gdy tam trafiłem zapisałem się (bez przymusu bo sam zgłaszałem mysli samobójcze) i trafiłem na oddział "przejsciowy". Siedziałem dwa tygodnie. Każdy mi wybaczył to, potraktowałem to jako druga szanse i od tej pory nie przeginam już z dawką żadnej substancji psychoaktywnej (no może poza mj). Wstyd jak chuj, ale cieszę się bardzo że chociaż częściowo poukładało mi się w łepetynie.
  • 7 / / 0
Mój ostatni pobyt był w nocy z 25 na 26 grudnia(ładne święta) po 3 tygodniowce, krystian i wóda. Ostatnie dwa dni sama wóda bo tamten sie skończył no i karetka. Sam zadzwonilem. Niesamowity ból brzucha, siniaki na rękach i odlać sie nie dalem rady(troche czerwonym tylko). Zawieźli, kroplówka, rolka, na normalnej sali! Wszystko fajnie bo chyba jak juz wszystko ze mnie wyszło, zacząłem trochę łazić po całej sali. Ratownik przyszedł ostrzegł. Ja dalej sobie chodziłem. Przyszedł do mnie znowu i mówi chodź zapalimy. Poszedlem do jakiejs sali a ten jeb klucz i zamknął w jakiejś izolatce z najebanym gościem w pasach który chciał skoczyć z balkonu. Pokrzyczalem no to w pasy. Leżę , nosi jak chuj, dali zastrzyk relanium nic nie działa, haloperidol i też nie. No to ja wkurwiony bo jeszcze fajki i telefon zabrali. Wyrywam sie z tych pasów!! Najpierw jeden, nie wiem jak ja to zrobilem do tej pory. Pozniej drugi, kurtka na grzbiet drzwi otwieram, telefon leży na dyzurce, fajki, nikogo nie ma to biore i rura jedna brama, druga i dopiero ktoś mnie przyczaił. Spierdalam, 4 rano ( a w sali myślałem że 10). Telefon dzwoni a tu jakiś kurwa ratownik że mam wracać bo policje wezwie. Ide ide z 5 minut, żywej duszy i chuj radiowóz. Mówię że co to nie można se ze szpitala pójść, to przewinienie? A oni że tak to mówię mandat piszcie i ide a tu chuj zaciągnęli na sor spowrotem. Tak mnie kurwa skuli tam podwojnie, że krew nie dopływała do rąk i szantaż do mnie. Czy zgadzam się iść na psychiatryk. Nie i chuj. Czekamy na lekarza mówię! Kurwy mnie straszą że przejebalem sobie i już teraz to na bank pojde na psychiatryk. Haha, lekarz przyszedł, pogadali i do domu. Ale tym pielęgniarzom miny zrzedły
  • 11 / 1 / 0
Siema podzielę się swoim przypadkiem, miałem wtedy 17 lat, 5msc do 18.
Zaczęło się to głównie od problemów z ówczesną dziewczyną, przed spotkaniem wypiłem 2 piwa, po czym pojechałem pomówić z nią, stało się to co przewidywałem czyli koniec(co potem okazało się być tylko chwilowa przerwa) przeszedłem się do galerii handlowej, był już wieczór, zaczepiłem randomowa laskę i po krótkiej rozmowie poszliśmy na szczura bo miała jakieś beta ketony, odjebalo mi z nerwów stwierdzam że nie wracam na chatę tylko będę wojował, wypiłem jeszcze jedno mocne piwo, kolejna ściepa i pojechałem