W resorcie zdrowia został formalnie powołany zespół do spraw oceny szkodliwości nowych substancji psychoaktywnych, w tym dopalaczy - poinformował wiceminister zdrowia Sławomir Neumann.
Powołanie zespołu do spraw oceny ryzyka zagrożeń dla zdrowia lub życia ludzi związanych z używaniem nowych substancji psychoaktywnych przewiduje nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, która weszła w życie 1 lipca br. W jego skład wchodzą przedstawiciele policji, MSW, inspekcji sanitarnej, służby celnej, ministerstwa zdrowia i farmakolodzy.
Zgodnie z ustawą do zadań zespołu należy ocena substancji wykazujących działanie na ośrodkowy układ nerwowy, stwarzających bezpośrednie zagrożenia dla zdrowia lub życia ludzi lub powodującej szkody społeczne. Zespół rekomenduje ministrowi zdrowia zmiany w znajdujących się w ustawie wykazach tych substancji.
Wcześniej zespół działał w sposób niesformalizowany i to na wniosek jego członków na listę dopalaczy były wpisywane nowe substancje.
- Ta lista, która powstała w ustawie, a która weszła w życie 1 lipca, to była lista z końca kwietnia, wszystkich możliwych znanych substancji, które na rynku wyłapaliśmy i staraliśmy się je ująć na liście produktów zakazanych - wyjaśnił wiceminister zdrowia.
Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego w Katowicach poinformowało w środę, że w ostatnich dniach w woj. śląskim odnotowano 317 przypadków zatruć dopalaczami.
Na początku tygodnia śląska policja zatrzymała 20-latka, który według policji, był głównym organizatorem rozprowadzania narkotyku sprzedawanego pod nazwą "Mocarz" (to ta nazwa pojawiała się najczęściej w relacjach trafiających do szpitali osób).
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek poinformowała, że zatrzymanemu 20-latkowi z Katowic prokurator przedstawił zarzuty popełnienia trzech przestępstw. - Pierwszy zarzut dotyczy sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób w postaci wprowadzenia do obrotu szkodliwych substancji (ten zarzut dotyczy okresu od października 2014 roku do 11 lipca 2015 roku) - powiedziała Zawada-Dybek. Kolejne dotyczą: sprzedaży środka odurzającego osobom trzecim i usiłowania sprzedaży kolejnym osobom środka odurzającego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz posiadania środka odurzającego "w postaci dopalacza - tutaj chodzi o 5 gr (...) tejże substancji".
- Podejrzany w zasadzie przyznał się do popełnienia stawianych mu zarzutów, zaprzeczył jedynie okolicznościom tego czasookresu popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Prokurator oceniając materiał uznał, że są w tej sprawie podstawy do skierowania do sądu wniosku o zastosowanie wobec podejrzanego tymczasowego aresztowania; uznał, iż w sprawie zachodzi zarówno obawa matactwa (...), jak również uzasadnione podejrzenie tego, iż dopuści się podobnego przestępstwa w przyszłości - poinformowała rzeczniczka prokuratury.
Mężczyzna jest jednak na wolności - sąd nie przychylił się do wniosku prokuratuy o areszt tymczasowy. Mężczyzna mimo trzech zarzutów nie będzie na proces czekał w areszcie, bo sąd nie dopatrzył się obawy matactwa i zastosował wobec niego wolnościowy środek zapobiegawczy - poręczenie majątkowe w wysokości 10 tys. zł.
Prezes Sądu Rejonowego Katowice-Zachód sędzia Jarosław Gwizdak podkreślił, że "sąd orzekał na podstawie przepisów całkiem niedawno znowelizowanych przez Sejm". - Sąd się do tych przepisów stosował. Stosował się też do ich pewnej filozofii, gdzie zarówno zastosowanie tymczasowego aresztowania w zakresie środków zapobiegawczych, jak i kary izolacyjne, kary więzienia, mają być już absolutną ostatecznością i orzekane mają być w sytuacjach krytycznych - powiedział prezes Gwizdak.
Prokuratura już ogłosiła, że zaskarży to postanowienie. - Takie jej święte prawo. W tym zakresie jeszcze będzie decydował sąd drugiej instancji. To jest póki co nieprawomocne postanowienie, w którym odmówiono zastosowania tego najsurowszego środka zapobiegawczego - skomentował sędzia Gwizdak.
Do prezesa katowickiego sądu z wnioskiem o przekazanie uzasadnienia decyzji, w której sąd odmówił zastosowania aresztu wobec 20-latka, zwrócił się minister sprawiedliwości Borys Budka. Wyjaśnił, że jako minister nie ma prawa interweniować w jednostkowych sprawach, ale w trybie nadzoru administracyjnego nad działalnością sądów wolno mu skorzystać z możliwości zwrócenia się do prezesa sądu o nadesłanie mu postanowienia wydanego w tym sądzie.
Minister dodał, że trwa analiza możliwości, jakie daje w kwestii dopalaczy i handlu nimi, prawo administracyjne. - Prawo karne i jego mechanizmy w tej sprawie są dosyć powolne - ocenił Budka.
Obowiązująca od 1 lipca nowela ma m.in. ułatwić walkę z dopalaczami - obecnie są one objęte kontrolą ustawową, tak samo jak narkotyki. Ustawa rozszerzyła listę substancji zakazanych o 114 nowych pozycji, znajdowanych dotychczas w dopalaczach.
Ograniczono także możliwość przywozu do Polski środków zastępczych oraz nowych substancji psychoaktywnych, co miało przyczynić się to do eliminowania dopalaczy już na granicach państwa. Wcześniej zakazane było wytwarzanie i wprowadzanie do obrotu środków zastępczych, nie było natomiast zakazu ich przywozu.