Przygotowanie zbiorczego materiału z badań składu dopalaczy może potrwać jeszcze kilka miesięcy - poinformował rzecznik GIS Jan Bondar. Zestawienie najprawdopodobniej trafi do prokuratury, bo w części próbek już wykryto m.in. substancje zakazane. P.o. Główny Inspektor Sanitarny Przemysław Biliński mówił, że większość próbek dopalaczy pobranych w październiku zawierała substancje psychoaktywne, w niektórych przypadkach były one zakazane przez ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii. W składzie tych specyfików wykryto także leki.
Jak powiedział w środę Bondar, w wypadku wykrycia w dopalaczach substancji zakazanych lub farmaceutyków, nieuniknione będzie przekazane wyników do postępowania karnego. GIS wolałby najpierw przeprowadzić kompleksowe badania dot. wszystkich pobranych próbek. Według Bondara wymaga to jeszcze czasu. Wiele z dopalaczy ma bowiem mieszany skład. Ponadto często pod tą samą nazwą handlową występują środki o różnym składzie chemicznym. Każde badanie trzeba też opatrzyć przygotowaną przez ekspertów tzw. oceną ryzyka.
Zdaniem Bondara jest za wcześnie, by mówić, jak GIS będzie postępował z wynikami badań. Do prokuratury z zawiadomieniem dot. handlu substancjami zakazanymi albo nielegalnego obrotu lekami mogą bowiem wystąpić zarówno poszczególne terenowe stacje sanepidu, Główny Inspektor Sanitarny, a nawet Ministerstwo Zdrowia. GIS nie ma natomiast możliwości zawiadomienia prokuratury w przypadku wykrycia w dopalaczach środków psychoaktywnych, które nie są na liście substancji zakazanych. Bondar uważa, że w takiej sytuacji GIS będzie mógł jednak wykorzystać wyniki badań jako argument w postępowaniu administracyjno-sądowym. To właśnie w takim trybie, na podstawie decyzji Głównego Inspektora Sanitarnego z 2 października, sanepid w asyście policji zamknął 1378 sklepów oferujących dopalacze. Jak powiedział Bondar większość właścicieli takich placówek złożyła zażalenia, GIS stopniowo na nie odpowiada. Wyniki badań próbek mogłyby być wykorzystane przez GIS w ewentualnych dalszych postępowaniach przed sądami administracyjnymi.
Walkę z czarnym rynkiem dopalaczy zapowiada komendant główny policji Andrzej Matejuk.
- Bierzemy pod uwagę, że czarny rynek będzie się rozwijać. (...) Jest to bardzo intratny interes. Mamy do tego jednak odpowiednie narzędzia. Na pewno ta walka będzie dodatkowym wyzwaniem dla policji - powiedział szef policji. Jak dodał, będzie to zdecydowanie łatwiejsze niż w przeszłości, bo są już przepisy prawne zakazujące handlu dopalaczami. Zapewnił też, że w każdej komendzie powiatowej i w dużych komisariatach są policjanci, którzy specjalizują się w walce z narkotykami.
"Teraz dojdzie nam nowy obszar: nie tylko narkotyki twarde, ale też m.in. dopalacze" - powiedział Matejuk. Z kolei rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski powiedział, że policja nie otrzymała jeszcze od GIS żadnych wyników badań dopalaczy. Według Sokołowskiego w przypadku środków zakazanych GIS może skierować zawiadomienie zarówno do policji, jak i prokuratury. Z kolei w wypadku nielegalnego obrotu lekami można jeszcze zawiadomić Główny Inspektorat Farmaceutyczny.
Komentarze