do kumpla żeby mnie kimnął, wypiłem kolejne piwo, zapaliłem marihuaen po czym pojechałem po 6g kamienia, przez noc przerobiłem około 2g(tolerka i moje skłonności do przedobrzenia) zaczyna się robić jasno, patrzę na zegarek 5:50, i śmiechlem, że zaraz szósta oby psy nie wjechały, ku mojemu zdziwieniu za parę minut pukanie do drzwi “policja proszę otworzyć” pół godziny się siłowali z drzwiami zanim ziomek im otworzył, ja spanikowałem i połknąłem wszystko (jeszcze w woreczku %-D ) okazało się że panowie antyperspiranty przyszli po mnie, szybciutko zjazd na komis, trochę straszenia, przeszukanie, pokiwanie palcem i wykład o tym żeby nie uciekać z domu i nie brać narkotyków, zapytali czy nie potrzebuje pomocy medycznej na co odpowiedziałem że nie xD, wróciwszy do domu zaczęło mnie rozkładać, ból brzucha, rzyganie krwią, trzesiawki, padaka i odcinki świadomości, zadzwoniłem po karetkę, pan ratownik powiedział mojemu ojcu “nie będziemy włączać kogutów, nie dowieziemy go żywego” za namową włączyli, w szpitalu wywiad i milion spojrzeń spod byka, testy na narkotyki które wykazały jedynie benzodiazepiny, których nie brałem xD, drugiego dnia mnie odłączyli od monitorów, a trzeciego wypuścili, pielęgniarki nie mogły mi się wbić w żadną żyłę bo miałem już sporo zrostów w tym wieku, więc wenflon musiałem założyć sobie sam, chuj ordynator cisnął po mnie jak po najgorszej szmacie mówiąc żebym zajął się sportem a nie narkotykami, po czym dodał że moje 3 sporty które uprawiałem na tamten moment (mma,siłka,decha) to sporty dla debili kryminalistów i marginesu społeczeństwa. Pielęgniarki były spoko, jedna mi powiedziała że mój przypadek to cud i że będą to opisywać w jakiejś książce medycznej(prawdopodobnie dla studentów) jako wyjątkowy przypadek, później się okazało że ta pielęgniarka to mama dzjewczyny z którą chodziłem do podstawuwy. Od to cała historia, zamiast mnie nauczyć, żeby szanować życie bo dostałem drugą szansę utwierdziłem się jedynie w tym, że jestem niezniszczalny i mogę napierdalac dalej (ale głupi był ze mnie małolat %-D )
%-D %-D %-D
  • 11 / 2 / 0
To ja wrócę do opisywanej tu historii. @NocturnalChemist, rozumiem bardzo dobrze te próby ratowania się od bólu.
28 października 2023NocturnalChemist pisze:
Dni przed hospitalizacją
Gdy skończył się tramadol z alprazolamem, przez dłuższy czas niczego nie brałem (poza diklofenakiem, paracetamolem, escitalopramem, jakimiś probiotykami, suplementami itp.). Kontynuowałem fizjoterapię, starałem się codziennie robić zarówno ćwiczenia zalecone przez fizjoterapeutę, jak i kardio (i to sporo - jak się zmotywowałem, była to godzina dziennie), ale ból nie ustępował, subiektywnie wręcz pogarszał się.

W końcu zakupiłem 5 plastrów Durogesic 100 µg/h. Dlaczego plastry z fentanylem? Ponieważ tramadol nie radził sobie z bólem do końca i silnie wpływał na psychikę. Oferowane na czarnym rynku tabletki z 5 października, wieczorem, naklejam plaster z fentanylem na 3 godziny. Ładnie zwalczył ból, a ja nie czułem się "na haju" - po prostu przestało boleć. Odklejam, jeszcze przez jakiś czas się obserwuję, idę spać. Efekt przeciwbólowy trzymał cały następny dzień :)

Otarcie się o śmierć i hospitalizacja
7 października ból powraca. Z rana biorę na próbę bucha z e-papierosa z THC - będzie to istotny szczegół w dalszej historii. Naklejam używany plaster Durogesic, ale już nie radzi sobie skutecznie z bólem. Już w ciągu dnia planuję zastosowanie plastra doustnie (np. pod język, na policzek, przeżucie) - bo mam plaster, który już niezbyt działa transdermalnie, a nie chcę, by fentanyl się zmarnował.

Wieczorem, po 22:00 (dokładnej godziny nie mam) dopinam swego. Tnę plaster na małe kawałeczki i testuję - trzymam pod językiem, na policzku, żuję. Czekam, czekam, nic nie czuję - nawet uśmierzenia bólu. Zaczynam żuć więcej i więcej, cały czas nic. Nie wiem, ile tego plastra ostatecznie zjadłem - mógł to być nawet cały plaster, a ja cały czas niczego nie czułem.

Słucham muzyki na komputerze, nie mam fazy, gorzej - nadal boli. Czekam, aż ból przejdzie, żeby porobić coś ciekawszego - nie doczekałem się. Prawdopodobnie około 23:15 nagle straciłem przytomność. Spadłem z fotela z myszką w ręku. Leżałem na plecach, zwymiotowałem i zakrztusiłem się własnymi wymiotami. Uderzyłem się w głowę (co wszystkim umknęło, ale na OIOMie wyczułem na głowie guza). Dostałem szczękościsku.

Dodam, że jarałem silne e-papierosy z nikotyną (jednorazówki, stężenie nikotyny 5%) - wpadłem na hipotezę, że miałem atak padaczki (co by ładnie wyjaśniło nagłą utratę przytomności), ale - cóż, to tylko hipoteza, nie wiadomo, co stało się dokładnie i dlaczego akurat tak.

Po godzinie 00:00 zostałem znaleziony w pokoju przez mamę, która poszła do toalety. Zaalarmowały ją dźwięki przypominające oddech naszego psa, gdy ten dostaje ataku padaczki - były słyszalne z mojego pokoju mimo zamkniętych drzwi i całkiem głośno grającej muzyki elektronicznej. Mama zastała mnie w najgorszym stanie mojego życia, poza tym co napisałem powyżej - byłem cały siny, oblany zimnym potem. Mój oddech był spowolniony ("tracił się") i według relacji mojej mamy - ulegał dalszemu spowolnieniu, gdy oczekiwała na przyjazd pogotowia. Mama obróciła mnie na bok, z moich ust wylała się krew zmieszana z wymiotami (mocno przegryzłem sobie język, co wyraźnie czułem na OIOMie).
Dobrze, że wyszedłeś z tego w praktycznie jednym kawałku. Sama jestem pacjentką bólową i już ratowałam się tak drastycznymi metodami. Przez ból związany z fibromialgią — która pojawiła się u mnie już w 12 r.ż. jako prezent do pakietu od lekoopornej depresji, a ta z kolei, co później wyszło, jest dodatkiem do ADHD i zaburzeń spektrum autyzmu, które również dały mi współistniejącą padaczkę :") — wiele razy wpadałam w ciągi, byle tylko nie bolało, najróżniejszych substancji: w 12 roku życia kodeina, w gimnazjum alkohol, więcej kodeiny, kofeina, w liceum weed, psychodeliki, dekstrometorfan, po 18-stce jeden raz heroina, MDMA, tramadol, mefedron, Polski królowa nasza jedyna — amfetamina, alprazolam, tetrazepam (który to znaleźliśmy z najlepszym przyjacielem w apteczce jego ojca, lekarza, dobre paręnaście lat po wycofaniu go z rynku, później w szkole medycznej etylomorfina i kodeiny fosforan połwodny po dłuższej przerwie od brania wszystkiego w ramach detoksu, a dwie poprzednie w bohaterskiej próbie wydostania się ze związku z gwałcicielką za pomocą samobójstwa wraz z pogarszającym się kurewskim bólem, co pchnęło maszynę dalej. Teraz, po szkole, fibro rzuca mi się kurwa naprawdę ostro i totalnie rozumiem depresję z tego wynikającą — u mnie jedno napędza drugie.
Zauważyłam, że stymulanty działają w pewnym stopniu przeciwbólowo, co dzieje się przez wyrzut noradrenaliny, jednak to, gdy bierzesz dalej, z kolejną porcją sprawia, że ból wraca. I tak jednej nocy, na maratonie 3-CMC (kupionego od biedy, bo nikt nic nie miał), pregabalina zadziałała odwrotnie, niż miała. Z mojego pokoju współlokatorzy usłyszeli krzyk, jakby ktoś mnie dźgnął nożem. Nic z tego nie pamiętam, nawet krzyku. Kolega wyniósł mnie z pokoju do kuchni w konwulsjach, byłam blisko status epilepticus, ale się ogarnęło i wróciłam do żywych. Obyło się bez karetki. Po tym chcieli mnie wyrzucić z mieszkania, „bo się na to smutno patrzy,” a byłam w absolutnej ruinie psychicznej, gdzie robiłam wszystko, żeby chociaż nie cierpieć. Po tym napady padaczki zaczęły pojawiać się coraz częściej. Z pomocą najlepszej przyjaciółki udało mi się dostać do poradni leczenia bólu, gdzie mam najlepszą lekarkę w całym życiu. Ból leczę — uwaga, uwaga — opioidami. Zaczęłam od tramadolu z paracetamolem, starej, dobrej Dorotki 75+650.

SOR NA HCP
Po paru tygodniach musiałam iść na SOR, gdyż ręka, w której panewka przy obojczyku po prostu rozjebała się na kawałki, wypadła ze stawu w trakcie ataku padaczki, nagle zaczęła promieniować, boleć jak sam, kurwa, bies i to do tego stopnia, że się popłakałam, a każdy ruch, nawet wstrząs ciała podczas chodzenia, pogarszał odczucie. Poszłam na izbę przyjęć w szpitalu na Łazarzu/Grunwaldzie, na Przybyszewskiego, gdzie okazało się, iż SOR-u nie ma i odesłano na HCP, dwie dzielnice dalej. Wchodzę na triaż, opowiadam sytuację, po czym zostaję odprawiona na właściwy oddział (po jakoś połowie godziny ze statutem „pilny”), tam czekam więcej. Przed samym wejściem ojebałam jeszcze 6 tabletek przemiłej pani Dorotki, ale KUTAS TO DAŁO. W końcu zawołana do gabinetu przez chirurga, wchodzę i opowiadam sytuację, całe backstory i także to, że od ataku mam permanentnie spięte i sztywne jak deska mięśnie. Pan dochtur chirurch pobieżnie sprawdził rękę, plecy, „no, chrupie, rzeczywiście, mobilność też do dupy, nic nie możemy zrobić, popsuło się na amen. Ten ból jest na tle psychicznym, to trzeba do psychiatry. No jest tam stan zapalny, możemy kroplówkę z hydrokortyzonem…” Co, kurwa? Steryd? XDDDDDDDDD NIE. Pogadałam jeszcze z przemiłymi paniami pielęgniarkami, że o, jestem aptekarką, powiedziały, że, no, widać, że z pasji, bo się wypowiadam mądrze. Ostatecznie zapisał maść z hydrokortyzonem, a ja poszłam do domu. Nie mam nawet epikryzy. Ból trochę puścił po drodze. Ech.

Grunwald
Ostatnia wizyta na SOR, tym razem na Grunwaldzie, przy Grunwaldzkiej. Nic specjalnego, ropień. Doktor kochana rozcięła, wyczyściła, antybioty przepisała. Tyle.

W kwestii leczenia bólu — obecnie biorę morfinę. IV, zapisane przez lekarza. Daje radę. Ból się przebija, ale nie rujnuje mi już psychiki. Jest lepiej — znacznie lepiej. Trochę pokochałam życie. I tego samego życzę użytkownikowi, któremu odpowiadam na post, a także każdemu pacjentowi bólowemu tutaj. A dla reszty — zdrowia!
  • 79 / 11 / 3
Hospitalizacja końcem kwietnia, feralna historia którą opisywałam już - przedawkowałam połączenie okularów (oksykodonu, ~80 mg), majki (morfiny, ~800 mg) oraz A-PVP (alfa, ~150 mg). Obudziłam się w pasach bo podobno naćpana przy przyjęciu do szpitala wyrywałam wenflony i było w chuj krwi. Odratowano mnie narwanem 1.5 ampułki - miałam oddech na minutę i sinice, byłam już prawie u św. Piotra. Oczywiście psychiatra była, lecz uznała że psychiatryk mi nie potrzebny bo nie mam myśli samobójczych (co też jej powiedziałam). Znaleźli mnie w ostatniej chwili, po zgłoszeniu zaginięcia. Tydzień przeleżałam, po czym przyszli policjanci przy wypisie i mnie na komendę zabrali na 2 godziny przesłuchań. Po czym puścili mnie do domu. Żadnych przynajmniej skutków ubocznych czy komplikacji które mogłyby ze mnie zrobić "warzywo", nie było na szczęście. Ofc, siniaki, blizny (te po wkłuciach też) i wkłucia na dłoniach bo wenflon przeciekał są nadal przy mnie, lecz się już goją. Cewnik to był jakiś koszmar.

Zdrowia wszystkim!
Nie dotykaj narkotyków, bo Cię kurwa zmiotą z planszy.

Masz jakąś sprawę? Pisz na oooizneb@hyperreal.email @tutanota.de bądź chat

Jabber: oooizneb@jabber.5july.net
catbox/t3dy8d.asc

:liść: :wino: :papieros: :kreska: :strzykawka: / sober?: 01.05.2025
  • 741 / 436 / 0
Berliński brown zanieczyszczony fentem strzelony w parku na oko. Uratowany przez przechodnia, resustytacja. 10 dni w śpiączce na oiomie, ostre niedotlenienie mózgu, nikt nie dawał żadnej szansy na wybudzenie.
  • 1478 / 237 / 0
Nie byłem jeszcze hospitalizowany z powodu narkotyków ale trafiłem raz na SOR kiedy uszkodziłem żyłę i trzeba było szyć. Byłem zaskoczony jak szybko facet to ogarnął, tak jak wcześniej zaskoczony byłem ilością krwi i tym jak daleko sikała.
Kiedy indziej dojechałem dobrze połamany i załapałem się na morfinę, efekty były tak dobre że nie dziwiłem się więcej czemu ludzie wpierdalają się w opioidy. Zresztą działanie przeciwbólowe było też dla mnie szokiem bo nie spodziewałem się że taki ból może tak po prostu w sekundę zniknąć.
ODPOWIEDZ
Posty: 519 • Strona 52 z 52
Newsy
[img]
Rekordowe uderzenie w narkobiznes. Zlikwidowano 19 laboratoriów i ujęto 67 osób

Co najmniej tysiąc funkcjonariuszy wzięło udział w największej w ostatnich latach operacji wymierzonej w syndykat narkotykowy działający na terenie Ukrainy. Zlikwidowano 19 laboratoriów i 17 magazynów oraz zatrzymano 67 osób, w tym 32-letniego bossa organizacji. Szacuje się, że miesięcznie narkogang produkował nawet 700 kg mefedronu, alfa-PVP i amfetaminy.

[img]
Mocny początek 2025 roku dla europejskiego rynku konopnego. Niemcy, Polska i UK na fali wzrostu

Początek 2025 roku przyniósł solidne otwarcie dla europejskiego rynku konopnego. Mimo trudności z poprzednich lat i sporych wyzwań regulacyjnych, wiodące firmy w sektorze notują rekordowe wyniki sprzedaży, a zainteresowanie rynkiem rośnie z każdym miesiącem.

[img]
Fenomen euforii biegacza – to nie endorfiny, tylko naturalna marihuana

Tajemniczy stan euforii, którego doświadcza blisko 75% biegaczy. Tak zwana „euforia biegacza” redukuje ból, wyostrza zmysły i daje uczucie podobne do działania marihuany. Najnowsze badania naukowe tłumaczą, dlaczego „runner’s high” to nie mit, a ewolucyjny mechanizm przetrwania – i jak go uruchomić nawet początkującym. W tym artykule dowiesz się, co to jest runner’s high, jak działa i jak go wywołać nawet jeśli dopiero zaczynasz biegać.